czwartek, października 30, 2014

Nekropolie - wizyta 9 - Poznań Cmentarz Zasłużonych Wielkopolan

Nie, nie  będę pisał na nowo historii Cmentarza Zasłużonych Wielkopolan w Poznaniu. Zrobili to za mnie inni i lepiej. Pochowano tu wielkich synów tej ziemi. Z postaci, o których na pewno słyszeliśmy na lekcjach historii, możemy odwiedzić np. Hipolita Cegielskiego, Stanisława Taczaka, Wojciecha Trąmpczyńskiego czy Stanisława Mikołajczyka. Ale ja dziś Ich nie odwiedzam.
Jest coś smutnego, a zarazem pięknego w klimacie tej nekropolii. Wiele mogił już od dawna nikt nie odwiedza? Smutek zaklęty we kamieniu. Treścią są epitafia. Ile bólu kapało z każda wycinana literą. Pewnie, że nie dla kamieniarza, a dla rodziny. Dziś zaledwie podziwiamy "cmentarną architekturę". Czy porusza nas dziecięcy wiek, przerwana droga, żal zrozpaczonego męża, pozostawionych dziatek? Wszystko przeszłość!... Czy ponura?








Zatrzymuje mnie na chwilę zapomniany krzyż. Odnajduję w Internecie informacje o pani Stefanii Czajkowskiej ze Stolców. Dlaczego tam pojawia się taki zapis o latach życia (? - 1936)?  Na tym krzyżu jeszcze to i owo daje się to odczytać. Proszę się dobrze przyjrzeć. Nie, nie ułatwię tego. Chciałbym wierzyć, że ta mogiła jest w innym stanie? Moje zdjęcia są sprzed kilku lat. O zmarłej znalazłem informację: nauczycielka. Wkrótce będzie 80. lat od Jej odejścia. Chyba nie ma już wśród nas nawet Jej uczniów.

Uśmiechamy się do siebie na widok... Jana Skrzetuskiego. Nie mógł wiedzieć, że kilka lat po Jego śmierci pojawi się powieść niejakiego Henryka Sienkiewicza pt. "Ogniem i mieczem", a w niej Jan Skrzetuski! Nie zapominajmy, że ten prawdziwy, Mikołaj Skrzetuski był Wielkopolaninem spod Obornik. Nie dość na tym - spoczywa dwa kroki od Cmentarza w kościele św. Józefa!

Chwilami mam wrażenie, jakbym był na wileńskiej Rossie. Ten sam nieład, chaos? I to ukształtowanie terenu. Można smakować to miejsce. A przecież starczy wyjść na zewnątrz, zejść z Wzgórza św. Wojciecha i dostać się w łoskot wielkomiejskiej cywilizacji. Wolę zostać tu - między tymi starymi drzewami, połamanymi nagrobkami i figurami Chrystusa bez głowy...



Kiedy jednak  opuszczam nekropolię robię to z żalem. Zostawiam za sobą czas miniony. Wiem, że przy najbliższej okazji będę starał się znaleźć w tym samym miejscu. Może będzie okazja komuś jeszcze pokazać te magiczne alejki?



Słowa, krzyże, rozciągnięty na nich Chrystus, zeschnięte kwiaty, wypalone znicze... I samotni widzowie w tym teatrze przeszłości i śmierci. Za kilka (-naście, -dziesiąt)  lat sami będziemy takim czasem przeszłym dokonanym. Czy kogoś wzruszy nasza mogiła? Poruszony wróci do domu i napisze: widziałam / -łem  grób  X. X. I wrócą wspomnienia? A wraz z nimi - MY?...

 MEMENTO MORI!...

2 komentarze: