środa, października 08, 2014
J A C E K
"Niech mi pan wierzy, gdybym nie był Polakiem, nie byłbym artystą. Z drugiej strony nigdy nie zacieśniałem polskości mojej sztuki do pewnych wąskich, z góry nakreślonych ram. Wyspiański np. ograniczał pojęcie polskości do jednego miejsca. Często prowadził mnie na Wawel i mówił: «To jest Polska». Tymczasem ja mu zawsze tłumaczyłem, że Polska to te pola, miedze, wierzby przydrożne, nastrój wsi o zachodzie słońca, ta chwila tak jak teraz - to wszystko bardziej polskie niż Wawel, to jest to co artysta - Polak powinien się przede wszystkim starać się wyrazić" - pisał w jednym z listów Jacek Malczewski. Ja bym od siebie dodał: "Mistrzu! Twoje wizje - to POLSKA!".
Chciałem wyrwać z kontekstu pierwsze zdanie, ale... Cytowany list znalazłem w doskonałej biografii Doroty Kudelskiej "Malczewski. Obrazy i słowa", po którą sięgam nie po raz pierwszy. Warto doczytać, jak Autorka interpretuje treść tego listu: "Malczewski widzi Polskę w nastroju miejsc, w których trwa odwieczna, niezależna od okoliczności historycznych przemiana pór roku, z właściwym im kolorytem i kształtem ziemi". Z tej biografii czerpię gro cytatów.
Polska - to wierzby. Bo kiedy widzimy wierzbę płaczącą czyż nie mamy jednego skojarzenia? Chopin! Szumią opadające gałęzie, a w naszych uszach pobrzmiewa scherzo, może jakiś nokturn? Niemożliwe, abyśmy tego nie słyszeli. Nie uwierzę, że obojętny jest nam mrok wawelskiej Katedry czy przepych królewskich komnat.
Często myślę... Malczewskim. I wtedy zachodzę w głowę: kto jest dla mnie ważniejszy? Czy Matejko ze swoim "Pocztem...", Rejtanem, który rozdziera kontusz i Zawiszą Czarnym w turniejowym stroju w wirze bitwy pod Grunwaldem / Tannenbergiem? A może jednak Wojciech Kossak z poruszającą mnie "Olszynką grochowską" i szarżą na okopy pod Rokitną? Wraca Malczewski! Nie potrafię wyzwolić się spod magii "Melancholii". Ten tłum kłębiący się przy oknie! Kosy! Skrzypeczki! Jakby w tańcu z "Wesela" Stanisława Wyspiańskiego? I ta tajemnicza postać stojąca w oknie, jakby nieobecna, bo stojąca tyłem do tego chaosu w izbie?... Kocham to płótno! Niech wolno będzie mi przypomnieć: obaj Artyści byli uczniami mistrza Jana z ulicy Floriańskiej!...
"...rozkoszuję się pejzażem rodzinnym z którym wzrósł i który najlepiej czuję" - pisał do narzeczonej w 1887 r. Pamiętamy z "Nad Niemnem" Elizy Orzeszkowej, jak smakował nadniemeński krajobraz Różyc, a jak pogardzał nim Zygmunt Korczyński? Proszę się wpatrzeć w płótna Jacka Malczewskiego - te pejzaże, jego Polska, której wolności doczekał. A przecież bał się, że i dla jego pokolenia pozostanie tylko oczekiwaniem i nigdy nie spełnieniem. Bo jak inaczej odczytywać, to co napisał równe 120. lat temu: "Więc staje przed generacyami uczuciowych serc ludzkich, od czasu do czasu, jak widmo ukochane, a co generacya to widmo słabsze, a co generacya to widmo więcej powietrzne i najchwytniejsze. I legnie sobie w końcu ta Rzeczpospolita imaginacyi i naszej także na wichr. A wtedy zamrze, zamrze już na wieki!". Na szczęście nie ziściła się ta ponura wizja...
W. Szymanowski "Pochód na Wawel" - Muzeum Narodowe w Krakowie |
Kiedy w Krakowie wybuchła dyskusja wobec rzeźbiarskiej wizji Wacława Szymanowskiego i jego "Pochodu na Wawel" (komitet budowy powstał na przełomie 1911 i 1912 r.) głos również zabrał Jacek Malczewski: "Duch polski objawiony wart jest poszanowania. Czapkę zdjąć, wypada przed najmniejszą cząstką Jego ujawnienia, a cóż dopiero przed ujawnieniem tak pełnym, jak w «Pochodzie królów». Byłoby hańbą gdybyśmy mieli takie dzieło zmarnować". Zmarnowano! W 1928 r. odrzucono projekt! Namiastkę wyobrażenia czym mógł być dają nam zachowane gipsowe odlewy w Muzeum Narodowym w Krakowie oraz w Poznaniu! Nie zapominajmy, że w przedsięwzięcie zaangażowały się takie persony, jak choćby: Oswald Balzer, Henryk Sienkiewicz, Włodzimierz Tetmajer, Ignacy Chrzanowski. Nie zabrakło również głosu... Eligiusza Niewiadomskiego (tego samego, który 16 XII 1922 r. zamorduje w gmachu warszawskiej "Zachęty" prezydenta G. Narutowicza). Sam Malczewski był członkiem Komitetu Budowy Pomnika i Komitetu Restauracji Zamku Wawelskiego.
Kraków - Skałka - grób Jacka Malczewskiego |
Zacytuję tu inny jeszcze fragment obrony Jacka Malczewskiego w sprawie dzieła W. Szymanowskiego (cud, że jego Chopin, a raczej powojenna rekonstrukcja, jest ozdobą Łazienek w Warszawie), bo dobitnie oddaje ducha i epoki, i emocji, i uczuć, jakie targały Malarzem: "...czy artystyczna Polska współczesna i młoda dąży, by ducha Polski zakląwszy w najdoskonalszą formę i najodpowiedniejszą, zrobić ją zrozumiałem arcydziełem dla całej ludzkości, czy też wzgardziwszy parafią, ojczyzną, Polską, w ogóle formę tylko doskonałą chce posiąść, a osobiste kochania i dążenia stłumiwszy - arcydzieła międzynarodowe tworzyć?" .
Jacek Malczewski umarł 8 października 1929 r. Czy myślal, że nad Jego trumną zabrzmi dzwon Zygmunta? Spoczął przy Wyspiańskim, Siemiradzkim, Polu, Asnyku, Kraszewskim na krakowskiej Skałce. Żegna się z nami strofami swojego wiersza:
A kiedy śmierć u kołowrota stanie
Z łoża się zerwię, wyjrzę przez okno
Na niebie jasne będzie przedranie
Przedwieczne łany w mgłach jeszcze mokną
Na kwiatach perły ros jak dymanety
Pożegnania nadszedł już dzień - dzień już poczęty...
LXXXV rocznica śmierci i listopadowe dni (1 XI ,2 XI, 11 XI) niech będą nam okazją do poznania innego Jacka Malczewskiego. Nie tylko nieobliczalnego wizjonera, ale też myśliciela, poety, Polaka. Tak złożona biografia nie powinna nam być zapominaną. Myśleć Malczewskim, to być bogatszym o kolejne przeżycie, wartości, które nie powinny być nam obojętne... Jakie? Na to pytanie niech każdy sobie z nas odpowie.
PS: Przy pisaniu sięgnąłem też po artykuł Marty Piszczatowskiej "Pochód na Wawel", jaki zamieściły "Spotkania z Zabytkami" w nr 8 z 2008 r. na s. 38-39. Polecam.
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.