czwartek, września 11, 2014
Spotkanie z Pegazem - 36 - Jacek Kaczmarski "Pan Podbipięta"
"Pierwsza strzała świstnęła, gdy pan Longinus mówił: «Matko Odkupiciela!» - i obtarła mu skroń.
Druga strzała świstnęła, gdy pan Longinus mówił: «Panno wsławiona!» - i utkwiła mu w ramieniu.
Słowa litanii zmieszały się ze świstem strzał.
I gdy pan Longinus powiedział: «Gwiazdo zaranna!» - już strzały tkwiły mu w ramionach, w boku, w nogach... Krew ze skroni zalewała mu oczy i widział już - jak przez mgłę - łąkę, Tatarów, nie słyszał już świstu strzał. Czuł, że słabnie, że nogi chwieją się pod nim, głowa opada mu na piersi... na koniec ukląkł.
Potem, na wpół już z jękiem, powiedział pan Longinus: «Królowo Anielska!» - i to były jego ostatnie słowa na ziemi.
Aniołowie niebiescy wzięli jego duszę i położyli ją jako perłę jasną u nóg «Królowej Anielskiej»" - kiedy poproszono mnie na okoliczności Narodowego Czytania Trylogii Henryka Sienkiewicz nie musiałem długo zastanawiać się nad wyborem fragmentu. Sięgnąłem po ulubione "Ogniem i mieczem", a dokładniej po tom II i rozdział XXVII. Chciałem i przeczytałem, jak pan Longinus Podbipięta ściął trzy głowy, dopełnił ślubów i próbował przedrzeć się z oblężonego Zbaraża do JKM Jana II Kazimierza Wazy. Nie zapominajmy, że spełnienie owego przyrzeczenia miała swój wymierny skutek: mógł otrzymać rękę Anuli Borzobohatej!
Druga strzała świstnęła, gdy pan Longinus mówił: «Panno wsławiona!» - i utkwiła mu w ramieniu.
Słowa litanii zmieszały się ze świstem strzał.
I gdy pan Longinus powiedział: «Gwiazdo zaranna!» - już strzały tkwiły mu w ramionach, w boku, w nogach... Krew ze skroni zalewała mu oczy i widział już - jak przez mgłę - łąkę, Tatarów, nie słyszał już świstu strzał. Czuł, że słabnie, że nogi chwieją się pod nim, głowa opada mu na piersi... na koniec ukląkł.
Potem, na wpół już z jękiem, powiedział pan Longinus: «Królowo Anielska!» - i to były jego ostatnie słowa na ziemi.
Aniołowie niebiescy wzięli jego duszę i położyli ją jako perłę jasną u nóg «Królowej Anielskiej»" - kiedy poproszono mnie na okoliczności Narodowego Czytania Trylogii Henryka Sienkiewicz nie musiałem długo zastanawiać się nad wyborem fragmentu. Sięgnąłem po ulubione "Ogniem i mieczem", a dokładniej po tom II i rozdział XXVII. Chciałem i przeczytałem, jak pan Longinus Podbipięta ściął trzy głowy, dopełnił ślubów i próbował przedrzeć się z oblężonego Zbaraża do JKM Jana II Kazimierza Wazy. Nie zapominajmy, że spełnienie owego przyrzeczenia miała swój wymierny skutek: mógł otrzymać rękę Anuli Borzobohatej!
Nie podzielam optymizmu Prezydenta Najjaśniejszej Rzeczypospolitej pana Bronisława Komorowskiego, który napisał o twórczości H. Sienkiewicza: "... choć doskonale znamy treść jego książek, to przecież podczas każdej kolejnej lektury na nowo trzymamy kciuki za Kmicica, Wołodyjowskiego czy Skrzetuskiego". Gdyby tak było, to podobna akcja nie musiałaby się w ogóle odbywać. Cud, jeśli ktoś zna filmowe adaptacje. To chociaż poznał realia epoki (a i to chwilami skażone XX w.!) , ale to żaden żart, że często spotykam się z ciszą, kiedy pytam "widzieliście film?". Chciałbym, żeby to był żart. Ale tak nie jest. Dobrze by było, aby po obejrzeniu filmu lub serialu sięgnąć po pierwowzór literacki. Zaskoczenie może być, że ho! ho!....
Może warto zacząć swoją "przygodę z Trylogią" od... Jacka Kaczmarskiego? On ci to napisał m. in. pieśni "Pan Podbipięta", "Pan Kmicic" czy "Pan Wołodyjowski". Mój wybór nie jest przypadkowy, a raczej to konsekwencja pierwszego cytatu. Z czystym sumieniem dorzuciłbym twórczość pana Jacka Kowalskiego i jego "Skrzetuski Wielkopolanin". Nie ukrywam, że miłym akcentem przy czytaniu Trylogii jest odnalezienie nazwiska, które mamy na swoich drzewach genealogicznych! Prawda? Piszący te słowa takowych też posiada... Wielkopolski ród, z którego się wywodzę był m. in skoligacony ze... Skrzetuskimi herbu Jastrzębiec.
- Krwi, krwi, krwi! - krzyczał pan Zagłoba
Na widok trupa pana Podbipięty.
- Krwi! - zawrzasnęła zbaraska załoga
A Litwin chwiał się, do belek przybity
Święty Sebastian strzałami przeszyty
Słodki, niewinny, cichy, obojętny.
Rycerz bez skazy, co jak smok gruchotał
Czerń (co jest czerń? Dzisiaj nie ma czerni)
Na jasnej twarzy ślad grotu i cnota,
Której się Longin radośnie wyzbyłby
Po tym, jak jednym ciosem zerwał trzy łby
Ludzi, o których wierzył - że niewierni...
Lecz przecież krew ta jest tak miła Bogu,
Że zaraz kreskę w niebieskim rejestrze
Zarabiał szlachcic siekąc tępych wrogów
Co tylko po to wchodzili w granice
Słabej, lecz wiecznej Rzeczypospolitej
Aby się mogła na ich trupach wesprzeć.
Kiedy Zagłoba pił miód (nie dla chamów)
Picie to było inne, niż Bohuna:
Horyłka, beczka dziegciu, wymiar stanu
Nieszczęśliwego, dzielnego Kozaka,
Co śmiał kniaziównę kochać - zawadiaka -
Cham, co boskiego się nie zląkł pioruna.
I na paliki zaostrzone świeżo
Gładko nizali się stron cierpiętnicy.
Król płakał, modlił się, głęboko wierząc
Że hekatomba historię oczyści
Jak wiatr las czyści ze sczerniałych liści
By pole bitwy gniło dla winnicy.
- Krwi, krwi, krwi! - krzyczał pan Zagłoba
I krew się lała sprawiedliwie, szczodrze;
Lecz pan Longinus, rycerstwa ozdoba
Nie mógł pozornych tryumfów być już świadkiem,
Grymasem śmierci dając znać ukradkiem
Że wie zbyt wiele, by było mu dobrze.
Emocje związane z Narodowym Czytaniem Trylogii Henryka Sienkiewicz opadają. Książki wróciły na półki. Co dalej? Ilu ze słuchaczy zacznie szukać "Ogniem i mieczem", "Potopu" i "Pana Wołodyjowskiego"? Aż dziw, że nie obudziły się głosy anty-sienkiewiczowskie? Reanimacji zainteresowania pozytywistyczną wizją historii XVII w. - nie będzie. W każdym bądź razie ja w nią nie wierzę! Chciałbym się mylić.
Na widok trupa pana Podbipięty.
- Krwi! - zawrzasnęła zbaraska załoga
A Litwin chwiał się, do belek przybity
Święty Sebastian strzałami przeszyty
Słodki, niewinny, cichy, obojętny.
Rycerz bez skazy, co jak smok gruchotał
Czerń (co jest czerń? Dzisiaj nie ma czerni)
Na jasnej twarzy ślad grotu i cnota,
Której się Longin radośnie wyzbyłby
Po tym, jak jednym ciosem zerwał trzy łby
Ludzi, o których wierzył - że niewierni...
Lecz przecież krew ta jest tak miła Bogu,
Że zaraz kreskę w niebieskim rejestrze
Zarabiał szlachcic siekąc tępych wrogów
Co tylko po to wchodzili w granice
Słabej, lecz wiecznej Rzeczypospolitej
Aby się mogła na ich trupach wesprzeć.
Kiedy Zagłoba pił miód (nie dla chamów)
Picie to było inne, niż Bohuna:
Horyłka, beczka dziegciu, wymiar stanu
Nieszczęśliwego, dzielnego Kozaka,
Co śmiał kniaziównę kochać - zawadiaka -
Cham, co boskiego się nie zląkł pioruna.
I na paliki zaostrzone świeżo
Gładko nizali się stron cierpiętnicy.
Król płakał, modlił się, głęboko wierząc
Że hekatomba historię oczyści
Jak wiatr las czyści ze sczerniałych liści
By pole bitwy gniło dla winnicy.
- Krwi, krwi, krwi! - krzyczał pan Zagłoba
I krew się lała sprawiedliwie, szczodrze;
Lecz pan Longinus, rycerstwa ozdoba
Nie mógł pozornych tryumfów być już świadkiem,
Grymasem śmierci dając znać ukradkiem
Że wie zbyt wiele, by było mu dobrze.
Emocje związane z Narodowym Czytaniem Trylogii Henryka Sienkiewicz opadają. Książki wróciły na półki. Co dalej? Ilu ze słuchaczy zacznie szukać "Ogniem i mieczem", "Potopu" i "Pana Wołodyjowskiego"? Aż dziw, że nie obudziły się głosy anty-sienkiewiczowskie? Reanimacji zainteresowania pozytywistyczną wizją historii XVII w. - nie będzie. W każdym bądź razie ja w nią nie wierzę! Chciałbym się mylić.
A ja tam wolę Rzędziana. Ale tego książkowego.
OdpowiedzUsuńIna
Tylko czy naprawdę warto kultywować patriotyzm polegający na zabijaniu ludzi? I uciechę, jaką mieli z tego bohaterowie "Trylogii"? Oby te czasy nigdy nie wróciły.
OdpowiedzUsuń