niedziela, lipca 20, 2014

Das Attentat vom 20. Juli 1944 - ostatni lot Walkirii? / Letzte Flug der Valkyrie?

Kiedy wspomina się nieudany zamach z 20 lipca 1944 r. przypomina się dwa istotne fakty: 1.  odprawa nie odbywała się, jak zwykle, w betonowym bunkrze; 2. przestawiono teczkę, którą zostawił zamachowiec za dębową nogę stołu, co sprawiło, że podmuch wybuchy skierował się w górę i uchronił Adolfa Hitlera od niechybnej śmierci. Jestem zdania, że naprawdę zawiódł tu ten, który przyjął na siebie wykonanie zamachu. Tak, pułkownik Claus Philipp Maria Schenk Graf von Stauffenberg. Przy ocenie skutków nieudolności wykonania operacji "Walkiria" należy zadać sobie dwa pytania: 1. dlaczego Stauffenberg nie użył drugiej bomby, którą miał ze sobą?; 2. dlaczego Stauffenberg nie pozostał w baraku i nie poświęcił sie "dla sprawy"? Należało osobiście pozostać na miejscu planowanego zamachu i sprawić, aby żadne czynniki nie zakłóciły misternej konstrukcji planowania. Osobą winną, że fatalne przeprowadzenie "Walkirii" jest kaleki pułkownik Wehrmachtu! Reszta nieszczęść była już tylko konsekwencją tego, co stało się na miejscu eksplozji...


Płk. Claus Ph.  M.  Schenk Graf von Stauffenberg (1907-1944)
 1. Göring
"Gdy oglądałem wczoraj pomieszczenie, w którym dokonano tego ohydnego czynu zastanawiałem się, jak ktoś mógł wyjść cało z tej eksplozji. Ta machina piekielna wybuchła przecież nie dalej jak metr od Führera (...), a jednak cudownym zrządzeniem losu wyszedł on bez szwanku. Przypadkowo nie byłem tam obecny, przybyłem na miejsce pół godziny później" - oświadczy marszałek Rzeszy Hermann Göring. Dziwne, bo był na miejscu w Wolfsschanze nieopodal ówczesnego Rastenburga (obecnie Kętrzyna) , dosłownie kilkaset metrów od drewnianego baraku? Göring zajęty był rozmową z  pułkownikiem Friedrichem Klessem, który tak zapamiętał 20 lipca '44: "Nasza prywatna rozmowa odbywała się w nad wyraz gorączkowej atmosferze. Nagle Göringowi przekazano telefonicznie wiadomość nadzwyczajną. Kilkaset metrów dalej dokonano zamachu na życie Führera". Zastanawiające jest zdanie-pytanie, które postawił biograf Marszałka, David Irving: "Czy nieobecność  Göringa pamiętnego popołudnia w baraku narad była czymś więcej, aniżeli tylko przypadkiem?".  

Marszałek Rzeszy Hermann Göring na miejscu wybuchu
 2. Goebbels & Remer
"Wzywa się Gauleiterów do zachowania wzmożonej czujności i dopilnowania, by ich organizacje partyjne utrzymały zdolność do skutecznego działania; by nie doszło do ich indoktrynacji szkodliwa ideologią, jak również by za wszelką cenę zachowały one zdolność do czynów i energię. Dalsze dyrektywy niebawem. Heil Hitler" - takie m. in. zdania znalazły się w teleksie, jaki rozesłał po Rzeszy dr Joseph Goebbels. Jedną z niepokojących tajemnic ministra propagandy III Rzeszy  jest brak jego działania przez kilka godzin? Między 13, a 17 - cisza? D. Irving drążył problem: "Czyżby brał również pod uwagę ewentualność śmierci Hitlera? A może czekał, czy i w którą stronę powieje wiatr?". Zachował zimną krew i jak nikt inny w Berlinie umiał zatrzymać bieg zdarzeń? Kiedy zjawił się major Otto Remer (na zdjęciu obok) znał sytuację w Prusach.  Remer powinien był wykonać rozkaz generała Paula von Hase i aresztować m. in. Goebbelsa.  Zdziwienie i wątpliwości ogarnęły go, kiedy w kancelarii Ministra usłyszał na temat śmierci Hitlera: "Bzdura, sam z nim rozmawiałem kilka minut temu". Po chwili połączono się z Kwaterą w Prusach i Remer mógł na własne uszy usłyszeć głos rzekomo zabitego: "Do chwili przyjazdu Reichsführera do Berlina spoczywa na panu obowiązek dławienia wszelkich spisków przeciw władzy państowej".

A. Hitler odwiedza rannych w zamachu
 3. Himmler
"Jako stary nazista (...) - powiedzmy to sobie szczerze i po niemiecku - zawsze oczekiwałem, że coś takiego wyjdzie z tych kręgów. A jako  Reichsführer SS, dysponując źródłami informacji i własnym instynktem politycznym, od dawna spodziewałem się, że reakcyjne elementy spektrum politycznego podejmą jakieś działania. Wiedziałem, że to tylko kwestia czasu" - skoro "spodziewał się", to dlaczego nie chronił skuteczniej swego Wodza? Już dzień po zamachu, 21 VII, "...powstała specjalna komisja do spraw 20 lipca w IV Urzędzie RSHA (...)" - podaje biograf Heinricha Himmlera, Peter Longerich. Wciągu kilku dni aresztowano blisko 700 osób. Represje spadły również na rodziny spiskowców, w tym oczywiście też Stauffenberga! W więzieniach i obozach umieszczono ponad 140 osób "tej kategorii"! Dla Himmlera spisek i nieudany zamach były doskonałym pretekstem do likwidacji przeciwników politycznych, wywodzących się m. in. z szeregów KPD i SPD! To wtedy zamordowano w KL Buchenwald Ernsta Thälmanna (na zdjęciu obok)! Pod kluczem znalazł się były burmistrz kolonii, Konrad Adenauer! Te represje miały dotknąć około 5000 przeciwników reżimu nazistowskiego? W cieniu tych wydarzeń pozostaje fakt o znaczeniu wojskowym: Reichsführerowi SS podporządkowano Armię Rezerwową, ważną część składową  Wehrmachtu!...
4 Manstein & Stahlberg
Adiutant Alexander Stahlberg:
- Sir, uważam za swój obowiązek powiadomić pana, że dzisiaj lub w najbliższych dniach  führer zostanie zabity"
Feldmarszałek Erich von Manstein (wł. Fritz Erich von Lewinski):
- Powtórz, co powiedziałeś!
(...)
Feldmarszałek Erich von Manstein 
- Stahlberg, obaj mamy teraz nie lada wiedzę".
Taki fragment rozmowy obu oficerów przytacza biograf von Mansteina, Mungo Melvin. Warto chyba zanotować, że Stahlberg był kuzynem jednego z głównych spiskowców, general majora Henninga  von Tresckowa (na zdjęciu obok). Ten zresztą popełnił samobójstwo 21 lipca unikając losu swoich współtowarzyszy. Zachowanie feldmarszałka było dość dziwne? Tak niebezpieczną wiadomość pozostawił dla siebie? Nie zrobił z niej użytku? To już tylko kwalifikowało go do postawienia pod ścianą lub wyboru, jaki wymuszono na E. Rommlu... Bierność tak wybitnego, hitlerowskiego dowódcy jego biograf tak tłumaczy: "Mansteinowi zapewne chodziło przede wszystkim o to, by nie widziano go w okolicach Berlina ani tym bardziej w pobliżu któregoś z członków ruchu oporu". Bierność i... wierność zapewniła, że feldmarszałek zmarł we własnym łóżku w 1973 r.,  w wieku 86 lat.
5. Hitler
"Maleńka klika ambitnych, pozbawionych skrupułów i jednocześnie przestępczych, głupich oficerów uknuła spisek w celu zgładzenia mnie, a wraz ze mną jednocześnie praktycznie usunięcia kadry dowódczej niemieckich sił zbrojnych (...). [Moje ocalenie] jest znakiem opatrzności, że muszę kontynuować moje dzieło, dlatego też będę je kontynuował" - pieklił się Führer! Uwierzył w ochronę opatrzności? Mówił już o tym tego samego dnia, kiedy zjawił się Benito Mussolini. Wręcz wspominał o "piekielnej machinie". Czy miał na myśli zamach na życie konsula generała Napoleona Bonaparte? Doskonale te mistyczne bajania skwitował Ian Kersahw: "W rzeczywistości, jak się często w życiu zdarza, to nie opatrzność go ocaliła, lecz po prostu miał szczęście: piekielne szczęście". Wojna w Europie miała trwać do maja następnego roku. 

B. Mussolini i A. Hitler na miejscu zamachu - 20.07.1944 r.
PS: Wykorzystano zdjęcia z dostępnych zasobów Bundesarchiv Bild. Skany okładek książek - księgozbiór autora blogu.

Brak komentarzy: