wtorek, kwietnia 01, 2014

PrImA aPriLisss... czyli... (2)

...wracamy humorowo?
Tak, minęło 365 dni od poprzedniego  1 kwietnia, tak i teraz zerknieMY na wielkich ludzi, tym razem literatury pod specyficznym kątem. Oczywiście wybór całkiem subiektywny. Wielcy mistrzowie pióra, każdy w swym "przedziale literackim". Wrócimy na ten czas do Victora Hugo (1802-1885), Honoré de Balzaca (1799-1850) i Alexandra Dumasa-ojca (1802-1870). 

Obawiam się, proszę wyprowadzić mnie z błędu, ale chyba pokolenie nastolatków nie sięga po "Trzech Muszkieterów", nawet nie wiem czy ich imiona znają z licznych ekranizacji? To już nie jest pokolenie wychowane na "filmach płaszcza i szpady", jak to określano ów gatunek. Może choć śmiesznostki z Ich życia sprawią, że ktoś podrapie się po czuprynie, westchnie i powie: a może jednak warto coś z Nich przeczytać? Jak można dorosnąć nie skrzyżowawszy szpad z gwardzistami podstępnego kardynała? Jak można nie gnać na grzbiecie rumaka u boku takich wspaniałości, jak Portos, Aramis, Atos no i oczywiście d'Artagnan. Już słyszę ciąg dalszy:  m o ż n a ! Ale jak ubożutko staje się koło nas!... Moi rówieśnicy (50 i plus oraz do 150 wzwyż) pamiętają, że często psy nazywano "Atos". Pewnie, że w moim księgozbiorze znajdzieMY "Trzech Muszkieterów" / "Les Trois Mousquetaires". Trudno się dziwić, że dorastający pędrak wiedział kim był Armand-Jean du Plessis de Richelieu czy Ludwik XIII. A może czas na trudniejsze dzieła, jak "Rok dziewięćdziesiąty trzeci" lub "Ojca Goriota" (czy jeszcze lektura? słyszałem, że nie)

Miało być na humorowo-aprylisowo, a ja wykładam jakieś wspominki pt. "Dumas-ojciec i ja (MY)"? Już milknę i oddaję pole anegdocie! Panie i Panowie - Honoré de Balzac, Victor Hugo i Alexander Dumas-ojciec!

*      *     * 

Honoré de Balzac i Heinrich Heine wybrali się na spacer ulicami Paryża. W pewnej chwili obok nich przeszła młoda i elegancka dama.
- Niech pan spojrzy na tę kobietę! - zawołał Balzac. - Jak ona świetnie się prezentuje, jak jest ubrana. Tej sztuki nie można się nauczyć, trzeba ją posiadac od urodzenia! Założę się, że to jakaś księżna.
- Księżna? - powątpiewająco rzekl Heine. - Moim zdaniem to po prostu kokota.
Założyli się.
Podeszli do niej.
I obaj mieli rację.

Do Balzaca zwraca się dziennikarka z pytaniem:
- Cher maitre, czy sam proces pisania daje panu jakąś satysfackję, jakies zadowolenie?
- Nie - usłyszała w odpowiedzi.
- To dlaczego pan pisze?
- Dla pieniędzy.
- A co panu dają pieniądze? - próbowała drążyć temat dziennikarka.
- Możliwość dalszego pisania.

Balzac złapał złodzieja, który w nocy plądrował jego biurko. Pisarz wybuchnął radosnym śmiechem.
- Co pan w tym widzi śmiesznego? - zapytał zdezorientowany złodziej.
- Panie, w nocy i bez światła szukać pieniędzy w moim biurku, w którym ja sam w biały dzień nie mogę ich znaleźć...

Do Balzaca zwrócił się kiedys przyjaciel, który miał zaslubić młodą, posażną pannę.
- Powiedz mi, czy będę w małżeństwie szczęśliwy? 
Autor "Komedii ludzkiej" odparł:
- No cóż, mój drogi... musisz wiedzieć jedno. Szczęście żonatego mężczyzny zależy od wielu ludzi, z którymi sie wcale nie żeni...

*      *      *

Do Victora Hugo przyszedł przyjaciel, który dzięki wysokiej protekcji miał zostać dyplomatą. Przyszedł po poradę do wielkiego pisarza:
- Powiedz mi od czego zależy wielkość dyplomaty?
- Od wielkości działa, które za nim stoi - wyjaśnił autor "Nędzników".

Pisarz brał kiedyś udział w seansie spirytystycznym. Wywołano na nim ducha króla Ludwika XVI. Jeden z uczestników powiedział potem o V. Hugo:
- Muszę stwierdzić, że zachowanie się pana Hugo wobec króla było zupełnie poprawne.

Poeta Leconte de Lisle, zastał kiedyś Hugo siedzącego przy biurku w głębokim zamyśleniu.
- O czym pan myśli, drogi przyjacielu?
- Myślę, co mam powiedzieć Bogu, kiedy pierwszy raz przed Nim stanę.
- Ależ to zupełnie proste - De Lisle zwykł  wybaczać pisarzowi przejawy jego próżności, ale tym razem nie powstrzymał się przed żartobliwa uwagą. - Powie pan: "No, co tam słychać, Panie Kolego".

Victora Hugo odwiedził początkujący poeta i zaczął męczyć go opowieścią o planach na przyszłość. Mistrz cierpliwie wysłuchiwał jego wywodów. Wreszcie młody adept pióra westchnął:
- Zanim umrę, chciałbym dokonać czegoś wielkiego i czystego...
Szacowny gospodarz przerwał gościowi i rzekł:
- Drogi przyjacielu, to bardzo łatwe, niech pan spróbuje umyć słonia.

*      *      *

Aleksander Dumas był mulatem. Pewien szlachcic, chcąc go upokorzyć, zapytał:
- Czy ojciec pana był mulatem?
- Tak jest - odpowiedział zgodnie z  prawdą pisarz.
- A dziadek Murzynem? - dociekał wścibski szlachcic.
- Tak - potwierdził Dumas. 
- A pradziad pański? 
Zniecierpliwiony Dumas wypalił:
- Był małpą. Mój ród się tam zaczyna, gdzie się pański kończy.

Pewna dama prosiła A. Dumasa o objaśnienie słów "przyjaźń" i  "miłość". W odpowiedzi usłyszała:
- Przyjaźń - dzień, miłość - noc.

Zwrócono się do pisarza o datek dwustu franków na pogrzeb pewnego komornika.
- Oto macie czterysta franków - powiedział ze swadą, wręczając pieniądze - ale pochowajcie od razu dwóch.

Aleksander Dumas gorąco oklaskiwał sztukę swego syna "Demi-monde". Po przedstawieniu ktoś zadał mu pytanie:
- Przyczynił się pan do powodzenia?
- Przyczyniłem się? - wybuchnął zapytany. - Powodzenie zawdzięcza wyłącznie mnie.
- Jak to, jak to, więc to pana sztuka?
- Sztuka? - zdziwił się. - Nie! Autor!

Thomas Alexandre Davy de la Pailleterie Dumas (1762-1808)

3 komentarze:

  1. Jak zwykle ze smakiem i elegancją. Więcej anegdot - nie tylko od Święta w 1 kwietnia. Proszę.
    Jacka

    OdpowiedzUsuń
  2. Pokolenie mojego syna zaczytywało się w Tolkienie i Sapkowskim, czyli literaturze fantazy. Dziś nastolatki sięgają po mroczną literaturę o wampirach i wilkołakach.Tak przypuszczam, a może się mylę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedźmin Sapkowskiego też jest lekturą mroczną gdzie Gerald walczył z potworami pokroju wampirów i wilkołaków, jeśli chodzi o Tolkiena to też raczej do lekkiej i przyjemnej literatury nie należy przy jego opisach walk i okrucieństwa wojny (bardzo pobieżnie sfilmowanych przez Jacksona)

      Usuń