wtorek, kwietnia 29, 2014
O, książki moje!...
O, książki moje! Tomy tłuste,Mrowiska pracowitych czcionek!
Gdy wzrokiem grzbiety Wasze musnę,
Już czuję, jak rozkosznie tonę.
Tak, cytat z Jacka Kaczmarskiego - "Oda do mego (wstydliwego) księgozbioru". Żadna dla nikogo sensacje, że nie dojem, nie dośpię, ale książkę kupię. Częściowo tylko spisany jest stan posiadania. Najgorsze, że mieszkania nie są z gumy. Półki już nie mieszczą kolejnych volumenów. Rozproszony księgozbiór marzy o jednym miejscu? Mieć bibliotekę! A potem mogą mnie w niej zatrzasnąć i klucz wyrzucić za okno?
Jest w Was pokusa, pusta rozkosz,
Narzędzie mordu (czas - ofiarą)
I tarzać można się w Was bosko
Pławiąc się w zbrodni... (gardząc karą).
Czy na moich regałach jest logika czy chaos? Klucz? O tak! Piłsudski - Napoleon - władcy Polski - starożytny Rzym - Średniowiecze - Wilno i Wileńszczyzna - Hominidy!... Z zamkniętymi oczyma potrafię trafić do poszukiwanego tomu. Jeszcze nad tym panuję. Oznaką zagubienia się w książkach będzie dzień, kiedy kupię ten sam egzemplarz. Czy pożyczam swoje książki? Krótko pisząc: r z a d k o . Filip pamiętaj: "Nazwiska Polaków"! cała Polska już wie!... Kilka tytułów nigdy do mnie nie wróciło, kiedy przed laty brat zawłaszczał moje "białe kruki" (a każdy tytuł za komuny niemal na to miano zasługiwał ), to... zamówiłem sobie pieczątkę i wbijałam ją. Do dziś moje niespełnione marzenie: mieć swój exlibris! Mam córkę plastyczkę, robi różne linoryty, ale dla starego ojca nie ma zrozumienia?...
A przecież potraficie gryźć
I sen usunąć z ciężkich powiek,
Lecz bez Was - jak przez życie iść,
Mówiąc o sobie jeszcze - Człowiek?
I sen usunąć z ciężkich powiek,
Lecz bez Was - jak przez życie iść,
Mówiąc o sobie jeszcze - Człowiek?
Największa klęska niekupienia? Litwa - Troki! Dziesięć lat temu. Na straganie sprzedawano różne pod-turystyczne barachło. Ale w jednym kartonie (!) k l e j n o t y ! Książki! A jakże - nasze - polskie! A ja niewiele litów i złotówek miałem w kieszeni! A tam m. in zdekompletowane tomiki Trylogii?! O ile mnie pamięć nie zawodzi wydanie z... 1893 r. Do tego Orzeszkowa, Kraszewski!... Zostały w pudle. Myślałem, że mnie grom przy trockim jeziorze porazi!... Może ktoś później je nabył?
Choć mnóstwo czarno-białych bzdur
Widzi w Was sposób na przetrwanie -
Jesteście, jak ogromny chór,
Gdzie każdy własne miewa zdanie.
Co to znaczy "cenna książka"? Ta najstarsza czy ta najdroższa? Korzystałem z nich, reprodukowałem je nawet na tym blogu. Z dzieciństwa niewiele, co przetrwało: "Pilot i ja" A. Bahdaja i "Tedorek" A. Hamera Naumienko z rysunkami samego Bohdana Butenki (osobista Jego dedykacja z 7 lutego 2009 r.) oraz kilka tomików z serii "Poczytaj mi mamo". Można je odnaleźć w poście "Świat lat dziecięcych (...)" z 1 VI 2013 r. To i tak dużo, bo po "okresie młodzieżowym" nic nie zostało!... Żadnego Niziurskiego, żadnego Nienackiego, żadnego Bahdaja, żadnego Wernica?! W jednym z pierwszych postów ("Kulig! Kulig! Kulig!" - 25 XII 2012 r.) jest skan Jędrzeja Kitowicza "Opisu obyczajów i zwyczajów...". I to wcale nie chodzi o miejsce wydania: "Petersburg, Mohylew - 1855", ale o pieczęć! Tak, tą z biblioteki radziwiłłowskiej (nieświeskiej?)!
Zatem bezwzględnie można mieć
Do współbrzmień Waszych zastrzeżenia,
Lecz w demokracji - każdy śmieć
Musi mieć coś do powiedzenia.
Do współbrzmień Waszych zastrzeżenia,
Lecz w demokracji - każdy śmieć
Musi mieć coś do powiedzenia.
Pokus jest wiele. Najgorsze, bo wciąż wydają coś nowego. I wtedy okazuje się, że tego jeszcze nie mam. Są chwile, kiedy zapytuję siebie: naprawdę jest mi potrzebna? Skoro nie piję i nie palę, to dlaczego mam sobie odmówić tej jednej słabości? Człek jest słaby. Ktoś powie: rozwiązaniem jest biblioteka! Tak, ale daną książkę chce się mieć tylko dla siebie! Mieć to prawo w każdej chwili sięgnąć po nią lub po nie! I te terminy oddania? Pewnie, że grzebię w bibliotekach. Na szczęście moja szkolna jest na bieżąco wzbogacana! Nie ukrywam, że często jestem inspiratorem kolejnego zakupu.
Zbieracie - mówią żony - kurz.
Ba! Wtedy, kiedy nikt nie czyta!
Mieć w domu Wasz Jadłospis Dusz
I móc nie najeść się do syta!
Ba! Wtedy, kiedy nikt nie czyta!
Mieć w domu Wasz Jadłospis Dusz
I móc nie najeść się do syta!
Widać każda żona używa tych samych argumentów: tylko kurzą się. Hm... "A teraz będzie stała!"?... Trudno. Taka jej dola. "Już nigdy do niej nie wrócisz" - kolejny argument przeciw. Jest jeszcze groźniejszy: "Sprzedaj coś...". Jaki to ból, kiedy coś przydusiło i trzeba było dokonać wyboru i sprzedać. Antykwariat, to zdzierstwo czystej wody! Pewien "handlowy portal" - dramatyczna ostateczność. Kilka tytułów straconych później... odkupowałem. Skoro cenę dolicytowano do przeszło 170 zł., a potem była okazja zakupu za 25 zł.? Głupi by nie kupił.
Przy Was, jak ostrzyżony Samson,
Choć ślepy - nie dam się poniżyć.
Kto umie czytać piękne kłamstwo -
Do Prawdy się (być może) zbliży...
Choć ślepy - nie dam się poniżyć.
Kto umie czytać piękne kłamstwo -
Do Prawdy się (być może) zbliży...
Teraz przede mną trzy "biblioteczne" nabytki. Jacek Komuda "Samozwaniec" tom II, Józef Ignacy Kraszewski "Sto diabłów" oraz Sławomir Cenckiewicz "Wałęsa człowiek z teczki". Jakby mało było w domu innych książek? Ale akurat teraz uwaga skupia się w tym kierunku. Nie ma rady - trzeba się wziąć do roboty? Do czytania! 40 stron statystycznego Polaka trzeba pokonać, a właściwie nadrabiać. Ktoś musi średnią podnosić! Skoro nie mam wielkiego udziału w "statystyce promilowej", to chociaż tak się przysłużę Najjaśniejszej Rzeczypospolitej!...
Więc proszę jeszcze! Więcej! Tłuściej!
Treściwiej! W lęku i w inwencji!
Bym sączył, co czyjś talent chluśnie -
Smakując wrzątek...i esencję.
Treściwiej! W lęku i w inwencji!
Bym sączył, co czyjś talent chluśnie -
Smakując wrzątek...i esencję.
PS: Pisane przy dźwiękach najnowszego odkrycia muzycznego:
Jejciu! Ale Ci zazdroszczę tylu ciekawych książek. Ostatnio przybyło mi trochę ciekawych pozycji o tematyce historycznej do mojej biblioteczki ;) Nawet o niektórych wspomniałam na moim blogu. Cieszę się, że trafiłam na Twój blog. Będę częściej tu zaglądać ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam. Czem chata bogata... Powitać Cię w gronie stałych odbiorców moją tylko będzie przyjemnością.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z każdym słowem - ba! z każdą literką tego wpisu! Te same rozterki. Tylko zdarza mi się jednak szukać jakiegoś tomu. Wszystko przez to, że klucza szukam latami i znaleźć nie mogę. Stoi sobie np. Wańkowicz w całości, gdzieś tam Kąkolewski i nagle mam książkę Kąkolewskiego o Wańkowiczu. Gdzie ją postawić? Z grubsza próbuję tematycznie, historię epokami... Na nic. Pozdrawiam rozrzewniona książkowym wpisem;)
OdpowiedzUsuńJesteś pierwszą osobą, która od lat przy mnie (!) przypomina K. Kąkolewskiego! Był czas, kiedy bardziej był mi bliższy, niż inna "pan K." - oczywiście Ryszard Kapuściński. Często wracam do "Co u pana słychać?" Tak, miejsca! Oto dylemat. Z przodu, z tyłu, z boku - kolejny tom! Ech książki...!
OdpowiedzUsuńSkrzywiam głowę, żeby przeczytać tytuły na grzbietach książek; i nie jestem zaskoczona tytułami. Zgromadzony na półkach księgozbiór jest wyrazem twojej wielkiej pasji, to one zapisują historię twojego życia.
OdpowiedzUsuńKsiążki zabierają miejsce, ale tworzą dobry klimat w domu; należę do osób, które lubią otaczać się książkami; coraz bardziej skłaniam się do stanowiska, że książka powinna być w ruchu i powinno się książki uwalniać, mam już na swoim koncie sporo oddanych książek po dobroci. Jestem tradycjonalistką wychowaną na zapachu książek i nie korzystam z ebooków, z tabletów czy komórki, ale być może przełamię się i za przykładem mojego męża zacznę czytać książki elektroniczne. Wiele za tym przemawia szczególnie jak się mieszka i żyje na emigracji. Mały Jerzyk ma szczęście, że wychowa się w domu ( rodzinie), w której jest kultura czytania książek.
Zabrakło mi w Twoim poście informacji o twoich nawykach czytelniczych, mam na myśli - czy masz swoje ulubione miejsce( fotel, łóżko, wanna)? Co myślisz o czytaniu przy jedzeniu? Czy jesteś "zaginaczem" rogów, kreślisz i mażesz w książkach? Ja coraz częściej jestem rozdarta między wyborem- czytanie przed snem w łóżku,czy siedzenie przed komputerem ?
Broń Boże "zaginacz". Zawsze zakładka! Przez lata ulubionym miejscem był... tramwaj linii "6". Podupadło, kiedy przesiałem do samochodu. Jest fotel. Przyje jedzeniu? Żeby poplamić? Chyba bym umarł widząc w swoim tomie plamy po buraczkach, śledziu w śmietanie czy maśle!... O! pociąg!...
OdpowiedzUsuńTen ostatni wybór nie jest mi obcy. Chwilami książka przegrywa z komputerem. Rzadko słucham książek na CD. Ale kilka tytułów mam. Wracam do "Kariery Nikodema Dyzmy" dla interpretacji śp. K. Kolbergera. J. Kamas czytający moją ukochaną "Lalkę" - to przyjemność czy J. Gajos "Pana Wołodyjowskiego" Nie mam w samochodzie ani radia, ani odtwarzacza CD, ale pewnie jadąc do Fordonu słuchałbym. Tak jak w domu od lat (!) słucham teatralnej adaptacji "Wielkiego Fryderyka" z rewelacyjnymi mistrzami Z. Zapasiewiczem czy B. Pawlikiem!
Muszę przyznać , że od kiedy skończyłam szkołę, zaglądam tu jeszcze częściej :) Sentyment ? Tęsknota ? Ah, ile ja bym dała żeby wrócić do tych lekcji historii, a przecież dopiero co się z nimi pożegnałam... :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam tak imponującego księgozbioru, a jednak już mi się zdarzyło kupić podwójnie pewną książkę :) A moje zamiłowanie do czytania to podobno efekt tego, że podczas ciąży moja mama niemalże pochłaniała książki :)
Bez czytania mój świat nie miałby sensu :) Choć w ostatnim czasie nieco to zaniedbałam- po maturze wszystko wróci do normy.
Przypomina mi się taki piękny cytat: "Są książki, które zmieniają sposób patrzenia na świat, po ich przeczytaniu chce się umrzeć, albo żyć inaczej. Jeśli chce się coś zrozumieć trzeba pytać o to ludzi albo książki. Książki też są ludźmi. Mogą pomóc jak ludzie i jak ludzie kłamią." R. Gallego
Do książki trzeba podchodzić, jak dobrego druha. Wbijanie dziecku do głowy "czytaj!" po prostu morduje chęć zajrzenia do niej.
OdpowiedzUsuńTrafiłem tutaj przez jakiś bardzo dziwny przypadek, ale nie żałuję! Jeśli ktoś pisze z taką pasją o książkach, to już na samym wstępie czuję, że to moja pokrewna dusza.
OdpowiedzUsuńA odnosząc się do tekstu, a dokładniej fragmentu o bibliotekach...Ach...jak ja to dobrze znam. Ile razy wypożyczałem z nich książki, a po przeczytaniu kupowałem swój własny egzemplarz. Ja już po prostu tak mam, że książka po lekturze staje się częścią mnie i jeśli mi się spodobała, to po prostu musi być moja. Nie mogę jej tak po prostu oddać :)
Pozdrawiam
Witaj Bratnio Duszo! I ta ciągła walka "kupić - nie - kupić?". Diabeł pod różną postacią występuje. Pech chce, że z racji 100-tnej rocznicy wybuchu Wielkiej Wojny pojawiło się (jak nigdy) tak w i e l e pokus! Ile i jak można jeszcze upchnąć i wepchnąć? Moja książka, to mój skarb!
OdpowiedzUsuńNie przypuszczałem, że ten post tak bardzo poruszy i obudzi wiele refleksji. Post, który jutro (7 maja) opublikuje też zainspirowała książka. Polecam. I serdecznie pozdrawiam z Bydgoszczy, która kiedyś szczyciła się rewelacyjną księgarnią "Współczesną". Dziś, to już tylko wspomnienie. A ustawiały się tam kolejki (np. po Norwida) nie krótsze, niż przed rzeźnikiem po pasztetową!...
Witaj, właśnie przeczytałąm coś bardzo pięknego o ... mojej Mamie. Cieszę się, że TEODOREK jest w dalszym ciągu pamiętany i wspominany jako książeczka z dzieciństwa... Pozdrawiam, Marta Naumienko
OdpowiedzUsuń