piątek, sierpnia 16, 2013

Spotkanie z Pegazem - 11 - Wacław Wieńczysław Piotrowski - "Pod Warszawą" - 1920

O wojnie polsko-bolszewickiej napisano tomy! O bitwie warszawskiej napisano tomy! Mój Dziadek, Stanisław Poźniak, którego wspominam na tym blogu miał to szczęście w nieszczęściu, że kiedy latem 1920 r. hordy ze Wschodu pod dowództwem Tuchaczewskowo / Тухаче́вскoго pojawiły się w okolicach Domanowa nad Wilią,  to jewo sołdaty dopadły gdzieś wówczas 14-letniego chłopaka. Musiał się zdradzić, że jest Polakiem, bo żadna dla niego sztuka było mówić po russkomu jazyku ili białoruskomu! Usłyszał od nich: "My twoją Warszawę czapką nakryjemy!". 
Na szczęście nie nakryli. I nie ma w tym żadnych czarów-marów czy nawet nadprzyrodzonej interwencji. Oto Naczelny Wódz wybrał odpowiedni plan bitwy! I nakazał jego realizację. Wiem, że zwycięstwo ma wielu ojców, a klęska jest sierotą. Byli tacy, którzy cieszyli się z niepowodzeń Marszałka. I niekoniecznie przebywali wtedy w Białymstoku. To warszawskie, endeckie dzienniki pisały, ze tylko cud może ochronić i zbawić Polskę!... Nigdy nie wdaję się w dyskusję "kto był autorem planu bitwy?". Bez względu kto by go nie naszkicował, to ostateczna decyzja leżała w gestii Naczelnego Wodza, a tym był Józef Piłsudski. Z faktami się raczej nie dyskutuje!
Muzy ponoć milkły w czasie wojen? Ale nie nad Wisłą, Niemnem, Wartą czy Sanem. Oto wiersz poety Wacława Wieńczysława Piotrowskiego (1880 - po 1938), o którym niewiele moglem zebrać informacji . Wszyscy są zgodni, co do trzech faktów z jego życia: podróżnik, dziennikarz, literat. Nie są to może strofy najwyższych lotów, ale trafnie oddaje ducha tamtego czasu. Cytowany utwór znalazłem w zbiorze "W blasku legendy. Kronika poetycka życia Józefa Piłsudskiego" (s. 190-191):

       "Pod Warszawą"

Pod Warszawą warczą działa
Moch prowadzi swe zastępy
Krwawa tłuszcza rozszalała
czerwonymi straszy strzępy...
Wam Warszawy? Hot nic z tego
Duch tam czuwa Piłsudskiego.
Azjatyckie - niezliczone
Prą do Polski dzikie hordy
Pala miasta, wsie, zagony,
Bachanalie - rzezie - mordy.
Lecz Piłsudski wódz na straży
Moc polskiego strzeże Ducha
Powstał naród - los swój waży
Żywiołowa moc wybucha!
Trzeszczą gęsto kulomioty
Giną ludzie, niby kłosy -
I przysięgi nocą roty
Na ofiarne idą stosy.
Wielkie czyny - wielkie sprawy
Legun zabiegł hordom drogę
A żołnierze od Warszawy
Grantami sieją drogę...
Wódz Piłsudski tam na straży
Polskiej Mocy - w Duchu sile -
I padł dziki najazd wraży
Jako piasek w wichrów pyle!
Wam Warszawy? Ho! nic z tego
Straż tam czuwa Piłsudskiego!
Nie ma wśród nas już żołnierzy czasów wojny polsko-bolszewickiej. W mojej rodzinie był cioteczny dziadek Jan Ostrowski (zm. 1983). Los godny powieści: żołnierz cara Mikołaja II w Wielkiej Wojnie, uczestnik wojny z Sowietami, u boku generał Lucjana Żeligowskiego zdobywał Wilno, osadnik wojskowy, zesłany z całą rodziną na Sybir w lutym 1940 r., żołnierz 1 DP im. T. Kościuszki (nie dał się zabić pod Lenino), przeszedł cały szlak bojowy aż do Berlina! Na szczęście kilkunastu weteranów dożyło tego, co się stało po 1989 r.! Znikały pomniki różnych Dzierżyńskich i Marchlewskich! Odsłaniano te z Piłsudskim, Dmowskim, Witosem, Korfantym i wieloma innymi. Zaczęto należna  opieką otaczać żołnierskie mogiły. Wczorajsi komuniści nagle składają kwiaty, zapominając, że wcześniej plwali na rok 1920 r. i jego herosów. Przewrotne są ścieżki historii... Oby tylko nowi heroldowie nie zakłócili czasu pamięci. Oby!

PS: Ilustrację stanowią płótna Jerzego Kossaka.

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.