sobota, sierpnia 10, 2013

Bydgoskie abecadło? - cz. 2

Moje abecadło nie wyczerpuje tematu. Zresztą to nie było moim celem. Zainteresowani Goście-Czytelnicy odnajdą może nawet bardziej kompetentne strony od mego tu zapisu. Staram się raczej przywołać te terminy, które zasłyszałem, znam i rozumiem. Podejrzewam, że dla wielu młodych ludzi gro tych słów, to istna "czarna magia". Tym bardziej byłem zaskoczony, kiedy w najsłynniejszej bydgoskiej cukierni, której patronuje (z racji nazwiska) pewien nocny ptak, młodziutka ekspedienta usłyszawszy o "sznece z glancem" bezbłędnie sięgnęła po drożdżówkę z polewą. Nazwa wzięła się z niemieckiego Schnecken, czyli ślimaka. Moja córka nie wiedziała o co chodzi!...
Czas robi swoi. Bydgoszczanie nie traktują już języka niemieckiego, jako swego drugiego języka. Gro tych słów umiera z prostej przyczyny: znikają przedmioty, których są nazwaniem! Kto dziś nosi "sztrypy"? W ilu domach jeszcze są "fajerki"? Wiele z tych słów zmienia swój sens. "Winkel", czyli trójkąt - w młodzieżowym języku pojawiał się okrzyk "ale masz winkla!", gdy ktoś przestrzelił budę!... Nie zapomnę zajęć praktyczno-technicznych (tak to się nazywało, czyli z.p.t.), na których za powiedzenie "hebel" dostawało się ocenę niedostateczną! Trzeba było mówić "strug"? Czy kiedyś zupełnie stracą rację bytu? Nie wiem.
W sumie dość niedawno poznałem słowo "zhaltować" (w zdaniu "Policja zhaltowała...")! Zaraz je sobie zapisałem na kartce. Moja dociekliwość w tej materii jest brana, jako... przejaw naigrawania się? Wtedy niektórym coś się przypomina i słyszę: "a! on zza Buga!". Wiadomo, że nie ja osobiście, ale szybko prostuję "jeśli już, to zza Niemna".


*      *       *
Od L do Z:
lafirynda - prostytutka
leberka/lebera - wątrobianka
lufcik - małe okienko
lufka - rureczka szklana do papierosa
luj - łobuz
lumpy - odzież
majster - mistrz
majtać - machać
manatki -osobiste rzeczy
pachta - kradzież, potocznie "iść na pachtę", to dosłownie "iść do sadu sąsiada np. na jabłka"
plachandry - plotki
pyda - rzemień do bicia, rodzaj bata (na trzonku osadzone paski ze skóry, rzemienia)
rejwach - zamieszanie, zamęt
rojber - psotnik
ruczka - małe krzesełko
ruk cug - szybko, bez ociągania się
rychtować/wyrychtować się - przygotować się (do wyjścia)
rychtyk - poprawny
szabrować - kraść, rozkradać
szajs - do niczego, potocznie "gówno"
szałerek - drewniana szopa
szamać - jeść
szlafrok - podomka
szlajać się - wałęsać ("gdzie się szlajasz?")
szlauf - wąż ogrodowy
szlus - koniec ("no i szlus!")
szneka - drożdżówka
sznytka - kanapki 
szrama - blizna
szruber - szczotka ryżowa
sztrykować - robić na drutach, dziergać
sztrypy - męskie podwiązki (utrzymywały skarpetki)
szwamka - gąbka
szwindel - oszustwo
szykowny - elegancki
taska - filiżanka
tasza - torba
topek - nocnik
tutka - torebka (np. papierowa)
ufaflunić się - wybrudzić, poplamić się
waserwaga - poziomnica
wurst - kiełbasa
wyro - łóżko ("zrobiłem wyro")
zhaltować - zatrzymać ("zhaltowali go policjanci")
zydel/zydelek - krzesło/krzesełko
zylc - galat, zimne nóżki

PS: Kilka słów komentarza do zdjęć: (1) berliński niedźwiedź na jednej z kamienic przy ul. Dworcowej, (2) niemiecki napis na budynku Akademii Muzycznej (dawna Bismarckstrasse), (3) "monachijska kamienica" przy al Ossolińskich, (4) pruski/niemiecki herb miasta Bydgoszczy na gmachu VI Liceum Ogólnokształcącego, (5) flaga Bydgoszczy na tle spichrzy.

7 komentarzy:

  1. Wiele z tych pojęć używa się nawet w południo wschodniej Polsce i najprawdopodobniej jest to pozostałość osadnictwa na prawie niemieckim...

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie tak. No i chyba bliskość habsburskiej monarchii nie pozostała bez znaczenia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znam większość z tych słów. Używa ich namiętnie oczywiście moja babcia,ale także mama więc co za tym idzie-ja. Jeśli się jednak nad tym zastanowić to rzeczywiście nie przypominam sobie by mówił tak mój tata, którego rodzina pochodzi spod Warszawy. Rodzina mamy pochodzi z wielkopolski i Niemców wręcz wielbi, więc wszystko jasne.

    OdpowiedzUsuń
  4. Moja babcia od czasu do czasu powiada jeszcze : "co Ty się zrobiłaś taka frechowna", gdy nie podoba jej się gdy mam inne zdanie niż ona :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wielkopolskie korzenie wszystko tłumaczą. Cały czas "idą na banę", czyli pociąg. To są klejnoty naszych regionalizmów.
    Pozdrów Babcię. I wsłuchuj się, co opowiada. Warto. Nawet, jeśli słyszysz to coś 112 raz. kiedyś będziesz żałować...

    OdpowiedzUsuń
  6. zhaltować - może się mylę, ale dla mnie znaczy tyle co "zganić" czy "dać reprymendę"

    OdpowiedzUsuń
  7. Na plachandry znowu idzie...tak moja babcia zawsze mówiła, i wiele innych słówek tu zamieszczonych znam z terenów Brodnicy

    OdpowiedzUsuń