piątek, lipca 12, 2013

Erazm Wielki - Desiderius Erasmus Roterodamus - myśli znalezione (23)

Zawsze będę powtarzał, że miarą człowieka jest jego... grób i stosunek do samego siebie! Jeśli znajduje taką opinię Wielkiego Myśliciela Renesansu "...jeżeli jest co do zobaczenia w Erazmie, to wyraża się w jego książkach" - to nawet jeśli bym nie znał nawet pół linijki z tego, co stworzył, to już bym Go polubił. Rzekłbym z przekąsem: równy gość! Uwaga tym cenniejsza, bo skierowana do biskupa wrocławskiego Jana Turzo/Thurzo (absolwenta Akademii Krakowskiej). Obcowanie z twórczością Rotterdamusa było na tle powszechne w pewnych kręgach intelektualnych jagiellońskiej stolicy, że nie dziwota, iż z Krakowa docierały do niego listy o treści: "My z Tobą, mój Erazmie, i rano bardzo często obcujemy i w czasie obiadu z Tobą ucztujemy, z Tobą po obiedzie przechadzamy się, z Tobą razem jesteśmy przy wieczerzy (...)". 
Warto w tym miejscu przypomnieć, że bezcenny księgozbiór Uczonego zakupił i sprowadził do Polski Jan Łaski-młodszy. Niestety, jak pisze Henry Barycz we wstępie do "Pochwały głupoty": "...cała ta znakomita kolekcja książek i rękopisów po wielkim humaniście, przedmiot pragnień i tęsknoty niejednego ówczesnego uczonego, która mogła użyźnić znakomicie nasze życie intelektualne (...) nie spełniła tej roli (...)". Dlaczego? Tułaczy los przyszłego reformatora, liczne podróże, ba! morska katastrofa sprawiły, że "Z bezcennego zbioru książek ocalały nieliczne tylko egzemplarze z napisem własnościowym: Erasmi sum (...)".
Otwieram więc "Pochwałę głupoty", aby sie w niej zagłębić... Spotykam starego znajomego: Tomasza More / Thomasa Morusa / św. Tomasza! "Igraszka myślowa", jaką wywiódł Erazm z nazwiska Tomasza godna jest... pochwały? Ale w końcu pisał przyjaciel, towarzysz od intelektualnej dysputy. Nim sypnę kilka cytatów (chyba bardziej ku przestrodze?) dorzucę jeden ze wstępu-dedykacji: "...nie zabraknie może takich pieniaczy, którzy rzecz obszczekają bądź to jako fraszkę teologowi nieprzystojną, bądź to jako utwór bardziej jadowity niż przystałoby to powściągliwości chrześcijanina i którzy mnie okrzyczą jako takiego, co wskrzesza starożytna komedię albo co chciałby się zabawić w jakiegoś Lukiana i gryźć wszystko, co popadnie". Sprawdźmy na ile przemyślenia renesansowego myśliciela byłyby strawne w XXI w. Może to tylko katalog zapleśniałych myśli? Psu na budę dziś takie myślenie? Jeśli kogo dotknie jakaś linijka, to reklamacje proszę kierować do Erazma z Rotterdamu!
  • Bo ja tam sobie nic a nic nie robię z tych mądrali, co to - jeśli ktoś sam się wychwala - zaraz gardłują, że to głupio okrutnie, że pyszałkowaty bez miary.
  • ...puszy się czcigodny ten mąż niby paw i grzebień mu rośnie, kiedy bezwstydny pochlebca z bogami porównuje jego, człowieczka, co jest niczym (...).
  • Ja to tam żadnych nie używam barwiczek ani też nie udaję twarzą co innego, a co innego w sercu chowam.
  • Bo i w tym nie byle jaka jest dla naszych ludzi uciecha, żeby tym bardziej coś podziwiać, z im odleglejszych to krajów pochodzi.
  • Przede wszystkim: cóż może być słodszego niż samo życie?
  • Bo proszę ja was, czy to nie trąci jakoś mocno głupotą, jeśli się na przywary przyjaciół oczy przymruża czy odwraca, czy na nie sie ślepnie, czy całkiem co innego w nich widzi, a nawet jeśli się pewne ich całkiem grube wady jako cnoty uwielbia i podziwia?
  • Jakiż to, dalibóg, mężczyzna dałby sobie nałożyć wędzidło małżeństwa, gdyby, jak to owi mędrkowie zwykle czynią, rozważył sobie przedtem plagi takiego stanu, albo jaka niewiasta chciała dopuścić do siebie chłopa, gdyby znała przedtem albo miała w pamięci pełne niebezpieczeństwa trudy porodu albo kłopoty z wychowaniem dzieci?
  • Czy można by w ogóle to życie nazwać życiem, gdyby mu odebrać wszystkie przyjemności?
  • Bo podwójnie błądzi, kto wbrew swej naturze stroi sie w piórka nie posiadanych właściwości i ze swych własnych chce zrobić inne.
  • Pytam ja, czy może kochać kogoś ten, kto sam siebie nie cierpi?
  • ...cóż po piękności ciała, jeśli ją skazi obrzydzenie do samego siebie?
  • A czy jest co głupszego niż dla nie wiadomo jakich przyczyn rozpoczynać taką walkę, z której obie strony zawsze więcej mają strat niż zysku?
  • Bo czy dzieje sie w ogóle coś między ludźmi, co by nie jeżyło się od głupoty i czego by nie robili głupcy dla głupców?
  • Mądry szuka ucieczki w starych księgach, z których uczy się czystych subtelności słownych. Głupi, pchając się wręcz do niebezpiecznych spraw, prawdziwej chyba uczy się roztropności.
  • ...dwie są główne rzeczy, które przeszkadzają w nabywaniu doświadczenia: nieśmiałość, która jakby przyćmiewała umysł, i strach, który maluje możliwe niebezpieczeństwa odradza od brania się do czegoś.
  • A któż by nie wolał byle kogo z tłumu najgłupszego pospólstwa, byle takiego, co sam głupi, potrafiłby jednak głupim czy to rozkazywać, czy ich słuchać, co przydałby do serc as sobie podobnym (...).
  • Ale jak nie jest szczęśliwy koń nie uczony w gramatyce, tak nie jest nim głupiec, skoro głupota należy do jego natury.
  • Cóż zaś chwalebniejszego od prawdy?
  • Natura nie cierpi wszelkich barwiczek, i to się udaje najlepiej, co nie jest skażone żadną sztucznością.
  • Jestże, na Boga żywego, coś szczęśliwszego od tego nasienia ludzkiego, które powszechnie nazywają głuptakami, błaznami, półgłówkami, kapuścianymi głąbami, tymi - moim zdaniem - najpiękniejszymi imioniskami?
  • Czymże bowiem jest szaleństwo, jeśli nie błędną droga rozumu?
  • Nie mogę także, (...), tych milczeniem pominąć, którzy, mimo że w niczym od najniższego wyrobnika nie są lepsi, jednak pustym tytułem szlacheckim Bóg wie jak sie pysznią
  • I nigdy nie są syci (...) bajania o dziwotworach, o widmach, upiorach, strachach, złych duchach i tego rodzaju cudownościach, w które tym chciwiej wierzą i na które tym bardziej łakomie świerzbią uszy, im dalsze to wszystko od prawdy.
  • Tak to słodko jest nie mieć rozumu, że ludzie proszą raczej o uchronienie ich od wszystkiego niz głupoty.
Jest coś... okrutnego w lekturze Klasyka XVI wieku? Umarło mu się 477. lat temu (dokładnie 12 lipca 1536), ale wszystko to, co tu wygrzebałem (wiele innych mądrości pomijając i docierając zaledwie do połowy dzieła?) nic nie straciło ze swej świeżości, ostrości, aktualności. Te słowa dalej bodą, jak bodły pokolenie Erasmusa! Powinniśmy usiąść na najbliższym kamieniu i gorzko zapłakać. Bo dochodzimy do wstrząsającego wniosku: Głupoto, na Boga żywego, jesteś wieczna!...
Peter Bruegel Das Schlaraffenland / Kraina szczęśliwości

1 komentarz:

  1. Prześmiewcza pochawła głupoty, zdaje się być wpełni uzasadniona przez Erasmusa. Tylko człowiek mądry zastanawia się nad popełnionymi uczynkami wynikającymi z własnej głupoty i naukę z doświadczenia czerpie, bo głupi nawet nie zauważy, że coś zrobił źle, póki mu ktoś błędów nie wytknie, a i tak wniosków właściwych nie wyciągnie.Próżne więc mądrego trudzenie się głupiego madrości nauczać.Stąd głupota zdaje się być wieczną.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.