sobota, czerwca 22, 2013
Unsere Mütter, Unsere Väter
Jak to dobrze, że TVP odważyła się na pokazanie "Unsere Mütter, Unsere Väter"! Wywołanie dyskusji wobec czterech godzin i trzydziestu minut projekcji, to chyba jednak nie jest czas zmarnowany. Wszystko, co służy pogłębianiu naszej wiedzy, przemyśleniom nad czasem przeszłym dokonanym jest bezcenne! Mamy za sobą lekcję historii widzianą oczami Niemców! Czas na odrobienie lekcji polskiej?!
Nam nie trzeba przypominać, że byliśmy pierwszymi ofiarami agresji niemieckiej w 1939 r. Piszę te słowa w mieście, w którym do publicznych egzekucji dopuszczał się "rycerski Wehrmacht" na długo przed kapitulacją Warszawy! Ulice Bydgoszczy spłynęły krwią, gdy tylko miasto został zajęte! Niekoniecznie znajduję potwierdzenie tych faktów w... polskich publikacjach naukowych! Nie dość na tym: powszechnie znane, zasłużone i popularne wydawnictwo edukacyjne wydrukowało kilka lat temu podręcznik dla klas VI szkoły podstawowej ze zdjęciem z łapanki na ulicy Parkowej w Bydgoszczy w 1939 r. (zna je chyba każdy bydgoszczanin, którego to interesuje) z podpisem, że wydarzyło się to w... Warszawie. Kiedy zgłaszałem to w uwagach do I wydania zapewniano mnie, że zostanie to poprawione. Nie poprawiono. Demonstracyjnie wyszedłem z sali przy kolejnej konferencji! Jakżeż byli zdziwieni organizatorzy spotkania. Ale kogo interesował pojedynczy głos?!...
Zdjęcia z łapanki na ul. Parkowej w Bydgoszczy |
Nadal uczymy na mapach "Europa w czasie II wojny światowej", z której nikt się nie dowie o tym, że Sowieci do 1941 r. byli sojusznikami III Rzeszy! Na wielu jest zapis o "linii demarkacyjnej" z IX 1939 r.? To Niemcy z Sowietami 28 IX 1939 podpisali "pakt o przyjaźni i linii demarkacyjnej", a nie granicy?! A czy to nie w naszych publikacjach wciąż pokutuje termin "wkroczenie Rosjan na tereny Polski" w odniesieniu do zbrodni 17 IX - zamiast jednego słowa "agresja"?! Wielu wykorzystuje mapę sieci niemieckich obozów koncentracyjnych na ziemiach polskich wrysowanych w granice z... PRL-u?! Po co o tym wspominam? A choćby dlatego, aby zwrócić uwagę na to, że sami popełniamy rażące błędy historyczne. Ale tego nie chcemy widzieć?...
"Rycerski Wehrmacht" po zajęciu Bydgoszczy: łapanka. egzekucja |
Niemcy szukają, jak mogą form, aby "podzielić się" odpowiedzialnością za swoje zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej. Der Zweite Weltkrieg, to krwawa rzeź jaką z metodyczną dokładnością przygotowali Adolf Hitler i jego nazistowscy pomagierzy. W filmie tego prawie nie widzimy. Z jakim przekonaniem odchodził niemiecki widz sprzed telewizora? Oto teutońscy rycerze nie dość, że nieśli światło cywilizacji na Wschód, to jeszcze później na swoje nadwątlone barki wzięli ciężar ochrony Europy przed zalewem barbarzyńskiego sowietyzmu?! Mamy współczuć niemieckim żołnierzom, bo marzli gdzieś u wrót Moskwy lub dezerterowali, bo się chłopczyna załamał psychicznie?! Chore przesłanie. Niebezpieczna manipulacja!
Egzekucja w bydgoskiej Dolinie Śmierci |
Mamy moralne prawo obruszać się na ukazanie obrazu Armii Krajowej. Fala gniewu podnosi się, ba! na ulicach Warszawy pojawiają się graficzne trawestacje słynnego plakatu z 1939 r. "Wara!". Pomysł przedni. Trafia. Tylko znowu zapytajmy sami siebie: czy nie ma w tym krzywym zwierciadle naszej winy? Czy wmawianie przez blisko 70. lat, że całe społeczeństwo walczyło z okupantem... że każdy narażał się, bo ukrywał Żydów... że nie było pospolitej kolaboracji - nie odbija się nam czkawką?!... Zawsze i wszędzie znaleźli się ludzie mali, podli, słabi, pospolite gnidy, kolaboranci, szmalcownicy! Należało skończyć z takim rozumieniem historii i powiedzieć uczciwe, że były różne postawy. Proszę sięgnąć do wspomnień prof Władysława Bartoszewskiego, kiedy cytuje wypowiedź księdza-jezuity Józefa Warszawskiego, z którego ust padły słowa (cytuję z pamięci) do "Teofila": "Pan Bóg ci nie wybaczy, że pomagałeś Żydom". To powiedział wybitny Polak! Mamy-że nie pamiętać takich postaw? To nam owo wypomni jakiś inny reżyser! Niekoniecznie niemiecki. Z drugiej strony poznajemy zdeklarowanych przed wojną antysemitów, którzy w okresie okupacji podali dłoń prześladowanym Żydom, ginęli za nich!
"Unsere Mütter, Unsere Väter" powinno stanowić przestrogę! Że der Zweite Weltkrieg zaczęła się w 1941 r.? Piszę ten post w dniu wyjątkowym: 22 czerwca. 72. lata temu sojusznicy (Berlin-Moskwa) wzięli się za łby! Chwalę ten dzień, bo moi bliscy mieli być wywiezieni pod koniec czerwca, w kolejnej turze zsyłek. W okolicy, gdzie mieszkali (powiat Stara Wilejka) Polaków już prawie nie było. Należałoby teraz zadbać, aby zza Bugu sprowadzić i wyemitować tamtejsze filmy! Wtedy dopiero otworzyłyby się nam oczy! Tam dopiero demagogia szerzy się w najlepsze! Obawiam się, że nie skończyłoby się tylko na słowach oburzenia... Jakoś nikogo nie razi, że obchodzi się święto 17 IX, jako wyzwolenie od polskich panów!... Czy doczekaliśmy się rzetelnego historycznie serialu o okupacjach sowieckich na Kresach (1939-1941 i 1944-1945) i ich zbrodniach. Nie!
Uważam, że emisja "Unsere Mütter, Unsere Väter", to doskonały pomysł. Stawia nas na polu uwagi i czujności. Nie tylko nad tym, co wyprawia jakiś tam niemiecki filmowiec. Czas chyba, aby Polskie kino po latach przemówiło głosem historycznego protestu! Niech się wreszcie znajdzie grono publicznych sponsorów i sypnie groszem na zbożny cel. Gdzie są ci wszyscy mecenasi?! Gdzie są ludzie z listy najbogatszych, którą podnieca się tygodnik "Wprost"?! Nie mogliby postawić sobie za punkt honoru stworzenia filmowej riposty?! Mieliśmy wspaniałe wzorce - np. filmowa szkoła polska czy serial "Polskie drogi"?! Czy trzeba czekać na kolejną muzyczną produkcję szwedzkiego "Sabatonu", aby świat usłyszał o odwadze Polaków w czasie II wojny światowej?! Gdzie są polscy rockmeni? Ostatnio czytam pewną zachodnioeuropejską monografię o II wojnie światowej. Pada tam, co rusz słowo "Enigma". Jakoś nie znalazłem nazwisk polskich kryptologów Rejewskiego-Zygalskiego-Różyckiego! Nikt nie drze szat nad tą "aliancką" niesprawiedliwością?! Poznań pięknie upamiętnił ich stawiając przy cesarskim zamku obelisk. W Bydgoszczy przy ulicy Gdańskiej jest ławeczka z Marianem Rejewskim i właśnie maszyną szyfrująca "Enigmą".
Tak, jesteśmy napiętnowani II wojną światową. Chciałbym wierzyć, że podobne emocje będę w latach 2039 i 2045, kiedy ktoś z lewego lub prawego sąsiedztwa będzie produkował wyimaginowany obraz przeszłości, że pokolenie mego Jerzyka będzie to jeszcze obchodzić i ekscytować. Źle się dzieje, jeśli historia dzieli. Ale jeszcze bardziej boli, kiedy wykorzystuje się ją do swojej gry!
Ci z Czytelników-Gości blogu, którzy byli przed laty studentami UMK w Toruniu pamiętają Frau Gizelę, lektorkę języka niemieckiego, rodowitą Niemkę, dość osobliwą i oryginalną figurę. Kiedyś w czasie ćwiczeń z czyichś ust padło słowo "wojna!". Kobieta wpadła w furię i zaczęła ciskać się na nas: "Wy tylko ta fojna i fojna! Kiedy wy o tej fojnie skończycie gadać!". Może już nigdy?...
Bydgoszcz ul. Grodzka 1939 r. |
PS: Dedykuję ten post pamięci mego dziadka Stanisława Grzybowskiego (1910-1962), który w dniach 3-4 września 1939 r. bronił swego rodzinnego miasta Bydgoszczy z bronią w ręku!
Nie oglądałam, ale ja prawie niczego nie oglądam w tv, albo niewiele. Natomiast czytałam dobry artykuł jaki pojawił się w Sieci i zgadzam sie z tym co tam napisane łącznie z tym komu ten film powinien być dedykowany.
OdpowiedzUsuńNie znam artykułu. Jedno jest tylko niebezpieczne jedna, nieobliczalna nagonka.
OdpowiedzUsuńW artykule nie ma nagonki, a nawet dziennikarz uważa, że film powinien każdy Polak oglądnąć obowiązkowo.
UsuńI ja się z tym zgadzam. Tym bardziej, jeżeli ktoś zabiera się do ataku, a nie wie czego on dotyczy.
OdpowiedzUsuńMówiąc szczerze siadałem do komputera z zamiarem opisania książki "Chłopiec w pasiastej piżamie" J. Boyne'a, a wyszło...
Temat się sam narzuca.)
UsuńAle nie musiał zaistnieć. Tak chwilami bywa, że chce sie opisać motyla, a wychodzą demony...
OdpowiedzUsuńMyślę tak samo o tym filmie, co próbowałam napisać w krótkim poście na swoim blogu filmowym:
OdpowiedzUsuńhttp://notesfilmowy.blogspot.com/2013/06/cierpienia-modego-wintera.html
Próbowałam, ale pisałam w zbyt dużych emocjach, nie umiałam się skupić i przekazać swoich myśli.
Znam z wielu rozmów rodzinnych prawdę codziennego życia i stosunków między Polakami i Żydami w przedwojennej Łodzi. I jeszcze teraz mogę o to zapytać żyjącego świadka tamtych dni.
Ale to nie znaczy, że jednostronnie oceniam, że widzę tylko krzywdę i szlachetność Polaków.
Jednak tym bardziej mnie porusza to, co się dzieje z naszą historią - i po tamtej i po naszej stronie ... niestety, gdy w świat idą takie przekazy, jak ten niemiecki film.
I teraz też jakoś ten komentarz mi wyszedł chaotycznie.
To tylko dowód na to, że emocje nie gasną mimo lat jak upłynęły od 1945 r. Wstrętne jest to, że oprawca chce siebie pokazać, jako ofiarę. Gloryfikowanie nazizmu czy faszyzmu, bolszewizmu i diabli wiedza jakiego czorta czy bożka zawsze będzie groźne. Do tego dorzucić trzeba ignorancję odbiorców i wtedy powstają demony, jak np. "polskie obozy koncentracyjne". Nie przestanę powtarzać, że wiele też w tym naszej winy. Każdy wie, co wydarzyło się w Lidicach,a na polskiej Zamojszczyźnie czy Kresach? Proszę wsłuchać się w scenę z "Samych swoich", kiedy Pawlak "licytuje się" z "koniokradem", że ten dał Niemcowi w mordę, a tamten nie oddawał kontyngentów, aż wreszcie Kaźmirz stwierdza: "A my dwie pacyfikacje przeszliśmy". Oto obraz wojny!... I zbrodni! Ale o tym wie znikomy procent. A Lidice?... Może kogoś ten film ocuci i rozpocznie się historyczne błędów naprawianie? Oby!
OdpowiedzUsuńA ja się obawiam, że nie będzie lepiej, ale z biegiem lat coraz gorzej.
UsuńMamy nowe pokolenia wychowywane w duchu egoistycznego konsumpcjonizmu, a wartości moralne, duchowe, światopoglądowe znikają gdzieś w niebycie. Wypieranie przez "kulturę" celebrytów, gdy ważniejszą informacją staje się pytanie czy gwiazdka XY miała na sobie majtki (przepraszam za dosadności, ale to codzienne słownictwo teraz w publikatorach), niż tragedia Polaków w rzezi wołyńskiej. Do pasji doprowadza mnie histeria dziennikarska w głównych wydaniach programów informacyjnych, jaką wykazali się niektórzy z okazji koncertu infantylnej gwiazdki małolatów, niejakiego B. z USA (tego z małpką)..
Nie ma się co łudzić, że poruszenie wokół tego filmu da oczekiwany skutek. Niemcy wyemitowali jakiś film dokumentalny, u nas dyskusja się przetoczyła i pewnie czas rozmydli problem.
Film przejdzie - problem pozostanie. To prawda, że celebryckość otaczającego nas świata, to jakieś pomieszanie z poplątaniem. Boję się tej chwili, kiedy pokolenie Jerzyka będą uczyć nauczyciele wychowanie na tym "plastikowym świecie". Nasze oburzenie będzie przyjmow3ane jako niezrozumiała fanaberia sypiącego sie, struchlałego pokolenia...
UsuńTak, problem pozostanie, ale pewnie tylko dla nas, to znaczy dla tych, którym "zależy".. I tylko od nas zależy ile i jak potrafimy przekazać naszym wnukom. Właściwie sytuacja się powtarza - my też poznawaliśmy prawdziwą historię tylko w domu.
UsuńKiedy patrzę na moich chłopców (to jeszcze maluchy), z obawą myślę o chwili, gdy wciągnie ich ten świat, a przekaz babci i dziadka spotka się z bolesną konfrontacją tego właśnie plastikowego obrazka.
Podejrzewam, że skoro nam udało się przenieść przez bolszewię prawdę o Kresach, Katyniu, Marszałku to i tym razem damy sobie radę. Zawsze znajdzie się w tłumie baranów Jeden, Wybrany!...
UsuńNIestety przegapiłam ten serial. Trudno mi wyrobić sobie zdanie o filmie, którego nie widziałam. Ale stara prawda o psychice ludzkiej jest prosta - nikt nie lubi czuć się źle.
OdpowiedzUsuńMożesz żałować. Jak doświadczenie uczy TVP na pewno uraczy nas do końca 2013 r. powtórką. Należałoby ten film obejrzeć. Przemyśleć go na własny użytek.
OdpowiedzUsuń