środa, czerwca 26, 2013

Spotkanie z Pegazem - 6 - Kazimiera Iłłakowiczówna - Rozstrzelano moje serce

28 czerwca 1956 r., to wyjątkowy dzień w historii Poznania. Robotnicy Zakładów im. J. Stalina (dawnego H. Cegielskiego) jako pierwsi w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej podnieśli w gniewie zaciśnięte pięści! Wyszli na ulice miasta! Chyba nikt nie zdawał sobie sprawy, że przyjdzie im walczyć nie tylko z milicją, ale też wojskiem. Splugawiono mundur, do którego tak bardzo byli przywiązani! Władza niby ludowa, a przyniesiona m. in. nad Wartę, na sowieckich bagnetach nie ograniczyła się do pogróżek! Ulice Poznania spłynęły krwią!

Poznań - Muzeum Powstania Poznańskiego 1956

Stąd wybrałem bardzo wyjątkowy wiersz. Wielka poetka Kazimiera Iłłakowiczówna (w moim księgozbiorze jest m. in. książka z Jej autografem) poruszona tragedią, jaka rozgrywała się na jej oczach napisała wstrząsający wiersz! Wiem, powstało bardzo wiele strof o Powstaniu Poznańskim, jak określają to moi wielkopolscy krajanie. Nie potrafię ze spokojem, bez emocji nawet myśleć o tych wydarzeniach. Kiedy jestem na terenie Cytadeli widzę groby i ofiar, i oprawców. Bo czyż tak nie chowano ich?... Na ulicach Św. Marcina, Dąbrowskiego, Dworcu Głównym PKP - widzę te tłumy! widzę tragedię! czuję nieomal krew pod stopami!...

Koszula, w której zamordowano Romka Strzałkowskiego
Choć to mój pradziad zerwał wielowiekową więź z Wielkopolską, to wracam do niej, jak do domu. Poznań stawiam w rzędzie miast, które uwielbiam i wyróżniam w kolejności: Kraków, Wilno i Poznań! Proszę zwrócić uwagę na blogi, które odwiedzam. Tam też są tego ślady!
28 czerwca 1956 r. poświęciłem duży artykuł w specjalistycznym miesięczniku. Pozwolę sobie wybrane fragmenty opublikować na tym blogu. Tym wierszem tylko otwieram scenę dramatu. To nie jest dla mnie tylko rocznicowy post! Jestem zdania, że wiersz Kazimiery Iłłakowiczówny, wielkiej córy wileńskich Kresów (również moich!), to jeden z najtragiczniejszych, jakie powstały po 1945 r.
"Rozstrzelano moje serce"
Chciałam o kulturze napisać
naprawdę inteligentnie,
lecz zaczęły kule świstać
i szyby dygotać i pękać.
Pochyliłam się” – jak każe przepis
- nad dziejami dwudziestolecia,
ale z pióra kleks czerwony zleciał
i kartki ktoś krwią pozlepiał.

Rym się na gromadę zwlókł;
jest go dosyć… Tyle pokoleń…
Lecz zbryzgano mózgiem bruk
i bruk się wzdyma powoli.
Myśleć zaczął, choć ledwo się dźwiga
i do zapytań ośmiela –
- „Czemu zawsze rządzi inteligent,
a do robotników się strzela?

Niemy dotąd warknął koci łeb,
splunęła granitowa kostka:
Znowuśmy się dali wziąć na lep,
położono nas – jak zawsze – mostem”.
A ja na tym moście jak kiep
do essayu oczy przysłaniam,
krew nie płynie już, już tylko skrzep…
Rozstrzelano moje serce w Poznaniu.

O kulturze… Próba wzniosłych syntez,
artystycznych intuicji zgranie…
Ja nie mogę… Ani kwarty, ani kwinty.
Rozstrzelano moje serce w Poznaniu.
Ni gorące ono ni zimne.
Szkoda kul. Szkoda leków na nie.
Moje serce – wszak to tylko rymy…
Rozstrzelano moje serce w Poznaniu.

Pod żadnym pozorem nie wolno nam zapomnieć o poznańskim czarnym czwartku. Nigdy! Bo niepamięć mści się na kolejnych pokoleniach!

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.