sobota, maja 11, 2013
Był Ziuk i... nie ma - cz. I (luty-marzec 1935)
Pierwodruk tego artykułu nastąpił w 2000 r. na łamach "Ilustrowanego Kuriera Polskiego" w 65. rocznicę śmierci pierwszego marszałka Polski Józefa Piłsudskiego. Nie wiem dlaczego Redakcja usunęła cały akapit dotyczący... wózka inwalidzkiego. Czy to ujma dla Marszałka?...
Pozwoliłem sobie artykuł "rozciąć" na dwie części. To wypadkowa prośby jednego z czytelników, który trawestował słowa kaisera Józefa II i napisał do mnie: za dużo liter... Dlatego będą dwie części. Proszę się nie obawiać - zamieszczę je jeden za drugim (w odstępie dwóch dni?).
* * *
Marszałek - ostatnia oficjalna fotografia |
Śmierć w 1935 r. nie
oszczędzała rodzinę Piłsudskich. 3 lutego w Warszawie zmarła
Zula, ukochana starsza siostra, pani Zofia Kadenacy. Jej śmierć
wstrząsnęła J. Piłsudskim. Adiutant M. Lepecki zapisał, co wtedy
powiedział: „Biedna Zula. Co ona mi zrobiła. Zawsze myślałem,
że umrę pierwszy i że to ona będzie mnie chowała, a nie ja ją”.
Zajął się jej pogrzebem. Ciało przetransportowano do
Wilna.
Józef Piłsudski mimo
pogarszającego się stanu zdrowia pojechał do ukochanego Wilna.
Inny świadek tamtych dni, generał Felicjan Sławoj Składkowski,
zanotował: „...byliśmy przerażeni złym wyglądem i osłabieniem
Komendanta. Twarz Jego była dosłownie ścięta cierpieniem i
boleścią”. Dalej dodał: „Osłabienie i nierówny chód Pana
Marszałka przypisywaliśmy jednak jedynie wpływowi śmierci
kochanej siostry”. Innymi słowy nawet najbliższe otoczenie
„Dziadka” nie zdawało sobie sprawy z rzeczywistego stanu jego
zdrowia. M. Lepecki wspomina, że rozplanował cały przebieg
uroczystości. Chciał osobiście prowadzić za trumną najstarszą
córkę zmarłej. „Tej ostatniej zapowiedzi bardzo się wsączy
zlękliśmy – przyznaje – gdyż aczkolwiek wówczas Marszałek
był jeszcze w dość niezłym stanie zdrowia i złowrogie
podejrzenia nikogo jeszcze z Jego otoczenia nie nurtowały, niemniej
jednak był słaby i miał znaczne trudności właśnie z
chodzeniem”. Cudownej urody kościół św. Anny był świadkiem
mszy żałobnej (dlaczego biograf Marszałka, W. Jędrzejewicz,
wspomina o „kościele O. O. Bernardynów”?) stąd kondukt udał
się na cmentarz bernardyński (skąd u W. Jędrzejewicz informacja o
Rossie?). Kapitan M. Lepecki opisał monet, kiedy „Marszałek
spoglądał na niknącą, zasypywaną trumnę z nieruchomym wyrazem
twarzy. (...) Jakżeż żal mi było Marszałka, cierpiącego w
milczeniu i z rezygnacją. U stóp Jego był grób nie tylko siostry,
ale wspomnień dziecinnych, wspomnień o matce, ojcu, starych
przyjaciołach. Przed Nim był już tylko mrok podeszłego wieku, a
być może, i przeczucie zbliżającego się kresu wędrówki”. W.
Jędrzejewicz o tym samym napisał: „Na pogrzebie w Warszawie i
Wilnie ledwie trzymał się na nogach i czego nigdy wcześniej nie
widziano – pozwalał podtrzymywać się, gdy szedł po schodach”.
Marszałek nie mógł wiedzieć, że jeszcze w tym roku, w
grudniu, odjedzie jego młodszy brat Adam...
Do Wilna wrócił jeszcze
23 lutego. Udał się w celu odbycia tzw. gry wojennej. Wrócił do
Warszawy trzy dni później.
19 marca – imieniny Marszałka! To było Święto! Defilady, odczyty, odsłaniano pomniki, dzieci i młodzież deklamowała stosowne wiersze. Taki można było znaleźć w „Płomyczku”:
„Żyj nam długie lata
Wodzu ukochany!
A my Tobie o Ojczyźnie
Serce swe oddamy”.
Tego
dnia odbyła się premiera filmu dokumentalnego o życiu Solenizanta.
Niestety wydawnictwo „Bibliotek Dzieł Narodowych” w Warszawie
nie zdążyło z wydaniem dzieła „Idea i czyn Józefa
Piłsudskiego”. Ci, którzy posiadają ją w swoich księgozbiorach
wiedzą, że po części „Słowo” jest obszerna bibliografia
(s.247-268). A dopiero później dodano (s. 271 - 286) „Dopełnienie”.
Zamieszczono ostatnie, oficjalne zdjęcie Marszałka, fotografie
pośmiertne oraz te z pogrzebu. Solenizanta w Warszawie nie było.
Pojechał do Wilna.
„...w czasie powrotu z
tej ostatniej podróży – zanotował gen. F. Sławoj Składkowski –
Pan Marszałek trzymał się tak słabo na nogach, że idąc zwisał
na rękach podtrzymującego Go inspektora Schmidta. Zrozumieliśmy
wtedy, że Komendant jest ciężko chory i musi leczyć się bardzo
starannie, by móc wrócić do zdrowia”.
Wstrząsające jest zdjęcie, które opublikowano dopiero w 1936 w książce „Bohaterom narodowym w hołdzie. Tym, którzy odeszli...” (Lwów): wychudzony Piłsudski przytrzymywany schodzi po schodach. Nie trzeba pisać komentarza. Widok wyniszczonego Wodza musiał był wstrząsem dla wszystkich. To była jego ostatnia podróż nad Wilię. Wróci tam tylko jego... serce, które spocznie u stóp ukochanej matki, Marii z Billewiczów Piłsudskiej.
Wstrząsające jest zdjęcie, które opublikowano dopiero w 1936 w książce „Bohaterom narodowym w hołdzie. Tym, którzy odeszli...” (Lwów): wychudzony Piłsudski przytrzymywany schodzi po schodach. Nie trzeba pisać komentarza. Widok wyniszczonego Wodza musiał był wstrząsem dla wszystkich. To była jego ostatnia podróż nad Wilię. Wróci tam tylko jego... serce, które spocznie u stóp ukochanej matki, Marii z Billewiczów Piłsudskiej.
Należy podziwiać
aktywność schorowanego Marszałka. 2 kwietnia przyjął A. Edena.
To wtedy padły prorocze słowa na temat J. Stalina: „Gdy widzę
jego portret, zdaje mi się, że widzę bandytę”. Nie mógł
przewidzieć, że za kilka lat w stalinowskie łapy wpadną jego dwaj
bracia. W jednym z wywiadów (w 1981 r.) pani Wanda Piłsudska
wspominała: „Stryj Kazimierz nie przeżył wojny, umarł z
wycieńczenia, a stryj Jan, który był młodszy i silniejszy,
wydostał się na Bliski Wschód, skąd przybył do Wielkiej
Brytanii”.
PS: Poza opisaną fotografią pozostałe ze zbiorów autora blogu lub przez niego wykonane w Sulejówku, Toruniu oraz Warszawie w latach 2006-2010
(dokończenie w następnej części)
Smutne,ale piękne.
OdpowiedzUsuńŻycie! Wbrew pozorom tak niewiele wiemy o naszych bohaterach. Na pewno o Marszałku jeszcze niejednokrotnie coś napiszę. To moja nieuleczalna choroba...
OdpowiedzUsuń