Król(-owa) Polski - Jadwiga d'Anjou / Andegaweńska - na Wawelu!...
"Na
oczywistość i moc tego, obiecuje wielki książę Jagiełło złożyć i wydać
wszystkie swoje skarby dla odzyskania utrat, które poniosły tak Polska jak
Litwa, jeżeli tylko królowa węgierska córkę swoją, Jadwigę, królowę
polską, ślubem małżeńskim z nim skojarzy. Wielki książę Jagiełło
obiecuje sumę, zaręczoną między królową węgierską a księciem Austryi,
mianowicie dwakroć sto tysięcy florenów, złożyć i wypłacić" - ten fragment doniosłego aktu unii krewskiej może być niejasny dla kogoś, kto nie słyszał o pokładzinach andegaweńskiej księżniczki. Tak, strona zrywająca wcześniejszą umowę musiała ponieść konsekwencje finansowe! W tym wypadku ciężar wypłacenia 100 000 florenów przyjął na siebie przyszły mąż, wielki książę litewski Jagiełło.
Habsburgowie kilkakrotnie w historii dążyli do zdobycia tronu polskiego. I choć wiele polskich królowych było Habsburżankami, to jednak celu nie osiągnęli. Po trzecim rozbiorze Rzeczypospolitej Obojga Narodów spełniło sie o tyle, że Wawel był ich! Trwali na nim (z przerwą, kiedy książę Józef Poniatowski, półkrwi Austriak, wydarł go w 1809 r.!) do 1918 r.
 |
Pieczęć Siemowita IV/Ziemowita IV |
Nie znamy daty przybycia młodziutkiej władczyni z Węgier. Przyjmuje się, że musiało to stać się pod koniec maja 1384 r.? W biografii królowej Jarosława Nikodema czytamy o nieprzekraczalnym terminie przybycia na 8 maja: "W razie jego niedotrzymania ogłaszano zerwanie wszelkich kontaktów z dworem budzińskim i niezwłoczne przystąpienie do elekcji innego kandydata do tronu". Sytuacja stawała się naprawdę niebezpieczna, tym bardziej, że mazowiecki Siemowit IV/Ziemowit IV już gotował się do zajęcia Krakowa. W końcu czyż nie był potomkiem Piastów i krewnym Kazimierza Wielkiego? J. Nikodem podaje dalej, że "...ustalono przesunięcie terminu przyjazdu Jadwigi na 29 maja 1384 r., na co przystali również panowie zgromadzeni w Sączu". 2 czerwca miał być ostatecznym terminem, do którego czekano na przybycie Jadwigi! Wręcz nadmienia o "pechu chronologii". Nie zachowały się żadne wiarygodne źródła dla tego okresu! Faktem jest, że najstarszy zachowany dokument wystawiony przez małoletnią władczynię pochodzi z 11 października tego roku. W tym dniu arcybiskup gnieźnieński Bodzanta "oczyszczał się z zarzutu zdrady - pisze w swojej monografii o błogosławionej królowej ksiądz Bolesław Przybyszewski.- w związku z popieraniem na tron polski Ziemowita IV, księcia mazowieckiego".
 |
Poraj herb Dobka z Kurozwęk |
 |
Topór herb Jana z Tęczyna |
Kiedy odbyła się koronacja? Tego też nie wiemy! Historycy nie są zgodni czy odbyła się ona 15 czy 16 października?... Jedno jest pewne: dokonał tego na Wawelu wspomniany arcybiskup Bodzanta. Literacki obraz podniosłej uroczystości, jakiej historia polska nie znała znajdziemy na kartach powieści Stefana Marii Kuczyńskiego "Litwin i Andegawenka": "Po namaszczeniu arcybiskup ujął w obydwie dłonie koronę, spoczywająca dotąd na ołtarzu, i włożył ja na głowę Andegawenki, mówiąc: - Per hanc te patricipem ministerii nostri non ignores (Przez nią stajesz się uczestniczką naszego urzędu), lecz dalszych jego słów nikt nie mógł dosłyszeć, albowiem zagłuszyły je potężne głosy trąb, organów i wszelkich muzycznych instrumentów oraz liczne okrzyki na cześć ukoronowanej na króla dzieweczki. Jadwiga wstała z klęczek i wysłuchawszy ewangelii, następnie zaś prowadzona przez Dobiesława z Kurozwęk i Jana z Tęczyna wstąpiła na stopnie tronu i zasiadła na nim". Sen z powiek panom małopolskim i wielkopolskim zmywała troska o przyszłość tej korony, którą włożono na skroń dziesięcioletniej dziewczynki. Jan Długosz napisał o królu (-owej): "...Niebiosa użyczyły jej w darze tak cudnej i wdzięcznej postaci, jakiej żadne nie wydały wieki". Nic nie zmieniało faktu, że władza, nawet w tak pięknych rączkach, to fikcja! Jestem w stanie uwierzyć fantazji S. M. Kuczyńskiego, kiedy znajduję taki opis: "Tylko bardzo nielicznie dostrzegali tajony smutek w oczach koronowanego dziewczęcia, a do ich grona należał także Spytko z Melsztyna, który posiadał dwie młodsze od siebie siostry i stąd umiał odczytywać uczucia w obliczach ich równolatek". Jak musiała czuć się Jadwisia w tym obcym kraju? Dopiero, co straciła ojca. Odesłano ją od matki, na zawsze pożegnała się z siostrą. Kasztelan krakowski Dobko z Kurozwęk otoczył ją ojcowskim uczuciem i silnym ramieniem. To o tym dostojniku pisał Długosz, że królowa-matka Elżbieta Bośniaczka upoważniła do pełnienia funkcji "...które były pomocne w zapewnieniu ładu i bezpieczeństwa publicznego, a także w obronie granic państwa przed agresją z zewnątrz w czasie bezkrólewia". Czy umiał zapełnić pustkę, jaką było opuszczenie Budy? Mała król(-owa) nie mogła chyba wyobrazić sobie, że oto łączy swój żywot z Polakami, dla których stanie się bodaj najukochańszą monarchinią!
 |
Leliwa herb Spytka z Melsztyna |
 |
Pieczęć Leopolda III Habsburga |
"Po upływie roku i 4 miesięcy królowa miała stać się zdolna do małżeństwa - przypomina ks. B. Przybyszewski. - dlatego nadchodził już czas wyboru dla niej małżonka, ułożenia z nim warunków, pod którymi jej małżeństwo będzie zawarte, doprowadzenia do przyzwolenia narodu i elekcji przyszłego męża na króla polskiego". Leopold III Habsburg miał w ręku groźne argumenty! Nie chodzi tylko o zaślubinach hainburskich, o których wcześniej wspominałem, ale jeszcze w 1383 r. w Grazu królowa-matka zapewniła o swej przychylności do mariażu Jadwigi z Wilhelmem! Gdyby nie... krętactwo Bośniaczki doszłoby ono do skutku już po Wielkiej Nocy tegoż roku? Powinniśmy być jej wdzięczni, że prowadząc swą politykę zwodzenia Habsburgów (ale i panów polskich!) uniemożliwiła im zajęcie tronu polskiego.
koniec części II
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.