sobota, stycznia 19, 2013

Bydgoszcz 20 stycznia 1920

Dr J. Biziel (foto autora)
         "Wyście kość z kości, krew z krwi  naszej" - tak witał wkraczające do Bydgoszczy wojsko polskie doktor Jan Biziel, społecznik, jeden z wybitniejszych działaczy narodowych i niepodległościowych w mieście. Jeszcze rok temu Bromberg, czy jak kto woli "klein Berlin" było jednym z najbardziej niemieckich miast dawnego Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Nad miastem górowała wieża Bismarcka, a około 80 % mieszkańców stanowili Niemcy. Dziadek piszącego te słowa urodził się przy Neuhoferstrasse (obecnie Nowodworska), w dzielnicy która była zamieszkana głównie przez Polaków, czyli Szwederowie.

 
"Dziennik Bydgoski"
Po 148 latach pruskiej niewoli nad Brdę (niem. Brahe) wracała niepodległość! Nie 11 listopada 1918 r.! Bydgoszczanie musieli poczekać, aż padną strzały w poznański grudzień 1918 r., przeżyć okres rozpętania antypolskiej nagonki w 1919 r. (np. łapanki na dworcu głównym, plądrowanie polskich sklepów), bo Niemcy po utracie Poznania nie chcieli stracić kolejnego bastionu, a potem zadecydowały mądre głowy w Wersalu (28 VI 1919 r.). Niemcy zaczęli opuszczać "swój Bromberg". Bardzo szybko procentowe proporcje między Niemcami i Polakami zmieniły się. W 1939 r. Niemcy stanowili niespełna 7 % mieszkańców, na 143 100 mieszkało tu 9208. Jeszcze 19 stycznia 1920 r. dochodziło do dewastacji polskich wystaw przygotowanych na powitanie mającego wkroczyć nazajutrz wojska polskiego!
"Dziennik Bydgoski"
148 lat pozostawiło wiele pamiątek. Głownie w naszym... języku. Nie będę tu cytował całego "słownika regionalnego", ale sypnę kilka przykładów: Jak ktoś nam nudzi i mamy już dość zwykle potakujemy: ja, ja! Wielu używa nazw potraw: eintopf, zylc, kuch. W cukierni może poprosić o szneka z glancem! I dostanie, co trzeba. Zamykamy lufciki! Mamy winkla! Używamy szwamek i szrubrów! Wielu glancuje buty! Potrafimy puścić bajerę i do ładnej dziewczyny, i do obcego... Z czasem kompletnie odeszły do słownikowego lamusa różne sztrypy, fajerki, topki. Po Brdzie nie pływają już "berlinki". Wielu, nawet nie wie o tym, nosi zniekształcone germanizacją nazwiska (np.  drobne "przeoczenie" i "Łosiński" stał się "Osińskim", "Sztucki" "fonetycznie zmienił się" w "Stuzki", a potem w "Stuckiego", kto w nazwisku "Schmüde" dopatrzy się "Żmudy"?; niekoniecznie "Szulc" musiał mieć niemieckiego antenata, starczyło, że ów był "sołtysem" lub "wójtem" w swojej wsi). Nie udawajmy: w żyłach wielu bydgoszczan płynie domieszka niemieckiej krwi. Wielu naszych przodków, to Niemcy (np. Bambrzy, Kosznajdrzy). Praprababką piszącego ten blogu była Magdalena Müller(-ówna), córka bogatego bauera spod Mąkowarska (niem. Monkowrsk), która wyszła za Polaka i katolika Pawła Kuczkowskiego!   Z biedy, a nie potrzeba turystycznej ciekawości pradziadkowie Maliszewscy wyjechali z Klonowa "za chlebem" do Westfalii i tam, w Mülheim Ruhr/Styrum w 1915 r. przyszła na świat moja babcia-matka chrzestna Jadwiga Maliszewska
Bydgoszcz - Stary Rynek - 20 stycznia 1920
 W bydgoskiej prasie pisano: Hej, polscy ułani, witajcie nam! Witajcie! To nie sen, nie! To jawa! Już Bydgoszcz polska, już jesteśmy złączeni z naszą macierzą w jedną, niepodzielną całość. Nasi bohaterzy są już wśród nas. Cześć im i chwała”
Bydgoszcz - Stary Rynek - 20 stycznia 1920
Grób rodziny Dietz na cmentarzu ewangelickim w Bydgoszczy (foto autora)
 Bydgoszczanie  nie widzieli polskiego wojska od upadku Napoleona! Teraz witali na Starym Rynku, który do niedawna nazywał się Friedeichplatz. Biało-czerwone chorągwie łopotały w miejscu, na którym stał "stary Fryc". Niemcy zabrali go do Piły (niem. Schneidemühl), jak równie konny pomnik "starego Wilusia" do Międzyrzecza (niem. Meseritz). Fryderyk II wróci po 1939 r. Był później niewielki spór wokół nazwy Rynku. Znany wybitny, bydgoski, niemiecki lekarz dr Hermann Dietz optował za utrzymaniem niemieckiej nazwy. Usłyszał wtedy od Biziela: „...politykę pozostawmy panom w Berlinie i w Warszawie, my zaś chcemy być tu tylko obywatelami miasta”. Dziś na dawnym placu Bismarcka stoi gmach Filharmonii Pomorskiej, a jego ulica, to obecnie Słowackiego, a wzgórze jego imienia, to Wzgórze Wolności. Niestety nakazem władz komunistycznych zagładzie uległ cmentarz ewangelicki, gdzie m. in. pochowany został dr H. Dietz (zm. w 1944). Na szczęście jego doczesne szczątki przeniesiono na inny, czynny cmentarz tego wyznania. Ale może o tym przy innej okazji?
Bromberg - Bismarckturm / Bydgoszcz wieża Bismarcka

Bromberg - Friedrichplatz - Denkmal Friedrich des Grossen / Bydgoszcz - Stary Rynek - pomnik Fryderyka II
F. Lepcke - "Potop"
F. Lepcke - "Łuczniczka"
Może to paradoks, ale symbolem miasta cały czas pozostaje rzeźba niemieckiego mistrza Ferdynanda Lepckego. To słynna "Łuczniczka"! Tegoż twórcy odbudowywana jest fontanna "Potop", którą niestety Niemcy pod koniec wojny przetopili "na cele wojenne". Zdjęcia obu z moich zbiorów  zamieszczam obok.
Jako votum dziękczynne zaczęto wznosić kościół i zakład wychowawczy św. Wincentego a Paulo, która zaprojektował poznański architekt Adam Ballenstaedt. Dziś znane jako bydgoska Bazylika. O 20 stycznia 1920 przypomina płyta na Starym Rynku i pomnik przy placu Wolności, gdzie w 1920 r. triumfalnie wjechał gen. Józef Dowbór Muśnicki!
Bydgoska Bazylika (foto autora)
Pamiątkowa tablica na Starym Rynku (foto autora)
Gen. Józef Dowbór Muśnicki w Bydgoszczy, mija pl. Teatralny (w tle teatr spalony w 1945 przez Sowietów)
Jan Maciaszek
"Piękna stara Bydgoszcz" t. I
Władzę w mieście z rak ostatniego, niemieckiego prezydenta Hugo Wolffa przejął Jan Maciaszek. Kiedy w 2011 r. znalazłem się w Urzędzie Miasta na spotkaniu m. in. z wiceprezydentem Bydgoszczy, zapytałem "Czy historia naszego miasta zaczyna się w 1920?". Nastąpiła chwila zaskakującej konsternacji... To był skutek patrzących na mnie ze ściany fotografii prezydentów, głownie tych stalinowskich i peerelowskich. Zapytałem: "Czy stałoby się coś strasznego, gdyby powieszono również zdjęcie H. Wolffa?". Na podparcie swego pomysłu podałem przykład ogromnego portretu Fryderyka Wilhelma III, który wisi w słynnym poznańskim ratuszu. Skoro w Poznaniu nikogo, to nie razi... W końcu nie pytałem o Wilhelma II czy Ottona von Bismarcka. "Byłoby zaskoczenie dla delegacji niemieckiej, która odwiedziłaby nasze miasta" - argumentowałem. W końcu nie możemy udawać, że nigdy nie było "Brombergstadt". Nie wiem czy przejęto się moim pomysłem...

 
Płaskorzeźba z pomnika przy placu Wolności (foto autor)
Dla piszącego te słowa 20 stycznia ma jeszcze osobisty wymiar: ćwierć wieku temu zostałem po raz pierwszy ojcem! Moja małżonka wydala na świat dziecię płci męskiej: 4200 g, 53 cm!

4 komentarze: