Bydgoszcz 20 stycznia 1920
|
Dr J. Biziel (foto autora) |
"Wyście kość z kości, krew z krwi naszej" - tak witał wkraczające do Bydgoszczy wojsko polskie
doktor Jan Biziel, społecznik, jeden z wybitniejszych działaczy narodowych i niepodległościowych w mieście. Jeszcze rok temu
Bromberg, czy jak kto woli
"klein Berlin" było jednym z najbardziej niemieckich miast dawnego
Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Nad miastem górowała
wieża Bismarcka, a około
80 % mieszkańców stanowili Niemcy. Dziadek piszącego te słowa urodził się przy
Neuhoferstrasse (obecnie Nowodworska), w dzielnicy która była zamieszkana głównie przez Polaków, czyli Szwederowie.
|
"Dziennik Bydgoski" |
Po
148 latach pruskiej niewoli nad
Brdę (niem. Brahe) wracała niepodległość! Nie 11 listopada 1918 r.! Bydgoszczanie musieli poczekać, aż padną strzały w poznański grudzień 1918 r., przeżyć okres rozpętania antypolskiej nagonki w 1919 r. (np. łapanki na dworcu głównym, plądrowanie polskich sklepów), bo Niemcy po utracie Poznania nie chcieli stracić kolejnego bastionu, a potem zadecydowały mądre głowy w Wersalu (28 VI 1919 r.). Niemcy zaczęli opuszczać "swój Bromberg". Bardzo szybko procentowe proporcje między Niemcami i Polakami zmieniły się. W 1939 r. Niemcy stanowili niespełna 7 % mieszkańców, na 143 100 mieszkało tu 9208. Jeszcze 19 stycznia 1920 r. dochodziło do dewastacji polskich wystaw przygotowanych na powitanie mającego wkroczyć nazajutrz wojska polskiego!
|
"Dziennik Bydgoski" |
148 lat pozostawiło wiele pamiątek. Głownie w naszym... języku. Nie będę tu cytował całego "słownika regionalnego", ale sypnę kilka przykładów: Jak ktoś nam nudzi i mamy już dość zwykle potakujemy:
ja, ja! Wielu używa nazw potraw:
eintopf, zylc, kuch. W cukierni może poprosić o
szneka z glancem! I dostanie, co trzeba. Zamykamy
lufciki! Mamy
winkla! Używamy
szwamek i
szrubrów! Wielu
glancuje buty! Potrafimy puścić
bajerę i do ładnej dziewczyny, i do obcego... Z czasem kompletnie odeszły do słownikowego lamusa różne
sztrypy, fajerki, topki. Po Brdzie nie pływają już
"berlinki". Wielu, nawet nie wie o tym, nosi zniekształcone germanizacją nazwiska
(np. drobne "przeoczenie"
i "Łosiński" stał się
"Osińskim", "Sztucki" "fonetycznie zmienił się" w "Stuzki", a potem w "Stuckiego
", kto w nazwisku
"Schmüde" dopatrzy się
"Żmudy"?; niekoniecznie
"Szulc" musiał mieć niemieckiego antenata, starczyło, że ów był
"sołtysem" lub "wójtem" w swojej wsi).
Nie udawajmy: w żyłach wielu bydgoszczan płynie domieszka niemieckiej krwi. Wielu naszych przodków, to Niemcy (np.
Bambrzy,
Kosznajdrzy). Praprababką piszącego ten blogu była
Magdalena Müller(-ówna), córka bogatego bauera spod
Mąkowarska (niem. Monkowrsk), która wyszła za Polaka i katolika
Pawła Kuczkowskiego! Z biedy, a nie potrzeba turystycznej ciekawości pradziadkowie
Maliszewscy wyjechali z Klonowa "za chlebem" do
Westfalii i tam, w
Mülheim Ruhr/Styrum w 1915 r. przyszła na świat moja babcia-matka chrzestna Jadwiga Maliszewska!
|
Bydgoszcz - Stary Rynek - 20 stycznia 1920 |
W bydgoskiej prasie pisano: „Hej,
polscy ułani, witajcie nam! Witajcie! To nie sen, nie! To jawa! Już
Bydgoszcz polska, już jesteśmy złączeni z naszą macierzą w
jedną, niepodzielną całość. Nasi bohaterzy są już wśród nas.
Cześć im i chwała”.
|
Bydgoszcz - Stary Rynek - 20 stycznia 1920 |
|
Grób rodziny Dietz na cmentarzu ewangelickim w Bydgoszczy (foto autora) |
Bydgoszczanie nie widzieli polskiego wojska od upadku Napoleona! Teraz witali
na Starym Rynku, który do niedawna nazywał się
Friedeichplatz. Biało-czerwone chorągwie łopotały w miejscu, na którym stał
"stary Fryc". Niemcy zabrali go do
Piły (niem. Schneidemühl), jak równie konny pomnik
"starego Wilusia" do
Międzyrzecza (niem. Meseritz). Fryderyk II wróci po 1939 r. Był później niewielki spór wokół nazwy Rynku. Znany wybitny, bydgoski, niemiecki lekarz dr Hermann Dietz optował za utrzymaniem niemieckiej nazwy. Usłyszał wtedy od Biziela:
„...politykę
pozostawmy panom w Berlinie i w Warszawie, my zaś chcemy być tu
tylko obywatelami miasta”. Dziś na dawnym placu Bismarcka stoi gmach Filharmonii Pomorskiej, a jego ulica, to obecnie Słowackiego, a wzgórze jego imienia, to Wzgórze Wolności. Niestety nakazem władz komunistycznych zagładzie uległ cmentarz ewangelicki, gdzie m. in. pochowany został dr H. Dietz (zm. w 1944). Na szczęście jego doczesne szczątki przeniesiono na inny, czynny cmentarz tego wyznania. Ale może o tym przy innej okazji?
|
Bromberg - Bismarckturm / Bydgoszcz wieża Bismarcka |
|
Bromberg - Friedrichplatz - Denkmal Friedrich des Grossen / Bydgoszcz - Stary Rynek - pomnik Fryderyka II |
|
F. Lepcke - "Potop" |
|
F. Lepcke - "Łuczniczka" |
Może to paradoks, ale symbolem miasta cały czas pozostaje rzeźba niemieckiego mistrza Ferdynanda
Lepckego. To słynna "Łuczniczka"! Tegoż twórcy odbudowywana jest fontanna "Potop", którą niestety Niemcy pod koniec wojny przetopili "na cele wojenne". Zdjęcia obu z moich zbiorów zamieszczam obok.
Jako votum dziękczynne zaczęto wznosić kościół
i zakład wychowawczy św. Wincentego a Paulo, która
zaprojektował poznański architekt Adam Ballenstaedt. Dziś znane jako bydgoska Bazylika. O 20 stycznia 1920 przypomina płyta na Starym Rynku i pomnik przy placu Wolności, gdzie w 1920 r. triumfalnie wjechał gen. Józef Dowbór Muśnicki!
|
Bydgoska Bazylika (foto autora) |
|
|
Pamiątkowa tablica na Starym Rynku (foto autora) |
|
Gen. Józef Dowbór Muśnicki w Bydgoszczy, mija pl. Teatralny (w tle teatr spalony w 1945 przez Sowietów) |
|
Jan Maciaszek |
|
"Piękna stara Bydgoszcz" t. I |
Władzę w mieście z rak ostatniego, niemieckiego prezydenta Hugo Wolffa przejął Jan Maciaszek. Kiedy w 2011 r. znalazłem się w Urzędzie Miasta na spotkaniu m. in. z wiceprezydentem Bydgoszczy, zapytałem "Czy historia naszego miasta zaczyna się w 1920?". Nastąpiła chwila zaskakującej konsternacji... To był skutek patrzących na mnie ze ściany fotografii prezydentów, głownie tych stalinowskich i peerelowskich. Zapytałem: "Czy stałoby się coś strasznego, gdyby powieszono również zdjęcie H. Wolffa?". Na podparcie swego pomysłu podałem przykład ogromnego portretu Fryderyka Wilhelma III, który wisi w słynnym poznańskim ratuszu. Skoro w Poznaniu nikogo, to nie razi... W końcu nie pytałem o Wilhelma II czy Ottona von Bismarcka. "Byłoby zaskoczenie dla delegacji niemieckiej, która odwiedziłaby nasze miasta" - argumentowałem. W końcu nie możemy udawać, że nigdy nie było "Brombergstadt". Nie wiem czy przejęto się moim pomysłem...
|
Płaskorzeźba z pomnika przy placu Wolności (foto autor) |
Dla piszącego te słowa 20 stycznia ma jeszcze osobisty wymiar: ćwierć wieku temu zostałem po raz pierwszy ojcem! Moja małżonka wydala na świat dziecię płci męskiej: 4200 g, 53 cm!
Jak mnie ciegzystencji ten tekst.
OdpowiedzUsuńDzięki.Pouczające.
OdpowiedzUsuńRównież dziękuję za tekst i zdjęcia.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujacy post :)
OdpowiedzUsuń