czwartek, grudnia 26, 2024
Przeczytania - 512 - Grzegorz Bobrek "Wojna oczami wroga. Sojusznicy Hitlera" (Wydawnictwo Literackie)
Znacie kanał na YouTube, jaki prowadzi Grzegorz Bobrek? Polecam. Wydawnictwo Literackie proponuje nam kolejne spojrzenia na II wojnę światową, pt. "Wojna oczyma wroga. Sojusznicy Hitlera". Warto. Tym bardziej, że chodzi również o pomniejszych europejskich sojuszników III Rzeszy: Węgry, Finlandię, Bułgarię, Rumunię. Jest rzecz jasna Japonia i Włochy. Rzadka to okazja, aby poznać kulisy polityki tych państw, które szukały oparcia w Berlinie i bandycko-najeźdźczej polityce Adolfa Hitlera. Taki mniej więcej tekst zamieściłem na swoim facebookowym profilu, pt. Czytalandia (9 grudnia tego roku). Tu też zdjęcie, jakie tam zamieściłem.
"Brawurowo opisana i bogato zilustrowana opowieść, która wypełnia istotną lukę w publikacjach na temat II wojny światowej. Nareszcie - wojna widziana nie oczami aliantów, a ich wroga" - zapewnia nas Wydawnictwo na okładce. Zachęcenie cenne, choć pewnie trochę skrojone na wyrost, bo trudno uwierzyć, że trzeba było czekać na publikację znanego youtubera, aby poznać polityczne wybory Budapesztu, Helsinek czy Bukaresztu. Nic nie ujmuję Autorowi, bo jestem zdania, że zrobił to z profesjonalnym zacięciem i zaangażowaniem.
Bez wątpienia pierwszymi odbiorcami "Wojny oczami wroga..." będą ci, którzy znają kanał na YouTube, jaki od lat prowadzi Autor. Jestem też jego słuchaczem i moim zdaniem robi nim dobrą robotę. Historie tam przekazywane nie są nudziarstwem i popisywanką Autora przed niedouczonym tłumem. Nie ukrywam, że Wydawnictwo Literackie po prostu mnie zaskoczyło. To jednak odwaga, aby sięgać po dorobek pokolenia, które doskonale rozumie i umie wykorzystać Internet do popularyzacji historii.
"Wojna oczami wroga..." jest doskonałym krokiem we właściwą stronę i logiczną kontynuacją, co pan Grzegorz Bobrek robi w Internecie. To nie jest ściganie się na sensacje i sensacyjki, czy ściganie z dorobkiem kogoś takiego jak dajmy na to Wiktor Wołoszański. Rzetelna robota, ciekawa narracja, umiejętne wykorzystanie dostępnych źródeł! Trudno się dziwić, że pierwszy głos oddano J. Goebbelsowi. Sam w tym roku ochoczo sięgałem po to źródło historyczne. Nie czarujmy się: dla wielu czytelników, to jedyna okazja, aby czytać, co zapisywał minister propagandy III Rzeszy i raczej nigdy nie sięgnie nawet do polskiego wydania tegoż dzienników. Mylę się? Chciałbym.
Coraz rzadziej się spotyka, aby książka popularno-historyczna zawierała takie bezcenności jak: przypisy! Widać, że pod względem warsztatowym mamy przed sobą Autora, który wie jak przygotować się do ciężkiej pracy odtwarzania faktów. To wcale nie jest takie oczywiste! Mało tego: coraz częściej podsuwa się czytelnikom niechlujstwa edytorskie i faktograficzne! Dla kogoś kto skończył Uniwersytet Jagielloński byłoby ujmą, aby starszy kolega po fachu (absolwent UMK w Toruniu) wytykał błędy warsztatowe. Tu ich po prostu nie ma! I brawa dla Autora!
"Wojna oczami wroga..." powinna stać się nawet swoistą podpowiedzią, jak należy zabierać się do pracy nad książką i jak poważnie, i uczciwie należy traktować Czytelników. Ja się czuję usatysfakcjonowany. Można było się pokusić o oddzielną bibliografię, ale trudno. Nie ma jej. Jest indeks osobowy, który ułatwi czytelnikom odszukiwanie postaci
Nie wiem kogo zasługą jest szata graficzna i wybór ikonografii. Tu jak zwykle się we mnie budzi belfer? Bo powtarzam to przy każdej stosownej okazji: poglądowość, to jedna z najcenniejszych wartości w nauczaniu historii. Raczej nikt nie ma wątpliwości, jak wyglądał A. Hitler, J. Stalin czy B. Mussolini, ale czy każdy rozpozna marszałka C. G. Manerheima, generała P. Talvela, G. Ciano, admirała-regenta M. Horthy'ego czy nawet feldmarszałka A. Kesselringa. Każda fotografia, to wartość dodana do narracji i naszego rozumienia, i poznawania wojennych dziejów Europy i świata w latach 1939-1945.
"Wojna oczami wroga..." pokazuje nam kto w rzeczywistości był... bezużytecznym sojusznikiem III Rzeszy. Na pewno dla mniej zorientowanych w kulisach politycznej dyplomacji będzie ukazanie roli Węgier czy Bułgarii, dylematy Finlandii czy oddanie Rumunii. Każde z tych państw miało inny stosunek do Berlina. Każde starało się cos ugrać dla siebie u boku tak potężnego sojusznika. Sam jestem ciekaw, jak współcześni historycy w tych krajach odebraliby tę publikację? Dla mnie bezcenna ściąga, gdy przyjdzie omawiać, jak państwa Osi uczestniczyły chociażby w agresji na Rosję Stalina, jak dygnitarze III Rzeszy oceniali trwałość zawartych sojuszy i oddanie swoich aliantów. Ciekawe kogo dotyczyło taki bieg wydarzeń w 1942: "Był gotów znieść pewne upokorzenia, byle tylko porozmawiać z marszałkiem i przekonać go do poważniejszego ofensywnego zaangażowania"? A o którym ze sprzymierzeńców pisał jeden z niemieckich generałów: "Ich niezdyscyplinowane i całkowicie arbitralne zachowanie wobec miejscowej ludności może propagandowo jedynie zaszkodzić niemieckim interesom"? Kto i w jakich okolicznościach wydał tak brzmiący rozkaz: "Kraj zawsze będzie pamiętał o swoich dzielnych synach [...]. Bóg z wami, węgierscy żołnierze"?
Nie myślę cytowaniem zdominować kolejne odcinki "Przeczytań". Wręcz przeciwnie. Blisko trzysta stron pasjonującej, burzliwej, zaskakującej historii czeka na każdego komu bliskie są arkana II wojny światowej. Jest szansa, że dla kogoś może właśnie "Wojna oczami wroga..." stać się pierwszym krokiem ku poznaniu wojennych dziejów lat 1939-1945. Nasz polsko-centryzm rozumienia tej wojny raczej spycha na margines zagadnienia sojuszników III Rzeszy. Co wiemy o polityce antyżydowskiej cara Bułgarów, Borysa III (1918-1943), w końcu doktora honoris causa np. Uniwersytetu Warszawskiego? Jest niezaprzeczalna okazja poznać. I przestać się dziwować, że ktoś tam nie odróżnia powstania w getcie warszawskim od powstania warszawskiego!
Skoro moje belferstwo wypłynęło na wierzch, to nie omieszkam napisać: tak, uważam, że "Wojna oczami wroga..." powinna znaleźć się w szkolnych bibliotekach. Gdybym miał moc sprawczą rekomendacji, to rekomendowałbym plon pracy, jaką wykonał pan Grzegorza Bobrek. To warta uwagi, przeczytania i posiadania publikacja. Blisko trzysta stron otworzy nam oczy, ale też pobudzi ciekawość. Tym bardziej, że Autor sięga po świetny zabieg, znany twórcom seriali i przygotowujący kolejny jego sezon. Stawia na koniec pytania i dodaje, nie odpowiadając na nie: "To jak zawsze temat na inny odcinek. Odcinek książki, rzecz jasna". Ujmuje mnie odwołanie się do wspomnień kilkuletniego brzdąca, bo przecież wielu z nas przeszło podobne lekcje historii, kiedy rodzice, dziadkowie wspominali, opowiadali, ronili łzy... Kiedy jakiś czas temu wspomniałem starszemu Wnukowi (rocznik 2013) o II wojnie światowej uświadomiłem sobie, że dla niego, to czasy dorosłości prapradziadków i dzieciństwa pradziadków! Na naszych oczach umiera pokolenie II wojny światowej! I nie będzie okazji, aby kogoś zapytać: jak to było? Książka taka, jak "Wojna oczami wroga..." na pewno nam to ułatwi.
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.