piątek, maja 27, 2022
...na 180-te urodzin Marii Konopnickiej - 23 V 1842 r.
23 maja minęła 180-ta rocznica urodzin Marii Konopnickiej. Z tej okazji pozwalam sobie wrócić do mego tekstu z 2015 r., pt. "Maria Konopnicka jakiej nie znamy?". Wtedy okazją był... 8 marca.
* * *
Nie ma co kryć: pomysł na ten post zrodził się w chwili, kiedy napisałem ten poświęcony książce Marii Szypowskiej "KONOPNICKA JAKIEJ NIE ZNAMY" (Wyd. ZYSK i S-KA).
Forma "Przeczytań..." nie pozwala mi na zbyt długi monolog twórczy.
Pierwotnie to miały być tylko moje... skutki po przeczytaniu danej
książki. Z czasem kilka wydawnictw zaufało mi i Czytelnikom mego blogu, i
możemy wspólnie cieszyć sie kolejnymi poznawanymi wolumenami. A ja
wpadam w pułapkę: czy mam pisać o bohaterze i jego czasach czy trzymać
się sztywnych ram recenzji... Dlatego postanowiłem wrócić do rozdziału
VII pt. "Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród..." tej wartościowej książki i
uważniej przeanalizować każde zacytowane słowo Marii Stanisławy z Wasiłowskich Konopnickiej (1842-1910). Nie chcę z tego robić wyciągu dla "Myśli znalezionych". Jestem przekonany, że takiej Autorki pana Balcera niewielu z nas zna. A chyba z racji 8 marca warto utrwalić sobie, jak bardzo ciekawą kobietą była pisarka. Panowie: czapki z głów!...
"Wszyscy jesteśmy ogromnie wzburzeni wrzesińską sprawą - pisała 8 XII 1901 z Florencji Maria Konopnicka - Zdaje
sie, że rozbudzenie poczucia krzywd narodowych jest powszechne i
rozszerza się coraz bardziej. Myśl, aby zorganizować protest kobiet w
różnych krajach, dojrzała i zaczyna się wcielać. Oby z dobrym
skutkiem!". Niech mi będzie darowane, że sięgam raz jeszcze po ten
sam cytat, co w "Przeczytaniach...". Wszystkie, które tu znajdziemy
wygrzebałem z biografii autorstwa M. Szypowskiej (czekam na wznowienie
tej o Janie Matejce). Pod względem źródłowym, to naprawdę wyjątkowa
książka.
W tym samym liście pisała z pewną nuta niedowierzania: "Myśl,
aby zorganizować protest kobiet w różnych krajach, dojrzała i zaczyna
się wcielać. Oby z dobrym skutkiem! Chociaż myślę, że z Niemcami będzie
trudno. Chyba w południowych Niemczech się uda to zrobić, ale Prusaczki
nie zechcą, to pewne". Z czasem okaże się, że myliła się. Zresztą w biografii M. Szypowskiej znajdziemy m. in. taką opinię na ten temat: "Nie
będziemy oczywiście przytaczać całej korespondencji Konopnickiej w
sprawie wrzesińskiej i jej artykułów na ten temat, bo zrobiłaby się z
tego wielosetstronicowa księga".
Czy ktoś z nas wyobraża sobie w ogóle Marię Konopnicką, jako wojowniczkę "za ideę"? Sprowadzenie Jej roli w "wrzesińskiej sprawie" do
napisania "Roty" bardzo zubaża nam Ją w naszych oczach. My Jej takiej
nie znamy! Wstyd? Tylko kogo winić. chyba jednak znowu przyjdzie
obatożyć szkołę? Ktoś rzuci "książka Szypowskiej" jest znana od 52 lat -
kto nam bronił po nią sięgnąć? 18 XII pisała: "Żyjemy tu jak w
młynie [...] przyszła sprawa wrzesińska, a raczej sprawa protestu kobiet
i nie puszcza mnie na chwile od siebie". Chyba nie przesadzę
pisząc, że przy nazwisku Konopnickiej powinniśmy dopisać:
"wojowniczka!", "działaczka" czy również "polska sufrażystka"? Dalej
daje nam m. in. obraz Francji: "We Francji pójdzie łatwo, bo tam, do czego zapałkę przytknąć, to płomieniem bucha". Ocena nie jest jednostajnie entuzjastyczna! Chwilami nie mogę się połapać w tym, co tego dnia kreśliła. Bo jak zrozumieć te "skoki" ocen: "tutaj kobiety są jakieś powolne, jakby czymś ciągle zmęczone. Rasa ta gaśnie widocznie". Wręcz pisze o "masach ociężałych", "płytkich mózgach i sercach" bardziej zajętymi "podarkami gwiazdkowymi"? A zaraz dane jest nam czytać coś takiego: "A co Francja? Prawie że zawrzała. Séverine [wł. Caroline Rémy de Guebhard, obok na portrecie samego Pierre-Auguste'a Renoir'a - francuska dziennikarka, feministka i anarchistka - przyp. K.N.] dała w «Journale» taki artykuł, żeśmy go przed łzami ledwo doczytały".
Nie przesadzę dodając, że Konopnicka poruszała nad Sekwaną niebo i
ziemię, aby zainteresować tamtejszą opinie publiczną losem katowanych
dzieci w wielkopolskiej Wrześni!...
Zbliżające się święta Bożego Narodzenia nie studziły zapałów polskiej pisarki. Wręcz przeciwnie! 23 XII pisała: "Wydrukować
kazałam odezwy i listy protestu po 200 egzemplarzy każdego, swoim
kosztem, niech tam idzie na wrzesińską sprawę, a raczej na sprawę
pohańbienia tych nikczemnych Prusaków". Niestrudzona orędowniczka nie baczyła na deszcz, tylko "biegała po redakcjach"!
Z początkiem nowego, 1902 roku pisała do córki Zofii i jak zauważymy musiała zweryfikować swoja ocenę Niemek: "...druk
«wezwania» naszego do protestu już i w niemieckim przekładzie się
ukazał i równie jak niemieckie listy protestu juz prawie cały nakład
rozesłany został. Z niemieckich stowarzyszeń kobiecych niespodziewanie
dobre przychodzą wiadomości, chcą protestować Niemki w Austrii, w
Saksonii, w Bawarii". Wspominała o zaangażowaniu się w akcję
protestu Włoszek! Fala, jaką tam wzbudziła "wrzesińska sprawa" odbijała
się echem w Niemczech. Konopnicka pisała: "Już to oczywiście obudziło
uwagę Niemców. Już zaczęli zaprzeczać po dziennikach włoskich pisząc,
że cała sprawa wrzesińska to sprawa kilku klapsów. Ale mamy silne plecy w
tutejszej prasie. Czasem to rozrzewnia". W innym, nie datowanym
liście, cytowała fragment listu, jaki napłynął na jej ręce od rzymskich
studentów, którzy wręcz zapytywali: "My, studenci uniwersytetu w
Rzymie, utworzyliśmy komitet Pro Polonia i zapytujemy, co mamy robić i
jak pani zamierza pokierować nami?". To jedne z wielu akcentów poparcia, jaki płynął z Włoch! W lutowym liście do Zofii nadmieni: "Nawet analfabeci we Włoszech proszą,żeby ich na proteście podpisać".
Książka M. Szypowskiej pełna jest też "krajowej korespondencji" z
różnymi osobami zaangażowanymi w "wrzesińską sprawę". Do Marii
Wysłouchowej pisała 15 I 1902 r. m. in."Jeszcze prośba gorąca do
Pani. Żeby skutecznie odpierać pruskie fałsze, potrzeba mi koniecznie
trochę pism niemieckich, takich, które o wrzesińskiej sprawie pisały
bezstronnie, a dla nas życzliwie".
Jeśli
sądzimy, że "wrzesińska sprawa" tylko jednoczyła szeregi antypruskości,
to jesteśmy w naiwnej błogości i nieświadomości. Polskie piekło nie
jest wymysłem naszych
czasów. W innym liście do Zofii Konopnicka nadmieniała również o
działalności Teodora Tomasza Jeża [wł. Zygmunt
Miłkowski - przyp. KN] w Szwajcarii i Francji. Jeż zawiózł wezwanie do
protestu do Paryża. Miały go podpisywać głównie francuskie działaczki! A
tu niespodzianka! Podpisywały je... Polki. Konopnicką chyba mało grom
nie poraził z nieba, skoro pisała: "Tymczasem nadsyłają mi taka listę
z Paryża, a tu wszystkie panie figurują jako komitet wzywający od
siebie do protestu. Nie, takiej bezczelności tom jeszcze nie widziała! I
żeby choć istotnie zawiązały się w jakiś czynny komitet. Ale nie, nic
nie zrobiły". Dlaczego puenta jest jakoś taka... współczesna w brzmieniu? Proszę wczytać się w to: "Ale
jak to u nas zawsze musi wyjść jak szydło z worka jakaś partia, jakaś
klika, jakiś interes! Nie robią nic - a gdy czyn się gdzie zawiąże,
prędko zapisują to na dobro własnej frakcji, żeby ludzie widzieli, jako
żyją i ruszają się. Ambicja marna [...]". Smutne. Dla takich aktualności sprzed wieków warto poznawać historię.
Zaiste, to były tylko wypisy z kilku miesięcy działalności politycznej pisarki. Jakże jednak ważne. Oto mamy zarys działalności osoby nietuzinkowej - silnej, walecznej matrony zniewolonego upodlanego Narodu! Września wpisywała się w historię walki o polskość na równi ze zrywami narodowymi XIX w., przyszłymi rewolucyjnymi barykadami! Czy może nas dziwić, że taki żar serca zrodził później "Rotę"? O ile przyjdzie nam kiedyś śpiewać tą wyjątkową pieśń, to wspomnijmy Marię Konopnicką kobietę niezwykłą i niesłusznie zapominaną. Czy i na ile może być ONA wzorcem dla pań XXI w.? To już pytanie nie do mnie.
Zaiste, to były tylko wypisy z kilku miesięcy działalności politycznej pisarki. Jakże jednak ważne. Oto mamy zarys działalności osoby nietuzinkowej - silnej, walecznej matrony zniewolonego upodlanego Narodu! Września wpisywała się w historię walki o polskość na równi ze zrywami narodowymi XIX w., przyszłymi rewolucyjnymi barykadami! Czy może nas dziwić, że taki żar serca zrodził później "Rotę"? O ile przyjdzie nam kiedyś śpiewać tą wyjątkową pieśń, to wspomnijmy Marię Konopnicką kobietę niezwykłą i niesłusznie zapominaną. Czy i na ile może być ONA wzorcem dla pań XXI w.? To już pytanie nie do mnie.
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.