piątek, września 22, 2017
Spotkanie z Pegazem... (107) Jan Wołek "Piosenka dla chłopców od Bruegel'a"
Jesień.
To dobra pora, aby wrócić do mego poetyckiego cyklu. Dawno nas tu nie było, od sierpnia.
Jesień, to dobra pora, aby przypomnieć twórczość niezwykłą. Na pewno dla mnie.
To było jakieś czterdzieści lat temu. Singel (czy nie podwójny?) o zielonobrunatnej kolorystyce z wyrysowanym obliczem. Porwałem tę wizję z Internetu. To tylko fragment. W pamięci utknęły niesamowite oczy i potężna broda. I niesamowity śpiew. Z całej tej płyty tylko pamięć przechowała "Piosenkę dla chłopców od Bruegel'a". I oczywiście sam Jan Wołek.
To dobra pora, aby wrócić do mego poetyckiego cyklu. Dawno nas tu nie było, od sierpnia.
Jesień, to dobra pora, aby przypomnieć twórczość niezwykłą. Na pewno dla mnie.
To było jakieś czterdzieści lat temu. Singel (czy nie podwójny?) o zielonobrunatnej kolorystyce z wyrysowanym obliczem. Porwałem tę wizję z Internetu. To tylko fragment. W pamięci utknęły niesamowite oczy i potężna broda. I niesamowity śpiew. Z całej tej płyty tylko pamięć przechowała "Piosenkę dla chłopców od Bruegel'a". I oczywiście sam Jan Wołek.
Nie, nie śledziłem rozwoju tej kariery. Może dlatego, że przyszła fascynacją twórczością innych: Martyny Jakubowicz czy Jacka Kaczmarskiego. Po jakimś czasie o Janie Wołku, wstyd się przyznać, zapomniałem.
Dokąd jedziecie, chłopcy od Breugle'a
Gdy nawet piekarz śpi i chłód zamieszkał w piecach
Na progu zimy zmarznięte macie dłonie
Waciaki na grzbietach
I w wąsy siwy wplótł się szron
Ogarek zetlał w ustach
I kocie łby odlicza koń
Ulica jeszcze pusta
Smutny perszeron zwiesił łeb
A nogi pod nim ciężkie jak przed katem
Jak na Golgotę ciągnie los
Na zadzie stacje wypisane batem
Ciężkie chomąto gniecie kark
I płaczą oczy szklane
I drepce zmordowany jak pan młody gdzieś nad ranem
Weźcie mnie z sobą, chłopcy od Breugle'a
Choć parę nóg mam tylko i dwie ręce
Weźcie mnie z sobą, chłopcy od Breugle'a
O jedno proszę, mnie nie trzeba nic więcej
Nim ciszę ranka zdepcze tłum
Gdy wezmą się pod boki
Zatańczy barwnych kiecek szum, handlarze, linoskoki
Za piątkę parias kupi los, a cygan sprzeda w kartach
Że koryfeusz zeń, nie pies czy świnia gówno warta
Zanim się w mroku zatrze bruk
Ostatnich gości nim wyplują szynki
Posłuchaj jak się kopyt stuk
Układa w śpiewkę starej katarynki
Ty jednak z dumą prężysz pierś
Bo ktoś ci czytał w kartach
Żeś koryfeusz jest, nie pies czy świnia
Taka poezja, taka interpretacja była dla mnie (pod koniec lat 70-tych XX w,) czymś nowym. Ostrość tekstu jakże odmienna od słuchanego choćby Wojciecha Młynarskiego. Jan Wołek po prostu był inny. I fascynacja dla "chłopców od Bruegel'a" pozostała.
"Muzyka, poezja, malarstwo. W Jego twórczości nie zabrakło miejsca na
telewizyjne i radiowe nagrania, znajdował też czas na pisanie książek,
tych poważnych i tych o zimorodku. W sztuce plastycznej odnalazł się
wspaniale jako twórca rysunków satyrycznych, książkowych ilustracji, ale
chyba najbardziej kocha malarstwo sztalugowe, które od wielu lat
dominuje na tym polu Wołkowej twórczości i prezentowane jest w wielu
wystawach w kraju i na świecie, a które poznać można choćby w galerii
"Suszarnia" w Kazimierzu Dolnym" - ten akapit cytuję za portalem "Stroną wielbicieli multitalentu Jana Wołka"*. I na nią odsyłam każdego miłośnika Mistrza Jana. Po latach poznałem całkiem innego Jana Wołka: gawędziarza, propagatora rodzimego smaku i folkloru, malarza. Jego artystyczna kreska przywraca obrazy z dzieciństwa. Choćby "Studnia" z 2008 r.:
Piosenki Jana Wołka śpiewała plejada autentycznych gwiazd, m. in. Irena Santor, Grażyna Łobaszewska, Edyta Geppert, Hanna
Banaszak, Mirosław Czyżykiewicz. Była też choćby współpraca z Wolną Grupą Bukowiną. Ostatnio ukazała się płyta "Jan Wołek - zaśpiewany".
Na cytowanej stronie znalazłem pewne usprawiedliwienie dla swojej tu... ułomności w pisaniu: " Nie sposób oczywiście na kilkudziesięciu stronach przedstawić
multitalentu Sztuk-mistrza, jak skromnie i z właściwym sobie humorem
zwykł określać siebie Jan Wołek, jednakże cieszymy się, że chociaż w ten
sposób możemy oddać swój szacunek dla twórczości tego znakomitego
Artysty". Po protu Jana Wołka trzeba słuchać.
* http://www.janwolek.com/dossier.html (data dostępu 4 VII 2017)
* http://www.janwolek.com/dossier.html (data dostępu 4 VII 2017)
"...Czas drepcze bez pośpiechu
OdpowiedzUsuńW rytm serca i oddechu
I z wolna snuje się dym jesieni
Nim ostrze zim
Nim wiosen niespieszny gwar
Zanim lata żar..."
Człowiek- Orkiestra...
Amber
No i mamy J E S I E Ń . A mnie szkoda lata!...
OdpowiedzUsuńCóż,szkoda...
OdpowiedzUsuńChociaż w tym roku , lato tylko "obiecywało" i tylko kazało na siebie czekać...
Może właśnie JESIEŃ będzie
pogodniejsza...
Amber
Owocnej jesieni życzę. Oczywiście również z blogiem historia i ja.
OdpowiedzUsuńDziękuję i wzajemnie.
OdpowiedzUsuńNa blog chętnie zaglądam, czytam.
Pozdrawiam
Amber
Cieszy mnie bardzo ten wpis.
OdpowiedzUsuńKN
Miło mi. :)
OdpowiedzUsuńAmber