środa, listopada 16, 2016

Przeczytania... (174) Jan Chryzostom Pasek "Pamiętniki" (Wydawnictwo Iksry)

"Żadna tedy chorągiew nie była jeszcze u lądu, kiedy Szwedzi przypadli. Strzelać tedy poczęli; chorągiew też, która wyszła z wody, to zaraz na nieprzyjaciela skoczy. Szwedzi widząc, że choć dopiero z wody, a przecię strzelba nie zamokła, ale strzela i zabija, w nogi; owych też, co ich przybywało na pomoc, przerznęli końmi, dopieroż w nich jako w dym. Powiedzieli zaś więźniowie, «żeśmy rozumieli na was, żeście dyjabli, nie ludzie»" - kocham narrację Jana Chryzostoma Paska (1636-1701). Tak pisał o roku 1659. Obawiam się, że w myśl tego, co już tu napisałem wykluczam się z kręgu obiektywnych odbiorców "Pamiętników".  
Pewnie, że sobie nie wyobrażam nikogo, komu duch sarmacki bliskie i szlacheckie serducho bije pod koszulą, kamizelką, marynarką, kurtką, boć nie rodowym ryngrafem - nie może nie znać tego klasycznego dzieła! Gdzie mi tam z moim pisaniem startować wobec takiej literatury. Mogę tylko kołpakiem zamieść podłogę przed siłą, sugestią i barwą przekazu z XVII w.

Przedmowę do tego wydania ("Iskry", Warszawa 2009) skreślił sam prof. Janusz Tazbir (1927-2016)! To gdzie mi tu sięgać szczytów? Pewnie, że zaraz zacytuję Mistrza! Wstęp i objaśnienia, to drobiazgowe dzieło innego wybitnego autorytetu prof. Władysława Czaplińskiego (1905-1981). Bez obrazy dla pamięci Uczonego - ale jakżeż plastycznie wkomponowuje się Jego nazwisko do narracji samego Paska. Nie uwierzę, aby miłośnik epoki nie znał IMć Daniela Czaplińskiego, podstarościego czehryńskiego, rotmistrza wojsk polskich, skonfliktowanego z niejakim Bohdanem Chmielnickim.  
Z prof. Janusza Tazbira: "Jeżeli chodzi o szczerość wynurzeń, nieraz wręcz kompromitująca ich autora, można Pamiętniki Jana Chryzostoma porównać jedynie do Wyznań Jana Jakuba Rousseau. Z tą jednak różnicą, iż francuski filozof obnażał swe słabości, aby ściągnąć uwagę zblazowanych bywalców paryskich salonów, podczas gdy Pasek czynił to z naiwnością i prostotą dziecka mazowieckiej prowincji. [...] Można jeszcze zrozumieć, iż zapisywano rzeczy kompromitujące autorów w naszych oczach. Trudniej pojąć, że sami przyznawali się do postępków, które już wówczas uchodziły za raczej naganne".  
Z prof. Władysława Czaplińskiego: "W Pasku od chwili nieomal opublikowania jego Pamiętników upatrywano wierny obraz prawdziwego ówczesnego szlachcica. W dużej mierze słusznie. Pasek, podobnie jak tysiące jego współbraci, jest produktem tych samych stosunków życiowych, które ukształtowały szlachtę w Polsce, a nawet w niektórych sąsiednich krajach. [...] Przy tym wszystkim jednak nie można zapominać, że Pasek posiada pewne cechy typowe dla warstwy drobnej szlachty, z której wyszedł, oraz dla czasów, w których żył. W związku z tym nie można mechanicznie przenosić na resztę szlachty wszystkich cech Paska"
Co wobec  t a k i c h  autorytetów może poczynić pospolity magister od historii? Mogę dokonać oględzin tomu, który w całości liczy sobie 622 strony. Jak mniemam nie odstraszy to od lektury miłośników pamiętnikarstwa staropolskiego. Nie ma co się czarować, to jedno ze staranniejszych edytorsko wydań "Pamiętników" Jana Chryzostoma Paska. Wartością dodaną są bez wątpienia ilustracje Jana Nepomucena Lewickiego (1795-1871) z połowy XIX w. 
Jeśli kto nie zdecydowany, ba! burczy pod nosem, że "Pamiętniki", to drętwa staropolszczyzna, archaiczna szlachetczyzna, to podsunę garść wybranych cytatów z całości. Oto za ich sprawą kilka obrazków się tworzy z dziejów (nie koniecznie wojennych) Rzeczypospolitej Obojga Narodów w latach 1657-1688:

Cytata I:
Nie umiejętność moja to sprawia,
Ale natura dobrych cię czyniła;
Ta zaś łaskawość i kochanie z tobą
Z tej okazyjej, żeśmy rośli z sobą. (Roku Pańskiego 1656)

Cytat II:
Jako Kserkses ob caricas Atticas podniósł przeciwko Grecyi wojnę, tak i pan Rakocy podobnąż szczęśliwością we czterdziesty tysięcy Węgrów z Multanami, Kozaków zaciągnąwszy alterum tatntum, wybrał się na czosnek do Polski; aleć dano mu nie tylko czosnku, ale i dzięgielu z kminem. Bo jak on tylko wyszedł za granicę, zaraz Lubomirski Jerzy poszedł w jego ziemię, palił, ścinał, gdzie tylko zasiągł, wodę a ziemię zostawił. (Roku Pańskiego 1657)

Cytat III:  
Poszliśmy tedy tym traktem od Międzyrzecza. Przechodziło wojsko pagórek, z którego widać było jeszcze granicę polską i miasta. Jaki taki obejrzawszy się pomyśli sobie: "Miła ojczyzno, czy cię też już więcej oglądać będę!". Obejmowała jakaś tęskność zrazu, poko blisko domu, ale skrośmy się już za Odrę przeprawili, jak ręką odjął; a dalej poszedłszy, już się i o Polszcze zapomniało. [...] Karanie zaś było za ekscesy już nie ścinać ani rozstrzeliwać, ale za nogi u konia uwiązawszy, włoczyć po majdanie tak we wszystkim, jak kogo na ekscesie złapano, według dekretu lubo dwa, lubo trzy razy na[o]koło. (Roku Pańskiego 1658)

Cytat IV:
Bo taki zwyczaj u nas w Polszcze, że choć kto suknią na nice wywróci, to mówią, że to moda, i potym ta moda ma wielką komplacencyją u ludzi, poko nie przyjdzie do prostych ludzi. Co ja już pamiętam odmiennej coraz mody w sukniach, w czapkach, w botach, szablach, w rządzikach i w kożdym aparacie wojennym i domowym, nawet w czuprynach, gestach, w stąpaniu i w witaniu, o Boże święty, nie spisałby tego na dziesięciu skórach wołowych! (Roku Pańskiego 1660)

Cytat V: 
Rzeczpospolita ospale też koło siebie chodziła i tak się wszystko stało, jakom ja, choć prostak, mówił, że gdy związek aż do trzeciego roku trwał, Moskwa się zmocniła, wkroczywszy zaś w t[r]aktaty, już swoje siły widzieli, już naszą niezgodę zważyli, hardziejsi już byli, którym nie tylko byśmy im mieli co wziąć albo swoje odebrać, aleśmy im jeszcze dobry dali basarunek za to, cośmy ich wybili; o czym fusius będzie niżej. Tak to Bóg zwyczajnie umyka dobrodziejstwa tym, którzy sobie danego nie umieją zażywać, jako powiadaj: Vincere et victoria uti non idem est [Zwyciężać a korzystać ze zwycięstwa nie jest toż samo]. (Roku Pańskiego 1661)

Cytat VI:
Obaczywszy mię król przyjął wdzięcznie, poznał mię zaraz i wiedział już przez pocztę od Wojewody, że ich ja prowadzę. Już tedy król miał iść na sessyją, kiedym wszedł. Było w pokoju senatorów i posłów siła, moich znajomych i nieznajomych też. Obaczywszy mię i rzecze: "A witaj, panie konfederacie, ale mniemam". - Ukłoniwszy [się], odpowiedziałem: "Już teraz ujdę takiego mniemania, kiedy jadę od smoleńska, nie od Klec". - Rzecze król: "Ba, teraz ci o tym bardziej może kto zadać, żeś tam od Moskwy spraktykowany". - Ja odpowiem: "Niechże zdrów zadaje, a WKMość, Pan mój M[iłości]wy, znowu mi to zapłacisz". - Roześmiał się i ścisnął mię za głowę:"Już tego nigdy nie będziemy rozumienia, choćby i anioł powiadał". (Roku Pańskiego 1662)

Cytat VII:
Poszedł tedy król już in persona sua za Dniepr; już fortuna insza, serce insze i dyspozycya insza, nie ta, co przed związkiem. Nieprzyjaciel się zmocnił, niceśmy dobrego nie sprawili. Okurzywszy tylko kilka kurników, które byśmy byli przed związkiem całkiem zjedli, kompanijej zacnej pod nimi natraciwszy, wróciliśmy się do domu z niczem. (Roku Pańskiego 1663)


Fragmenty dotyczące elekcji JKM Michała Korbuta Wiśniowieckiego, nie tylko syna słynnego Jaremy, ale i prawnuka Jana Zamoyskiego obecne są na moich lekcjach. Jakżeż mogłoby być inaczej! Pewnie, że niezdecydowanych nie przekonam. Chciałbym wierzyć, że po "Pamiętniki" sięgną choćby amatorzy książek Jacka Komudy? Czystość języka XVII-wiecznej szlachty natchnie ich do własnego twórczego działania? Że trudne do przyswajania? Że łacińskie wtrącenia? Miałem świetną szkołę pisząc własną pracę magisterską, której podstawę stanowił "Diariusz..."  Marcina Matuszewicza (1714-1773). Czytanie Paska, stwierdzam to chyba trafnie, łatwiejsze jest i bardziej pojęte dla XXI-wiecznego Czytelnika.

Cytat VIII:
Stało się tedy po Warszawie wieki rozruch. Owi, co strzelali, pojechał kożdy w swą, i ja sam wyjechałem zaraz, żebym napaści jakiej nie miał, żem też to tam stał w tej kupie. Pół mile za Warszawę wyjechawszy ku Tarczynowi, zostawiłem u pana Łączyńskiego łuk, żebym uszedł podobieństwa, i jechał powoli wziąwszy na się guldynkę, bom się spodziewał pogoni. Jakoż i była, bo królowa Lud[o]wika, lubo była imperiosus mulier, o której mogłoby się bezpiecznie mówić owo o jednym też monarsze practicatum axioma: Rex erat Helisabeth, verum regiona Iacobus, imperiosus mulier. [Królem była Elżbieta, zaś królową prawdziwie Jakub, chciwy władzy niewieściuch] (Roku Pańskiego 1664)

Cytat IX:
...wyprowadził król wojsko w pole dość dobre i porządne. I ja też musiałem być, choć mi się nie chciało, regalistą, bo chorągiew w tym tu była wojsku; ale po staremu, chocieśmy tu byli, tośmy tamtej stronie bardziej wygranej życzyli wiedząc iniuriam Lubomirskiego, a w e jego osobie totius nobilitatis. Bo ta wszystka na niego wywarta furya o nic inszego nie była, tylko żeby jako potens manu et consilio nie impedyjował elekcyjej Kondeusza, którego królowa Lud[o]wika omnibus modis na królestwo prowadziła. (Roku Pańskiego 1665)

Cytat X: 
Na Mantwach zeszły się wojska; my też gonili, kiedy przed nami uciekano. [...] Wsiędą zrazu na chorągwie nasze rozumiejąc, że Litwa, zewrą się zrazu potężnie, poczną z koni gęsto lecieć, aż dopiero poznawszy się: tu jeden brat, tu drugi, tu syn, tu ociec, dali sobie spokój. Wszystką potęgą sunną w prawe skrzydło, gdzie stali draganie i kozacy pod regimentem pułkownika Czopa. Tam dopiero, wytrzymawszy ogień, jak wzięli na szable, jak tną, tak tną. Tu zza przeprawy dają ognia z armaty: ni to nie przeszkodziło; półtora godziny nie wyszło, jak wycięto owych ludzi. Oficyjerów naginęło znacznych, a nade wszystko owi ludzie zacni, regiment Czarnieckiego, kawalerowie tacy, żołnierze dawni którzy w Danijej, w moskiewskich, w kozackich, w węgierskich okazyjach dokazywali mirabilia i bywali zawsze nieprzełamani - na domowej wojnie wszyscy zginęli; których nie tylko król, ale i wszystko żałowało wojsko, osobliwie z naszej dywizyjej, cośmy na ich odwagi patrzyli. (Roku Pańskiego 1666)

Cytat XI:
Był też potym pogrzeb królowej Lud[o]wiki w Krakowie, na który pojechaliśmy z żoną, i zarazem poczyniliśmy sobie dożywocie; zapisować mi chciała cum assistentia braci reformacyją swoję; alem ja tego nie chciał mówiąc, że "ja sobie urobię substancyą, byle było na czym". [...] Tegoż roku hetmani pomarli: Lubomirski i Potocki. Tegoż roku okazya była pod Podhajcami, a po prostu wojsko nasze z Sobieskim hetmanem w oblężeniu było od Kozaków i Tatarów,; aleć przecię P. Bóg naszych eliberował. (Roku Pańskiego 1667)

Cytat XII:
Nastąpiła potym elekcyja króla. [...] Aleć się kołowanie zaczęło, rożni rożnie sądzą: ten będzie królem, ten będzie, a o tym nikt nie wspomnie, którego sam Bóg przejrzał. [...] O polskim zaś konkurencie i wzmianki żadnej nie masz. Tam dają, darują syp[i]ą, leją, częstują, obiecują; ten nikomu nic nie daje ani obiecuje, ani o to się prosi, w przecię odnosi. [...] "Gdybyśmy byli mieli Czarnieckiego, pewnie by  usiadł na tronie; że go nam Bóg wziął, obierzem jego ucznia, obierzmy Polan[ow]skiego". [...] Rozbieży się nas kilka między województwa insze z musztułukiem, wołając: "Vivat Piast!" [...] Nazajutrz zaraz był król kilką milionów droższy; tak wiele mu nadano podarunków, karet, cugów, obiciów, śreber i rożnych splendorów. (Roku Pańskiego 1668)

Cytat XIII:
A Turcy ju byli wzięli Kamieniec, ale verius dicam nie wzięli, ale go sobie kupili u zdrajców ojczyzny naszej i wszystko Podole i Ukrainę zawojowali szable nie dobywając. Lipkowie albo raczej Czeremisi, Tatarowie litewscy, nasi wychowańcy, z Kryczyńskiem, wodzem swoim, zdradzili nas i do Turków wszyscy poszli.
Po wzięciu Kamieńca puścili Tatarowie zagony głęboko, aleć się im nie poszczęściło z łaski Bożej, kiedy wojsko nasze na imię króla pobożnego wszędzie ich potężnie biło; pod Niemirowem, pod Komarnem, pod Kałuszą naginęło tego jako psów. a w lasach, po błotach najwięcej tego nabili chłopi. (Roku Pańskiego 1672)

Cytat XIV:
Tak wiktoryja stanęła na imię króla pobożnego, Michała, który po niej zarz umarł. Rożni rożnie uważali, jakoby miała być jakaś suspicio veneni w cyrance, którą on rad bardzo jadał. Nie posądzam, ale to tylko piszę, o czym też ludzie gadali. (Roku Pańskiego 1673)

Pewnie, że odarcie tekst bez mozolnej pracy prof. W. Czaplińskiego, czyli bez przypisów czyni to czytanie trochę zubożałym i nie zrozumiałym?  Przeto zachęcam do sięgnięcia wydanego przez Iskry i każde inne wydawnictwo. Źle by się stało, gdyby kontakt z narracją Paska ograniczyć do tych kilkudziesięciu zdań, jakie tu sobie zapożyczyłem. W końcu, to tylko po kilka z danego roku, a i to nie każdego... Potop, rokosz Lubomirskiego, abdykacja Jana II Kazimierza Wazy, elekcja Wiśniowieckiego, upadek Kamieńca, Jan III Sobieski - wszystko TU mamy, niczym na dłoni. Ileż z tego ducha przeniknęło na karty zapominanej i wzgardzanej "Trylogii" H. Sienkiewicza. To dzięki Jego pióru znamy wspominanego przez Paska owego Kryczyńskiego, a Adurowicza czy Alexandrowicza tak-owoż. Choć ich nie pomienia! Sienkiewicz, którego setna rocznica śmierci dopiero co minęła, to zrobił.
Czternaście, chronologicznie wybranych cytatów, to kropla w morzu, tego co nam Jan Chryzostom Pasek pozostawił. Ile podobnych zapisków po ówczesnych dworach powstawało? Trudno to oszacować. Gro pewnie strawił pożogi, a potomków zaniedbanie. Nieliczne doczekały się opracowań naukowych i wydania w formie książek. Szkoda. Bo jak mniemam, świat pana Paska bardzo barwny i burzliwy. Zachwyconych epoką przekonywać nie muszę. Dal tych, którzy zaczynają swoją przygodę z sarmatyzmem. Sięgam na koniec po dzieło nobliwe, autorstwa prof. Ignacego Chrzanowskiego* i cytuję (zachowując oryginalną sprzed 1939 r. składnię i ortografię): "Pamiętniki Paska to przepyszny okaz żywej mowy polskiej XVII w. i niezrównane arcydzieło stylu gawędziarskiego. Mistrz z Paska nad mistrzami nietylko w rąbaniu ręką, ale i obracaniu językiem: rękę wyćwiczył sobie w bitwach i pojedynkach, a jeżyk - przy butelkach i gąsiorach, w wesołem gronie znajomych i przyjaciół, którym chętnie opowiadał o swoich «okazyjach» [...]". A dalej stoi tak: "Cała literatura staropolska nie zna lepszego gawędziarza. «Gdybyśmy więcej takich Pasków mieli - powiedział Krasiński - mielibyśmy oryginalną literaturę, różną od wszystkich europejskich»". I trudno się z tym nie zgodzić. A i dodawać się nie godzi! Po prostu: CZYTAJMY PASKA!

* Chrzanowski Ignacy "Historja literatury niepodległej Polski (965-1795)", (z wypisami), wydanie dziesiąte, poprawione i uzupełnione, Warszawa 1930, s. 381

2 komentarze:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.