sobota, sierpnia 20, 2016
Przeczytania... (160) Marcin Wójcik "W rodzinie ojca mego" (Wydawnictwo Czarne)
"Będzie z dziesięć lat, jak słucham Radia Maryja - dniami, nocami, porankami. Czytam «Nasz Dziennik». Jak nie zdążę kupić, to na następny dzień jadę do Warszawy, na aleję solidarności, do księgarni Nasz Dziennik, Tam mają archiwalne numery. [...] Czasami kupię «Gazetę Polską». Trzeba wiedzieć, co się w Polsce dzieje, bo z normalnych gazet człowiek się tego nie dowie" - to cytat z książki Marcina Wójcika "W rodzinie ojca mego", jaka ukazała się w serii "Reportaży" Wydawnictwa Czarne.
Autor zastosował bardzo ciekawy... wybieg: Jego w tej książce prawie nie ma. Sprowadza się do roli narratora, słuchacza, gościa. Didaskalia - to chyba trafne określenie. Autor-reportażysta jest tłem dla wydarzenia, jakim jest treść tej naprawdę niezwykłej książki. Chwilami ma się wrażenie, że to film "Defilada" w reżyserii Andrzeja Fidyka. Jest przekaz, są wypowiedzi, cytaty z eteru, ale żadnego słowa komentarza, żadnej oceny, żadnej zjadliwości, żadnej aluzji, żadnego ferowania wyroków. Nikt nikogo TU nie klasyfikuje, nie ocenia, nie wyszydza, nie stawia pod ścianą. Nikt nie bawi się w prokuratorka, śledczego, hycla czy kata! To jest reportaż o ludziach, którzy uwierzyli w słowo głoszone przez Radio Maryja, Telewizję Trwam, księdza Tadeusza Rydzyka, "Nasz Dziennik". "Ja tego nie biorę do ręki, «Gazety Wyborczej» nie biorę nigdy do ręki - musiałbym się myć. Nie wiem, czybym się wymył. Tak sami nie biorę niektórych innych gazet do ręki, bo mu ubliżało, że jestem Polakiem" - jak rozumiem kursywą zapisano słowa Dyrektora Radia Maryja.
Chciałbym zdobyć się na taką postawę, jaką charakteryzuje zapis Marcina Wójcika. A więc - żadnego oceniania. Żadnego ustosunkowywania się do treści głoszonych i wierzonych przez wyznawców. O! i już wkrada się... Szatan do mego pisania? Już budzi się ironia? Proszę mi wierzyć bardzo trudno usiąść i ze spokojem przekazać tych kilka zdań o książce "W rodzinie ojca mego".
Co mnie pchało do czytania Marcina Wójcika? C i e k a w o ś ć . Wiem, że kilkoro z moich dalszych krewnych zalicza się do tych, którzy uwierzyli w dobre słowo ks. T. Rydzyka. Poprzez książkę "W rodzinie ojca mego" jest rzadka okazja na obiektywne spojrzenie w głąb środowiska, które zmobilizował do działania jeden redemptorysta. Można się zżymać, kwasić i krztusić od niechęci, ale każdy musi przyznać jedną prawdę: TO jest fenomen na pewną skalę! Z niczego stworzyć imperium, które dysponuje mediami, zakłada uczelnię, muszą się z nim liczyć politycy, boją adwersarze? Niech nikt mnie nie przekonuje, że to nie znamiona geniuszu! Że mi z nim nie po drodze? Stąd i moje przeczytanie. Stąd skupienie, aby nie potępiając brnąć strona po stronie, żeby zrozumieć.
Książka podzielona została na pięć części: "Zamiast wstępu", "Ojciec", "Dzieci", "Obcy", "Zamiast zakończenia". Oprócz szarych wyznawców spotkamy m. in. prof. Krystynę Pawłowicz ("Mam taki potencjał, że rozjeżdżam wszystkich, w studiu musi być walka" - to pani profesor zdanie), Jarosława Kaczyńskiego czy aktora Jerzego Zelnika. Wzmiankuje się o silnych więzach, które łączą Telewizję Trwam m. in. z Katarzyną Łaniewską, Haliną Frąckowiak czy Andrzejem Rosiewiczem. Odtwórca roli Faraona przyznaje (choć później nie autoryzuje swej wypowiedzi): "Pytają, czy podobają mi się przywódcy duchowi ojciec Tadeusz Rydzyk i Jarosław Kaczyński. Odpowiadam: Nie należy patrzeć na wygląd, ale na zawartość". Pewnie, najcenniejsze będą wypowiedzi szarych wyznawców, bez których wiary nie byłoby medialnego sukcesu, nie byłoby triumfu jednej prawdy, nikt nie zawracałby sobie głowy jednym redemptorystą.
Postanowiłem wybrać kilka różnych cytatów, w tym głosów, jakie można było usłyszeć w Radio Maryja. Jest możliwość wyrobienia sobie zdania kto "W rodzinie ojca mego" zabiera głos, z jakim natężeniem, ile z tego wynika z nauk społecznych Kościoła, Ewangelii, dorobku jaki pozostawił św. Jan Paweł II, a jaki szerzy obecny papież Franciszek. Potem nie dziwmy się, że raz po raz rzuca się nam Polakom w twarz ich... antysemityzm, ksenofobię, rasizm. Przepisujący te słowa nie ponosi odpowiedzialności za treść, jaką owe przesłania niosą. Nie ma zgody na podobne oceny. Ale miało być na chłodno i bez oceny. Katolicki głos w naszych domach i sercach:
- Na mszy niosłam w delegacji dary - kwiaty i ofiarę pieniężną od naszego Koła Przyjaciół Radia Maryja. Miałam okazję uścisnąć dłoń ojca Tadeusza. W przyszłym roku padnę przed nim na kolana i ucałuję jego szaty.
- Tak długo, jeżeli w katolickim państwie takim, jakim jest Polska, od większości polskich ministrów będzie czuć macą i cebulą, tak Polska nigdy nie będzie Polską.
- Wielka szkoda, że Hitler nie zniszczył tych krwiopijców Żydów do ostatniego, nikogo nie oszczędzając. Ani kobiet, ani dzieci. Do ostatniego.
- Ojciec Dyrektor wciąż biega, załatwia, inwestuje, modli się, podróżuje, spotyka się z ludźmi. Pogodna, otwarta twarz kogoś, kto jest sobą. Swoboda w sposobie mówienia, rozwiane włosy, powiewająca sutanna, lekki krok człowieka czynu.
- Słyszałem, że Rydzyk nie jest aż tak napalony na Żydów. Ale nienawiść do nich dobrze się sprzedaje, słuchacze chcą linczować Żydów.
- W centrum życia redemptorystów stanął pieniądz. [...] Efekt jest taki, że priorytetem jest kramik, a nie ambona.
- Tak więc Radio Maryja z Telewizją TRWAM są stałymi gośćmi w naszym domu. Jestem pewna, że ład, zgoda i wzajemny szacunek rodziców oraz katolicka atmosfera w naszym domu są zasługą tych środków przekazu.
- Jesteśmy zauroczeniu katolickimi mediami: Radiem Maryja i Telewizją TRWAM. Czytamy "Nasz Dziennik". Te środki przekazu wprowadzają w nasze małżeństwo Pana Boga.
- Bronię Ojca Tadeusza, dyrektora i założyciela Radia Maryja i Telewizji TRWAM. Obserwuję wszystkie ataki i oszczerstwo rzucane na tę rozgłośnię przez liberalne media, które wyszukują różnych sposobów, żeby podważyć zaufanie słuchaczy do charyzmatycznego Założyciela.
- Radio Maryja i Telewizja Trwam to mądrzy i prawi wychowawcy, którzy stawiają na Boga, honor i ojczyznę.
- Najpierw musimy wypłoszyć zło ze wszystkich parafii i kurii diecezjalnych. Zamierzam walczyć odważnie. Dzięki łasce Boga jestem jak woda święcona: boi się mnie mój proboszcz, będzie się bał i biskup.
- Skoro nazywają nas moherowymi beretami, to niech beret na piersi stanie się symbolem, tak ja krzyż na piersi jest symbolem. Nieraz widzę w tramwaju, jak młode dziewczyny noszą krzyżyk na dekolcie. Ładnie to o nich świadczy, od razu człowiek wie, z kim ma do czynienia.
- Żona się boi, że przestanie przyjeżdżać do nas rodzina. ale co za rodzina. wiara mojej teściowej jest płytka. Ma w biblioteczce niezniszczoną Biblię, stoi obok Koranu i Talmudu.
- rolnicy unijne dofinansowania przeznaczają na telewizory. W każdym pokoju mają telewizor, a w salonie wielką plazmę. I oglądają na okrągło TVN, TVN 24, Polsat. Wpuściliśmy za próg wroga.
- Ludzie z obozu patriotycznego nie maj szans się przebić. Ale przyjdzie kryska na Matyska.
- Współczuję ojcu Tadeuszowi. Miałby łatwiej, gdyby mu tak na Polsce nie zależało.
- Studia podyplomowe w szkole ojca Rydzyka również są moim patriotycznym zrywem. [...] Ostatecznie przemieniło mnie to wszystko, co się działo wokół katastrofy smoleńskiej. Myślę, że i Polska się przemieni. Nie wykluczam, że na drodze rewolucji.
- Ostre te jego [ks. T. Rydzyka - przyp. KN] słowa. Ale nie ubarwia rzeczywistości. On jeden mówi, jak jest naprawdę.
- Boże, nie spuszczaj z oka polskiego premiera [D. Tuska - przyp. KN], pozwól nam pilnować Polski.
- Albo się modlisz, albo wynocha!
- Telewizję Trwam oglądam zawsze, Polsat News i TVN 24 nagrywam, jak relacjonują ważne dla Polski wydarzenia. Później sprawdzam, czy kłamali. [...] Porównuję z tym, co powiedzieli w Trwam.
Ta książka odpowiada na wiele pytań. Mnóstwo pozostawia jednak bez odpowiedzi. Jak to: dlaczego tak niewiele pisze się i mówi o działalności księdza Ludwika Wiśniewskiego? Poruszająca jest treść listu otwartego z 2013 r. (publikacja na łamach "Tygodnika Powszechnego"), czytamy w nim np. "Wydaje się, że kamieniem ciążącym u nóg są w tym radiu goście: politycy, którzy jątrzą i zniekształcają religijny przekaz rozgłośni. Dlaczego Ksiądz Biskup [słowa skierowane do bpa A. Suskiego - przyp. KN] nie wpłynął na to, aby tych ludzi do radia nie zapraszać, albo przynajmniej zadbać, aby były prezentowane także inne stanowiska". Od razu chcę zaznaczyć, że podziwiam ludzi głębokiej Wiary. Bo to naprawdę łatwiej żyć. Jeśli wszystko jest już zaplanowane, jest realizacją boskiego planu, a my robaczki, jak na szachownicy życia, tylko pomykamy, to w prawo, to w lewo. Pewnie, że dla wielu Czytelników lektura tej książki równoznaczna będzie z atakiem na dobre imię księdza Tadeusza Rydzyka i dzieło jego. Jak i to, co czyni ksiądz Piotr Natanek, bo i ten kapłan jest wspomniany przez M. Wójcika. Ale to nie prawda! Ta książka stara się być bardzo obiektywna. Rzekłbym aż do bólu! Jeśli ktoś chciałby wykorzystać ją do taniej igraszki, to mija się z sensem jej powstania. Ale z drugiej strony, czy zwolennicy księdza T. Rydzyka udźwignęliby słowa krytyki? A padają mocne zarzuty przeciwko: "Jakim trzeba być księdzem, aby na strachu i nienawiści budować swoją potęgę". Można naprawdę podziwiać Autora, że miesiące pracy nad nią nie przekreślił żadną krytyką. Choć, jak mawiał prymas Polski w latach
1795–1801, abp Ignacy Krasicki (1735-1801) "Prawdziwa cnota krytyk się nie boi" - więc o co by tu kruszyć kopie?
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.