czwartek, października 24, 2024

Saga rodzinna - XXIV - Kaczanowo raz jeszcze

Było spotkanie XXI z 29 kwietnia 2021 r. poświęcone wsi Kaczanowo. Było. Aliści czas mija, a tu nagle odnajduje się... głos nieomal z przeszłości. Wydawało się, że nie ma szans na kontakt, a tu nagle... jest zaskoczenie. Wiem, nie pierwsze i jak ufam nie ostatnie. Po raz kolejny potęga Internetu okazuje się niezbędną dla odbudowania czegoś, co odbudować się  nie miało. A może zabrakło tej żarliwości, kiedy przed laty z mozołem i uporem prowadziłem kwerendy w archiwach Poznania (Państwowym i Archidiecezjalnym) i drobnymi kroczkami przecierałem ścieżki zagubionej rodzinnej historii.  Warto dodać, że nie każde takie godzin trawienie nad zakurzonymi tomami dawało rezultaty. Wręcz przeciwnie. Porwane ślady nie dawały się skleić.
 
Kościół św. Marcina w Kaczanowie - domena publiczna
 
Kiedy nastała epoka Internetu pojawiły się różne portale, wyszukiwarki, komunikatory społecznościowe i nagle świat zaczął się kurczyć, ba! odnajdywać ludzie, np. potomkowie Zofii Horodeckiej, Moniki Maculewiczowej, Władysława Grzybowskiego, Marcina Zielonki. Ten mail wbił mnie w grunt! Znalazłem go w mojej poczcie 8 czerwca tego roku. Krótki, lakoniczny, ale jakże ważny: "Witam   Właśnie trafiłem na Pana zapis na stronie poznan.project dotyczący rodziny Michała Szuba i Wiktorii Czerniejewskiej.Też jestem ich potomkiem. To są moi 4xpra dziadkowie. Chętnie nawiążę z Panem kontakt i wymienię się doświadczeniem". Tu imię i nazwisko, miejscowość i numer telefonu. Sprawdziłem mój zapis na tym cennym portalu pojawił się 29 grudnia 2014 r. Wychodzi na to, że czekanie trwało blisko dekadę! Opłaciło się. Kuzyn, którego poznałem  (przyjąłem formę kuzyn, bo uważam ją za dość neutralną i usuwającą zbędna barierę pomiędzy nami), to nieomal rówieśnik mego osobistego Syna i człowiek bardzo zaangażowany w odkopywanie naszych wspólnych korzeni. 
Wciąż wierzyłem, że kiedyś ktoś odezwie się, ba! będzie posiadał wiedzę szerszego zakresu i rozjaśni mi mroki dziejów zapomnianych. Jak widać nie pomyliłem się. Nadesłane archiwalia uściślają fakty, dopisują szczegóły, każą na nowo pisać biogramy. Oczywiście podzieliłem się swoją wiedzą. Za to otrzymałem skany metryk interesujących mnie przodków. Naszych wspólnych przodków.
Tych kilka dokumentów wywieszam tu przy okazji tego pisania. Wychodzi na to, że nie wolno tracić wiary i nadziei. Nigdy nie wiemy, co nam przyniesie dzień następny. możliwe, że nim upublicznię to pisania nastąpi kolejne kogoś odezwanie się. I będzie nieskrywana radość. To szalenie miłe, kiedy trafia się jednak na kogoś kto podziela naszą pasję, ba! jest jej kontynuatorem i kolejnym architektem. Bo oto i my dowiadujemy sie, że strawione w archiwach godziny nie poszły na marne i były tylko snobistycznym hobby zakręconego pasjonaty. 
Nie byłem dotychczas w Kaczanowie. Kościół św. Marcina, który musiał odegrać rolę w historii moich rodzin stamtąd pochodzących, znam tylko z internetowej fotografii.

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.