poniedziałek, sierpnia 05, 2024

Głosy o powstaniu warszawskim (03) - Winston Churchill

"Przywódcy polskiej armii podziemnej, podlegający rządowi w Londynie, zdecydowali się ogłosić powszechne powstanie przeciwko Niemcom, aby przyspieszyć wyzwolenie i przeszkodzić im  w prowadzeniu niszczących walk opóźniających w kraju, a zwłaszcza na terenie Warszawy" - tak, wracam do dzieła Winstona Churchilla (1874-1965), jakim jest nagrodzona literacką Nagrody Nobla "Druga wojna światowa" [1] Nie wiem jak kto tam, ale ja zawsze miałem i mam problem z oceną polityki premiera Wielkiej Brytanii. Żeby zrozumieć muszę sobie przypominać, że realizował politykę Londynu, a nie Warszawy. Trochę to przypomina zmagania z Napoleonem Bonaparte. Inaczej mielibyśmy dość koślawy inaczej negatywny odbiór. A to, moim zdaniem, krzywdząco zniekształcałoby postać, dokonania, wybory i porażki potomka 1. księcia Marlborough.
 
 
Pozwalam sobie na kolejne spojrzenie na powstanie warszawskie oczyma jednego z głównych architektów zwycięstwa, prowadzenia wojny w latach 1940-1945. Na pewno polityka, którego nie da się zatrzasnąć w zaśniedziałej szufladce i skazać na zapomnienie. Chcę zwrócić uwagę, że poświęcił cały IX rozdział, tomu VI, w księdze 1 temu, co działo się w Warszawie i wokół jej sprawy od 1 sierpnia 1944 r. Szesnaście stron to dużo czy mało? - można się spierać. Uważam, że szkoda na jałowe dyskusje tracić czas. Oprócz analizy własnej znajdziemy tu listy/telegramy do J. Stalina, A. Edena, F. E. Roosevelta. Oczywiście, jak zawsze, odsyłam do całości tekstu, owych -nastu stron. Tych kilka cytowań da nam i tak obraz, jakie emocje, jakie posunięcia, jaka bezradność toczyły politykę Winstona Churchilla między 1 sierpnia, a 2 października 1944 r.

O gen. T. Borze-Komorowskim: Polski dowódca, generał Bór-Komorowski, i jego cywilny doradca zostali upoważnieni przez rząd w Londynie do ogłoszenia powszechnego powstania w momencie, który uznają za właściwy. Wiele względów wskazywało, że ten moment właśnie nadszedł. [...] Dysponował około 40 tysiącami ludzi i zapasami żywności i amunicji wystarczającymi na siedem do dziesięciu dni walki.
Pierwsze wiadomości: wiadomość o wybuchu powstania dotarła do Londynu następnego dnia i niecierpliwie oczekiwaliśmy kolejnych informacji. Sowieckie radio zamilkło, jak również zaprzestało działalności sowieckie lotnictwo. [...] Polski rząd w Londynie zwrócił się do nas o jak najpilniejsze rozpoczęcie zaopatrywania miasta z powietrza. 
Powietrzna pomoc RAF-u: Odważne usiłowania RAF-u, aby pomóc Warszawie poprze loty z baz we Włoszech, przy użyciu załóg polskich, brytyjskich i pochodzących z dominiów były zarówno straceńcze jak i niedostateczne. Dwa samoloty zjawiły się w nocy 4 sierpnia a trzy - po czterech dniach.
Z depeszy do J. Stalina z 5 VIII: Polska Armia Krajowa składa się zaledwie z kilku oddziałów, które tylko z nazwy są dywizjami. Nie ma artylerii ani samolotów, ani tez czołgów. Nie mogę sobie wyobrazić, jak takie oddziały mogłyby zdobyć Warszawę, do obrony której niemcy zgromadzili cztery pancerne dywizje, a wśród nich dywizję «Hermann Göring».
Walka, determinacja, Rosjanie, granice:  Depesze od generała bora docierające codziennie do Mikołajczyka zawierały błagania o amunicję, broń przeciwpancerną i pomoc ze strony Armii Czerwonej. Tymczasem Rosjanie naciskali na porozumienie w sprawie powojennych granic Polski i utworzenie wspólnego rządu. Ostatnie bezowocne rozmowy ze Stalinem odbyły się 9 sierpnia.
Z listu do A. Edena z 14 VIII: Każda sugestia, że polscy patrioci w Warszawie zostali opuszczeni, wywoła wielkie oburzenie Rosjan, ale mogą łatwo temu zapobiec przez przeprowadzenie operacji będących w ich zasięgu. Jest to bardzo zastanawiające, że w momencie, kiedy armia podziemna zaczęła powstanie, wojska rosyjskie wstrzymały ofensywę na Warszawę i wycofały się na pewną odległość. Dla nich wysłanie amunicji i karabinów maszynowych, których Polacy potrzebują do swojej bohaterskiej walko oznacza tylko stumilowy lot.
Z oświadczenia A. Wyszyńskiego [А. Я. Вышинскoвo] 16 VIII: Rząd sowiecki nie może mieć oczywiście zastrzeżeń do faktu, że angielskie lub amerykańskie samoloty dokonują zrzutów broni w rejonie Warszawy, gdyż jest to czysto angielsko-amerykańska akcja. Rząd sowiecki zdecydowanie sprzeciwia się jednak, aby amerykańskie lub brytyjskie samoloty, p dokonaniu rzutów na Warszawę, lądowały na terytorium sowieckim. Rząd sowiecki nie chce bowiem być związany  pośrednio lub bezpośrednio z awanturą w Warszawie. 
Ocena powstania, Rosjanie: Po bardziej dokładnym zapoznaniu się ze sprawą Warszawy, doszedłem do przekonania, że akcja w Warszawie to nieprzemyślane, straszliwe ryzykowne przedsięwzięcie, powodujące wielkie ofiary wśród ludności. Tak by się nie stało, jeśliby dowództwo sowieckie było informowane przed wybuchem powstania o tym zamiarze i jeśliby Polacy utrzymywali z nami kontakty. W tej sytuacji dowództwo sowieckie doszło do wniosku, że mu się odseparować od awantury w Warszawie, gdyż nie może przyjąć na siebie bezpośredniej lub pośredniej odpowiedzialności za warszawska akcję. 
Z depeszy do F. D. Roosevelta z 18 VIII: Rosyjska odmowa zgody na lądowanie amerykańskich samolotów wiozących pomoc dla bohaterskich powstańców Warszawy, stanowi precedens o daleko idących konsekwencjach. Jest to spotęgowane przez całkowity brak zrzutów dla Warszawy, mimo ze są oddaleni tylko o kilkadziesiąt mil.
Wspólny apel amerykańsko-angielski do J. Stalina z 20 VIII: Mając na względzie reakcję opinii światowej na fakt opuszczenia przez nas antyfaszystów w Warszawie, sądzimy, że my trzej musimy uczynić wszystko, co w naszej mocy, aby uratować tych patriotów. Mamy nadzieję, że rozpoczniecie natychmiast zrzuty zaopatrzenia i amunicji dla Polaków, walczących w Warszawie lub zgodzicie się pomóc naszemu lotnictwu w dokonywaniu tych zrzutów. Liczymy, iż Pan się na to zgodzi. Czynnik czasu ma nadzwyczajne znaczenie.
Odpowiedź J. Stalina do W. Churchilla i F. D. Roosevelta z 22 VIII: Wcześniej czy później prawda o grupie przestępców, którzy wywołali awanturę w Warszawie, aby przechwycić władzę, będzie znana wszystkim. Ci osobnicy, wykorzystując zaufanie mieszkańców Warszawy, rzucili prawie nie uzbrojonych ludzi przeciwko niemieckim armatom, czołgom i samolot.
Z depeszy do F. D. Roosevelta z 24 VIII, fragment sprawozdania świadka walk: Niemcy, mimo wysiłków AK, kontynuują stosowanie  bezlitosnego terroru w stosunku do ludności cywilnej. W Wielu przypadkach spalono całe ulice, a wszystkich mieszkających przy nich mężczyzn rozstrzelano. Kobiety i dzieci wyrzucono na bruk i musiały szukać drogi do bezpiecznego schronienia wśród szalejących walk. [...] Żołnierze SS włamali się do budynku zamieszkanego przez emerytowanych profesorów polskich uniwersytetów i wielu z nich rozstrzelali. [...] Niemieccy czołgiści żywią wielki respekt dla barykad, gdyż wiedzą, że za każdą z nich czekają zdeterminowani żołnierze AK z butelkami z benzyną. Te butelki zadały już ciężkie ciosy wielu ich kolegom. 
Z depeszy F. D. Roosevelta do W. Churchilla z 24 VIII: Odpowiedź Stalina na naszą wspólną propozycję pomocy Warszawie jest daleka od zachęcającej. Zaopatrywanie Polaków w Warszawie jest, jak mnie poinformowano, niemożliwe bez uzyskania zezwolenia na lądowanie straty z sowieckich lotnisk. Władze rosyjskie wydały zakaz ich użytkowania dla niesienia pomocy Warszawie.
Z depeszy do F. D. Roosevelta z 25 VIII: Maskara Warszawy będzie z pewnością ciążyła na nas, gdy spotkamy się wszyscy pod koniec wojny, Proponuję więc wysłanie samolotów, chyba że Pan wyraźnie tego zabroni.
Z depeszy do F. D. Roosevelta z 4 IX: Gabinet Wojenny jest głęboko poruszony sytuacją w Warszawie i dalekosiężnymi skutkami odmowy Stalina na użytkowanie lotnisk dla przyszłych stosunków z Rosją. [...] Jedynym sposobem, szybkiego udzielenia pomocy Polakom walczącym w Warszawie jest rzut zaopatrzenia z amerykańskich samolotów korzystających w tym celu z rosy ujskich lotnika. [...] Czy nie mógłby Pan rozkazać lotnictwu przeprowadzenia tej operacji wraz z lądowaniem, jeśli okazję się ono konieczne, na lotniskach rosyjskich, mimo braku ich formalnej zgody?
Z telegramu wysłanego do Moskwy: Jakiekolwiek można mieć zastrzeżenia do osób, które spowodowały wybuch powstania, ludność Warszawy nie może ponosić odpowiedzialności za wniebowzięte decyzje. Nasz naród nie jest wstanie pojąć, dlaczego nie udziela sie pomocy Polakom w Warszawie. Jest już powszechnie wiadomo, że pomoc stąd nie jest wysyłana, gdyż Wasz rząd odmówił samolotom amerykańskim zgody na lądowanie na rosyjskich lotniskach. Jeśli teraz Polacy w Warszawie zostaną zmiażdżeni przez Niemców, co może nastąpić według naszego rozeznania w ciągu dwu lub trzech dni, opinia publiczna dozna niewyobrażalnego szoku.
O sowieckich zrzutach dla Warszawy: 10 września, po sześciu tygodniach cierpień Polaków, Kreml zmienił swą taktykę. Tego wieczoru artyleria sowiecka zaczęła ostrzeliwać wschodnie przedmieścia Warszawy i sowieckie samoloty znowu pojawiły się nad miastem. Polskie wojska komunistyczne, pozostające pod sowieckimi rozkazami, wywalczyły dostęp do obrzeży stolicy. Od 14 września lotnictwo sowieckie zaczęło zrzucać zaopatrzenie dla powstańców, ale wiele spadochronów nie otwierało się i kontenery uległy rozbiciu. Następnego dnia Rosjanie zajęli Pragę, ale nie posunęli sie dalej. [...] Apele generała Bora do sowieckiego dowódcy, marszałka Rokossowskiego, pozostały bez odpowiedzi. 
Bilans powstania: Bitwa o Warszawę trwała przeszło sześćdziesiąt dni.  Z 40 tysięcy mężczyzn i kobiet polskiej armii podziemnej zginęło 15 tysięcy. Z ludności liczącej milion - 200 tysięcy. Stłumienie powstania kosztowało niemiecka armię 10 tysięcy zabitych., 7 tysięcy zaginionych i 9 tysięcy rannych. Te proporcje oddają najlepiej zaciekły charakter walk.

W. Churchill zdawał sobie sprawę, jaka odpowiedzialność spadała m. in na jego barki. Nie mogło być inaczej, skoro po latach zwracał się do odbiorców książki tymi słowy: "Ale Czytelnik tej ksiąski, patrząc z perspektywy czasu, winien zawsze zapamiętać o tym, że musieliśmy każdą sprawę rozpatrywać w kontekście milionów ludzi zaangażowanych w konflikt wojenny na światową skalę. I że dla osiągnięcia generalnego celu byliśmy czasami zmuszeni do strasznych, a nieraz i poniżających kompromisów". Usprawiedliwienie? Nocne koszmary? Próba rozliczenia z niemocy i cynizmu polityki? Sami teraz widzimy, jak bardzo trudno ocenić rolę jaką odegrał premier rządu Jego Królewskiej Mości Jerzego VI.
 
[1] Churchill W., Druga wojna światowa, tom VI, księga 1, tłum. K. Mosiewicz, Non Stop Press, Gdańsk 1996, s. 135-150

Brak komentarzy: