piątek, listopada 24, 2023

Przeczytania... (482) Wisława Szymborska "Zabawy literackie" (Wydawnictwo Znak)

"Pisywała je w różnych miejscach – w Domu Literatów na Krupniczej, w podróży samochodem lub pociągiem, podczas wakacyjnego odpoczynku w Lubomierzu. Część z nich miała już od dawna swoje nazwy – jak limeryki czy epitafia, część zyskała je nieco później – jak lepieje, moskaliki czy odwódki, część zaś pod nowymi nazwami czytelnicy poznają dopiero teraz – jak kiziostychy czy jaroszady. To, czy utwór warto zostawić, poetka sprawdzała na znajomych – jeśli się nie śmiali, lądował w koszu. Na szczęście wiele z nich przetrwało" - czytamy na wklejce. To swoisty wstęp do przeszło dwustu stron "Zabaw literackich" Wisławy Szymborskiej (1923-2012), jakie Wydawnictwo Znak wydało na okoliczność 100-nych urodzin Noblistki.
Po obszernym tomie "Wiersze wszystkie" dostajemy tom kolejny. Zatem nie wszystko pomieszczono wcześniej. [1] "Zabawy literackie to wyjątkowy zbiór mniej poważnych utworów Wisławy Szymborskiej, który wieńczy posłowie Joanny Szczęsnej, niezrównanej znawczyni tej poezji i biografki noblistki. Ze wszystkich wesołych rymowanek, kunsztownych wersów i najrozmaitszych drobnych żartobliwości wyłania się nonsensowny i absurdalny świat stanowiący rewers twórczości wybitnej poetki, pozwalający poznać ją trochę bliżej, także prywatnie" - nie mnie doceniać wartość tej wyjątkowej poezji, ale i uśmiać się można, i zapaść w melancholijną zadumę (tak jesienią nam do twarzy). Bo z poezją tak jest, jak z resztą literatury: albo komuś pasuje rym, albo nie. Moi zdaniem warto jednak poznać i tę stronę twórczości pani Wisławy. 
Jak zwykle, gdy mam pisać o tomikach wierszy, to zostawiam fragmenty poznanej twórczości. Na pewno nie zawiedzie się Czytelnik ciekawy i Czytelnik wzbogacający swoją wiedzę o Poetce. Otwieram "Utwory gatunkowe", "Limeryki", a ten pierwszy ma tytuł rzekłbym barokowy: "Limeryki skomponowane przez Wisławę Szymborską i Zbigniewa Macheja w czasie podróży z Cieszyna do Pragi i z powrotem". No to kilka z limeryków na dobry początek, choć to nie one otwierają ten tom poezji, "Zabaw literackich":

Pewien Don Juan z Dolnej Mszany
szeroko był ze skąpstwa znany.
Gdy tylko ujrzał jakąś pannę,
przyrzekał jej ze złota wannę,
a dawał nocnik używany. 
 
A teraz kolejne, o różnym treści zabarwieniu:
 
Pewien działacz imieniem Mao
narozrabiał w Chinach niemao.
Dobrze o nim pisao
usłużne "Żenmin Żypao",
bo się bardzi tego Mao bao.  

*

Jędruś, gospodarz z Limanowej
żywności nie uznawał zdrowej.
Na domiar złego nie był święty,
sypał do zupy detergenty
i niósł na stryszek do teściowej. 

*

Stary sklerotyk, rybak z Helu,
nagle zakochał się w Fidelu.
Do Kuby go pędziła chuć - 
ale gdy tylko wsiadł na łódź,
zapomniał, w jakim płynie celu.

*

Król Popiel, tyra i niecnota,
bezsilnie się po wieży miota.
Osaczon przez zgłodniałe myszy,
srodze pogryzion charczy, dyszy:
"Kota! Królestwo dam za kota!". 

*

Al Pacino w Portofino
pił spokojnie ino wino.
Nagle spojrzał na Redforda:
"Co  za piegowata morda!".
Poczem skopał go na sino.

Dość limeryków! Zaraz mnie naszło wspomnienie jednego z odcinków serialu Columbo (pt. "Konspiratorzy", sezon 7, odcinek 5), gdzie ów wdał się z niejakim Joe Devlinem, irlandzkim emigrantem, poetą i... szmuglownikiem broni do Belfastu (a przy tym mordercą niejakiego V. Pauleya) w limerycką polemikę.  Czas na wiersze inne, niemniej zabawne. Nawet z nutka historycznej nostalgii? Patrz drugie tu wiersza cytowanie! Tylko we fragmentach
 
"Topielec. Poemat epiczny w dwóch pieśniach" 
komuż nie braknie w piórze atramentu,
W zeszycie kartek, a w głowie talentu,
By to opisać dość szczerze i rzewnie?
Nie ma takiego i nie będzie pewnie.

Twój dziwny pospiech pogrążył cię w wodzie,
Bo nieostrożna stanęłaś na lodzie.
Lód sie rozprysnął w kawałków tysiące,
Wiatr jęknął głucho, zapłakało słońce. 

"Zamiast: Historya za przeproszeniem"
WŁADYSŁAW: Ejże, co mi zawracasz głowę!
kiedy pochmurno i deszcz pada
też mi uciekasz niczem złodziej -
i tak jak zawsze, tak jak codzień -
niegdyś mi chętna, nigdy rada...
a może... złe, nieczyste siły
tak sie opadły, usidliły?...

JADWIGA: Nikt mnie nie sidli, nikt nie pęta!

WŁADYSŁAW: - tylko?

JADWIGA: To dola ma przeklęta...!

"Rymowana rozprawa o wyższości Sarmatów nad inszymi nacjami..."
Kto zaś o Sarmatach twierdzi,
że z kimkolwiek im do pary,
niech się nam nim lud rozsierdzi
pod plebanią świętej Klary!

Kto powiedział, że Germanie
to są bracia nas Sarmatów,
temu pierwszy kości złamię
przed klasztorem Reformatów.

"Lepieje z akcentem prorodzinnym"
Lepszy szwagier wolnomularz,
niż węgierski tutaj gulasz.

Lepsza w domu świekra z zezem,
niż tu jajko z majonezem.

Lepszy aferzysta teść,
niżbyś miał tu flaki jeść.

"Lepieje hotelowe"
Okolicę mamy ładną,
ale pokojówki kradną.

Taki w tym hotelu hałas,
że już lepszy w lesie szałas.

Kiedy w karcie u nas zając,
przejdź starannie omijając.

U nas obrzydliwy wikt,
toteż nie przyjeżdża nikt.

Zatem bawmy się poezją, literaturą - i nie trzeba na to wyjątkowych, rocznicowych okoliczności.Nie urywam, że czekałem na ten zapowiadany tom. Chciałem się bowiem przekonać, jak to z poczuciem humoru pani Wisławy było. Bo i ja - cytując klasyka - lubię czasem krotochwile. Świat dookoła taki ponury, że warto od czasu od czasu do czasu rozpogodzić duszę i obliczę w zetknięciu się z poezją lekką, zabawną, taką literacka podkasaną. Nazbyt frywolnie sobie tu poczynam. Od września tego roku nabyłem świadomości, że nic nie jest nam dane raz na zawsze, a nasza życiowa niezniszczalność, to iluzja. "Dzisiaj żyjesz, jutro gnijesz" - trudno mi się od tej myśli uwolnić.
 
"Altruitki"
Urlop naszym posłom daj,
Sam, gdzie możesz, gróź i plwaj.
 
Przedłuż szczurom żywot krótki,
powyjadaj z katów trutki.
 
Odpoczynek daj królicy,
sam się rozmnóż w kamienicy.

Nie męcz aptek i lekarza,
sam znajdź drogę do cmentarza.

"Jaroszady"
Spożywając pasztet z dzika,
wnet się zmienisz w nieboszczyka.

Czym jest dla ziemniaków stonka,
tym dla ciebie jest golonka.

Tylko wielkie sukinsyny
wolą szynkę od jarzyny.

Tylko zbrodniarz bardzo twardy
woli rumsztyk od musztardy.
 
"Rajzefiberki"
Na Guadelupie
przygłup na przygłupie.
 
W Madrycie
bandyta na bandycie.
 
W Kamerunie
ćpun na ćpunie.
 
W Bogocie
dewot na dewocie.
 
Na Czukotce
idiotka na idiotce. 
 
"Adoralia"
Chciałem adorować Bubę,
ale miała brata w UB.
 
Chciałem adorować Dankę,
lecz wolała koleżankę.
 
Chciałem adorować Rózię,
ale mieszkała aż w Tuluzie.
 
Chciałem adorować Zochę,
lecz znudziło mi się trochę.
 
Chciałem adorować Jolę,
lecz wzbraniała się w stodole. 


Zatem bawmy się "Zabawami literackimi". Cenna rekomendację znajdziemy w "Posłowiu" Joanny Szczęsnej. Tam cytat choćby z Cz. Miłosza: "Żartobliwe wierszyki Szymborskiej są często przedmiotem mojej zazdrości. Ja takich pisać nie umie, co mam nadzieję, nie znaczy, że brak mi poczucia humoru". 
 
"Dla Leonida Breżniewa"
Darmo, Lońko, prychasz, sapiesz:
w Rzymie siedzi polski papież. 

"Laurka dla Adama Michnika"
Człowiek na ciężkie czasy; odporny na krajowe mrozy i wichury;
kochany i nienawidzony; podziwiany i szkalowany, jak każdy,
co Ojczyźnie dobrze się zasłużył;
mający już w historii lokum o sporym metrażu

"Dla Jarosława Kaczyńskiego"
A ja sobie w cieniu świerka
pisze, co mi w sercu ćwierka.
Nic mi więcej nie potrzeba,
jak być twoja gwiazdką z nieba.

Powiedziałam ci już w Busku,
że demona widzę w Tusku.
Ty mnie za to w rączkę cmok.
Nie myłam jej cały rok.
 
100-lecie urodzin Poetki - zobowiązuje! A choćby do tego, że oprócz wieczornic ku czci, to przede wszystkim okazja do przypomnienia twórczości laureatki Literackiej Nagrody Nobla. W końcu zbyt szczodrze nie doceniano przez Akademię Szwedzka (Svenska Akademien). A pani Wisława Szymborska (1923-2012) jest pierwszą (i jedyną) polską poetką, którą doceniono w 1996 r. Wydawnictwo Znak podsuwa swoim czytelnikom kolejny tom poezji, który wzbogacono m. in. o rysunki Autorki. Szata graficzna, to tez smaczek wizualny, o czym zapomnieć nam nie wolno.

[1] patrz odcinek 465 tego cyklu

1 komentarz:

  1. Uwielbiam Twój post! Twoja wyjątkowa perspektywa wyróżnia Twoje pisanie. Czekam na więcej!

    OdpowiedzUsuń