poniedziałek, maja 23, 2022

Przeczytania odcinek 442: Artur Przybysławski "Pustka jest radością, czyli filozofia buddyjska z przymrużeniem (trzeciego) oka" (Iskry)

"Gdzieś pomiędzy brzegiem paznokcia wielkiego palca stopy a czubkiem włosa na szczycie głowy powinno znajdować się nasze ja. Fakt jego istnienia jest oczywisty, bo mówi nam o nim nasze najgłębsze poczucie" -  odnajduję w tekście. To jest moja pierwsza książka o buddyzmie, jaką przeczytałem. W sumie drugie moje pisanie na tym blogu, kiedy pada imię Buddy. A wszystko za sprawą Wydawnictwa Iskry, które zainteresowało mnie książką Artura Przybysławskiego, pt. " "Pustka jest radością, czyli filozofia buddyjska z przymrużeniem (trzeciego) oka".
Nie mam  n i c  do powiedzenia i napisania na temat buddyzmu. Wiedza skąpa. Bardzo. Poza tym, że o istnieniu Buddy wiem, kiedyś tam przyswoiłem sobie kilka cytatów, trudno powiedzieć, że nauki.  Dlatego, to czytanie było wyjątkowe...
Na czym ono polegało? Autor, to  polski filozof, doktor habilitowany nauk humanistycznych, nauczyciel akademicki Uniwersytetu Jagiellońskiego. I zwraca się do mnie, nie do końca oświeconego magistra historii Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika z sympatyczną łopatologią. Jak wtedy, kiedy piszę o... stole, blacie: "Tak oto drogi czytelniku przeżywamy razem pierwszy trudny moment. Bo owo niezwykłe filozoficzne odkrycie, które właśnie Ci obwieściłem, zmusza Cię zapewne jedynie do żądania zwrotu pieniędzy wydanych na tę książkę, lub, jeśli jesteś bogaty, każe Ci ją wyrzucić, a na dodatek bezczelnie chciałbym, abyś jeszcze w tej właśnie chwili odpowiedział mi na pytanie, gdzie zatem podział się ów stół po wyłamaniu nóg". Ale czytelnik zostaje, bo stół z powyłamywanymi nogami i rozważania nad nim czy o nim, to doskonałe zaproszenie do dalszego czytania. 
Każdy rozdział (a jest ich dziesięć) otwiera cytat i ja je teraz tu przytoczę, jako szczególne zachęcenie do lektury. Czy to starczy, aby poświęcić czas na "Pustka jest radością..."? moim zdaniem - tak. W końcu Autor zdaje sobie sprawę, że takich jak ja, którzy o buddyzmie maja mgliste pojęcie jest tłum nie przebrany i dla wielu ta książka może stanowić krok pierwszy ku wiedze, nauce Buddy.
  • Kiedy przeszkody ciała i umysłu rozpuszczą się przez się...
  • Zewnętrzne zjawiska, takie jak forma etc.,są puste - pozbawione własnej natury. Ponieważ istotą tej formy jest owa pustka, to forma jest pusta - pozbawiona własnej natury formy.
  • Owo ego jest pochodną ciemny nieprzemyślanych obiegowych opinii. Nie jest ze swej natury ustanowione. 
  • Wszystkie zjawiska są twoim umysłem. Postrzeżenie zewnętrznych obiektów to złudna koncepcja. Niczym sen są puste - pozbawione natury. 
  • Świat jest kosmicznym żartem przestrzeni...
  • Jeśli nie pojawi się antidotum na ową karmę, nawet po upływie bezkresnego eonu niedojrzały dotychczas rezultat pojawi się bez najmniejszego uszczerbku.
  • Rzeczona pustka nie jest li tylko pustką.
  • Zgodnie z tradycją tych nauk urzeczywistnienie dokonuje się dokładnie tu i teraz. Toteż trzeba zrozumieć, że trzy czasy nie są ustanowione oddzielnie i są jednością.
  • Samo to, że umysł i ciało występują jednocześnie, nie gwarantuje, że są podstawą i tym, co na niej ufundowane.
  • Nie istnieje droga do szczęścia. Samo życie jest drogą.
Jakże cenna jest dla nas laików "Przedmowa" do całego autorskiego wykładu. Nie mogę go tu streścić, bo... nie umiem. Moje skupienie nad tym, co Autor przekazuje jest dla mnie naprawdę cennym wstępem. Uważam, aby nie uronić niczego, ale gdybym chciał być zgodny ze sobą i loginie trzymać się litery, to musiałbym przepisać tu akapit za akapitem. "Buddyjska filozofia zmierza [...] do tego, by docenić normalne, codzienne życie i przydać mu takiej lekkości, aby umysł przeżywającego mógł doświadczyć coraz to większej wolności i radości, które są najszybszą drogą do rozpoznania natury umysłu". I ja za Autorem podążam tą ścieżką.  
  • Sama świadomość nie jest, wbrew temu, co mówi nasz nawyk, moją osobistą świadomością, bo to dopiero w niej może pojawić się ten pomysł, że jest moja. 
  • Starannie dobieramy zawartość zieleniaka, myśląc, że warzywa są zdrowe.
  • Jeśli już mamy ego, to każda kolejna sytuacja, będąc dla niego konfrontacją, zmusza nas do pracy nad nim i okresowej jego reorganizacji. 
  • Ja to ostatecznie interes całkowicie nieopłacalny, który przynosi same straty.
  • Czy zatem Polak, Niemiec dwa bratanki, patrząc na czekoladę, widzą to samo? Zdecydowanie nie.
  • Nasza świadomość konstruuje jabłko jako zewnętrzny przedmiot.
  • Rzeczy to jedynie przedstawienia w naszym umyśle.
  • Buddyjski filozof patrzy na ten sam świat, co wszyscy inni, ale różnić go może od nich stanowisko w kwestii statusu tego, co się postrzega.
  • ...świat, który poznajemy, jest poznawanym przez nas światem, niczym więcej, a w szczególności nie jest światem samym w sobie niezależnym od poznania.
  • Świat, czyli konstrukcja umysłu.
Imponuje mi język Autora. Pisanie z pewną lekkością, swadą, nie przemądrzaniem, nie pokazywaniem, jak to ja wiem, a wy kmiotki uczcie się ode mnie. Brawo! Aż się chce cytować: "Cała ta filozofia stosuje się też - uwaga! - do krzesła, na którym teraz siedzicie! Nie, nie! Nie chwytajcie się tego stołu, bo niby jak go złapać, skoro tez pusty! Rozluźnijcie się i sami teraz zobaczcie, że ta buddyjska filozofia wcale nie taka straszna". Sam się z nią oswajam w miarę moich niedouczonych możliwości. Wiem, że to nie same motta, myśli wygrzebane, choć wielu sprowadza swój kontakt do nich właśnie. Ze mną włącznie. "Pustka jest radością..." sprawia, w każdym bądź razie na mnie, wrażenie zaczynu dochodzenia do nowych prawd. "Czy zatem nasze ja wędruje sobie po naszym ciele? To chyba być nie może, bo aż wstyd pomyśleć, dokąd mogłoby wleźć" - jak nie polubić takiej narracji?
  • Rzeczywistość nie jest więc tak bardzo rzeczowa, jak sądziliśmy [...].  
  • Cokolwiek więc stanowczo stwierdzamy o rzeczywistości, jest błędne, bo jest dodatkiem lub zafałszowaniem takości, o której nic powiedzieć się nie da prócz tego, że jest, jaka jest. 
  • Stół z powyłamywanymi nogami - nie dość, że trudno to wymówić, to jeszcze niełatwo zrozumieć.
  • ...rzeczy są puste, czyli pozbawione własnej istoty.
  • Przecież, jeśli bardziej jestem duszą niż ciałem, to fakt jej obecności powinien być przecież znacznie bardziej oczywisty niż to, że posiadam dwie ręce.
  • Rzeczywiście dość często identyfikujemy się z naszymi myślami i uczuciami, których sumę dość łatwo wziąć za ja. 
  • Nie ma w nas nic, co odróżniałoby nas od innych i co odznaczałoby wyraźną granicę między nami a innymi.
  • W naszym przeżywaniu wciąż dochodzi do etykietowania każdego pojawiającego się doświadczenia.
  • Nieoświecony umysł lgnie do wszelkiego doświadczenia, które się w nim pojawia - chwyta się go i klasyfikuje jako moje lub nie moje.
  • ...buddyjska metafora snu mówi nie tylko  o nierealności i pustości samego świata, ale i o nierealności tego, kto w nim próbuje wymościć sobie jakieś bezpieczne gniazdko.
Nie twierdzę, że wszystko od razu trafia do mego mózgu. Czytam po kilka razy zdania, aby naprawdę zrozumieć sens tego, co Autor miał na myśli. Wiem, że nie wiem. Ale tego już mnie nauczył Sokrates. To po co mi jeszcze Budda? "Bo ja świata ciekawy" - jak mawiał Władzik Kargul, kiedy miał płynąć do Dżonu do Ameryki (USA). Trudno oczekiwać, aby zaraz po przeczytaniu książki A. Przybysławskiego utonął w buddyjskiej literaturze. Tak nie będzie. Traktuję tę książkę, jako intelektualną przygodę, ale też i ucieczkę od tego, czym po 24 lutego tego roku zapełnił świat polityczny bandyta z Kremla, W. Putin. Tylko tego tu brakował? - zacietrzewi się ten i ów? Dla mnie to powolne abecadło rozumienia czym jest buddyzm, z czym się go je itd. Zatem urwę pisanie zaproszeniem: "...prawda - jak każda prawda - kiedy nie jest poznana, ogranicza, a kiedy zostaje rozpoznana, staje się wolnością i radością. Nie wierzycie? To zajrzyjcie do następnego rozdziału".

Brak komentarzy: