piątek, stycznia 14, 2022
...na 80-tą rocznicę urodzin Krzysztofa Klenczona - 14 I 1942 r.
Jak ja się wkurzyłem! Na tę płytę. Odsłuchałem i bliski byłem, aby wrócić do księgarni, w której ją kupiłem (dziś w tym miejscu jest... sklep z pieczywem i rzeźnik), aby ją oddać. Czułem się oszukany! To była jakaś porażka! Aranżacja po prostu zdruzgotała mnie! To po prostu nie był mój Klenczon, ten którego uwielbiałem! Jak można było coś tak koszmarnego rzucić na rynek? Nowa wersja "Wróćmy na jeziora"? Za coś takiego powinno się ścigać sądownie!... Wiem, że produkcja tego longa była dość zawiła (oddzielnie nagrywano solistę, później do tego sekcję rytmiczna itp), ale dla mego ucha, to była katastrofa. Ale kilka miesięcy później naszedł 7 kwietnia 1981 r. - i wiadomość ze Stanów, że Krzysztof Klenczon zmarł. I płyta została, bo stała się ostatnim polskim zapisem muzycznym w wykonaniu Krzysztofa Klenczona.
"Dla mojego pokolenia Krzysztof był naprawdę KIMŚ. Był symbolem TAMTYCH
czasów i uosobienie młodości, może trochę wtedy surowej, trochę
rosochatej, ale niepokornej wobec establishmentu" - wspominał znany kiedyś dziennikarz muzyczny Dariusz Michalski. Mogę tylko dodać od siebie: dla mojego pokolenia też! No, wiem, że kiedy powstawały "Czerwone Gitary" (w styczniu 1965 r.), miałem raptem półtorej roku, aliści za kilka lat już śpiewałem Ich piosenki, w tym te, które skomponował Krzysztof Klenczon. Nie mogłem jeszcze wiedzieć, że to mój pierwszy muzyczny IDOL!
Nie przejdziemy do historii szumni jak w piosenkach
Nie będziemy stali w glorii z gitarami w rękach
Rozedrgane nasze cienie żółty kurz otuli
Jak toczące się kamienie z niebotycznej góry
Nie będziemy stali w glorii z gitarami w rękach
Rozedrgane nasze cienie żółty kurz otuli
Jak toczące się kamienie z niebotycznej góry
To nie jest przebój "Czerwonych Gitar". Wiem. "Trzy Korony", to już po rozejściu się z Sewerynem Krajewskim, Bernardem Dornowskim i Jerzym Skrzypczykiem. Zdaję sobie, że jest wiele, wiele, wiele innych ważniejszych i popularniejszych piosenek, do których napisał muzykę. A jednak wybrałem ten tekst, który napisał Andrzej Kuryło (rocznik 1943). Cudownie charakteryzuje to kim był Krzysztof Klenczon.
Ale póki co ale póki czas
Spróbujmy chwycić w dłonie umykający wiatr
Ale póki co ale póki czas
Spróbujmy zapamiętać że żyć nam przyszło raz
Spróbujmy chwycić w dłonie umykający wiatr
Ale póki co ale póki czas
Spróbujmy zapamiętać że żyć nam przyszło raz
Ale póki co ale póki czas
Spróbujmy chwycić w dłonie umykający wiatr
Ale póki co ale póki czas
Spróbujmy zapamiętać że żyć nam przyszło raz
Spróbujmy chwycić w dłonie umykający wiatr
Ale póki co ale póki czas
Spróbujmy zapamiętać że żyć nam przyszło raz
"Zapamiętałem z tego występu Klenczona, bo znakomicie grał na gitarze
rytmicznej. To brzmiało, w przeciwieństwie do innych gitarzystów to było
takie... kompletne. I to zapamiętałem ze Szczecina. Ale tylko jego
postać i piosenkę, którą tam zaśpiewał, natomiast zapomniałem nazwisko" -
wspominał Jerzy Kossela (1942-2017), z którym wspólnie zakładał "Czerwone Gitary". to chyba rzadkość, aby na początku muzycznej drogi jakiś zespół miał trzech solistów/liderów: Jerzego, Seweryna i Krzysztofa.
Nie przejdziemy do historii i literatury
Nie będziemy stali strojni w brązy i marmury
Świat się nagle jak kołyska wokół zakolebie
I znajdziemy naszą przystań nim zgubimy siebie
Świat się nagle jak kołyska wokół zakolebie
I znajdziemy naszą przystań nim zgubimy siebie
Ale póki co ale póki czas
Spróbujmy chwycić w dłonie umykający wiatr
Ale póki co ale póki czas
Spróbujmy zapamiętać że żyć nam przyszło raz
Spróbujmy chwycić w dłonie umykający wiatr
Ale póki co ale póki czas
Spróbujmy zapamiętać że żyć nam przyszło raz
Dziś, 14 stycznia, przypada LXXX rocznica urodzin Krzysztofa Klenczona. "Klenczon miał taki swoisty sposób ruszania się, potem bardzo wielu
wykonawców kopiowało to z niego. Sam sposób trzymania gitary był taki
dość zabawny, bo on ją trzymał jakby pod pachą, bardzo wysoko [...].
Fajnie wyglądał na estradzie - to z kolej słynny fotografik Marek Karewicz (1938-2018). Jego zdjęcie znalazło się na pierwszej płycie "Czerwonych Gitar", pt. "To właśnie my". To na niej znalazły się takie hity, jak m. in. "Historia pewne znajomości" czy "Matura". Na przełomie lat 70-tych i 80-tych XX w., kiedy szanujący się nastolatek słuchał objawienia, jakim był choćby John Porter lub ambitniej jeszcze SBB, to ja szukałem płyt "Czerwonych Gitar" i "Trzech Koron"! Rówieśnicy pukali się po głowach, słyszałem: "Co ty za śmieci zbierasz?". A ja mam oryginały do dziś!...
Ale póki co ale póki czas
Spróbujmy chwycić w dłonie umykający wiatr
Spróbujmy chwycić w dłonie umykający wiatr
Ale póki co ale póki czas
Spróbujmy zapamiętać że żyć nam przyszło raz
Spróbujmy zapamiętać że żyć nam przyszło raz
Ale póki co ale póki czas
Spróbujmy chwycić w dłonie umykający wiatr
Ale póki co ale póki czas
Spróbujmy zapamiętać że żyć nam przyszło raz
Spróbujmy chwycić w dłonie umykający wiatr
Ale póki co ale póki czas
Spróbujmy zapamiętać że żyć nam przyszło raz
Dziś będzie dużo słuchania Klenczona, "Czerwonych Gitar"i "Trzech Koron" i... tej nieszczęsnej produkcji "Pronitu". To moje uczczenie pamięci IDOLA, bez którego nie wyobrażam sobie mego dorastania. Z tamtego pokolenia pozostała mi fascynacja m. in. twórczością Czesława Niemena (1939-2004), Marka Grechuty (1945-2006) czy Tadeusza Nalepy (1943-2007). Każdy - inny! Każdy - mój!
"TACY LUDZIE PRZECHODZĄ [...] DO HISTORII,
MIMO ŻE SAMI W TO NIE WIERZĄ"
- Janusz Kondratowicz (1940-2014)
Brak komentarzy: