piątek, grudnia 04, 2020

...na 153-cią rocznicę urodzin marszałka Józefa Piłsudskiego - 5 XII 1867 r.

"Ile można?!" - zaperzył się pan w wypielęgnowanej brodzie, niczym prorok jakiś lub renesansowy mistrz? Trudno, abym 5 grudnia nie pisał o  m o i m  bohaterze. Są takie dni, kiedy szczególnie wracam pamięcią do Pierwszego Żołnierza Odrodzonej Rzeczypospolitej. Kiedy? 5 XII, 19 III, 12 V, 15 VIII. Nie chcę obrażać niczyjej inteligencji, zatem nie dopisuję, co każdy z nich sobą przyniósł. "Ale 12 maja liczy pan podwójnie?" - prowokacyjnie zaczepia pan z wpiętym w klapie mieczem Chrobrego. Tak, uspakajam pana, obydwa maje: 1926 i 1935. Mógłbym dorzucić jeszcze: 1936 r. Czemu? Szerzej o tym będzie na moim blogu w 2021 r. To dzień pogrzebu serca Marszałka i Marii z Billewiczów Piłsudskiej na wileńskiej Rossie.
Ale tym razem chodzi o rok 1867. Na gruzach, pogorzelisku styczniowej insurekcji 1863 r. przychodziło na świat pokolenie pogrobowców! W wielu domach, dworach żałoba narodowa nie skończyła się wraz z ostatnim wyrokiem generała gubernatora Michaiła Murawiowa ("Wieszatiela"). Ona trwała. W opowieściach rodziców, wspomnieniach dziadków, recytowanych wierszach, śpiewanych pieśniach (proszę zerknąć do wspomnień nieodżałowanej pamięci prof. S. Kieniewicza o Dereszewiczach). W takim domu, w Zułowie, w święciańskim powiecie przyszedł na świat (wg. starego stylu 23 XI) chłopiec, któremu dano na chrzcie imiona Józef Klemens. Nazywał się PIŁSUDSKI!
"W Zułowie żyło się Piłsudskim zasobnie. Dom prowadzony z rozmachem, z pokaźną liczbą służby, rezydentami, bonami. Zułów był majątkiem dużym i ani reforma uwłaszczeniowa, ani represje popowstaniowe nie odbiły się na nim ujemnie" - czytamy w biografii autorstwa prof. Andrzeja Garlickiego*.  Małe przypomnienie: za tzw. PRL-u jedynie w "U źródeł obozu belwederskiego" mogliśmy oficjalnie przeczytać takie treści. Idiotyczny tytuł przykrywał fakt, że cenzura porżnęła książkę-biografię i zezwoliła wydawać ją w kawałkach pod... przewrotnymi tytułami. Oj! przecierali ze zdziwieniem oczy ówcześni czytelnicy. A była to jedyna dostępna wtedy biografia Marszałka.
Nie jest moją ambicją w tym cyklu pisać raz jeszcze biografii bohatera. Zrobili to za mnie inni i dobrze. Odsyłam. Jest, co czytać i wyrabiać sobie zdanie. Ja znowu sięgam po "...kronikę poetycką" życia dzisiejszego Jubilata. Znajduję wiersz, którego autorem był Tadeusz Hiż (1883-1945). Brak tytułu. Ale nas to nie zraża od jego poznania:

Zułów. Pierwsze wrażenia pacholęce dziecka.
Mosarz. Stara kolebka rycerskiego rodu.
Nim błyska maciejówka i kurtka strzelecka,
tam dusza heroiczna mężniała za młodu.

Sorokpol. Świeci wieża starego kościoła,
tak żywa we wspomnieniu. Pobliskie Święciany,
a potem gród stołeczny, miłe Wilno: szkoła.
Aż wreszcie - cóż za losów fantastyczne zmiany!

Wstręt do nisko w pokorze pochylonych karków.
Bunt w tej piersi uczniowskiej, a potem młodzieńczej.
Rozstanie z macierzyńskim progiem. Dalej - Charków.
Wreszcie czyn, który skronie wawrzynami wieńczy.

Tak, zanim młode orlę zerwie się do lotu,
Wzrokiem bystrym do wyżyn niebotycznych sięga,
I patrzy w wielką wolność z płomienna tęsknotą, -
Apotem już: Potęga! Potęga! Potęga!**

Aktu chrztu małego Ziuka (Józef → Józiuk → Ziuk) dokonał się 15 grudnia. Na szczęście zachowały się parafialne księgi. Tu cytuję za najwybitniejszym biografem Marszałka, Wacławem Jędrzejewiczem: "Roku tysiąc osiemset sześćdziesiątego siódmego, miesiąca grudnia 3-go w Sorokopolu, w kościele rzymsko-katolickim, ksiądz Tadeusz Woliński, proboszcz tegoż kościoła, ochrzcił z zachowaniem wszelkich obrzędów sakramentu, imionami Józef Klemens, niemowlę płci męskiej, urodzone tegoż roku 23 listopada w dobrach Zułów, parafii Sorokopolskiej, syna małżonków ślubnych Józefa i Marii z Billewiczów Piłsudskich, stanu szlacheckiego. Trzymali do chrztu: Józef Marcinkowski z Konstancją Rogalską, oboje stanu szlacheckiego"***. Oczywiście różnica w datach (zamiast 5 i 15 grudnia) wynika ze stosowania w zaborze rosyjskim kalendarza juliańskiego.
Obraz Zułowa pozostanie na trwałe w pamięci przyszłego Naczelnika Państwa. Prof. A. Garlicki tak konkluduje: "Zułów stał się dla małego Ziuka synonimem zamożności, spokoju i radości. Tym boleśniejsza więc musiała być utrata tego wszystkiego po przeniesieniu do Wilna". Wilno stało się kolejnym etapem... wtajemniczenia, dorastania tak charakterystycznego dla chłopca z polskiej (litewskiej) rodziny szlacheckiej. Proszę sięgnąć po "Syzyfowe prace" S. Żeromskiego. Tam doskonale ukazano świat tego pokolenia.
_______________________
* Garlicki A., Piłsudski 1867-1935, Wydawnictwo Znak, Kraków 2021, s. 22, 24
** Hiż T., ***, /w:/ W blasku legendy. Kronika poetycka życia Józefa Piłsudskiego, opr. K. A. Jeżewski, Editions Spotkania, Paryż 1988, s. 31
*** Jędrzejewicz W. Kronika życia Józefa Piłsudskiego 1867-1935, tom 1, Wydawnictwo Sanacja, Warszawa 1989, s. 17

Brak komentarzy: