piątek, sierpnia 14, 2020

...na 635-tą rocznicę unii w Krewie - 14 VIII 1385 r.

"Niewielu jest władców, o których już współcześni wypowiadali równie skrajne opinie, jak o Władysławie II Jagielle, wielki księciu Litwy i królu Polski. nienawidzili go wrogowie, którzy jeszcze długo po chrzcie i koronacji nazywali go pogardliwie Jagel, złośliwie opuszczając wszystkie przynależne mu tytuły. [...] Także swoi, Litwini i Polacy, nie szczędzili mu zarówno pochwał, jak i słów krytyki" - czytamy w popularnej biografii monarchy*. I trzeba dodać, że niewiele się zmieniło od 635-ciu  lat. Dla braci Litwinów, to... zdrajca, który oddał Litwę we władanie Polakom, przyczynił się do polonizacji Wielkiego Księstwa. Im bardziej rosła antypatia do syna Olgierda, tym bardziej rósł zachwyt dla stryjecznego brata Witolda, syna Kiejstuta. I takie chore myślenie dalej kwitnie nad Wilią i Niemnem. Starczy odwiedzić Wilno, aby się o tym przekonać.  Trudno tam pojąć, że gdyby nie Iagal dey gracie rex in Lettow o Litwinach i Litwie czytalibyśmy w kategorii "ludy wymarłe", jak nie przymierzając Prusowie, Obodrzyci czy Wieleci. Ale to do braci Litwinów nie przymawia.
"...naczęli Lachowie słać z Krakowa ku księciu wielkiemu Jagielle, aby przyjął chrzest starego Rzymu i pojąłby u nich królewnę imieniem Jadwigę sobie [za] zonę i stałby u nich królem w Krakowie na wszystkiej ziemi lackiej" - zanotował latopis litewski*. I tenże Jagiełło uległ. Na chwałę domu swego? Młodziutka Jadwiga Andegaweńska, prawnuczka Władysława Łokietka, dopiero co wyniesioną została do godności  k r ó l a ! Pierwszy to przypadek, aby niewiastę zwieńczono koroną, nie jako małżonkę pana-swego-męża! 
"Niewiele jest chyba dokumentów, które wywołałaby tyle kontrowersji, co akt krewski. Stało się to z dwóch przyczyn: był to akt, który doprowadził do związku Polski z Litwą, akt, w którym nie brak określeń nieprecyzyjnych i ustaleń natury wysoce ogólnej" - znajdujemy ocenę tegoż w biografii króla Jadwigi**.
No to zajrzyjmy do cennego pergaminu. "My Jagiełło, z mocy boskiej wielki książę litewski, Rusi pan i dziedzic przyrodzony, oznajmujemy wszystkim, komu należy, a którzy niniejsze pismo widzieć będą [...]" - tymi słowy rozpoczyna się akt wielkiej mocy i znaczenia***. Oto dwa sobie wrogie wcześniej państwa stają w jednym szeregu. Niezwykła dojrzałość decyzji. Smutne, że tak naprawdę nie wiemy kto uczynił pierwszy krok. Wilno czy Kraków? Jedno nie ulega wątpliwości: "Unia ta miała związać na przeciąg czterech stuleci Polskę i Litwę, zmienić bieg dziejów Europy Wschodniej spowodować jeszcze dłużej odczuwalne następstwa"**. Często też zapominamy o pewnym drobiazgu: nigdy formalnie jej nie odwołano! Czy rozbiory Rzeczypospolitej Obojga Narodów są prawnym rozwiązaniem unii? Ja tego nie wiem. Chyba, że za takie przyjmiemy postanowienia Konstytucji 3 maja (1791).
Raczej nie zwracamy uwagi na fakt do kogo personalnie zwracano się w akcie unii krewkiej. Nie chodzi bowiem o JKM Jadwigę Andegaweńską, ale jej... matkę Elżbietę Bośniaczkę. Do niej kierowano słowa, które odnajdujemy w dokumencie: "...najjaśniejsza pani [...] przyjmij wielkiego księcia Jagiełłę za syna i oddaj mu w małżeństwo najukochańszą córkę swoją, Jadwigę, królowę polską"***. Oto cena i ofiara? Nikt tu nawet nie pyta Jadwigi zali ma ochotę iść za onego pogańskiego władcę. 
I zaczyna się swoiste targowanie? Albo lepiej: obiecanki, zamiarów wyłuszczenie, przekonanie drugiej strony o korzyściach, jakie mariaż ten dać może Koronie.  "Skoro zaś to, co przyrzeczone, dojdzie do przewidywanego skutku, natenczas pan Jagiełło, wielki książę, ze wszystkim braćmi swymi jeszcze nie chrzczonymi, krewniakami, szlachcicami, ziemianami, z wyższymi i najniższymi w swoich krajach zamieszkałymi, wiarę Świętego Rzymskiego Kościoła przyjąć zamierza, pragnie i życzy sobie". Splendor chrztu pogańskiej Litwy miał zatem spłynąć na Bośniaczkę?  Któż w średniowieczu był w stanie odmówić chwalebnej prośbie? Niestety główni sygnatariusze aktu nie dostąpili łaski wyniesienia na ołtarze Kościoła. Nie mógł tego wiedzieć Jagiełło, ale wnuk jego Kazimierz Jagiellończyk  stanie się świętym patronem Litwy (1602), za rządów praprawnuka pierwszego Jagiellona, Zygmunta III Wazy.
Dwa, w różnych miejscach pomienione fakty dotyczące skarbu i odzyskaniu ziem straconych m. in. przez Polskę: "...tenże Jagiełło, wielki książę, przyrzeka wszystkie skarby swe złożyć i wydać na odzyskanie strat państw obojga, tak Polski, jako też Litwy. [...]  Również tenże wielki książę Jagiełło przyrzeka i zobowiązuje się wszelkie ziemi zagrabione i straty Królestwa Polskiego, oderwane przez czyje bądź ręce i zajęte, odzyskać własnemi zachodami i kosztami". W czyje piersi powinien grom uderzyć? Oczywiście, że Zakonu! Kazimierz III Wielki pozwolił tymże zatrzymać Pomorze Gdańskie, jako "jałmużnę króla polskiego". Nadchodził czas zapłaty? W Malborku, o ile znali treść aktu, można było się obawiać takiego państw zbratania.  
Nie zapominajmy, że kilka miesięcy wcześniej Wawel przeżył małe trzęsienie ziemi, kiedy rakuskie książątko Wilhelm upomniał się o obiecane skonsumowanie związku z Andegawenówną, królem Polski. Pisałem o tym wydarzeniu obszernie w artykule "Król(-owa) Polski - Jadwiga d'Anjou/Andegaweńska - burzą nad Wawelem!..."****, z 15 III 2013 r. Odsyłam tam.  Stąd w zapisie zapis: "Także obiecuje tenże Jagiełło, wielki książę, że da i gotówką załatwi układ pieniężny, zawartym tytułem rękojmi pomiędzy tą panią królową Węgier z jednej, a księciem Austrii z drugiej strony, mianowicie dwieście tysięcy florenów". Na tyle wyliczono cenę wiarołomności tego, kto naruszył wcześniejsze zobowiązania wobec Wilhelma i Jadwigi. Pierwsza próba osadzenia Habsburga na Wawelu nie powiodła się. Dodajmy też, że i kolejne zakończą się fiaskiem (patrz np. Byczyna - 1588 r.), co wcale nie utrudni Habsburżankom być żonami polskich królów. 
Właściwie zostały dwa krewskie postanowienia. Pierwsze z nich, to: "...wielki książę, obiecuje wszystkich chrześcijan, a zwłaszcza ludzi obojga płci, pojmanych w kraju polskim i zwyczajem wojennym uprowadzonych, przywrócić do pierwotnej wolności tak, że każdy z nich bez względu na płeć odejdzie, dokąd mu się spodoba według woli jego". Wolność zatem odzyskiwali jeńcy i brańcy wojenni. Swoją droga ciekawe, jak wyglądało powiadamianie zainteresowanych. gnał po litewskich borach i siołach jakiś Algirdas i niczym wici rozpowiadał, że idzie wolność? Ilu wróciło? Bo niby do czego lub kogo mieli wracać?
No i docieramy do zdania, wokół którego nabrzmiało tyle sporów, kontrowersji, historycznych konsekwencji: "Następnie wymieniany tu książę Jagiełło przyrzeka także kraje swoje Litwy i Rusi wieczyście  a p p l i c a r e do Korony Królestwa Polskiego". APPLICARE! Proszę zwrócić uwagę, jaki wybieg zastosowano w tym tłumaczeniu. Pozostawiono owo słowo w łacińskim brzmieniu! I teraz mocujta się ludziska dookoła niego. Ile zaciekłości, ile zacietrzewienia, skakania sobie do oczu. Jeden wyraz kością niezgody od 635. lat! Niezwykła stałość uczuć.

___________________________________
* Krzyżaniakowa J., Ochmański J., Władysław II Jagiełło, Ossolineum, Wrocław 1990, s. 5, 81; tu tez obszerne fragmenty unii s. 86-87
** Nikodem J., Jadwiga król Polski, Ossolineum, Wrocław 2009, s.18
*** tłumaczenia za, o ile nie oznaczono inaczej:  http://oszmianszczyzna.pl/krewo_foto/unia_w_krewie_tekst_lacinski_i_polski.pdf (data dostępu 14 V 2020); korzystałem tez z tłumaczenia wykorzystanego w biografii Jagiełły (s. 86-87)
*****  http://historiaija.blogspot.com/2013/03/krol-owa-polski-jadwiga-danjou_15.html?q=jadwiga+na+wawelu

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.