wtorek, czerwca 16, 2020

...na 500-ną rocznicę ogłoszenia "Exsurge Domine" - 15 VI 1520 (III)

Dla Kościoła stawało się jasne, monopol prawdy i wiedzy jest tylko w jego rękach. Nie trzeba grzebać w annałach XVI-wiecznych. Starczy obejrzeć się dookoła siebie, aby się przekonać, że demoniczny duch przeszłości ma się całkiem dobrze. Szczególnie w Polsce. "Dzieje Kościoła katolickiego, którymi się po trosze zajmowałem, skłaniają do wniosku, iż prześladowania rzadko kiedy były w stanie poważniej mu zagrozić, natomiast tryumfalizm zawsze szkodzi tej instytucji" - to cenne spojrzenie prof. Janusza Tazbira (1927-2016)*. To ocena współczesnego nam Kościoła, a jak bardzo przylega do tego, co działo się za Leona X (1513-1521)

Każdy zdrowo myślący człowiek łatwo stwierdzi, jak szkodliwe, przewrotne, gorszące i oszukańcze dla pobożnych i prostolinijnych umysłów są te różne błędy, jak dalece sprzeciwiają się one miłości i czci należnej świętemu Kościołowi Rzymskiemu, który jest matką wszystkich wiernych i nauczycielką wiary, jak szkodliwe są dla żywotności dyscypliny kościelnej, a mianowicie dla posłuszeństwa. Cnota ta jest źródłem i początkiem wszystkich cnót, a bez niej każdy może łatwo okazać się niewiernym.

My zatem, wedle powyższego wyliczenia i stosownie do jego wagi, pragniemy postępować ze szczególną troską i w odpowiedni sposób, chcąc zatrzymać rozprzestrzenianie się tej zarazy i owego nowotworu, aby już się nie szerzył w winnicy Pańskiej jak szkodliwy cierń. Przeprowadziliśmy więc uważne studia, poddaliśmy sprawę pod dyskusję i dokonaliśmy uważnego sprawdzenia oraz dojrzałego namysłu z udziałem każdego spośród naszych braci, czcigodnych kardynałów świętego Kościoła Rzymskiego, jak również z udziałem przełożonych i ministrów generalnych zakonów, a także profesorów i mistrzów świętej teologii i prawa (zarówno świeckiego, jak i kanonicznego).

Ustaliliśmy, że wspomniane błędy albo tezy nie są katolickie i nie można ich nauczać w tym brzmieniu, ale są one raczej przeciwne nauce i tradycji Kościoła katolickiego, sprzeciwiają się również prawdziwemu ujęciu Pisma Świętego, którego naucza Kościół. Święty Augustyn twierdził, że autorytet Kościoła należy przyjmować w całej pełni i dlatego powiedział, że nie uwierzyłby Ewangelii, gdyby go o niej nie zapewnił autorytet Kościoła katolickiego.

Ze wspomnianych wyżej błędów (zarówno gdy chodzi o pojedyncze zdania, jak również gdy mowa o większej ich liczbie) jasno wynika, że Kościół prowadzony przez Ducha Świętego tkwi w błędzie i zawsze się mylił. Twierdzenie takie sprzeciwia się obietnicy danej przez Chrystusa uczniom przed Jego wniebowstąpieniem, jak to czytamy u św. Mateusza: „Oto Ja jestem z wami aż do skończenia świata”. Sprzeciwia się również nauczaniu świętych Ojców, a także wyraźnym postanowieniom kanonów soborowych i rozstrzygnięciom papieskim. Wedle świadectwa św. Cypriana występowanie przeciwko tym kanonom jest źródłem i przyczyną wszelkiej herezji i schizmy.

Korzystając z rady i za zgodą naszych wspomnianych czcigodnych braci, po dojrzałym namyśle nad każdą z osobna i nad wszystkimi spośród wymienionych wyżej zdań, mocą autorytetu Boga Wszechmogącego, świętych apostołów Piotra i Pawła, oraz mocą Naszego autorytetu, potępiamy, wykluczamy i całkowicie odrzucamy wszystkie te zdania albo błędy jako heretyckie, gorszące, fałszywe, obraźliwe dla pobożnych uszu i zwodnicze dla prostych umysłów, oraz przeciwne wierze katolickiej. Wymieniając te zdania postanawiamy i wyjaśniamy, że wszyscy wierni, obojga płci, mają obowiązek traktować te zdania jako potępione, wykluczone i odrzucone... Mocą świętego posłuszeństwa zobowiązujemy do tego wszystkich, pod karą automatycznej ekskomuniki większej...

Skoro zaś powyższe błędy, jak również szereg innych, zawartych jest w księgach i innych pismach Marcina Lutra, My zatem w podobny sposób potępiamy, wykluczamy i całkowicie odrzucamy księgi, pisma i kazania wspomnianego Marcina Lutra, spisane w języku łacińskim, jak również w innych językach, a zawierające wspomniane błędy, jak również niektóre spośród tych błędów i życzymy sobie, aby były uważane za całkowicie potępione, wykluczone i odrzucone.

Zakazujemy wszystkim razem i każdemu z osobna wiernym, płci obojga, mocą świętego posłuszeństwa i pod groźbą wymienionych powyżej kar, które będą wiązały mocą samego prawa: czytania, posiadania, głoszenia, pochwalania, drukowania, publikowania albo bronienia tych pism. Popadną oni w te kary, jeżeli odważą się popierać te pisma w jakikolwiek sposób, czy to osobiście, czy też za pośrednictwem innej osoby lub innych osób, wprost albo pośrednio, po cichu albo dobitnie, publicznie albo w ukryciu, czy to we własnych domach, czy też w innych miejscach, publicznych albo prywatnych. Natychmiast po ogłoszeniu niniejszego listu, pisma te, gdziekolwiek by się znajdowały, powinny być pilnie wyszukane przez ordynariuszy oraz innych przełożonych, a pod groźbą każdej z osobna oraz wszystkich wyżej wymienionych kar mają być publicznie spalone w uroczysty sposób w obecności duchowieństwa i ludu.

W odniesieniu zaś do wspomnianego Marcina Lutra, to czegóż – o dobry Boże – zaniedbaliśmy, albo co przeoczyliśmy? Jakiej miłości ojcowskiej poniechaliśmy, aby go odciągnąć od owych błędów? Po tym, jak wezwaliśmy go do opamiętania, chcąc z nim postępować łagodnie, ponaglaliśmy go do porzucenia tych błędów za pośrednictwem różnych dyskusji przez Naszego posła oraz Naszymi osobistymi listami. Proponowaliśmy mu gwarancję swobodnego przybycia i pieniądze niezbędne na podróż, wzywając go, aby przybył bez lęku i obaw, które powinna wykluczyć doskonała miłość, aby rozmawiać jawnie, a nie w ukryciu, twarzą w twarz, stosownie do przykładu danego przez naszego Zbawiciela i przez apostoła Pawła. Gdyby to uczynił, to z pewnością zmieniłby usposobienie i uznał swe błędy. Nie znalazłby tylu błędów w Kurii Rzymskiej, którą zwalcza tak napastliwie, przypisując jej znacznie więcej niż trzeba wskutek próżnych podszeptów ludzi niegodziwych. Moglibyśmy mu pokazać jaśniej niż słońce, że papieże rzymscy, Nasi poprzednicy, których niesprawiedliwie atakuje bez żadnego umiaru nigdy nie pobłądzili w swych kanonach i postanowieniach, które stara się obalić. Wedle słów proroka w Gileadzie nie brak ani leczniczego olejku, ani lekarza.

Ale on nigdy nie chciał Nas słuchać i gardził wcześniejszymi wezwaniami, oraz każdą z osobna i wszystkimi wspomnianymi propozycjami i nie zechciał przybyć, trwając w uporze aż do dzisiaj. Przez ponad rok pozostaje pod nałożoną karą z sercem zatwardziałym. Co gorsze, zło do zła dodając, gdy dowiedział się o wezwaniu, wówczas zuchwale odwołał się do przyszłego soboru, co z pewnością jest sprzeczne z postanowieniami Naszych poprzedników, Piusa II i Juliusza II, którzy stwierdzili, że wszelkiego tego rodzaju odwoływanie się będzie karane jak herezja. Skoro zaś jawnie głosi, że nie wierzy w sobór, to na próżno się do niego odwołuje.

Możemy więc, bez żadnych dodatkowych wezwań ani zwłoki, postępować przeciwko niemu aż do wydania wyroku potępienia i skazania, jako temu, którego wiara jest trwale podejrzana, a nawet który jest prawdziwym heretykiem, możemy postępować z całą surowością na mocy każdej z osobna i wszystkich razem wspomnianych wyżej kar i wyroków.

Idąc wszakże za radą Naszych braci, wzorując się na łaskawości Boga Wszechmogącego, który nie chce śmierci grzesznika, ale aby się raczej nawrócił i żył, darowując mu wszystkie niegodziwości wyrządzone Nam i Stolicy Apostolskiej, postanowiliśmy okazać najdalej idące zrozumienie. Mamy nadzieję, o ile to od Nas zależy, że doświadczy odmiany serca i wejdzie na drogę łagodności, którą przedstawiliśmy, że się nawrócili i porzuci swe błędy. Przyjmiemy go wówczas serdecznie, jak syna marnotrawnego, który wraca w objęcia Kościoła.

Niechże więc sam Marcin Luter, oraz wszyscy jego zwolennicy, a także ci, którzy go chronią i wspierają, przez miłosierne serce naszego Boga i przez pokropienie krwią naszego Pana Jezusa Chrystusa, przez którą i przez Którego świat został odkupiony i zbudowany został święta matka Kościół, niech wiedzą, że z serca go zachęcamy i błagamy, aby przestał rujnować pokój, jedność i prawdę Kościoła, za który nasz Odkupiciel tak gorąco modlił się do Ojca. Niech porzuci swe zgubne błędy, aby mógł do Nas powrócić. Jeżeli rzeczywiście będą Nam posłuszni i dadzą temu wyraz mocą autentycznych dokumentów, wówczas znajdą u Nas wyraz ojcowskiej miłości, otwarcie źródła i skutków ojcowskiej miłości, a także zdroje przebaczenia i łaskawości.

Nakazujemy wszakże, aby w tym czasie Marcin Luter zaprzestał głoszenia jakichkolwiek nauk i powstrzymał się od pełnienia funkcji kaznodziejskich...

Skoro zaś nawet umiłowanie sprawiedliwości i cnoty nie potrzymały go od grzechu, a nadzieja na wybaczenie nie skierowała go do pokuty, to może strach przed karą skłoni go do tego. Błagamy więc i napominamy Marcina Lutra, jego zwolenników i tych, którzy go wspierają mocą tych świętych nakazów i przepisanych kar. Z całą łaskawością wzywamy go i jego zwolenników, pomocników i tych, którzy mu towarzyszą, aby w ciągu sześćdziesięciu dni powstrzymał się od głoszenia kazań, zarówno wyjaśniających ich stanowisko, jak również dotyczących stanowiska innych osób, a także od ogłaszania książek i broszur, które dotyczą niektórych albo wszystkich błędów. Okres ten chcemy podzielić na trzy części po dwadzieścia dni, licząc czas od ogłoszenia tej bulli w miejscach niżej wymienionych. Ponadto, wszystkie pisma, które zawierają niektóre albo wszystkie błędy, mają być spalone. Marcin Luter ma zaś ostatecznie odwołać tego rodzaju błędy i poglądy. Zobowiązujemy go, aby ogłosił nam to odwołanie za pomocą jawnego pisma, opieczętowanego przez dwóch dostojników, które powinniśmy otrzymać w ciągu kolejnych sześćdziesięciu dni. Może on również poinformować Nas osobiście o tym odwołaniu, przybywając do Rzymu z gwarancjami bezpieczeństwa. Naszym zdaniem ta druga metoda jest lepsza, aby nie było wątpliwości co do szczerości jego posłuszeństwa.

Jeżeli zaś Marcin Luter i jego zwolennicy, pomocnicy i ci, którzy mu towarzyszą, z wielkim dla Nas smutkiem, będą uporczywie odmawiać wypełnienia powyższych warunków, w przepisanym okresie czasu, wówczas – stosownie do nauczania świętego apostoła Pawła, który powiada, aby heretyka unikać po dwukrotnym upomnieniu – potępimy Marcina Lutra, jego zwolenników, pomocników i tych, którzy mu towarzyszą, jako nieurodzajną winorośl, która nie jest z Chrystusa, jako głoszących niegodną naukę, sprzeczną z wiarą chrześcijańską i obraźliwą dla Bożego majestatu, szkodliwą i haniebną dla całego Kościoła Chrystusowego i uszczuplającą władzę kluczy Kościoła, jako uporczywych i jawnych heretyków*

Odrobiliśmy bardzo rzetelnie lekcję z historii Kościoła. Nie znam programu katechezy. Można sobie zerknąć na stosowne strony, gdzie są zamieszczane podstawa programowa, rozkład materiału czy plan wynikowy.  Nie sądzę, aby ktoś zaprzątał sobie głowę analizą bulli z 1520 r. Uczę w szkole od 1 IX 1984 r. i wiem, jaką mizerną wiedzę na temat papiestwa posiada młodzież. Poczynając od tego kim byli Ewangeliści, po papieży XX w. Proszę sprawdzić i poprosić, aby wymieniono choćby trzech sprzed 16 X 1978 r.
Nie wiem czy moją pisaniną zaskarbię ułaskawienie (choć w drobnym zakresie) od czyśćca czy wręcz przeciwnie pogrążę się w odmęt piekła. Trudno. Jakoś to będzie. Czytam obecnie książkę śp. księdza P. Pawlukiewicza i chciałbym wierzyć, że jego słowa trafiają tez do księży, jak te: "Myślę, że w Kościele nie istnieją tematy, o których nie warto by mówić. Jeśli ktoś je porusza, to znaczy, że trzeba je wytłumaczyć, a dziś wiele osób pyta o duchowieństwo. Nie możemy nabierać wody w usta"***. Dlatego pozwoliłem sobie tym tematycznym tryptykiem przypomnieć, przybliżyć dokument zrodzony pięć stuleci temu: 15 czerwca 1520 r. 

__________________________________
* Tazbir J., Łyżka dziegciu w ekumenicznym miodzie. Twój Styl, Warszawa 2004,  s. 42
**http://rodzinakatolicka.pl/ (data dostępu 29 IX 2019)  
*** Pawlukiewicz P. ks, Księża na księżyc! Tylko co dalej?, Wydawnictwo znak, Kraków 2020, s.25

Brak komentarzy: