piątek, marca 27, 2020

Spotkanie z Pegazem (157) Jan Kochanowski "Księgi wtóre, pieśń XII"

Od bez mała trzech lat nie było na tym blogu cytowania mistrza Jana z Czarnolasu. A wżdy okazja dostojna nas obliguje? Wiem, nie mamy żadnego potwierdzenia daty narodzin, atoli przyjęło się, że było to Roku Pańskiego 1530, kiedy miłości panował nam JKM Zygmunt I Jagiellończyk od tegoż roku zwany "Starym", gdyż to wtedy syna monarszego podniesiono do godności króla. 
Jedno można bez wątpienia napisać, że Mistrz żył w ciekawych czasach. Nie darmo sławionych i zwanych: wiekiem złotym. Boć to wówczas rozkwitł w Polszcze renesans, odrodzeniem zwany. Jan Kochanowski (1530-1584) najgodniejszym piórem epoki stał się. Trzeba było dopiero geniuszu Adama Mickiewicza, aby z piedestału sławy po prostu zejść.

Prof. Ignacy Chrzanowski pisał, cytuję z zachowaniem oryginału z 1930 r.: "...pierwszy natchniony poeta nietylko w Polsce, ale w całej Słowiańszczyźnie, który pieśnią swoją zasłynął już za Zygmunta Augusta, lecz którego najwspanialsze dzieła przypadają dopiero na czasy króla Stefana"*. Skojarzenia są dość czytelne: fraszki, treny, "Odprawa posłów greckich". Nie twierdzę, że cały Naród czyta Mistrza. Tak, jak ile młodych ludzi dziś sięga do wiekopomnych opracowań profesorów Chrzanowskiego czy Krzyżanowskiego? Obawiam się, że coraz mniej. Nawet tych na filologii polskiej. Skoro magister od historii nie wie, że u Galla jest wspominany Popiel i Piast z Rzepichą?
W czasach, kiedy sortuje się Naród, postponuje jego zasługi, oddanie, wydłubuje nie takiego jak trza przodka (a bo pochodzenie, abo religia) czas zwrócić się ku poezji wzniosłej! Aż się boję ją nazwać "narodową", bo to zaraz wieje propagandą władzy. Na ile strawny jest Jan Kochanowski? Nie wiem. Proszę samemu sprawdzić. Temu służy ten cykl i to pisanie.
Bardzo dawno temu, kiedy moja wileńska Babcia prenumerowała tygodnik WTK znalazłem tam cytat. Wyciąłem go z gazety. Gdzieś w moim szpargałach zalega. To była ostatni zwrotka "Pieśni XII".

Niemasz i po raz drugi niemasz wątpliwości,
Żeby cnota miała być kiedy bez zazdrości:
Jako cień nieodstępny ciała naszladuje,
Tak za cnotą w też tropy zazdrość postępuje.

Nie może jej blasku znieść ani pojźrzeć w oczy,
Boleje, że kto przed nią kiedy wysszej skoczy;
A iż baczy po sobie, że sie wspinać prózno,
Tego ludziom uwłóczy, w czym jest od nich rózno.

Ale człowiek, który swe Pospolitej Rzeczy
Służby oddał, tej krzywdy nie ma mieć na pieczy.
Dosyć na tym, kiedy praw ani niesie wady;
Niechaj drugi boleje, niech sie spuka jady.

Cnota (tak jest bogata) nie może wziąć szkody
Ani sie też ogląda na ludzkie nagrody;
Sama ona nagrodą i płacą jest sobie
I krom nabytych przypraw świetna w swej ozdobie.

A jesli komu droga otwarta do nieba -
Tym, co służą ojczyźnie. Wątpić nie potrzeba,
Że co im zazdrość ujmie, Bóg nagradzać będzie,
A cnota kiedykolwiek miejsce swe osiędzie**.

Nie uczyli nas tego wiersza w szkole.  Za to od zawsze mogłem sięgnąć po tom "Historji literatury...", bo książka odkąd pamiętam była w domu (jeszcze na Śniadeckich 25/9), ba! jest w niej wpis ciotki Danuty. A tam stoi napisane m. in.: "Mało miała Polska poetów nietylko tak bardzo utalentowanych i o tak wielkiej wartości moralnej, jak Kochanowski. [...] Dla zysku nie tworzył nigdy, dla cudzego pożytku tylko wyjątkowo; prawie wszystkie jego poezje wypłynęły z żywiołowego pędu do twórczości, która była mu tem, czem śpiew dla ptaki; o sławę poety chodziło mu bardzo, ale nie o doczesną, tylko o nieśmiertelną". Zaskakują mnie inne stwierdzenia wybitnego znawcy literatury, proszę wczytać się w ostatnie zdanie, jakie tu wykorzystam: "Poetą genjalnym nie był: wyobraźnię miał żywą, ale niezbyt bujną; uczucie szczere, serdeczne, ale nie płomienne". Nie mnie roztrząsać czy ocena to trafna. Wiem za to jedno: zbyt rzadko Jan Kochanowski bywa na mym blogu. Czas to naprawić.

______
* Chrzanowski I., Historja literatury niepodległej Polski (965-1795), Warszawa 1930, s. 153, 156, 157, 158
**  http://staropolska.pl/renesans/jan_kochanowski/piesni/piesni_38.html (data dostępu 5. 02. 2020)

Brak komentarzy: