niedziela, marca 29, 2020

Przeczytania... (342) Tomasz Ulanowski "O powstawaniu Polaków" (Wydawnictwo Czarne)

„O powstawaniu Polaków powinno zostać napisane już dawno! Tomasz Ulanowski wiele nam wyjaśnia i otwiera oczy w ważnych dla nas sprawach. Łączy historyczne i biologiczne fakty dotyczące naszego narodu. Dowiecie się od niego, skąd tak naprawdę jesteśmy i dokąd zmierzamy. Każdy Polak, a szczególnie «prawdziwy Polak», powinien tę książkę mieć i przeczytać, choć w wypadku tych «prawdziwych» zaburzy im ona pewnie prosty obraz świata, jaki mają. Tym bardziej wszystkim ją polecam!" - taką zapowiedź  Adama Wajraka książki Tomasza Ulanowskiego znajdziemy i na okładce książki, i na portalu internetowym Wydawnictwa Czarne. Dawno nie przestawiałem książki z pogranicza antropologii, paleontologii, genetyki czy historii. Bo do specjalistów aż takich (i innych) dziedzin dotarł autor książki pt. "O powstawaniu Polaków". 
Osobiście bardzo boję się tych tzw. "prawdziwych Polaków". Tych, co się mienią "100% Polakami", którzy najchętniej wskoczyliby na nasze drzewa genealogiczne, aby wyśledzić: ile Polaka w Polaku! Naprawdę się ich  b o j ę . Skąd bierz się mój strach? Z wychowania, jakie odebrałem: kresowego (czytaj: wileńskiego)  domu moich dziadków, co to "zza Niemna". Ten dom, a nie bydgosko-wielkopolski duchem (czytaj: endecki) dom po mieczu, nauczył mnie rozumienia Rzeczypospolitej Obojga Narodów, Rzeczypospolitej wielu narodów i kultur, Rzeczypospolitej Jagiellonów. A w niej nie ma miejsca na kalumnie typu: Polska dla Polaków! każdy Polak to katolik!... Dlatego tak bardzo przypadło mi do gustu, to napisał  A. Wajrak (a któż z nas nie zna Wajraka?).
Pewnie, że moją uwagę skupił tytuł.  Nie spodziewałem się (tych zaskoczeń było kilka), że będzie mi dane czytać np. o kształtowaniu się łechtaczki i penisa. Chyba po raz pierwszy oba określenia pojawiają się na moim blogu. Rozbudzam ciekawość? Bo taka jest książka Tomasza Ulanowskiego. Po pierwsze: bardzo ciekawa!  Po drugie: wciąga od pierwszego zetknięcia. Po trzecie: budzi pytania. Po czwarte: zaspakaja ciekawość. Myślałby kot, że dostaniemy prosty wykład o pochodzeniu i jak po drabinie dojedziemy do siebie. Tak też będzie: o DNA, neandertalczykach i o nas. I oto chodzi. Czy Pułaski był kobietą? Skąd to pytanie? Nie, to nie skutek oglądania rewelacyjnej skądinąd "Seksmisji" J. Machulskiego. A wypadkowa tej lektury. Nie dalej, jak kilka dni temu (czytaj: przed 16 III) opowiadałem uczniom o pewnych badaniach antropologicznych i genetycznych w Warce. Ale, ale - proszę się nie zdziwić, że kiedy Autor opisuje swoje peregrynacje do Collegium Biologicum UAM w Poznaniu, to... zrobi pewną analogię właśnie do filmu z Maksem i Albertem.
Chyba od czasów lektur autorstwa sir W. Scotta pozostało mi umiłowanie do mott otwierających rozdziały. U niego były poetyckie. Tu też Autor sięgnął po bliskie mu widać autorytety (np. jest K. Darwin. Ja przytoczę tylko dwa, bo one do mnie trafiają: "Ludzie to zwierzęta wierzące w historie, które o sobie opowiadają" (M. Rowlnads) i "Jeśli jest jakaś mądrość żydowska, to ta, że należy się pogodzić z życiem. Nie ze śmiercią, ale z życiem. Pozwolić ludziom żyć" (J. Hen). Książka T. Ulanowskiego jest skutkiem spotkań z wybitnymi znawcami tematyki, której poświęcił  swą pracę. To i ja teraz kilka wypowiedzi ku zachęcie przytoczę, jak nigdy, i to prawie same profesorskie:
  • Oczywiście, dwadzieścia milionów lat temu nie było nie tylko Polaków, ale i ludzi. Nie było jeszcze szympansów, goryli ani orangutanów - prof. B. Pawłowski. 
  • Większe skarby możemy, oczywiście, znaleźć już na miejscu wykopalisk. Drobiazgi wpadają nam w oko dopiero potem - prof. P. Valde-Nowak. 
  • Mieszanie się populacji to fundament naszej natury i powinniśmy go zaakceptować, zamiast się go wypierać - prof. D. Reich. 
  • Na naszym kontynencie nie było wyraźnych granic geograficznych, które powstrzymywałyby rozprzestrzenianie się nowych idei - prof. P. Włodarczak 
  • Środowisko naturalne, w którym ludzie żyją, wpływa na morfologię ich organizmów. Stąd choćby obserwuje się pewne trendy zmian anatomicznych w kośćcu, zachodzące w przestrzeni geograficznej - prof. J. Piontek. 
  • Polacy? Wziąwszy pod uwagę te wszystkie zagrożenia, które pan właśnie wymienił, obawiam się, że za tysiąc lat nie będzie już gatunku Homo sapiens - prof. B. Pawłowski.
  • Polakami będziemy się czuli tak długo, jak długo będziemy mówić po polsku i wspominać Mieszka I oraz Bolesława Chrobrego - prof. P. Urbańczyk. 
  • W historii ludzkości jedna rzecz jest pewna: nic nie trwa wiecznie - A. Rutheford. 
  • Nawiasem mówić, to Słowian jest dziś w Europie najwięcej. Kiedy mówię o tym swoim zachodnim kolegom po fachu, strasznie się dziwią - prof. B. Pawłowski.
Spotkanie z neandertalczykiem? Popełniony mezalians gatunkowy, o którym nadmienia T. Ulanowski! Jeszcze kilka lat temu pewnie takie stwierdzenie okrzyknięto by herezją, zbaczaniem z wytyczonej ścieżki ewolucji. Dostajemy mini pochwałę gatunkową naszych pobratymców. I to stwierdzenie, które przyjdzie wielu cytować na swoich lekcjach: "Zresztą nie mogli bardzo się różnić od Homo sapiens. Jak pokazują badania genetyczne, kiedy blisko 60 tysięcy lat temu ludzie współcześni wyszli z Afryki i niczym tsunami zaczęli sie rozlewać po całym świecie, napotkawszy neandertalczyków, uprawiali z nimi seks". W każdym z nas jest około 3 % genów neandertalskich? Wydaje mi się, że w świetle nowych badań przestaliśmy patrzeć na neandertalczyków, jako "brutali i troglodytów". 
"Podstawą życia, w tym biologiczną podstawą człowieczeństwa, nie jest wcale ciało. Jest nią informacja o jego budowie zawarta w genomie [...] naszego organizmu" - nawet jeśli mamy braki z nauki o człowieku (a piszący ten blog ostatnią lekcji biologii odbył w 1978 r., kiedy kończył szkołę podstawową), to T. Ulanowski prowadzi nas po meandrach genetyki i archeozoologii. Robi to językiem przejrzystym i klarownym. Nie mądrzy się. Podsuwa to i owo, a my wchłaniamy w siebie wiedzę, która naprawdę jest zaskoczeniem. Nie przesadzę, że chwilami język jest... frywolny? Ewolucja, exodus afrykański. Ciekawe jest pytanie: "Co smukłych mężczyzn Homo sapiens pociągało w barczystych neandertalkach o wydłużonych potylicach?". Panowie! wiele ciekawego możecie dowiedzieć się o kobiecości, intuicji kobiecej. Skorzystajcie. A o związkach z neandertalczykami jeszcze więcej!...
Zapewne mego Syna ubawi wzmianka o konsumpcjach przez Autora "U Babci Maliny" w Krakowie. Tak, kolejne z zaskoczeń, jakie nam podsunięto. Nie miałem wiedzy o tym, "...że w tak zwanej części skalistej kości skroniowej, bardzo gęstym fragmencie czaszki, antyczne DNA zostaje zachowane nawet sto razy lepiej niż w innych kościach". Nie spodziewałem się natknąć na takie tu informacje. Oj! - często mój ołówek był w używaniu, podkreśleń trochę jest. mogłoby zapach ten odcinek cyklu. Dlatego przypominam, że mój cykl nie jest profesjonalnym recenzowaniem książek (nie mam do tego przygotowania), ale bardziej zachęcaczem do ich poznania. Podpowiem: skoro tak gęsto i często Autor odwołuje się do autorytetu i dorobku prof. Davida Reicha, to nic prostszego, jak sięgnąć po jego książkę "Kim jesteśmy, skąd przyszliśmy" (Wydawnictwo CiS 2019).
Odwiedzane kolejne gabinety badawcze,  poznajemy nazwiska i dorobek archeozoologów i antropologów. Nagle przekonujmy się, jak bardzo bogaty jest dorobek w tych dziedzinach rodzimych naukowców. Zapewne znamy wiele światowych nazwisk (poczynając choćby od R. Darta), ale kim choćby jest i czego dokonał prof. Piotr Wojtal - nie wiedziałem. A moja antropologiczna półka książkowa trzeszczy od nadmiaru upakowanych tam książek. I to jest kolejna wartość dodana. Stanowisko Kraków Spadzista? Nigdy o nim nie słyszałem. Ubożuchna ta moja jednak wiedza, wychodzi na to. Stąd ten ciągły głód wiedzy, który choć częściowo zaspokoję książkę "O powstaniu Polaków". Dopiero teraz dopada mnie tytułowa analogia z wiekopomnym dziełem K. Darwina "O powstaniu gatunków /  On the Origin of Species".
"Jeżeli szukacie dowodów na to, że uczeni są nie do końca normalni (to komplement!), to teraz macie kolejny" - skąd ta cenna sugestia Tomasza Ulanowskiego? A ja nie ułatwię tego zadania. Proszę odpłynąć wraz ze mną potokiem narracji tej książki. Jedno nam zagwarantowano: nie znudzi nas. Bo to ten typ lektury, który za każdą odsłoną (czytaj: poznaną kartką) odsłania naprawdę szczegóły, ciekawostki, prowadzi po linii powojowej homo sapiens sapiens, kolonizacji Europy i świata, ale przede wszystkim Polski! I tak trafiamy na stok Winnej Góry, ale nie tej wielkopolskiej (gdzie snem wiecznym śpi gen. J. H. Dąbrowski), a tej z okolic słynnej (za sprawą św. Jadwigi Śląskiej)  koło Trzebnicy. To tam 1987 r. odnaleziono, co skrupulatnie nam przypomniano, najstarsze ślady obozowiska homo erctusa.  Jest też wspomnienie o miejscowości Mszano koło Brodnicy (a więc moje kujawsko-pomorskie strony), gdzie odnaleziono najstarsze pochówki. 9000 lat. Na mnie robi wrażenie. Jak choćby historia... sera. Tyle tu budzących szare komórki do zapamiętywania faktów.
Ciekawe, jak do tego, co nas obecnie spotyka (pandemia wirusa COVID-19) ma się liczba Dunbara, która określa krąg wzajemnych relacji międzyludzkich. Ten fragment, gdzie poznajemy ciekawe wyliczanie (półtorej osoby, pięcioro, piętnaścioro, pięćdziesięcioro, stu pięćdziesięciu, około pięćset, półtorej tysiąca), co dotyka właśnie owego bycia z innymi ludźmi. Warto przeanalizować te wartości, zerknąć na dostępne nam serwisy społecznościowe i wyciągnąć własne wnioski. Oto kolejna wartość lektury. Analizujemy treść, odnosimy je do siebie.  "Grupa ludzi, z którymi możemy utrzymywać pewien poziom bliskości, jest zatem ograniczona. W najbardziej wewnętrznym kręgu jest określona liczba miejsc i jeśli w twoim życiu pojawi się nowa osoba, ktoś inny musi przesunąć się na dalszy poziom, aby zrobić dla niej miejsce" - cytowany jest prof. Robin Dunbar, psycholog ewolucyjny z Oxfordu. Odkrywcze? Dla wielu pewnie oczywiste, ale jak wyrażone.
"Z najnowszych badań archeologicznych wynika, że inwazja jeźdźców stepowych doprowadziła do wymiecenia starych chromosomów Y z kolejnych pokoleń europejskich populacji. [...] Najwyraźniej ówczesne kobiety nie potrafiły oprzeć się najeźdźcom" - to podsumowanie Autora po spotkaniu w Muzeum Archeologicznym w Krakowie i rozmowie z prof. P. Włodarczakiem. To, co słyszmy z tych ust o ludności kultury grobów jamowych i kultury ceramiki sznurowej robi wrażenie. Na szczęście mam za sobą egzamin z archeologii ziem polskich na UMK w Toruniu. Muszę przyznać, że to nie jest to moje najsłodsze wspomnienie tego okresu.
"Jeśli ktoś się dobrze odżywia, będzie wyższy. Z kolei choroby nabyte i zaniedbania żywnościowe mogą doprowadzić do nikczemnego wzrostu. Natomiast część cech jest niezwykle silnie determinowana genetycznie, choćby wielkość zębów czy przebieg pojawiających się na nich guzków i bruzd" -  zapamiętam tę naukę prof. J. Pionkta. Dobrze mi się mądrzyć przy 191 cm wzrostu. Bardzo uważnie czytam, co poznański profesor ma do powiedzenia, choćby na temat archeologii, roli zębów w badaniach genetycznych, losie typologii. Znowu mamy cenne spostrzeżenie/powtórzenie o części skalistej kości skroniowej. Repetytorium. Można obudzić dyskusję wokół współczesnych pochówków: trumna czy urna? W chwili pandemii raczej... dwuznaczne rozważania. Książka powstawała w 2019 r.  to ja po nią sięgnąłem w 2020. "Nie martwię się pośmiertnym rozkładem tkanek miękkich mojego organizmu, a nawet fascynuje mnie to, co mogłoby się z nimi stać - zazwyczaj wystarcza ledwie kilka miesięcy, aby pozostał szkielet" - to przy okazji wzmianki o kremacji samego Autora, dołączam do tego oczekiwania. Spopielenie - zdecydowanie, tak!
No i... dotarliśmy do kwestii związanych z ojcem amerykańskiej kawalerii (przy okazji sprawdzamy, jak wyglądały kolorystycznie barwy proporczyków), czyli generałem Kazimierzem Pułaskim. Nie pójdę na łatwiznę. Nie dotknę tego wątku. Z dwóch powodów: 1. bo odbieram kolejne smaczek obcowania z ciężką pracą twórczą Tomasza Ulanowskiego; 2. bo czegoś nie rozumiem, skoro generał zmarł na francuskim żaglowcu i miał marynarski pogrzeb. Wiem, że wygląda to na nakręcenie, a potem celowy odwrót. "O powstawaniu Plaków", to naprawdę intrygująca lektura. Tyle w niej wątków! Jak choćby ten: "...nieprawidłowości w funkcjonowaniu interfejsu pomiędzy organizmem matki i dziecka mogą doprowadzić do niewłaściwego rozwoju męskości syna". Ilu z nas o tym wiedziało? Ale jest i inny cymes. Autor utyskiwał przed prof. J. Piontkiem o problemach z kupowaniem (np. rękawy za krótkie). Aż podskoczyłem: skąd ja to znam? Te moje długie ręce. Zwykłem mówić o sobie, że jak u gibona. Kupując koszulę usłyszałem od handlarza w Gdańsku pytanie: "Miał pan skandynawskich przodków?". "Nie, ale niemieckich"  - odparłem zgodnie z posiadaną wiedzą genealogiczną (chyba, że nie wiem o jakiś przypadkach z czasów potopu lub wojny północnej).  "No to ma pan odpowiedź" - dodał z miną znawcy. A, co ja czytam tu i teraz. Właśnie wypowiedź prof. J. Piontka: "Bo pan jest stepowieć. Wysoki i szczupły, z długimi kończynami. Model nierolniczy". Można by poświęcić jedne post tematowi: klimat, a ilość spożywanego alkoholu. Nikogo, kto wie w czym tkwi problem, nie powinien zaskoczyć przykład zachowania A. Kwaśniewskiego na Ukrainie roku pewnego.
Myślałem, że kwestia osadnictwa w Biskupinie została już rozwiązana. Myliłem się. Pojawia się rozwinięta myśl na temat tzw. kultury łużyckiej i czytam m. in. to: "...tak naprawdę nie mamy pojęcia, do jakiej grupy etnicznej przynależeli wyznawcy kultury łużyckiej. [...] Z germańskością Biskupina mogliby się zgodzić zwolennicy alochtonicznej hipotezy pojawienia się Słowian w dorzeczach Odry i Wisły. [...] W skrócie: najpierw żyli tu bogaci Germanie, a dopiero kiedy odeszli, ich miejsce zajęli ubodzy krewni ze wschodu, czyli Słowianie". Wychodzi na to, że ostatnie badania archeologiczne burzą tak misternie poukładane cywilizacyjne puzzle.  Przyjdzie nam przewartościować to o czym uczymy w naszych szkołach, choćby o migracji i osadnictwie Słowian! Sam Autor przyznał na początku kolejnego rozdziału (ten poprzedza motto z M. Faradaya): "Nie powiem, diagnoza moje anatomii autorstwa profesora Janusza Piontka pobudziła moją wyobraźnią". Widzę pokrewność duszy Autora ze... mną. Ta fantazja ułańska, umiłowanie Sienkiewicza. Mogę o sobie dodać, że jestem skoligacony z tatarskimi rodami Wereszczaków i Sołtanów. Niestety, konno nie jeżdżę, choć podziw dla koni we mnie tkwi, a pamiętam tylko pociągowe konie mego wileńskiego dziadka.
Jak się tzw. narodowcom spodoba taka teza Autora książki: "Bo każdy prawdziwy Polak to kundel, czyli Polak nieprawdziwy". Brawo! Ja osobiście ujmuję to bardziej delikatnie: nie ma bardziej genetycznie popapranego narodu w Europie, jak Polacy.  I wyliczamy narodowości, które w XVII w. zamieszkiwały w granicach rzeczypospolitej Obojga Narodów. Do 30 nigdy nie docieramy, ale kilkanaście nawet 12-latek w klasie VI potrafi wyłuskać. Jak bardzo to, co dzieje się tu i teraz wpisuje się takie zdanie: "Uważamy, że modlitwa jest lepszym sposobem zrozumienia rzeczywistości niż metoda naukowa". T. Ulanowski próbuje zestawić dwie polskości: Jana Pawła II i Marii Skłodowskiej-Curie. Nawiązał też do tego, co dzieje się wokół rocznicy 1 VIII 1944 r.. Odpowiedź starszego  pana na wózku raczej zostawię do przeczytania i przemyślenia indywidualnego. Podpowiem, że myślę tak samo jak ów staruszek.
"O powstawaniu Polaków", jest książką którą trudno odłożyć. Kiedy już znajdziemy się na ostatniej stronie doznamy wstrząsu historyczno-demograficzno-cywlizacyjnego?  Przeczytamy tam m. in.: "Obecnie nie tylko Polska zmienia się gwałtownie, lecz także cały świat. kolejna wielka migracja ludów mocno zarówno przekształca pule genową poszczególnych wspólnot, jak i przeoruje ich tożsamości kulturowe". Ja nie muszę nigdzie ich szukać. Starczy mi rozejrzeć się po miejscu mojej pracy: kolega z Mali, uczniowie z których jeden z rodziców to Afrykańczyk lub Azjata, miejsce urodzenia Ukraina, Litwa.  Autor stawia pytanie: "Czy zatem za kolejnych tysiąc lat nadal będą Polacy?".  Z tym pytaniem zostawiam każdego homo sapiens sapiens, który będzie chciał sięgnąć po książkę Tomasza Ulanowskiego. Że warto? Chyba wykazałem to. Jeśli zbyt skromnie, to trudno. 223 strony, to nie jest zbyt wyczerpujący wysiłek intelektualny, a ile przy tym korzyści.  Chyba zostanę z taka jeszcze tezą Tomasza Ulanowskiego: "POLSZCZYZNA POLAKÓW JEST RÓŻNA, PODOBNIE JAK WYZNAWANE PRZEZ NICH WARTOŚCI".

Brak komentarzy: