wtorek, stycznia 21, 2020

Bydgoski tryptyk niepodległości - 20 stycznia 1920 r. - część II

"Do wszystkich Niemców!
Współobywatele, w tej ciężkiej godzinie upominamy Was jeszcze raz abyście zachowali spokój, godność i powściągliwość! Nie przeszkadzajcie Polakom w radowaniu się, trzymajcie się z daleka. Kto koniecznie nie musi wychodzić na ulicę, ten niech zostanie w domu.
Żołnierze i wy którzy opuszczacie nasze miasto pomyślcie o pozostających. Za to, co byście tu jeszcze uczynili Polakom, to oni będą musieli odpokutować. Zbrodnią byłoby gdybyście przez nieprzemyślane działanie narazili na nieszczęście pozostających tu waszych braci i siostry. Dlatego zachowajcie porządek i dyscyplinę.
Tak jak byliście dla nas ochroną przez długie miesiące, tak teraz możecie nam pomóc, a to co jest nieuchronne znieść z godnością" - taki komunikat mogli czytać bydgoscy Niemcy w numerze 16 "Bromberger Zeitung".



Ustępujące władze niemieckie naprawdę bały się. kolejnym tego przypomnieniem są zapisy w lokalnej prasie. W tym samym numerze zamieszczono też taki zapis:
"Obwieszczenie!
Prosimy, by w tych dniach przekazania naszego miasta polskiej administracji zaniechać wywieszania niemieckich flag i chorągwi, aby uniknąć prowokacji. Polskie władzę nie będą żądały, aby niemieccy obywatele wywieszali polskie flagi. Ponadto prosimy także by w tych dniach unikać obnoszenia się z ozdobami z narodowymi symbolami, takim jak orzeł Rzeszy, Żelazny Krzyż i inne"
Trudno nawet poczuć, co grało w duszy niemieckich bydgoszczan. Wielu już opuściło miasto. Nie czekało do stycznia 1920 r. Wielu się jeszcze wahało. Nie chcieli mieszkać w nowej Polsce. Nie czuli się tu pewnie. Dla nich zaczynała się wielka niewiadoma. To samo miało wkrótce czekać również Polaków, których domy zostały po wschodniej stronie granicy ryskiej. Wiem, że to żadne zrównoważenie faktów, ale chcę przypomnieć, jakie były skutki wielkiej wojny i konfliktów, które ona zrodziła. 


20 stycznia 1920 r. wróciła nad Brdę Polska! Ostatni niemiecki prezydent Bydgoszczy Hugo Wolff (1863-1951) przekazał swoją władzę dzień wcześniej Janowi Maciaszkowi. W numerze 17 "Brombereg Zeitung" opublikowano odezwę komisarycznego prezydenta miasta:
"Obwieszczenie!
Współmieszkańcy!
Minister byłej prowincji poznańskiej mianował mnie komisarycznym prezydentem miasta Bydgoszczy. Powierzony urząd objąłem z dniem dzisiejszym.
Współobywatele! Urząd nakłada na mnie dużą odpowiedzialność. Nie chodzi mi o zewnętrzne zaszczyty, ale o wewnętrzną satysfakcję, że jest mi dane pracować dla dobra Współobywateli i dobra mego Kraju" - nowy prezydent (nawet, jeśli tylko komisaryczny) nie mógł uderzyć w konfrontacyjne tony. Próbował, jak widać, uspokoić gorące umysły. O konflikt nie było trudno. Nie zapominajmy, że po utracie w 1919 r. Poznania stawiano sobie za cel utrzymanie Bydgoszczy w niemieckich rękach. Wiadomo, że wszelkie plany zniweczyły postanowienia konferencji wersalskiej.


Oddział Grenzschutzu w okolicach Bydgoszczy - 1919 r.
Czytamy dalej: "Jestem w pełni świadomy powagi powierzonego mi urzędu i trudności, które właśnie w obecnym czasie i w obliczu całkowicie zmienionej sytuacji szczególnie w naszym Mieście na mnie spadają. Chcąc podołać temu olbrzymieniu zadaniu zwracam się do Państwa z gorącą prośbą, aby wszyscy bez wyjątku obdarzyli mnie zaufaniem, które jest konieczne na moim stanowisku. Dobra wola z Państwa i mojej strony, aby usuwać wszelkie  trudności powinny iść ręka w rękę. Dziś nie jest czas ku temu, aby swoje opinie uważać za jedyne i nieomylne, dziś jest czas na twórczą pracę i rzetelna krytykę w przezwyciężaniu swoich słabości".
Trzeba znać sytuację nad Brdą, aby wiedzieć jaką rolę odgrywali Niemcy. To przede wszystkim administracja miasta. Kto miałby ją objąć, gdyby wszyscy urzędnicy opuścili polską Bydgoszcz? Nastąpiłby... paraliż w zarządzaniu nim! Stąd w wystąpieniu prezydenta Jana Maciaszka musiał pojawić się jakiś akcent wspólnotowy: "W dzisiejszych wielkohistorycznych chwilach musimy wszystko spokojnie rozważyć, posiadać do siebie zaufanie, szanować uczucia innych i zważać na to by zachować się godnie.
Naszym wspólnym celem jest dobro naszego pięknego miasta i jego pracowitych Obywateli. Do tego celu musimy dążyć wspólnymi siłami. Od nas zależy pomyślność, tylko od nas zależy nasza przyszłość"
Owa przyszłość nie kroiła się różowo. Prezydent Jan Maciaszek starał się powstrzymać migrację niemieckich urzędników. To oni głównie nadal siedzieli za biurkami miejskich urzędów. To dlatego wiele pism, jakie opuszczały prezydencką kancelarię pisano (również w Poznaniu), sporządzano w języku niemieckim. Przykładem niech będzie  dokumentu z 24 stycznia 1921 r., którego zdjęcie jest w moich zasobach archiwalnych (oryginał oczywiście w zbiorach Archiwum Państwowego w Bydgoszczy):

Pięć miesięcy później, 20 VI 1921 r., prezydent ustąpił ze stanowiska. I nie chodzi tu o enigmatyczne powody zdrowotne. W mieście doszło do tumultu antyniemieckiego! Żądano m. in. usunięcia z urzędów Niemców! Tłum wdarł się do gmachu przy ul. Jezuickiej! Splądrowano Urząd Miasta! Wywleczono na ulicę prezydenta, pobito i okradziono!
Dlaczego w tak uroczystej chwili przypominam ten pożałowania godny finał prezydentury Jana Maciaszka? A choćby dlatego, jak bardzo skomplikowane były relacje narodowościowe na dawnym terytorium regencji bydgoskiej. Jej skutki krwawo odezwały się po 4 września 1939 r.,  kiedy miasto zajął Wehrmacht.

*      *     *

Jan Maciaszek zmarł w Bydgoszczy  10 stycznia 1932 r. i został pochowany na tutejszym cmentarzu Nowofarnym.
Hugo Wolff zmarł Bad Honnef 5 sierpnia 1951 r.

PS: Serdecznie dziękują za pomoc w tłumaczeniu koleżance germanistce Katarzynie Karskiej-Rasmus. Bez Jej wyrozumiałości i cierpliwości nie mógłbym tak ochoczo cytować bezcennych zapisów z "Bromberger Zeitung" w tej i kolejnych częściach cyklu. Nie odważyłbym się ze swą zanikająca znajomość języka niemieckiego na taki akt odwagi, aby wziąć się za przekład, aczkolwiek mam też swój drobny wkład.  Kasiu - serdecznie dziękuję.

Brak komentarzy: