poniedziałek, czerwca 17, 2019

Historia przyszła do mnie sama - 14 - guzik spod Lenino

...ale znaleziony przed laty w miejscowości Dąbrowa Wielka nieopodal Nowej Wsi Wielkiej w obejściu szkolnym przez mego kolegę Jerzego. Był rok 1985. I aż do teraz skrywał swą tajemnicę? Po prostu odkrywca jego zbyt intensywnie nie naciskał na przeszłość. Nie ukrywam, że i ja nie miałem wiedzy, co to za guzik, jakiej go formacji przypisać, jakiemu wydarzeniu świadkował. Nawet napisałem sms-a do Zbyszka, jednego z moich szwagrów, którego pasja do historii poszła w kierunku m. in. guzików.


Ciekawość, to może i pierwszy stopień do piekła, aliści czekanie, aż Zbigniew wróci do domu i przerzuci strony jakichś informatorów, to jednak zbyteczna męka. Internet daje tyle możliwości. Sugestia, że mógłby to być orzełek powstańca wielkopolskiego nie był niedorzeczny. Wiem, że orzeł tego powstania wyglądał zgoła inaczej, niemniej szukanie poszło w tym kierunku. No to wrzuciłem do wyszukiwarki hasło: orzeł powstania wielkopolskiego. I co? I nic. Wzorców orzełka używanego przez fromacje powstańcze na przełomie 1918/1919 było kilkanaście. Ale to była zła droga do prawdy.
Wzbogaciłem zapis "orzeł powstania wielkopolskiego" o kolejne słowo, rzekłbym: podstawowe: GUZIK. I to był strzał w "10"! Pojawiała się fotografia, a na niej... siedem (cyfrą: 7) guzików. Takich samych, jak ten kolegi Jerzego. Chcąc poznać całą prawdę musiałem przejść na blog: Wojsko Polskie na Wschodzie*. To na niej znalazłem zapis: "Guziki produkowane były wg sowieckich standardów w rozmiarach: 21 mmm i 14 mmm (a więc guzików przeznaczonych dla Szyneli i Gimnastiorek). Zawsze posiadały ruchome uszko służące do mocowania. Co ciekawe uszko nie był produkowane z okrągłego drutu lecz czworokątnego. Guziki były prasowane z dwóch wytłoczek- awersu z emblematem i rewersu z otworem na uszko. Awers bardzo wypukły. W środku puste, przez co są bardzo lekkie. Wykorzystywane były głównie w bluzach mundurowych i płaszczach. Produkowane były z mosiądzu lub ze stali. Szacuje się, że powstało około ośmiu wersji różniących się pomiędzy sobą szczegółami wizerunku orła i rewersu"*.
Guzik, który kolega Jerzy ofiarował mi, nie ma rewersu. Nie możemy zatem podziwiać pętelki. Możemy snuć spekulacje, jak doszło do jego zgubienia. Najprawdopodobniej rdza zrobiła swoje i rozdzieliła wojenny guzik na dwoje. Mamy zatem przed sobą produkt sowiecki. Guziki znalazły się na uposażeniu amii polskiej. Jaką historię by nam opowiedział? Był pod Lenino, zdobywał Wał Pomorski, forsował Odrę, by na koniec dotrzeć do Berlina? Na te pytania nigdy nie znajdziemy odpowiedzi. Orzeł bez korony milczy niestety.


Historia przyszła do mnie sama. Świadek czasu wojny. Należał do szeregowego żołnierza czy do oficera? Nie wiem czy istniała znacząca różnica w hierarchii guzikowej. Proszę o wsparcie w tej materii. Guzik a sprawa polska? - cudowny temat. Tym bardziej cenna, że jesteśmy po 75. rocznicy walk o Monte Cassino. Niestety od kilku lat widzimy, że heroizm tych "od Berlinga" jest permanentnie spychany na margines historii. Odwróciło się koło historii? Tak nie powinno być pod żadnym pozorem. Nie ma zgody na dzielnie przelanej krwi na tą dobrą i na tą gorszą. Już to kiedyś przerabialiśmy.

*http://rekoblogwp.blogspot.com/2016/06/o-guzikach-sow-kilka.html (data dostępu 14 V 2019)

Brak komentarzy: