środa, grudnia 26, 2018

Poznań - 26 XII 1918 r. - zanim padły pierwsze strzały...

"W późnych godzinach wieczornych 26 grudnia Paderewski przybył do Poznania. Po powitaniu go na dworcu przez Czesława Meissnera i Celestyna Rydlewskiego, udał się w asyście Straży Ludowej do hotelu Bazar. Przejazd Paderewskiego przez miasto, udekorowane flagami polskimi i państw koalicyjnych, wzdłuż szpalerów cierpliwie czekającej na niego ludności polskiej Poznania, był nie tylko jego triumfem. Była to zarazem manifestacja polskości, woli przyłączenia Wielkopolski do odrodzonego państwa polskiego" - czytamy w biografii kompozytora, dyplomaty, premiera pióra prof. Romana Wapińskiego*.

Nie zapominajmy, że w grudniu 1918 r. Wielkopolska była cały czas częścią Niemiec. Poznań, to cały czas był Posen, Bydgoszcz Bromberg, Chełmża Culmsee a Inowrocław Hohensalza. Niemcy stawali na głowie, aby Maestro do stolicy polskiego matecznika nie przybył. "Chodziło głównie o to, by artysta nie wysiadł z pociągu, by rozmowy prowadził, nie wychodząc do miasta. [...] Dlatego na stacji w Rogoźnie, oficer niemiecki, kapitan Adersch, przedstawił Paderewskiemu żądania władz w sprawie przyjazdu do Poznania" - korzystam z jeden z cennych publikacji doktora Marka Rezlera**. Tu znajdziemy szczegóły dotyczące tego, jak Niemcy próbowali storpedować wizytę, np. wygaszając latarnie uliczne! Poznaniacy jednak nie dali się. Władze niemieckie zapomniały, że mozolna praca organiczna rodziła się nad Wartą i z Polakiem nie tak łatwo wygrać? "...zaopatrzyli się w pochodnie i przenośne latarnie, a przewidywana trasa przejazdu Paderewskiego została dodatkowo oświetlona z okien i balkonów. Domy ozdobiono chorągiewkami w barwach polskich i państw Ententy" - czytamy dalej za drem M. Rezlerem.


Okazuje się, że jeszcze na dworcu kolejowym grupa niemieckich żołnierzy chciała uniemożliwić Szacownemu Gościowi jego opuszczenie: "...starali się, by nie mógł on opuścić terenu dworca oraz by najbliższym pociągiem odjechał do Warszawy. Stanowczo sprzeciwił się jednak temu oddział Sokołów, który znajdował się na dworcu kolejowym. Na terenie do dworca przylegającym, w gotowości stał drugi oddział Sokołów. Te dwa oddziały spowodowały, że niemieccy oficerowie wystraszyli się i wycofali, rezygnując ze swych planów przeszkodzenia wizycie Ignacego Paderewskiego. Jednak Niemcy nie zamierzali rezygnować, przez co asysta Sokołów nie odstępowała Paderewskiego w dalszej części jego wizyty". Odnalazłem ten szczegół na portalu w Sokole pl., Portal Sokołów Polskich***.


Chciałbym móc w tę rocznicę przemierzyć ową drogę, by dojść do "Bazaru", tego matecznika walki o polskość dawnego Wielkiego Księstwa Poznańskiego. Nie jest mi dane. Kiedy piszę te słowa trwa oczekiwanie na... przyjście na świat mego drugiego Wnuka. Może gdy postawię tu ostatnią literkę już będzie z nami?


Plac Wilhelmowski wiwatował na cześć Mistrza! Mowy powitalne i sama przemowa przyszłego premiera (wtedy nazywanego prezydentem Rady Ministrów), której nikt nie zarejestrował. "...pogoda była typowo zimowa, wieczorna, zatem artysta słyszany był tylko w zasięgu kilkunastu najbliższych metrów" - cytują po raz kolejny dra M. Rezlera. I przytacza w całości (ja tylko we fragmentach) oficjalną treść wystąpienia I. J. Paderewskiego, jaką 27 XII opublikował "Kurier Poznański":
"Wielce Szanowni przedstawiciele Wielkopolski! 
Szanowne rodaczki i Rodacy. 
Siostry i Bracia! 
Co się w tej chwili w duszy mojej dzieje, każdy z Was odgadnie. Po tym, co przed chwilą przeżyłem, słowo na ustach zamiera. Żyjemy w czasach, gdy każdy winien panować nad uczuciami. I ja opanować muszę wzruszenie, a że mówić winienem, więc mówię. Za to przyjęcie |Wam tu i tym tłumom tam na ulicy serdecznie dziękuję. To, coście mnie zgotowali, nie do mojej odnosi sie osoby. Jestem symbolem pewnej idei, tej samej, której służy Polski Komitet Narodowy. Jako delegat Komitetu Narodowego szczęśliwy jestem, żem znalazł dla niego takie uznanie. [...] Wszyscyśmy dzieci jednej Matki i o ile każdy z nas swój święty spełni obowiązek, mamy równe prawa do jej sprawiedliwej opieki. Po długich latach niewoli Ojczyzna odradza się. [...] Niech żyje Polska, zgoda, jedność, a Ojczyzna nasza wolna, zjednoczona naszym polskim wybrzeżem żyć będzie po wsze czasy". 

Niemcy uważnie śledzili bieg zdarzeń. Sytuacja w Wielkopolsce formalnie (de facto i de iure) była sprawą wewnętrzną Niemiec! To po latach jest tak prosto i oczywiście stwierdzać pewne fakty. 26 grudnia 1918 r. nic nie było jeszcze przesądzony. Na palcu opodal zamku cesarskie stał pomnik Otto von Bismarcka. Niemiecki tłum demolował polskie wystawy, zrywał polskie flagi.  Każdy z piszący zwraca uwagę na to, że w mieście stacjonowały oddziały niemieckie! Nie ma się, co czarować obie strony chciały tworzyć stan faktów dokonanych. Miasto urodzenia feldmarszałka P. von Hindenburga miało-że nie należeć do Niemiec?
"...Paderewski przez kilka kolejnych dni już nie opuścił Bazaru i wszelkie rozmowy dyplomatyczne i uzgodnione prowadził w hotelu. Oficjalnie ogłoszono, że jest silnie przeziębiony, co uniemożliwia artyście publiczne wystąpienia na zewnątrz Bazaru. Wiele wskazuje na to, że była to jednak typowa choroba dyplomatyczna - mimo że artysta nie miał najmocniejszego zdrowia i rzeczywiście różne infekcje łatwo go dopadały" - po raz kolejny zerkam do monografii "Powstanie wielkopolskie".


27 XII padł pierwszy strzał. Polała się krew. Zginął Franciszek Ratajczak. Zaczynała się zgoła inna historia. Wybuchło powstanie wielkopolskie. Ale o tym - innym razem.

PS: 1500-tny wpis na tym blogu. 15 XII przypadła VI rocznica historii i ja

* Wapiński R., Ignacy Paderewski, Zakład Narodowy imienia Ossolińskich - Wydawnictwo, Wrocław 1999, s. 97
** Rezler M., Powstanie wielkopolskie, Dom Wydawniczy Rebis, Poznań  2008, s. 101
*** https://wsokole.pl/ignacy-paderewski-w-poznaniu-wizyta-ktora-stala-sie-impulsem-do-wybuchu-powstania-wielkopolskiego-27-grudnia-1918-r/ (data dostępu 24 XII 2018)

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.