sobota, grudnia 23, 2017
Przeczytania... (243) Charles Dickens "Opowieści wigilijne. Czym jest dla nas Boże Narodzenie" (Wydawnictwo Zysk i S-ka)
Kocham Dickensa!
I wcale się z tym swoim uczuciem do Jego prozy nie kryję! To już dwa lata mijają, kiedy w 101 odcinku cyklu pisałem od dwóch wcześniejszych tomach,. Tak, teraz mamy tom III! Charles Dickens "Opowieści wigilijne. Czym jest dla nas boże Narodzenie" w tłumaczeniu Jerzego Łozińskiego. I znów Wydawnictwo Zysk i S-ka podsuwa nam tom edytorsko cudownie opracowany. Po raz kolejny mamy nie dość, że dzieło klasyczne, ale magicznie przygotowane. Nie, nie będzie tu żadnych czarów marów... Smakosz cudownej książki nie będzie mógł przejść obojętnie wobec takiego niemal bibliofilskiego wydania Dickensa.
Mamy przed sobą czternaście niezwykłych opowieści. O ile "Opowieści wigilijne..." kojarzymy tylko z duchową przemianą Energizera Scrooge'a, to teraz mamy kolejny przykład, jak bardzo bogaty był świat wyobraźni Ch. Dickensa. Chciałoby się usiąść przy autentycznym kominku, słyszeć, jak drwa płoną, wiatr świszczy w kominie. Czytając, mam chwilami wrażenie, że wkraczam w świat cudownej wyobraźni, malowany różnymi barwami. Nikt nie mówi, że to kolorowa kraina. Kiedy poznawałem los Gabriela Gruba czułem, że pewien dreszczyk przebiega mi po karku, a że pora czytania była dość późna, to nawet spoglądałem dookoła siebie czy mnie nie nawiedzi tajemniczy gość: "Wiele jeszcze razy obłok znikał i pojawiał się, wiele jeszcze nauczek otrzymał Gabriel Grub, który choć nader cierpiał ból od razów po wielekroć zadanych mu w bark, to przyglądał się z zainteresowaniem, którego nic nie mogło osłabić".
Nie liczcie, że odsłonię całe wnętrze duszy, żywota czy tego, co spotkało bohatera. Szybko zaczynamy być wchłaniani przez... prozę Dickensa. Losy bohaterów zmuszają nas do zadumy. Tak, nad nami samymi. Święta, Wigilia i lektura XIX-wiecznej najwyższych lotów literatury! Przy takich lekturach nie ma znaczenia objętość. Właściwie, to z góry wiemy, że będzie jej za mało!
"Oto i choinka zdobna promienna radością, śpiewkami, tańcem i wesołością, Niechże zachodzą one, nie stojąc pod progiem. niechże niewinne zawsze będą witane, między gałęziami Świątecznego Drzewka, które nie rzuca posępnych cieni!" - czy taki fragment nie budzi sentymentów za... straconym dzieciństwem, kiedy choinka sięgała sufitu, ba! płonęły na nich jeszcze autentyczne świeczki. A ten fragment: "Pośród wiszących na niej zabawek i ozdób - nierzadko pokancerowanych i pobrudzonych - skrzą się też obrazy wiązane z kolędnikami, których muzyka zawsze łagodzi cierpkość nocy". Porusza serce. Porusza wyobraźnie!
Czytając III tom "Opowieści wigilijne. Czym jest dla nas boże Narodzenie" chce się dziękować Autorowi, że dzięki Niemu budzi się w nas nuta refleksji. Już sam tytuł jednej z opowieści uświadamia nam powagę tego, co trzymamy w ręku: "Czym jest dla nas Boże Narodzenie, gdy doroślejemy". Nie uwierzę, że przebiegniemy wzorkiem po literakach, zaliczymy kolejne akapity, aby mięć je za sobą. O ile tak chcemy potraktować to dzieło, to lepiej od razu dać sobie spokój i albo wrócić do kuchni do krojenia sałatki warzywnej lub gnić na tapczanie ze wzrokiem wbitym w ekran telewizora. Bo mnie chwyta za gardło, kiedy czytam: "Prędzej czy później nadchodzi jednak chwila, gdy nasze myśli przeskakują ciasna granicę, sięgają czasu, kiedy żył ktoś (bardzo kochany, myśleliśmy, piękny i absolutnie doskonały), kto pragnął pełni naszego szczęścia, kiedy i nas chciano (albo tak nam się przynajmniej zdawało, co już wystarcza) przy świątecznym palenisku, przy którym siedział ów ktoś, a wszystkie wieńce i laury życiowe zdobiliśmy jego imieniem". Prędzej czy później nadchodzi owa chwila. Puste miejsce przy stole, to też dla mnie symbol tych, którzy odeszli...
Szczególny wydźwięk ma, moim zdaniem, opowiadanie pt. "Opowiadanie dziecięce". "Piękne dziecko, urodziwy chłopiec, zakochany młodzieniec, ojciec, matka i dzieci: zjawili się wszyscy i żadnego nie brakowało" - co tu za magia? Co wyjątkowego w tej narracji? Wędrówka przez życie. I tu budzą się nasze pytania o nas samych. Za to właśnie cenię prozę Dickensa. Niezwykłość tej literatury na tym się osadza, że mimo upływu tylu dekad (sam Autor zmarł w pamiętnym 1870 r.), ona cały czas żyje. Strój? To nic. Istota rozważań, życiowych rozrachunków są ponadczasowe!
Raczej nie spodziewamy się znaleźć w książce, która przywołuje tytuł brzmi "Opowieści wigilijne. Czym jest dla nas boże Narodzenie" wzmianki o... Waterloo. "Opowieść niczyja to opowieść o bezimiennych, których skryła ziemia. Maja swój udział w bitwach, mają swój udział w zwycięstwach, a kiedy padają, są tylko bezimienna masą" - trudno się z tym nie zgodzić. Dalej czytamy: "Marsz najdumniejszych spośród nas wyprowadza na zakurzoną drogę, po której oni kroczą. Pomyślmyż o nich tego roku przy bożonarodzeniowym ognisku i nie zapomnijmy o nich, kiedy ono zgaśnie". Rodzi się czas przemyśleń. Ale uświadamia nam, że poza Świętami jest też czas na pamięć.
"Był niezwykle niskim mężczyzną, co tu dużo mówić. może nie aż tak małym, jak usiłowano zasugerować, ale czy potraficie powiedzieć, gdzie jest wasza miarka karłowatości?" - to opis kolejnego bohatera. Wyjęty z galerii typów i osobliwości. "Moim zdaniem miał bardzo piękny umysł, «poetycki»" - jak nie chcieć poznać kogo tak utrwalił w słowie Autor? A może do tego dorzucić katarynkę: "Tak to muzyka oddziałuje na poetyckie umysły, przy czym trzeba podkreślić, że muzyka katarynkowa nie należała do jego ulubionych rodzajów, wręcz przeciwnie - nie znosił jej!". Kto i dlaczego? Kim był? A może jednak wypada zajrzeć do pensjonatu pani Lirriper? Być na Norfolk Street 81? Ciekawe czy moglibyśmy dziś powtórzyć za Dickensem, co włożył w usta swej bohaterki: "Nawet pani nie odmaluje, moja droga, na jakie podejrzenia człowiek się naraża, kiedy zacznie prowadzić interes w Londynie [...]". Koloryt postaci, opinii, wypowiedzi - przebogaty, tylko po niego sięgać. Zresztą z osobą pani Lirriper znajomość będzie trwała najdłużej z wszystkiego, co znajdujemy w tym zbiorze.
Tak, trzeci tom "Opowieści wigilijne. Czym jest dla nas boże Narodzenie" Ch. Dickensa, to przepiękna podróż, którą powinniśmy odbyć w ten czas wigilijny, świąteczny. Chciałem dopisać "zimowy", ale kiedy składam te słowa w zdania, poprawiam literowe błędy (zawsze jakieś pozostają) za oknem szaro i deszczowo, jakby to nie zima, ale jesień zapomniała odjeść. "Niepodobna, jak sami zobaczycie, ciągnąc żywota bez kresu..." - to nie tylko jedyna mądrość, jaką wyniesiemy z poznania doktora Marigolda. Czy się z nim zaprzyjaźnimy? A to już indywidualnie trzeba roztrząsnąć. Zaskoczę pewnie wielu, ale pewne nauki mogą z tej lektury wyciągnąć choćby wszyscy ci, którzy zaczną zabiegać u nas o głosy, by znaleźć się choćby parlamencie. Tu dopiero poznacie, co to jest propaganda, wyborcza kiełbasa. Cytować? Nie, nie ułatwię pracy nikomu: "Posłuchajcie mnie tylko, wszyscy wolni i niezależni wyborcy, bo chcę dać wam szansę, jakiej jeszcze nigdy nie mieliście dotąd w życiu..."- na taki miód trudno się dać złapać. Tak w XIX, jak i XXI wieku. Stąd pozostanie w nas kolejna rada: czytajmy Dickensa! I róbmy to bez względu na porę roku czy dnia. Na tym polega potęga wielkiej literatury, że broni się sama mimo upływu tylu lat. Wkrótce 150-ta rocznica śmierci Autora.
Uważam, że obcowanie z "Opowieściami wigilijnymi...", to chwilami lekcja pokory, możliwość odwiedzenia niezwykłych i zwykłych (pospolitych) ludzi. Różnią się od nas strojem, epoką, ale poza tym niczym innym. Wielu z nas może dopaść "...absurdalne poczucie ociężałości na ciele i umyśle". Czego nas nauczy obcowanie choćby z Barboxem Brothersem? Jeśli ominiemy książkę Ch. Dickensa, to nigdy się tego nie dowiemy. Śmiem twierdzić, że każdy tom "Wigilijnych opowieści...", to podróż na długie lata. Bo takie książki nie ostają się bezczynne na regale. Przekonają się o tym choćby moi Uczniowie, kiedy odsłonie im rąbek z tego niezwykłego, literackiego świata. Za co należą się tez brawa Wydawnictwu Zysk i S-ka, że karmi nas (podsuwa nam) tak cudowną literaturę.
Chcę to "Przeczytanie..." zamknąć jednym jeszcze cytatem:
"Był niezwykle niskim mężczyzną, co tu dużo mówić. może nie aż tak małym, jak usiłowano zasugerować, ale czy potraficie powiedzieć, gdzie jest wasza miarka karłowatości?" - to opis kolejnego bohatera. Wyjęty z galerii typów i osobliwości. "Moim zdaniem miał bardzo piękny umysł, «poetycki»" - jak nie chcieć poznać kogo tak utrwalił w słowie Autor? A może do tego dorzucić katarynkę: "Tak to muzyka oddziałuje na poetyckie umysły, przy czym trzeba podkreślić, że muzyka katarynkowa nie należała do jego ulubionych rodzajów, wręcz przeciwnie - nie znosił jej!". Kto i dlaczego? Kim był? A może jednak wypada zajrzeć do pensjonatu pani Lirriper? Być na Norfolk Street 81? Ciekawe czy moglibyśmy dziś powtórzyć za Dickensem, co włożył w usta swej bohaterki: "Nawet pani nie odmaluje, moja droga, na jakie podejrzenia człowiek się naraża, kiedy zacznie prowadzić interes w Londynie [...]". Koloryt postaci, opinii, wypowiedzi - przebogaty, tylko po niego sięgać. Zresztą z osobą pani Lirriper znajomość będzie trwała najdłużej z wszystkiego, co znajdujemy w tym zbiorze.
Tak, trzeci tom "Opowieści wigilijne. Czym jest dla nas boże Narodzenie" Ch. Dickensa, to przepiękna podróż, którą powinniśmy odbyć w ten czas wigilijny, świąteczny. Chciałem dopisać "zimowy", ale kiedy składam te słowa w zdania, poprawiam literowe błędy (zawsze jakieś pozostają) za oknem szaro i deszczowo, jakby to nie zima, ale jesień zapomniała odjeść. "Niepodobna, jak sami zobaczycie, ciągnąc żywota bez kresu..." - to nie tylko jedyna mądrość, jaką wyniesiemy z poznania doktora Marigolda. Czy się z nim zaprzyjaźnimy? A to już indywidualnie trzeba roztrząsnąć. Zaskoczę pewnie wielu, ale pewne nauki mogą z tej lektury wyciągnąć choćby wszyscy ci, którzy zaczną zabiegać u nas o głosy, by znaleźć się choćby parlamencie. Tu dopiero poznacie, co to jest propaganda, wyborcza kiełbasa. Cytować? Nie, nie ułatwię pracy nikomu: "Posłuchajcie mnie tylko, wszyscy wolni i niezależni wyborcy, bo chcę dać wam szansę, jakiej jeszcze nigdy nie mieliście dotąd w życiu..."- na taki miód trudno się dać złapać. Tak w XIX, jak i XXI wieku. Stąd pozostanie w nas kolejna rada: czytajmy Dickensa! I róbmy to bez względu na porę roku czy dnia. Na tym polega potęga wielkiej literatury, że broni się sama mimo upływu tylu lat. Wkrótce 150-ta rocznica śmierci Autora.
Uważam, że obcowanie z "Opowieściami wigilijnymi...", to chwilami lekcja pokory, możliwość odwiedzenia niezwykłych i zwykłych (pospolitych) ludzi. Różnią się od nas strojem, epoką, ale poza tym niczym innym. Wielu z nas może dopaść "...absurdalne poczucie ociężałości na ciele i umyśle". Czego nas nauczy obcowanie choćby z Barboxem Brothersem? Jeśli ominiemy książkę Ch. Dickensa, to nigdy się tego nie dowiemy. Śmiem twierdzić, że każdy tom "Wigilijnych opowieści...", to podróż na długie lata. Bo takie książki nie ostają się bezczynne na regale. Przekonają się o tym choćby moi Uczniowie, kiedy odsłonie im rąbek z tego niezwykłego, literackiego świata. Za co należą się tez brawa Wydawnictwu Zysk i S-ka, że karmi nas (podsuwa nam) tak cudowną literaturę.
Chcę to "Przeczytanie..." zamknąć jednym jeszcze cytatem:
"...IM WIĘCEJ MAMY LAT, NIECHŻE SILNIEJ WZRASTA WDZIĘCZNOŚĆ, ŻE POSZERZA SIĘ KRĄG NASZYCH WIGILIJNYCH SKOJARZEŃ ORAZ LEKCJI, JAKIE NIESIE ZE SOBĄ BOŻE NARODZENIE! WITAJMY SERDECZNIE KAŻDY Z NICH I KAŻDE UMIEŚĆMY W NALEŻNYM MU MIEJSCU PRZY ŚWIĄTECZNYM KOMINKU!".
*****
Wszystkim, którzy odwiedzają ten blog,
ten cykl życzę zdrowych, pogodnych i rodzinnych Świąt.
Boże Narodzenie?Skojarzenia?
OdpowiedzUsuńZawsze zapach czekolady i pomarańczy
wystanych w kolejkach,
zapach pastowanej podłogi i świeżej choinki
I zawsze twarze tych , których już nie ma....
"Jest mnóstwo rzeczy, które przyniosły mi wiele dobrego, choć nie przyniosły mi żadnego zysku. Taką rzeczą są właśnie święta Bożego Narodzenia. Oczywiście, jest to czas hołdu i czci dla samego wydarzenia, ale dla mnie te święta to także miły czas dobroci, wybaczania i miłosierdzia. "
Charles Dickens – Opowieść wigilijna
I ja życzę pogodnych świąt
Mona
Skojarzeń mnóstwo. Kaflowy piec u wileńskiej Babci i wypieki od bydgoskiej Babci. Zapachy, których już nie ma i świata, do którego już nie wrócę. I zaczyna się robić nostalgicznie. Jutro znów polecam spotkanie z wielkim Dickensem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Panią również świątecznie.
PS: Spełnienia marzeń w 2018 r.
Prawda, że "pamięć zapachowa" jest niezwykła? Wystarczy chwila, by przenieść się w cudowny, beztroski świat. Uwielbiam to...
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam i życzę tego samego.
Mona
Tylko, że często tego "beztroskiego świata" już nie ma, nie da się do niego wrócić. Stąd nostalgia i żal...
OdpowiedzUsuńŻal?Niewątpliwie.
OdpowiedzUsuńAle , taki cudowny świat wspomnień, to skarb, którego nikt nie może wyrywać, a do którego tak wspaniale wracać...
Mona
I wracam. I czerpię z niego natchnienie, kradnę te dawne chwile i umieszczam m. in. tu.
OdpowiedzUsuńI to się czuje...
OdpowiedzUsuńPozwala, to też uświadomić sobie, że nie jest się samemu w takich porywach nostalgii.
Mona