niedziela, listopada 26, 2017

Tryptyk wyspiańki - odsłona III - Wyspiański słowa, słowa, słowa...

"W ostatnich czasach przekonałem się że dzienniki piszą wszystko co się im podoba, a ludzie od początku świata pletli tez co się im podoba" - tak, na pożegnanie cyklu (wszak to tryptyk) mogę tylko oddać głos Mistrzowi. Nie ukrywam, że jestem pod wrażeniem książki pani Moniki Śliwińskiej pt., "Wyspiański. dopóki starczy życia" (Iskry, Warszawa 2017). Tak, to dla mnie pole do poszukiwań. Sam nie dałbym rady dotrzeć do tych wszystkich relacji, ocen, listów, wspomnień. Tu, jak w sieci pełnej ryb, co zarzucę dłoń, to jakiś okaz!
Pierwotnym zamysłem było, aby w ostatniej części zamieścić ulubione dzieła graficzne Bohatera, ale doszedłem do wniosku, że  s ł o w o  jednak robi większe wrażenie, daje poznać człowieka, odsłania jego wnętrze. Wiem, że takie wyrywanie słów może być tez nie spójne. Trudno. Próbuję być jednak logiczny w swoich wyborach. A obrazy i tak dorzucam. Jako dopełnienie.
Tak więc czas na słowa, słowa, słowa... Wyjęte z listów:
  • Prawdziwie, bo niech Pan sam powie, czy to nie śmieszne, żeby ktoś dlatego miał nie jechać nigdzie, że to na niego wywiera zbyt wielkie wrażenie - toć lepiej się nie rodzić dlatego, że życie jest ciągłą przykrością - albo ta obawa o głodzenie się, tak śmieszna dla mnie, że chyba brać ją muszę za pokrywkę czego innego. 
  • Peizażyści! -  wy, co nas karmicie złamanemi barwami, co w szarych tonacjach - i brudnych światłach każecie się nam dopatrywać natury - i dajecie nam nie więcej, tylko to, na co co dzień patrzymy [...]. 
  • ...kto mnie nie rozumie, potrafię go zostawić po drodze - i pójdę sam dalej.
  • Otwarcie panu przyznaję, że przymuszonych rzeczy nie lubię, jeżeli tylko częsta korespondencja, zupełnie otwarta, panu by miała ciążyć, niech pan się nie fatyguje [...]. 
  • Inna uwaga jak list odbieram nie cierpię w nim białych papier tak boli widzieć te miejsca puste gdzie tyle rzeczy interesujących mogłoby być jeszcze opowiadanych.
  • W każdej twarzy możesz czytać ile chcesz [...] dlatego nieraz zamiast czytać książkę wolę iść na miasto, chodzić po boulevarach lub iść do teatru.
  • Instalowałem się w mojem nowem mieszkaniu, mam święty spokój,jutro kupuję olejne farby na rozkaz mistrza Matejki, pojutrze zaczynam malować olejowo.
  • Kiedy profesorowie przekonują się, że pan nie reaguje na korekty, przestaną się panem interesować i będzie pan mógł pracować swobodnie po swojemu.
  • Jak sobie pomyślę jeszcze dziesięć lat choćby takiej pracy jak dotąd, toż to kolosalne już będą rezultaty we formie i plastyce zupełne a przecież może wolno nam będzie i poza te lat dziesięć prace przedłużyć i dalej rzecz ciągnąć rozpoczętą.

"Planty" z kilu powodów: bo to magiczne miejsce, bo to piękna kompozycja. Do tego żal za miejscem, które tak dawno przeze mnie nie widziane. Wstyd się przyznać, ale jeszcze w XX wieku. Z Synem, w lipcu 1999 r. Pierwsze zauroczenie było w styczniu 1981 r. To już prawdzie archeologia wspomnień.
  • Ja się tutaj [tj. w Paryżu - przyp. KN] nikogo nie radzę ani nikogo nie słucham , ale sam sie uczę i nigdy inaczej nie chcę - ale chcę aby jeśli mi kto wierzy i ufa we mnie - aby mi dał spokój, a jeśli nie ma do mnie zaufania niech mi odbierze stypendium a ja sobie będę musiał sam radzić i poradzę sobie. 
  • Jak wyjdę na ulicę z domu to nie wiem czy iść w prawo czy w lewo - z tęsknoty.
  • Wyczekiwać dnia z jednego na drugi i nie móc robić tego, co się pragnie - to jest męczarnia nie do uwierzenia, jeśli się ma to przeświadczenie, żeby się czasu marnie nie straciło.
  • Mieszkanie przy rodzinie okropnie mnie nuży, ja nie mogę znosić tego ciepła domowego, tego heimlichu, a nie wypada znowu się odsuwać, owszem należy zostać.
  • ...jestem strasznym samolubem i nieraz ze wstrętem to rozważam, jak natura moja na wskroś jest samolubna. 
  • Nie  mogę się doczekać kwiatów i wiosny i wyobrażam sobie już moje szaleństwa jak cały pokój będzie pełny woni i barw zielska, zieloności, chwastów.
  • Malwy, dziewanny co to za cudne rośliny. Jakie to strzeliste kształtów pędy - jakie to żywe, rozmowne kwiaty.
  • Mam tyle prac i treści w myśli że nie mogę wcale pisać bo mi się spieszy z rozdrażnienia i ciągłego podniecenia wyobraźni.
  • Jest mi po prostu źle, bardzo źle i boje się żeby to na mój umysł nie oddziałało i żebym tych przewrotności nie przypłacił chorobą, bo wtedy nie mógłbym nic robić wcale a tego się boję, boby mi tylko myślenie pozostało bezczynne i wyrzuty sumienia że do niczego nie doprowadziłem a że tak łatwo tak wiele zdziałać mogłem.

"Wnętrze pracowni w Paryżu" - niemal dotykamy świata, w którym żył Wyspiański. Sam zaprasza nas do siebie i odsłania zakamarki swej pracy. Stąpamy na palcach. Ma się nieodparte wrażenie, że Mistrz wyszedł na chwilę i zarz wróci. Może nas przegoni? Może zaprosi na herbatę? Syćmy wzrok tym miejscem, jego magią.
  • Tak bym chciał przecie co pożytecznego zrobić, a tu nie wiadomo, jak się brać. 
  • Nie rysuje nic, nie maluję nic, głowę mam jak kocioł od ciągłego wrzasku dzieci i płaczu i krzyku - nie wypoczywam więc wcale, mimo iż absolutnie nic nie robię, nawet mało co widzę.
  • Ja nie jestem człowiek praktyczny pod tym względem i nie umiem mieć wiele pieniędzy.
  • Sprowadziłem aż z Krakowa farby, ukułem sztalugę, idę po kilku dniach namalować to cudo, a tu już owies był zżęty. - Rozpacz - i do dziś dnia przyjść do siebie nie mogę.
  • Prezydent [tj. Juliusz Leo - przyp. KN] nie jest obowiązany znać się na sztuce i rozumieć się na artystach, ale powinien umieć się z artystami obchodzić.
  • Stanowisko jakie ja zajmuje w Akademii Sztuk Pięknych, nie pozwala na to, żeby byle kto moje plany niweczył i odrzucał.
  • Proszę uprzejmie o łaskawe zaawansowanie paru milionów koron z powodu niesłychanych i bajecznych wydatków świątecznych, które owe miliony pochłonąć mają i paszcze już trzymają rozdziawione.
  • Proszę tak drukować jak ja dysponuję albo nie drukować wcale.
  • Dyscyplina musiała być w domu... Surowa. A ojciec nadzwyczajny.
Nie bez znaczenia dla zrozumienia osobowości pozostaje opinia Adam Grzymały-Siedleckiego: "Niełatwo się było zbliżyć don psychicznie. Umiał trzymać się na dystans od reszty świata - i resztę świata... od siebie". W innym miejscu pisał: "....całym wysiłkiem woli trzymał na wodzy bezwzględność swojego usposobienia, wrodzony despotyzm i nieobojętną dozę gwałtowności. Natura jego domagała się posłuszeństwa od otoczenia, nie znosił oporu". Nawet z tych kilkunastu zdań wypływa bardzo skomplikowana osobowość Stanisława Wyspiańskiego.  Mogę tylko raz jeszcze odsyłać do literatury, która była mi bardzo pomocna przy pisaniu m. in. tego cyklu. Autorka biografii, na która się tu powołuję napisał: "W napadach gniewu, irytacji, na różnych etapach choroby będzie przecinał więzy łączące go z najbliższym otoczeniem, dystansował się, przechodził na oficjalną formę «pan» lub «pani»". W swej pracy pani Monika Śliwińska zamieściła też taką opinię: "Sztuka Wyspiańskiego nie jest ani dzisiejszą, ani wczorajszą, ani modernistyczna, ani realistyczną: jest wielka pomnikową sztuką wszystkich czasów i ludzi czujących, jest bohaterską jak ostatnia chwila, wieczna, jak śmierć". Autor? Eligiusz Niewiadomski, tak sprawca dramatu z 16 XII 1922 r.


Na zamknięcie cyklu raz jeszcze Józef Mehoffer:

"PRZY MALOWANIU CHCE BYĆ ZUPEŁNIE ORYGINALNY 
- NIE KRĘPOWAĆ SIĘ ŻADNYMI ZASADAMI, 
WSKUTEK CZEGO BYWA ZABAWNY - 
PRZYNAJMNIEJ DLA MNIE".

Brak komentarzy: