piątek, marca 10, 2017

Sulejówek - "Milusin" - tam gdzie mieszkała Marszałek...

19 marca tuż, tuż. Nie dość na tym, jednym z patronów 2017 r. jest Pierwszy Żołnierz Odrodzonej Rzeczypospolitej, I marszałek Polski Józef Piłsudski. Wiem, że mówią o mnie "chory na Piłsudskiego". Od zawsze mówią. Kiedy moi uczniowie w 1988 r. malowali moją karykaturę z księgą pod pachą pt. "Piłsudski i ja", moja żona przyznała: "Pozbadli ciebie". I bez względu na rocznik każdy z moich uczniów (między 1984-2017) kojarzy mnie z osobą Marszałka. I tak już zostanie. I już się nie zmienię. Dziś zabieram wszystkich zainteresowanych do miejsca wyjątkowego. Do Sulejówka. Do "Milusina".


"23 marca 1923 roku Starostwo Warszawskie zatwierdziło projekt architekta prof. Kazimierza Skórczewskiego, nowego domu, który od całej parceli przyjmuje nazwę «Milusin». 13 czerwca 1923 roku  «Milusin» jest gotowy. Generałowie Daniel Konarzewski i Tadeusz Rozwadowski w imieniu Komitetu Żołnierza przekazują Aleksandrze i Józefowi Piłsudskim klucze, a ksiądz Marian Tokarzewski dokonuje poświęcenia" - czytamy w folderze "Sulejówek Marszałka", jaki wydał Towarzystwo Przyjaciół Sulejówka , a tekst do niego napisał Jerzy Kochański.


Marszałek odwiedził miejsce przyszłego zamieszkania  wczesną wiosną 1923 r. świadkiem tego wydarzenia była pani Zofia Moraczewska i to ona opisała to zdarzenie: "Największą niespodzianką miało być zainstalowane świeżo światło elektryczne, w owym czasie rzadkość jeszcze w wiejskim osiedlu pod Warszawą! [..] Marszałek przyjeżdża wieczorem. Idziemy za nim krok w krok dużą gromadą. Marszałek wchodzi do dworku i... w tejże samej chwili wszystkie żarówki gasną w całym domu! Co się stało? Ano, nie dopisało coś w ostatniej chwili, może «krótkie spięcie» -  nie pamiętam. Ale nie zapomnę nigdy rozbawionego śmiechu Marszałka i Jego żartów z nas wszystkich! Musiano w pośpiechu biec po świece - i  uroczystość powitania odbyła się częściowo przy świetle łojówki, częściowo w zupełnej ciemności"*.


"Milusin" tak bardzo zrósł się z osobą Marszałka, jak maciejówka, jak sumiaste wąsy, jak "Kasztanka". Oto w 1923 r. zyskiwał pierwszy, prawdziwy dom od czasu pożaru Zułowa w 1875 r. Wielu z nas zna fronton dworku z licznych zachowanych zdjęć, głownie rodzinnych. Kadry zatrzymały idyllę: córki, żona, adiutant, goście, "Kasztanka". Wielu z nas na pewno widziała  krótkie sekwencje niemego filmu, kiedy Gospodarz przechadza się po parku, albo jak siedzi na werandzie i wybiegają dwie, rozbrykane kozy: Wanda i Jadwiga. 


"W gorące, letnie popołudnie jedynie pszczoły nad kwiatami i śmiech dzieci przerywały senną ciszę lasku. Dnie nie różniły się wiele od siebie. Ja wstawałam wcześnie, bo dzieci budziły się koło ósmej, mąż spał do dziesiątej. O tej porze podawałam mu śniadanie do łóżka. Przynosiłam mu także «Kurier Poranny» i «Express». Spał potem jeszcze godzinę, a nieraz dwie" - wspominała pani Aleksandra Piłsudska. 


Moja pierwsza wizyta, pierwsze odwiedziny nastąpiły jesienią 2006 r. Z tego okresu pochodzą też zdjęcia, które tu teraz upubliczniam. Niezwykłe uczucie móc chodzić po tym skromnym dworku. Chciałoby się wierzyć, że zaraz z pokoju wyjdzie Gospodarz i poczęstuje herbatą. Móc zajrzeć w kąty, spojrzeć przez okna, przez które ON patrzył. Tak, mitologizuje się miejsce. Mimo woli. Trudno.
Nic na to nie poradzimy. 


Nie wiem na ile zmienił się wystrój dworku i otoczenia "Milusina". Ostatnio byłem w nim równo siedem lat temu. Szmat czasu. Nie widziałem osobiście ławeczki z siedzącym Marszałkiem i córkami. Stąd brak tego kadru tutaj. Ale są inne.



"Do dziesiątej w nocy, kiedy Marszałek zwykle zaczynał pisać, czekałem w kuchni. O dziesiątej przynosiłem Marszałkowi i pani Marszałkowej herbatę" - wspominał ułan Jan Pasik. Żeby nie trwać tylko w idyllicznej atmosferze warto zapamiętać, to co zanotował marszałek Sejmu Maciej Rataj: "Raport donosi, że wśród organizacji komunistycznych [...] rozważano w ostatnich czasach w sposób konkretny zamach na Piłsudskiego [...] stwierdza Oddział II, iż wywiad bolszewicki w Warszawie zbierał w ostatnich czasach dane o położeniu willi Piłsudskiego w Sulejówku, otoczeniu, osobach mieszkających w willi [...]". Pani Marszałkowa postarała się o wojskową ochronę swego domu.



Jeden z eksponatów musi robić wrażenie. To potężna... głowa. Fragment zachowanego, uratowanego i ukrywanego pomnika, jaki był kiedyś ozdobą na dawnych Kresach. Niech ktoś mi pomoże, bo zapomniałem w jakiej miejscowości. Nie chciałbym palnąć byka historycznego na historycznym blogu. Raczej chodziło o miejscowość z obecnej Białorusi. Cudem przetrwał bolszewię i rządy Łukaszenki, by na koniec przemycono go do Sulejówka! Całkiem nielegalnie!...


Zamykam to spotkanie fragmentem wiersza samego Kazimierza Wierzyńskiego pt. "Sulejówek"**.

Skończyłem pisać książkę o wojnach i królach,
O pożarach, co w sercu wygasnąć nie mogą.
Jak tu cicho i dobre, gdy nie ma nikogo,
Prócz dzieci na werandzie i żony przy ulach.

Odleciał szum zwycięstw, wiatr odbiegł uniesień,
Zamilkł szum waszych duchów, którzy ze mną szliście,
A jeszcze mógłbym, patrząc jak kłębią się liście,
Pomyśleć, że to stamtąd... Nie, to zwykła jesień.

To są najprostsze sprawy, te wszystkie dokoła:
Wielkość jest dla skazańców, małość dla narodu.
Skończyłem już rękopis, wychodzę z ogrodu -
Nie mówcie, że mnie znowu głos nieznany woła.

* wszystkie cytaty wspomnieniowe za Wł. Kalicki "Powrót do Sulejówka", Krajowa Agencja Wydawnicza, Warszawa 2001
**  wiersz cytowany za "W blasku legendy. Kronika poetycka życia Józefa Piłsudskiego" w opracowaniu Krzysztofa A. Jeżewskiego, Editions Spotkania, Paryż 1988

Brak komentarzy: