piątek, lutego 10, 2017

Przeczytania... (193) Andrzej Nowak "Pierwsza zdrada Zachodu. 1920 - zapomniany appeasement" (Wydawnictwo Literackie)

"W pewnym sensie to Polacy są najniebezpieczniejszymi wrogami aliantów. Kto, na przykład, pokłada jakiekolwiek zaufanie w Piłsudskim? [...] Problem polega na tym, że Polakom nie można ufać, a Piłsudski jest tak potężny, że nie da się go usunąć. [...] Co więcej, Polacy nie stawiają żadnego oporu, nie próbują nawet walczyć" - tak wypowiedział się 8 sierpnia 1920 r.  premier Wielkiej Brytanii, David Lloyd George.  Wstrząsające! Oburzające ! Krzywdzące! Dla naszego narodowego ego cios? Jeśli jednak nie, to chyba jesteśmy historycznie nie wyrobieni? Bo dla mnie lektura książki profesora Andrzeja Nowaka, to chwilami bardzo gorzka pigułka.  "Pierwsza zdrada Zachodu. 1920 - zapomniany appeasement" (Wydawnictwa Literackiego) odsłania przed nami kulisy dyplomacji tzw. Zachodu wobec odradzającej się w ogniu wojny (m. in. z Sowietami) Polski. Obawiam się, że dla wielu Czytelników odnalezione treści mogą stać się kluczowym argumentem przeciwko europejskim Aliantom, którzy raz po raz odwracali się od swego polskiego sojusznika. Tak było w 1939 r. (choć jak wiemy formalnie wypowiedziano III Rzeszy wojnę i to już 3 IX), potem na konferencjach Wielkiej Trójki (np. Jałta 1945). A wcześniej? A wcześniej było Locarno w 1925 r. A jeszcze wcześniej...
A jeszcze wcześniej był rok 1920! I o tym głównie jest "Pierwsza zdrada Zachodu. 1920 - zapomniany appeasement". Trzeba chwilami dużej woli, żeby nie cisnąć książką o podłogę. Nie, żeby to był afront dla Autora. Ten rozjaśnia nasze zaciemnione lub zupełnie ślepe komórki! Myśląc wojna polsko-bolszewicka raczej zapominamy o zakulisowych konszachtach dyplomacji anglo-francuskiej wobec Polski, Piłsudskiego czy żołnierzy Wojska Polskiego, którzy wbrew bredniom jednego z architektów ładu wersalskiego, walczyli o utrzymanie kruchej niepodległości. Bije w nas krótkowzroczność, jaką cechował się  David Lloyd George i elity polityczne Zjednoczonego Królestwa, ba! ślepa wiara w dobre intencje W. Lenina, L. Trockiego czy G. Cziczerina?
  • Kto rządzi Europą Wschodnią, ten panuje nad sercem Eurazji. Kto rządzi sercem Eurazji, ten panuje nad nią całą. Kto rządzi Eurazją, ten panuje nad światem - Halford Mackinder. 
  • Jeśli nie zostanie postawiona jakaś bariera przeciw marszowi bolszewizmu, to ruszy on naprzód jak ogień na prerii w kierunku Turcji i Azji Mniejszej - Halford Mackinder. 
  • Polacy, zahipnotyzowani ideą jak największej Polski, której granice roiliby przesunąć aż do Smoleńska i nad Dniepr [...], zużywają całą swoją energię, by podtrzymać wysiłek wojenny, jaki niebezpiecznie przekracza możliwości ich kraju - Hector de Panafieu.
  • Francja pragnie widzieć w Polsce przede wszystkim nową gwarancję przeciw Niemcom. Aby nią być  istotnie, nie może być Polska w konflikcie z odrodzoną Rosją - Stanisław Patek.
  • ...bolszewicy odpowiedzieli zbrojnie i wydaje się, że osiągną zwycięstwo nad polską armią. Co się stanie, kiedy dostaną się do Warszawy - nikt właściwie nie wie. Powinniśmy jakoś ratować Polskę, teraz jednak muszą oni zebrać żniwo imperialistycznej polityki, jaką prowadzili -  Philip Kerr.
  • Polacy są wcieleniem perwersyjnej nieudolności. To jakby próbować ratować tonącego człowieka, który robi wszystkie głupie rzeczy, których nie powinien, i nie robi nic z tego, o co się go błaga - David Lloyd George.
  • Wydaje mi się, że powinniśmy, że powinniśmy naciskać na utrzymanie integralności Polski, a po drugie - integralności Rosji -  Norman Hesekiah Davis. 
  • Wierzę, że zasadniczo zgadzamy się co do szaleństwa Polaków. Obawiałem się, że ich entuzjazm, jaki nastąpił po [ich] chwilowych sukcesach militarnych, może doprowadzić do nalegania [z ich strony] na terytorialne układy, które staną się źródłem przyszłych konfliktów - Thomas Woodrow Wilson.
  • Jeśliby Polska upierałaby się przy zatrzymaniu w swoich granicach obszarów, które byłyby bezdyskusyjnie rosyjskie wedle zasad powszechnie stosowanych przez Konferencję Pokojową [...] dla rządu brytyjskiego byłoby skrajnie trudne, o ile nie całkiem niemożliwe, przekonanie opinii publicznej do udzielenia [Polsce] militarnej czy finansowej pomocy w takich okolicznościach - Charles Hardinge.
  • Rosja ma zasadnicze znaczenie dla Europy. Rosja ma zasadnicze znaczenie dla świata - David Lloyd George.
  • Co szczególnie istotne wobec nieoczekiwanej wzmianki Curzona o Galicji Wschodniej ze Lwowem - nasze wojska powinny obowiązkowo wkroczyć do Galicji i zająć Lwów. [...] Na zajęcie Galicji, którą Curzon awansem ogłosił rosyjskim terytorium, trzeba zwrócić szczególną uwagę [...] - Lew Kamieniew.
  • Trwała egzystencja Polski pomiędzy Niemcami z jednej strony a Rosją z drugiej jest bardzo problematyczna. [...] Powinniśmy wycofać się ze wszelkich wojskowych obowiązków w Polsce i pozostawić Europę Środkową i Wschodnią, żeby te zadbała o swój własny los bez naszej interwencji  - Maurice Hankey.
  • Wydaje mi się, istotnie, że o ile Liga Narodów nie sprawdzi się całkowicie w swym obecnym kształcie, to można by, poprzez niewielką zmianę jej obecnego statutu, ustanowić Polskę areną do rozstrzygania konfliktów przez toczenie [na jej terenie] zastępczych walk przez wybrane oddziały ze skonfliktowanych krajów - Edgar D' Abernon 
  • Polska wkrótce przestanie być buforem (pomiędzy Niemcami a Rosją) i stanie się czerwonym pomostem dla rewolucji społecznej w całej Europie Zachodniej - Lew Trocki. 
  • Alianci powinni doradzić Polsce podjęcie negocjacji rozejmowych i zawarcie pokoju, jeśli tylko uznana zostanie niepodległość etnograficzna Polski - David Lloyd George.
  • Wicher szaleństwa wieje przez Europę. Bolszewicy wiedzą, jak obrócić go na swoją korzyść - Borys Sawinkow. 
  • Próbować ratować ja [Polskę], to byłoby marnowanie czasu i energii z naszej strony. Ani chwili dłużej! -  Tomáš Masaryk.
Pewnie, że nie jestem w stanie nawet zacytować tego, co sam dla siebie zaznaczyłem i będę się odwoływał przy swoim pracowaniu nad rokiem 1920. Chciałbym wierzyć, że młody człowiek zainteresowany wojną polsko-bolszewicką na czas jakiś odstąpi od bitewnych pół, przestanie myśleć o heroicznym przodku, który własną piersią ratował atakowaną Najjaśniejszą Rzeczpospolitą i zapragnie zasiąść do stołu razem z bohaterami książki profesora Andrzeja Nowka. "Pierwsza zdrada Zachodu. 1920 - zapomniany appeasement" wciąga, naprawdę oburza. Chwilami zaczynamy się zastanawiać: kim był wróg? Czy to były hordy Tuchaczewskiego i Budionnego czy panowie w białych kołnierzykach w Londynie? Jak na tym tle wypadał  n a s z  Józef Piłsudski? Kilka przykładów:
  • ...co się tyczy Polaków, to generał Piłsudski powiedział mi [Mackinderowi], że mógłby ewentualnie ruszyć na Moskwę wiosną [...] Widzi, że musiałbym ruszyć [w tym kierunku] z jakimś rosyjskim elementem [...]. Nie może wierzyć, że bolszewicy dotrzymają warunków pokoju, który by zawarli - Halford Mackinder.   
  • Jest wysoki, ale pochyla się tak mocno w ramionach, że sprawia niemal wrażenie garbusa. [...] Jego twarz ma trupi wyraz, z głęboko osadzonymi oczami. [...] Politycznie jest socjalistą - Maurice Hankey.
Marszałek/Naczelnik Państwa nie miał złudzeń. Autor cytuje fragment wywiadu, jakiego Józef Piłsudski udzielił  12 II 1920 "Echo de Paris": "Jesteśmy pozostawieni sami sobie wobec kwestii wschodniej, gdyż Europa nie wi, co robić. Francja, Anglia mogą czekać, kombinować, obserwować bieg wypadków; może w tym widzą jakąś korzyść. My zaś, Polacy, jesteśmy bezpośrednimi sąsiadami Rosji. Los naszych wysiłków zależy od naszej decyzji". Jakżeż naiwnie w świetle tego, co tu przeczytaliśmy jawią się słowa dwudziestego ósmego prezydenta USA: "Co do Rosji, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że bolszewizm sam by się wypalił, gdyby go tylko zostawić w spokoju".
Czytanie, że to Polska była przeszkodą na drodze ku stabilizacji w środkowej Europie  wielu pewnie zaskoczy. Nie dość na tym raz po raz pojawi się wątek... imperialnej Polski! agresora! najeźdźcy! awanturników! szaleńców! W końcu hasła "Ręce precz od Rosji! / Hands off Russia!" nie brały się z księżyca. Smutne jest stwierdzenie Autora: "Można powiedzieć, że brytyjski premier i polski Naczelnik Państwa [...] rozpoczęli wielką grę o korektę systemu wersalskiego na wschodzie Europy. A w istocie dwie różne, zasadniczo sprzeczne gry. Lloyd George podbijał stawkę w swojej grze, w miarę jak rozsypywała się ta, którą podjął Piłsudski". dodajmy: na korzyść Sowietów, kosztem niepodległości Polski! Skąd się nagle brał sentyment do Moskwy? Wyjaśnienie znajdujemy kilka stron dalej: "...bolszewiccy gospodarze Kremla mają czym zaspokoić potrzeby żywnościowe dużej części Europy". I wszystko na ten temat. Kąskiem była oczywiście Ukraina! I jej zboże! Ciekawie brzmi wypowiedź Winstona Churchilla z maja 1920 r.: "...czy nie byłoby lepiej zaczekać i przekonać się, jaki rząd będzie najprawdopodobniej kontrolował największy spichlerz Rosji - Ukrainę - pod koniec najbliższych żniw?".
Książka profesora A. Nowaka, to dla mnie, belfra, kopalnia cytatów. Zwykle w takiej chwili powtarzam się i pisze, że Autor wykonał dla mnie (ale i dla każdego zainteresowanego) benedyktyńską robotę. Docierając do źródeł, opracowań, publikacji umożliwił nam poprze ich poznanie dogłębne poznanie zawiłości pamiętnego roku 1920. Śmiem twierdzić, że po lekturze (a jest, co czytać, bo to przeszło pięćset stron, nie licząc przypisów - a do nich należy również zaglądać, a nie traktować, jako zbyteczny balans) nabierzemy innej perspektywy czym w ogóle był ów rok wojny. zmieni się nasze nastawienie do ówczesnych aliantów? Nie wiem. Nie wiem czy ma to właściwie sens po blisko stu latach od opisywanych wydarzeń. Sympatii do "starego Tygrysa", Georges'a Clemenceau raczej nie zachwiej zdanie/rada do Polaków z 5 I 1920 r.: "Zwlekajcie. Nie spieszcie się. Nie dajcie się skusić. Nie wdajcie się z bolszewikami. Jeżeliby oni was zaczepili, wszyscy alianci bronić Was będą. [...] Tylko nie prowadźcie wojny zaborczej, bo alianci stracą do Was zaufanie". Ale też nie bądźmy naiwni, dla Francji Polska miała stanowić własną kartę w we własnych rozgrywkach. Autor przypomina nam (uświadamia nam): "Polska miała się umacniać wewnętrznie jako bastion wpływów francuskich, z którego Paryż mógłby kontrolować od wschodu Niemcy, a zarazem zachować możliwość efektywnego wpływania na sytuację w Rosji w razie nadarzającej się okazji". Po prostu: dyplomacja! Interes! Sentymenty? Te chyba tylko leżały nad Wisłą. I tkwiły w umysłach aż do kolejnej wojny?... Pewnie zaskoczą poglądy piewcy bitwy warszawskiej, Edgara Vincenta, 1. wicehrabiego D’Abernona. Gwarantowany zimny prysznic...
Powinno nam zapaść w pamięci zdanie prof. Nowaka: "Polityka nie jest grą w szachy"! Może jeśli będziemy o NIM pamiętać, to mnie spotka nas rozczarowań przy lekturze takich jak czytana tutaj książka  i jej podobne. Jakiś promyk nadziei, który towarzyszy nam czytelnikom? Postawa Francji! Ciocia Frania okazuje się była jednak bardziej wstrzemięźliwa wobec ataków na Polskę (walczącą Polskę!), niż ciocia Anielka: "Z początkiem wiosny 1920 roku różnica między Paryżem a Londynem w sprawie ostatecznego uregulowania sytuacja na wschodzie europy, a także stosunku do Rosji sowieckiej był jednak widoczna". Proszę zwrócić uwagę na drobny szczegół, kiedy dawne filary ententy przyjęły wspólne stanowisko w sprawie negocjacji? Później było już tylko... gorzej. Czytamy, ciężko to przełknąć i gorzko się w gębie robi: "Polska mogła więc zniknąć, a Londyn by to przełknął, byle tylko Rosja sowiecka ograniczyła do kraju nadwiślańskiego swe apetyty rewizji geopolitycznej sytuacji w Europie".  Teraz staje się nam zrozumiała druga część tytułu książki, która coraz to bardziej swą treścią (powiedzmy przebiegiem "akcji", broń Panie by zarzut odebrał do siebie pro. Nowak) zaczyna nas dobijać: "...1920 - zapomniany appeasement". A towarzysz W. Lenin roił w swej bolszewickiej czaszce: "Położenie w Kominternie doskonałe. Zinowiew, Bucharin, a także ja, uważamy, że trzeba by jak najszybciej pobudzić rewolucję we Włoszech. Według mnie trzeba w tym celu zsowietyzować Węgry, a może także Czechy i Rumunię". Te plany popierał również towarzysz J. Stalin: "Krótko mówiąc: trzeba podnieść kotwicę i ruszyć w drogę, dopóki imperializm nie zdążył jeszcze naprawić swojej rozwalającej się fury".
"Appeasement jest celem. Może być rozmaicie rozumiany, ale droga do niego powinna być jak najkrótsza. Jeśli ma prowadzić przez trupa Polski - to trudno" - temu zdaniu autora towarzyszy fotografia uczestników konferencji w Spa, ta samą, którą widzimy na okładce książki. Wcześniej mamy m. in. członków Tymczasowego Komitetu Rewolucyjnego Polskiego (Polrewkomu) z Białegostoku. Moim zdaniem jedną z mocnych stron wydawanych w tej serii książek przez Wydawnictwo Literackie, to jest dbałość o oprawę ikonograficzną. Czytając o Spa nie można nie pominąć misji generała Tadeusza Rozwadowskiego! Czy ktoś słuchał jego przestrogi: "...bolszewicy odkryli swoje karty: zawrą pokój wyłącznie z bolszewicką Polską, rządzoną przez sowiecki reżim". Smutnie jest czytać, jak potraktowano na tej samej konferencji Władysława Grabskiego. Autor porównuje poniżenie polskiego ministra na równi z tym, co E. Hácha przeżył w relacji z A. Hitlerem?: "Uniżona postawa polskiego polityka ułatwiła grę brytyjskiemu premierowi - grę dla Moskwy. To dla niej by gotów utworzyć swoisty  «protektorat polski». Nawet jednak słaby i złamany przerastającą go sytuacją Grabski protestował przeciwko oddaniu Galicji Wschodniej". Bitwa warszawska przekreśliła te upiorny plany ówczesnych Aliantów.
Probolszewizm  brytyjskiego premiera i machinacje wobec losów Polski nie skończy w 1920 r. I o tym też jest ta książka. Poznajemy losy głównych animatorów tej polityki. Podejrzewam, że gro nazwisk angielskich polityków jest nam jednak obca. Dobrze chyba się stało, że dzięki książce profesora Andrzeja Nowaka powróciły do nas. Nie wiem czy politykę D. L. G. można tylko tłumaczyć traumą związaną ze skutkami wielkiej wojny (1914-1918). Mamy przed sobą nie tylko pięćset zapisanych stron, mamy przed wszystkim pouczającą lekcję historii. Że wydarzyło się to to blisko 100 lat temu? Nieprawda! Konsekwencje mylenia via appeasement procentowały w 1945 r. To dlatego chcąc dziś odwiedzić groby przodków muszę jeździć za granicę do dwóch (nie do końca nam przychylnych państw?
Warto na koniec przytoczyć ocenę Autora, co do jednego z głównych bohaterów dramatu pt. "Pierwsza zdrada Zachodu. 1920 - zapomniany appeasement", jakim był premier David Lloyd George: "...zmierzał do tego, by ład wersalski zaczął przypominać bardziej ten z Wiednia 1815 roku, czyli taki, w którym decydują wyłącznie i dzielą się odpowiedzialnością za świat mocarstwa. Mniejsze zaś państwa, narody i ich aspiracje postrzegane są wyłącznie jako swoisty kłopot, z którym wielcy muszą sobie radzić". Stąd ocena traktatu ryskiego: "Zwycięstwo polskie pod Warszawą, a następnie negocjowany samodzielnie przez Polskę traktat pokojowy z Rosją sowiecką - to burzyło ową wizję Europy u zmęczonego Atlasa, budziło jego irytację, a później także resentyment". I pozostańmy z tą opinią. Prof. A. Nowak zresztą dość ciekawie kończy swoją pracę. Odbieram ostatnie zdanie również do siebie i do nas czytających (a przy tym wyciągający wnioski): zastanawiajmy się...

PS: Polska była pierwsza...

Brak komentarzy:

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.