czwartek, lutego 23, 2017

Lektury sprzed lat - odcinek 4 - "Lenin. Poezja, pieśń, proza" (Wydawnictwo Związkowe CRZZ Warszawa 1970)

"Życie i działalność Włodzimierza Iljicza Lenina to temat pasjonujący, temat, który porywa wielkością i pięknem, lecz zarazem uniemożliwia nieomal ujęcie go w kształt artystyczny, zbliżony choćby do doskonałości; kształt, który zawarłby w sobie wszystkie związane z imieniem Lenina treści i odczucia, a jednocześnie nie przytłoczył realizatorów i widzów ogromem poruszanych zagadnień, tak niewspółmiernym do możliwości najbardziej nawet doświadczonych i najlepiej wyposażonych zespołów" - zmęczyło mnie przepisanie tego JEDNEGO zdania. "It's Impossible!" - wykrzyknąłby rodak z Milwaukee. Dlaczego przyszło mi do głowy akurat to miasto ze stanu Wisconsin? Gdybyście czytali westernowe powieści Wiesława Wernica, to nie zdawalibyście mi takiego pytania.

JEDNO zdanie może zmęczyć! Może wykończyć! Ale to też cytat z Johnu Pawlaka, kiedy przyjechał do Kaźmierza i dowiedział się, że ma zostać ojcem chrzestnym dla Kargulowej wnuczki, Ani. Pojąłeś Ty z Młodego Pokolenia, który wzrastasz na przełomie XX i XXI wieku? Oto język, oto mądrość retoryki, jaką karmiono m. in. pokolenie piszącego te słowa. Kiedy tę książkę kończono drukować (marzec 1970 r.) myślisz, że ówczesny przedszkolak nie wiedział kim był Włodzimierz Lenin? Wiedział! Bo pośród bajek z Misiem Uszatkiem, Panem Kleksem i Wróbelkiem Elemelkiem leżały bajki o... Leninie. Wszystko w swoim czasie: odnajdę tom i ujawnię go kiedyś na tym blogu. Cierpliwości. Na razie musi starczyć nam TEN tom:  "Lenin. Poezja, pieśń, proza" z dopiskiem: "Materiały repertuarowe w wyborze Stefana Klonowskiego"  (Wydawnictwo Związkowe CRZZ Warszawa 1970). Posłużyłem się cytatem z końcowego rozdziału pt. "Propozycje programowe". Rozumiem, że autorstwa pana/towarzysza (niepotrzebne skreślić) S. Klonowskiego. Odczytuję ze zdjęcia nagrobka: pisarz, żył w latach 1903-1980. Miejsce wiecznego spoczynku u boku żony-literatki Gabrieli Pauszer-Klonowskiej znajduje się na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie. Tak, tym samym, gdzie ostatnio doszło do profanacji grobu towarzysza "Tomasza".
"Stulecie urodzin wodza Październikowej Rewolucji jest doskonałą sposobnością do pokazania - choć w części - tego pisarskiego dorobku obozu socjalizmu w świecie. [...] Zgodnie z przedstawionymi już założeniami ideowymi jest to antologia utworów mówiących nie o Leninie samym, ale o tym wszystkim, co w umysłach ludzi najściślej wiąże się z postaci wodza rewolucji socjalistycznej - utworów wyrosłych z atmosfery walki rewolucyjnej i trudu budowniczych socjalizmu" - to z kolei ze "Słowa wstępnego", jakie spłynęło spod pióra Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego (1907-1985). To tegoż autora pieśni rozbrzmiewaj na placu Marszałka J. Piłsudskiego w Warszawie każdego 1 sierpnia, tak w rocznicę wybuchu powstania warszawskiego? Jakie? A choćby słynna "Szturmówka". I ta, która zamyka każdorazowe narodowe śpiewanie: "Warszawskie dzieci"! To też Dobrowolski! 
Tom, to 621 stron! Podzielono to dzieło na kilka tematycznych rozdziałów: "Poezja", "Pieśń", "Proza artystyczna", "Przemówienia, artykuły, listy", "Dokumenty", "Wspomnienia", "Film i dramat", "Propozycje programowe". Nakład jeszcze dziś budzi respekt: 15 000 + 250 egzemplarzy. Na okładce jest wbita pieczęć: "Egzemplarz do użytku bibliotecznego". Widać władza (rządził wtedy jeszcze tandem Gomułka-Cyrankiewicz) zadbała, aby owo światło oświecenia bolszewickiego docierało poprzez bibliotek do mas miast i wsi! Nie korzystałbym z dobrodziejstwa tego pisania, gdyby nie moja uczennica Martyna  (patrz wcześniejsze wpisy tego cyklu). To za Jej sprawą trafił do mnie ten bezcenny "biały kruk" (powinien być: czerwony?). 47. lat od ukazania się tego tomu, to naprawdę czas niezwykłych przemian. Gdyby ktoś wtedy, w 1970 r., powiedział, że upadnie socjalizm, nie będzie Związku Radzieckiego/Sowieckiego, zniknie Lenin z cokołów pomników całej Polski i większości państw Europy - to zamknęłyby go odpowiednie "organy" w zakładzie dla nerwowo chorych! Izolacja takiego szaleńca byłaby wskazana. A jednak...
W jednym miejscu zgromadzono utwory poetyckie takich indywidualności, co Brecht, Gorki, Jesienin, Majakowski, Neruda, Prokofiew; ze strony polskiej Broniewski, Gałczyński, Jasieński, Jastrun, Kubiak, Różewicz, Tuwim. Na ironię losu  zakrawa, że pojawiły się wiersze, których autorami byli Stande  i Wandurski, których zamordowano w Moskwie w 1937 r.! Zastanawia mnie, co TU robi Puszkin. Co ja mogę w tym miejscu zrobić innego, jak zacytować po kilka strof z tych poezji. Tym bardziej, że osiągalność tego tomu i mu podobnych jest dziś znikoma. W szkołach znaleźli się niedouczeni nadgorliwcy, którzy w majestacie prawa (?) usuwali tego typu literaturę. Mamy-że udawać, że taka nie powstawała? Powstawała! Szkoda, że ta antylogia pozbawia nas choćby wierszy J. Brzechwy czy W. Szymborskiej. 

W czasie wojny światowej
W celi włoskiego więzienia w San Carlo,
Pełnego zatrzymanych żołnierzy, pijaków, złodziei,
Napisał jakiś żołnierz-socjalista
Kopiowym ołówkiem na ścianie:
Niech żyje Lenin.
( B. Brecht)*

Grób Lenina - prosty jak myśl,
myśl Lenina - prosta jak czyn,
czyn Lenina - prosty i wielki
jak Rewolucja.
(W. Broniewski)

Ileż by jeszcze trzeba trąb, żałobnych nut!
Bo, że umarł, to ciągle boli -
ten, który centrum globu przesunął na wschód
ramieniem proletariackiej woli.

Przysięgam: Już nigdy nie będę słaby,
pióro w promień przemienię i niech się promieni.
Oto nowe stulecie. A tylko dwie sylaby
L E N I N .
(K. I. Gałczyński)

Tu w fabryce Lenina, w ciemnym wnętrzu hali,
W złom grubości granitu bije młot ogromny -
I w rynnę spada pocisk z rozświetlonej stali.
Grom wojny.
(M. Jastrun)

Tak jak Lenin właśnie
Z rozumem
Męstwo łączył stale
I dość mu było
Stery ująć - 
Już się o dziób
Łamały fale,
Statkowi
Drogę ustępując.
(S. Jesienin)**

Boję się,
               czy pochody
                                    i mauzoleum,
hołdy
          ustalone w regulaminach,
nie zaleją
                ckliwym olejem
prostoty
              Lenia.
Ja drżę o niego
                         jak o źrenicę,
by go pięknością
                           nie załgano
                                              łzawą.
(W. Majakowski)***

I w burzy starć oszołomieni,
Brocząc krwią, kładąc się pokotem,
Wymawialiśmy imię: Lenin -
Tak jak już chyba nigdy potem!
(A. Prokofiew)****

...Wodzu nasz, wstań! W płomieniach świat!
krwawy toczy się bój,
burza nas pędzi i wiatr,
a Ciebie nie ma wśród nas!
Spoczywać teraz nie czas,
rzuć miękkie łoże.
(S. R. Stande)

Z daleka chaty wśród falistych lśnień,
Wśród zatopionych wiosek i przestrzeni.
Dymiły lasy. W ten wiosenny dzień
Urodził się nad wielką Wołgą Lenin.
(S. Szczipaczow)****

Mocno i pewnie chodząca po polskiej ziemi,
Umiłuj lud sprawiedliwy, co Polskę zbudził,
A tam, kochanie, gdzie mieszkał Włodzimierz Lenin,
Złóż kwiatek. To był przyjaciel tych prostych ludzi.
(J. Tuwim)

Z rozdziału "Przemówienia, artykuły, listy" kilka zdań, które sam wytworzył Włodzimierz Lenin. Mam nadzieję, że nikt tych cytatów nie potraktuje jako przykład propagowania treści bolszewickiej. Nie jestem epigonem tego bandyckiego systemu totalitarnego. Uważam jednak, że jeśli chce się podjąć walkę, konfrontację, dyskusję (kolejność układamy według gustu i upodobań) z przeciwnikiem, wrogiem, to trzeba chwycić się SŁOWA, którego autorem był ON sam! To już zastosowali stoczniowcy XXXVI lat temu w Gdańsku (jak na ironię w Stoczni im. W. Lenina!) i wywieszali m. in. takie hasła, cytuję z pamięci: "Państwo policyjne, to takie, w którym nauczyciel zarabia mniej od policjanta!":
  • W żadnym kapitalistycznym kraju świata - nawet w krajach najbardziej przodujących, jak Anglia, Stany Zjednoczone Ameryki, Niemcy - świat nie widział takiego gigantycznego ruchu strajkowego jak w Rosji w r. 1905. 
  • Zdobyto wolność druku. Cenzurę po prostu odrzucono na bok.
  • Ustrój radziecki - to maksimum demokratyzmu dla robotników i chłopów [...].
  • Nie boimy się przyznać do swych błędów i będziemy trzeźwo na nie patrzyli, aby nauczyć się błędy te naprawiać.
  • K o m u n i z m  -  t o  W ł a d z a   R a d z i e c k a  p l u s    e l e k t r y f i k a c j a    c a ł e g o   k r a j u.
  • ...program partii powinien stać się podstawowym podręcznikiem, który powinien dotrzeć do wszystkich szkół.
  • Nasza rewolucja osiągnęła to, że robotnicy Anglii i Francji występują jako oskarżyciele swoich rządów.
"Wołodia był nie lada psotnikiem i figlarzem, miał jednak wielką zaletę: był prawdomówny. Napsoci, napsoci, ale zawsze przyzna się do wszystkiego"***** - tak z nawiną wręcz szczerością i otwartością  wspominała brata starsza siostra, Anna Uljanowa-Jelizarowa (1864-1935). Tak, mamy tu we fragmentach wspomnienia również żony, czyli Nadieżdy Krupskiej (1869-1939). Bez wątpienia jest okazja poznać, jak modelowano obraz wodza w oczach proletariackiego ludu. dobroduszny, prostolinijny, prawdziwy "wujaszek Wołodia". Polecam opowieść u... fryzjera.
Gdyby ktoś chciał odtworzyć atmosferę  ówczesnych akademii na cześć Lenina czy bolszewickiej rewolty, to temu może posłużyć rozdział "Propozycje programowe". Nie chodzi o program takiej dajmy na to SDPRR, ale gotowe scenariusze inscenizacji. Zapewne w wielu szkołach AD 1970 (a i później) zerkano do tej lektury. Tu znajdziemy wskazówki dotyczące, jak grać, jakie przygotować dekoracje, jak umiejętnie wykorzystać światło czy muzykę.
"Lenin. Poezja, pieśń, proza", to niezwykły książkowy świadek tamtych czasów. Jeśli zdaje się nam, że kult jednostki kojarzy się tylko z nazwiskiem, a właściwie pseudonimem Stalina, to TU znajdziemy ślady, że było trochę inaczej. Rosja bolszewicka obalała świętych cerkwi prawosławnej, a na to miejsce kreowała swych świeckich bożków. Czemu innemu służyła budowa Mauzoleum Lenina na Красной площадьй? Inna sprawa, że gmaszysko wzniesiono wbrew woli Szacownego Nieboszczyka.
Nie jestem w posiadaniu  "Lenina...". Muszę tom oddać właścicielce, czyli M. Kowalewskiej. Pewnie, że żal rozstawać się. Móc spojrzeć na ten dziwny okres via poezja, pieśń, proza, list, dokument - rewelacja. To naprawdę, jak podróż w czasie. Ze swej strony mogę tylko apelować: ratujcie podobne lektury sprzed lat!  Nie spychajcie ich do poziomu... śmieci! To jest kawał cennej historii. Nie zapominajmy, że w wolnej Polsce nikt się nie odważył, aby wydać jakiś zbiorek pisma W. Lenina. Nie, żebym za nim i jego dziełami tęsknił. Ale chyba nie myślicie, że w moim księgozbiorze brakuje Włodzimierza Uljanowa-Lenina? Jest też Stalin. Że o innych totalitarnych bandytach nie wspomnę...
Na zamknięcie tego tomu raz jeszcze odwołuję się do tego, co napisał S. R. Dobrowolskiego: "Tylko taki hołd złożony człowiekowi, który życie całe poświęcił sprawie socjalizmu, a sprawa socjalizmu była dla niego wszystkim w życiu, będzie godny wielkiego myśliciela, humanisty i przywódcy rewolucyjnych mas pracujących świata. Jemu też w hołdzie, a czytelnikom na pożytek oddajemy tę piękną księgę".

Tłumaczenia:
* Lech Pijanowski
** Jerzy Litwiniuk
*** Adam Ważyk
**** Leopold Lewin
***** Izabella Zabłudowska

Brak komentarzy: