środa, grudnia 07, 2016

Tora! Tora! Tora! - attack on Pearl Harbor - 7 XII 1941 r.

"Tora! Tora! Tora!"
To nie tylko cytat z głośnego filmu w reżyserii Richarda Fleischera, ze wsparciem Kinji Fukasaku oraz Toshio Masudy z 1970 r. Pewnie przez lata, dla wielu z nas (tj. 50+) jedno z głównych filmowych źródeł poznania tego, co stało się 7 XII 1941 r. na Pearl Harbor. 75. lat temu stało się jasne, że Stany Zjednoczone nie mogą pozostać obojętne wobec tego, co w Europie rozpętało się 1 września 1939 r. II wojna światowa. Czas ataku na uśpioną Amerykę  wybrano przedni: niedzielę! O 7 minut 53 wydano rozkaz do ataku: TORA! TORA! TORA!

T y g r y s  atakował w sile dziesięciu okrętów podwodnych! dziewięciu niszczycieli! dwóch pancerników oraz chluby cesarskiej floty Japonii sześciu lotniskowców: "Akagi", Hiryū, "Kaga", "Shokaku", "Sōryū" oraz "Ziukaku". Ich śmiercionośny ładunek stanowiło: "380 samolotów w tym 143 torpedowe, 129 bombowców nurkujących oraz 108 myśliwców" - jak wylicza skrupulatnie internetowa encyklopedia "W". Zdradzieckim atakiem dowodzili admirałowie Isoroku Yamamoto i Chūichi  Nagumo. Wybiegając w przyszłość: żaden z nich nie będzie świadkiem 2 września 1945 r. Pierwszy zostanie zestrzelony 18 IV 1943 r., drugi popełni samobójstwo na Saipanie w 1944 r., kiedy klęska zajrzy w oczy dumnego samuraja...


Dla Amerykanów Pearl Harbor stanie się kolejnym Alamo! "Remember Pearl Harbor!" - stanie się hasłem do ataku! punktem odniesienia! powodem, że pacyfiści przedzierzgną się w żołnierzy! 3581 ofiar ataku na bazę na Hawajach krzyczało zemsty! Obraz płonącej USS "Arizony" po dziś działa na wyobraźnię pokoleń. Co się musiało dziać w sercach Amerykanów tamtej niedzieli i przez kolejne lata? Trudno sobie nawet wyobrazić. Przeszło tysiąc pogrzebanych na jego pokładzie marynarzy. Niewyobrażalne piekło, jakie rozpętało się na pokładzie i dookoła. Płonąca ropa i ginący w nich marynarze... W większości młodzi chłopcy z poboru.


"Wczorajsze fakty mówią za siebie. Obywatele Stanów Zjednoczonych określili już swoje opinie, rozumieją znaczenie życia i bezpieczeństwa naszego narodu. Zawsze będziemy pamiętać charakter wściekłego napadu na nas. [...] Proszę Kongres aby z powodów niesprowokowanego i tchórzliwego ataku przez Japonię w niedzielę 7 grudnia, wypowiedział wojnę  Japońskiemu Imperium" - powiedział m. in. prezydent USA Franklin Delano Roosevelt, który także nie doczeka upadku azjatyckiego, drapieżnego tygrysa. Do dziś odżywa kwestia czy wiedział o planowanym ataku? Czy zignorował doniesienia wywiadu? Wywiadu, który przecież złamał japońskie szyfry, co stanowiło najpilniej strzeżoną amerykańską tajemnicę II wojny światowej. To z tych samych ust amerykańskie matki słyszały deklarację: "Mówiłem to wcześniej, ale powiem to jeszcze wiele razy. Wasi chłopcy nie zostaną wysłani na żadną obcą wojnę". Co nie przeszkadzało Waszyngtonowi wspierać "angielskich kuzynów", ba! spotykać się z W. Churchillem. Z chwilą Pearl Harbor wojna, która szalała dookoła od przeszło dwóch lat przestała być "obcą". I jak wielu badaczy/fantastów (niepotrzebne skreślić?) uważa pretekst do włączenia się w nią stawał się faktem. Chłopcy z Montany, Kalifornii, Wirginii czy Pensylwanii poszli w bój. Wkrótce na kartach wojennych stanów Zjednoczonych pojawić się miały nowe nazwy: Midway, Okinawa, Guadalcanal, Iwo Jima, Hiroshima, Nagasaki!




Tora! Tora! Tora! - otworzyła drogą ku bezprzykładnej klęski Cesarstwa Japonii. Trzeba było dużej fantazji, aby uwierzyć, że po Pearl Harbor uda się złamać amerykańskiego wroga. Czy do kogoś w Tokio dotarło, to co mówił Yamamoto: "Obawiam się, że wszystko czego dokonaliśmy, to obudzenie śpiącego olbrzyma i napełnienia go straszliwą żądzą zemsty".   Skądinąd wybitny strateg nie pomylił się. Bez 7 XII 1941 r. nie byłoby 6 i 9 VIII 1945 r.


Brak komentarzy: