środa, maja 18, 2016

Saga rodzinna - cz. IX - prapradziad Antoni - 170. rocznica urodzin (16 V 1846 r.)

Poznanie prapradziadka Antoniego Grzybowskiego (1846-1931), to był właściwie pierwszy krok do powrotu? Jeszcze wtedy tego nie wiedziałem? Że istniał dotarło do mnie  35. lat temu. Pamięć wyzutych potomków zachowała Jego imię? I epizod z końca XIX w. o wydziedziczeniu syna Stanisława? I dumę z wielkopolskiego pochodzenia! To powtarzanie: "My z poznańskiego!". I nic poza tym nie wiedziano? N I C ! Poczytuję sobie za powód do dumy: jam ci to nie chwaląc się sprawił, że TO, co tu zaraz napiszę, to skutek mojej mozolnej, kwerendalnej roboty. Każde imię, każda data, każdy dokument. Życie żadnego z moich antenatów nie zostało przeze mnie tak wnikliwie przebadane, jak prapradziada Antoniego. Fakt.
Często słyszę: nie wiem jak szukać, nie wiem jak zacząć. Musi być owo zaczepienie. Bez niego nie ruszymy. Dla mnie było to ważne spotkanie z babcią Jadwigą i pozyskany wtedy odpis aktu ślubu pradziadków. Już był krok: USC Nekla, ta wielkopolska. Nekla - stała się niemal mitycznym początkiem. To jak "A" w alfabecie. Owszem napisałem do tejże Nekli. Nadesłano mi akt skrócony z 25 XI 1895 r. I tam stało kim byli rodzice mego pradziada Stanisława (I) Grzybowskiego: Antoni Grzybowski i Franciszka Pieczyńska! Reszta poszła szybko i gładko? No, nie przesadzałbym z tą szybkością. Bo od pierwszego dokumentu, do kolejnych minęło baz mała... dziewięć lat?

Marzyłem o odnalezieniu grobu prapradziadka Antoniego. Marzyłem od odnalezieniu jego... zdjęcia? Chciałem spojrzeć w twarz ojca, który wydziedziczył syna i sprawił pośrednio (wiele tych pośredniości), że wielkopolski Matecznik porzucił! Absurd! Niemożliwe! Otóż - nie! Nie rezygnujcie z marzeń, jakie by one nie były. Wiem - dziś maMY Internet. I jaka to sztuka wejść na stosowny portal genealogiczny, wrzucić do wyszukiwarki frazę i... jest! Poszukiwacze wielkopolskich korzeni na pewno mnie na nich znajdą. Nie zrobię tu reklamy tym stronom, choć je wysoko cenię.

Metryka chrztu prapradziada Antoniego - poz. 74 (fr.)
W 1989 r. serdeczny kolega, dziś na FB mogę podziwiać jego śródziemnomorskie peregrynacje, zawiózł mnie do Targowej Górki! Byłem w Nekli! Wszystko po raz pierwszy! Jeszcze tak niewiele wiedziałem. Mogłem stąpać po ziemi przodków. To już było coś niezwykłego. Dlaczego właśnie tam? Bo tu urywały się wielkopolskie ślady! Nie, bo to były pierwsze ślady!...
Najpierw było Karolewo, Targowa Górka, Grodziszczko, Brzostek, Zaniemyśl, Pierzchno, Środa Wielkopolska, Wysławice. Trochę chaotycznie wymieniane, bo stawiam te nazwy (w XIX w. nazwy Karolewo i Brzostek były pisane przez "ó") w kolejności w jakich je poznawałem, jak do nich docierałem. Fizycznie byłem tylko w Targowej Górce i  Zaniemyślu. Wcale nie jest pewne czy starczy życia (nie żebym się wybierał na "tamtą stronę"), aby dotrzeć w inne miejsca, bo  to wiadomo odkładamy coś "na zaś", a tego "zasia" może nigdy nie być!

Metryka chrztu Antoniego-syna  - poz. 4
Mozolne badania (kwerendą nazywane) prowadziłem w poznańskich archiwach: Archiwum Państwowym  oraz w Archiwum Archidiecezjalnym! Jak mój dorastający wtedy (połowa lat 90-tych XX wieku) Syn zazdrościł mi tych podróży do Poznania! Samo słowo "archiwum" w umyśle kilkulatka (rocznik '88) jawiło się, jako coś... magicznego? No to wreszcie zabrałem Go ze sobą. Na ciężki bój, bo szło o sprawdzanie ksiąg Urzędu Kastralnego w Środzie Wielkopolskiej. To nie to samo, co księgi Urzędów Stanu Cywilnego! Na kartce napisałem drukowane "Anton Grzybowski" i położyłem kilka tomów. Bardzo szybko zaczęło się szarpanie mnie za rękaw i dopytywani "kiedy idziemy?". No, tak - za oknem słoneczny lipiec, a tu trzeba siedzieć nad jakimś nudziarstwem (same tabelki, liczby, jakieś dziwne gotyckie pismo) i szukać? Aż nagle! Stało się! Ten moment (łatwo zliczyć ile mój Syn ma  dziś lat) pamięta do dziś. Odnalazł zapis dotyczący swego praprapradziadka Antoniego! Pamięta TO do dziś! Jak bardzo tracą dziś ci, którzy tylko buszują po portalach. Nic nie jest w stanie zastąpić osobistego odkrycia!

Metryka chrztu pradziada Stanisława - poz. 36
Niestety moja wiedza o męskiej linii rodu jest dość skromna. Cofa mnie tylko na początek XIX w. Rodzicami Antka byli Mateusz i Józefa urodzona Piechowiak małżonkowie Grzybowscy, którzy złączyli się świętym węzłem małżeńskim w wielkopolskim Kostrzynie 27 czerwca 1842 r. Niestety z metryki ślubu (metryka nr 10/1842, s. 8) dowiadujemy się, że związek pobłogosławił ksiądz wikary Jan Zygmuntowicz, pan młody pochodził z parafii Śnieciska, o pannie młodej stoi napisane "virgo de Struminny". Jest i zaskakujący "dodatek"! Tam, gdzie jest wzmianka kim był "juvenis" napisano oprócz nazwiska: "alias Domiński"!  Co za sztuka pójść tym tropem? Sprawdzałem parafię Śnieciska. W księgach kościoła pw. Św. Marcina brak śladu o Mateuszu Grzybowskim! Ślady po rodzinie Piechowiaków w Kostrzynie i okolicy są. Gorzej z ich powiązaniem z moją Józefką (Józefiną?). Mateusz w chwili ślubu miał lat 39, Józefa 25.
Wiadomo, że z tego związku na pewno narodzili się synowie: Antoni - ur. 16 maja 1846 r. oraz Tomasz - ur. 1848 r.  Kiedy chłopcy byli dorastającymi nastolatkami spada na nich cios! Śmierć matki! 8 grudnia 1863 r. zmarła w wieku 47 lat Józefa Grzybowska. Rodzina już wtedy mieszkała w Karólewie. Zapisu o zgonie szukamy w parafii Grodziszczko. Mateusz Grzybowski już 7 kwietnia 1864 żeni się po raz kolejny. Tym razem z Józefą Maciejewską, wdową lat 37. Sam nowożeniec... odmładza się o dziesięć lat? W metryce stoi w rubryce lata liczba: 50? Jak mógł mieć tylko tyle, skoro w 1842 miał już 39 lat? Błąd? Przeoczenie? Z drugiego związku rodzi się 7 VII 1864 r. syn. Chłopiec umiera tego samego dnia? W księgach parafialnych w Grodziszczku znalazłem zaskakujący zapis tego faktu: brak... imienia. Skąd znam płeć dziecka? Na całą rubrykę rozpisano nazwisko: Grzybowski!... Druga żona wkrótce też umiera. Stało się to już 20 X 1865 r. Niespełna trzy lata później Antek żeni się z Franką.

Metryka ślubu Antoniego i Franciszki Grzybowskich
Nie wiemy gdzie i kiedy poznali się. Czy było to małżeństwo z rozsądku, zaaranżowane przez rodzinę czy po prostu dwoje ludzi "miało się ku sobie"? Na te pytania próżno dziś szukać odpowiedzi. Fakt bezsporny jest następujący: ślub Antoniego i  Franciszki urodzonej Pieczyńskiej (1848-1927) odbył się w Bagrowie 10 lutego 1867 r. w kościele pw. św. Katarzyny Panny i Męczenniczki (z 1751 r.). Udzielił go ksiądz (Władysław) Kazimierz Bandurski, świadkowali im Jan Andrzejewski oraz Piotr Banaszak. Pan młody miał 21 lat, panna młoda 19. Do dziś ich rekord małżeński nie został pokonany. Dożyli w Targowej Górce perłowych godów. Kres temu związkowi położy rok 1927 -  zejdzie tam z tego świata praprababka Franciszka. Na wiejskim cmentarzu nie zachowała się jej mogiła. Brak w księgach spisu rozmieszczenia takowych czyni niemożliwym ustalenie gdzie znajdował się grób.   Jak to się drzewnie mawiał "pan Bóg pobłogosławił" związek licznym potomstwem? Dzieci przychodziły na świat dzieci, ale dzieci też umierały: Antoni (14 I 1868 - 4 II 1876), Stanisław (25 IX 1870 - 9 VIII 1934), Marianna (XII 1873 - 3 IV 1888), Władysław (25 VI 1876 - 8 III 1877), Władysław (8 III 1878 -  ?), Pelagia (14 I 1881 - 11 VIII 1969; późniejsza Stodolniakowa), Anna (3 VII 1884 - 20 X 1966; późniejsza Kowalska), Wiktoria (8 XII 1887 - 1954; późniejsza Matuszakowa).

Akt zgonu Władysława (I)
 Wszyscy chłopcy rodzili się w Karolewie (Karólewie), tam też umierają: Antek i Władysław (I). Dziewczęta (Pelagia, Anna i Wiktoria) rodziły się już w Targowej Górce! Tam w 1880 r. osiedli Antoni z Franciszką oraz ich dzieci.w Targowej Górce. Analiza dokumentów ziemskich (nie wiem czy aby na pewno prawidłowo określam te zasoby, jakie badałem przed laty, moje notatki jakieś chaotyczne?) Karolewa i Targowej Górki pozwalają mi na pewną datację! Wiem np. od kogo w 1880 r. prapradziad kupował ziemię, ba! znam okres od kiedy poprzedni właściciel był posiadaczem. Ciekawe, że mieszkając już w Targowej Górce nie rezygnował ze swego stanu posiadania w Karólewie (szczegóły do wglądu). Zwróciliście uwagę, że nie wymieniłem Marianny?  Dlaczego urodziła się w Pierzchnie? Na czas rozwiązania praprababka Franciszka, będąca przy nadziei, w zimę narażałaby się na podróż z Targowej Górki do Pierzchna? Co tam robiła?  Kto tam mieszkał? A może jechała do kogoś (kogo? nie mam żadnego rodzinnego zahaczenia z Pierzchnem?) z rodziny lub znajomych? Na Święta? Jeśli w akcie zgonu Marianny stoi napisane, że w chwili śmierci 3 IV 1888 r. miała "14 lat i 5 miesięcy", to musiała urodzić się w XII 1873 r. Byłaby więc trzecim dzieckiem prapradziada Antoniego i pierwszą córką. Czy wyczekiwaną? Czy rodzice szaleli z chwilą jej narodzin? Skąd to Pierzchno? I niech ktoś mi powie, że historia jest nudna! W żadnym innym dokumencie (USC Nekla nr 28/1888) nie pojawia się Pierzchno, zresztą przepięknie wykaligrafowane przez przez urzędnika. Zapewne Polaka. Szymanowski. To żaden dowód? Zaiste, ale nazwisko rodowe matki zapisał po... polsku: Pieczyńska! Imię: Franciska.

Akt urodzenia Władysława (II)

Zaglądam do Internetu i znajduję zdjęcia... dworca w Pierzchnie. A może to tam? Wyobraźnia, bo nie fakty, dopowiada fabułę: pani Grzybowska była w podróży, nagle chwyciły ją bóle, musiała wysiąść na najbliższej stacji, rodzicie upragnioną i wyczekiwaną dziewczynkę. Radość! W obcym miejscu staje się Marianna. Imię raczej nie jest przypadkowe. Bo jak nazywała się babka dziewczynki? Marianna Pieczyńska! Dopiero, co minęły dwa lata (4 X 1871 r.) od jej śmierci w rodzinnym Bagrowie! To maleństwo ma ponieść imię babki może nawet w XX w.? Wiemy to, że nie uda się jej to. Mam przed sobą kopię aktu zgonu (ksero) - jakżeż dla mnie cenne, bo podpisany przez prapradziada Antoniego. Zupełnie nie mogę sobie wyobrazić bólu ojca, który idzie do urzędu. Tam urzędnik Szymanowski (brak nawet inicjału imienia) wypełnia w kwietniowy dzień 1888 r. druk. 28 już tego roku.

Akt urodzenia Pelagii
Akt urodzenia Anny
Akt urodzenia Wiktorii
Wcześniej śmierć uderza w synów! Antek-junior umiera dwa dni po Matki Boskiej Gromnicznej. Był rok 1876! Miał 8 lat. Nie wiem jakim był chłopcem. Jedno jest pewne: wszelkie z nim nadzieje legły w grobie w Grodziszczku, bo tam zapewne spoczął na parafialny cmentarzu. Jest - sprawdziłem. I kościół pw. Św. Jana Chrzciciela z 1764 r., gdzie m. in 2 X 1870 r. został ochrzczony mój pradziad Stanisław Grzybowski, brat Marianny. Do chrztu trzymał go m. in. stryj  Tomasz Grzybowski. Minie ledwo rok, a w marcu 1877 r. ziemia przyjmie ciałko kilkumiesięcznego Władysława (I). I nieprawdopodobny zbieg okoliczności - rok później rodzi się kolejny syn. Rodzice (są różne na ten temat przesądy, jeden z nich głosi, że dziecku nadaje się imię po zmarłym bracie z tą intencją, że ten w niebie będzie się opiekował z góry nowo narodzonym?) dają mu na imię: Władysław (II). Czy śmierć Władysława (I) przyspieszyła fakt opuszczenia Karolewa (Karólewa)? Prapradziad Antoni zostawiał groby rodziców (ojciec, Mateusz Grzybowski, prawdopodobnie umiera w 1867 r.) i synów. Skąd wybór Targowej Górki? Może nadarzyła się okazja? A może mieszkający tam Pieczyńscy to jacyś dalecy krewni praprababki Franciszki (choć jej rodzic, śp. Mikołaj Pieczyński, pochodził ze Środy Wielkopolskiej)? Pytania... Mnóstwo! Za każdym zakrętem nowe? I historia jest nudna?

Akt zgonu Marianny
W 1888 r. umiera Marianna. Kończy się umieranie wśród najbliższych. Nie znam jedynie losów Władysława (II)  i jego potomków. Zapewniano mnie, że miał jedynie córkę? Innymi słowy piszący to wszystko pochodzi z jedynej żyjącej linii męskiej rodu? I wcale nas, mężczyzn tak wielu nie ma: mój stryj, brat, syn, trzech kuzynów (nie znam ich losów, nie wiem czy mają synów?) i ja.
Ale lata 90-te XIX w. okażą się wyjątkowo huraganowe dla prapradziada Antoniego i jego żony Franciszki. Przyjęta na służbę półsierota, chłopskie dziecię z pobliskiego Gierłatowa Kaśka od Zielonków rozkochała w sobie najstarszego Stanisława! Ślub tychże 25 XI 1895 r. zostaje poprzedzony wydziedziczeniem krnąbrnego syna, który wolał Kachnę, niż zdrowy rozsądek i tradycję rodu pisaną w wielkopolskiej ziemi od przełomu XIV i XV w.

Autor blogu z krewną, Aleksandrą Rojek, lato 1996 r.
Zerwane więzi udało mi się... posklejać? Tak mi się zdawało do 1996 r. Poznałem wtedy w Winnej Górze jedną z... wnuczek prapradziada Antoniego, córkę Wiktorii. Tak, siostrzenicę mego pradziada Stanisława (I) Grzybowskiego. Na powitanie powiedziałem mniej więcej tak: "Spełniam chyba marzenie dziadka, który..." i tu padło "Staszek tu przyjeżdżał. Bywał u cioci Kowalskiej w Miłosławiu, u dziadka". "Kiedy był?" - moje osłupienie musiało robić wrażenie. "Jakoś niedawno. W 1932?" - padła odpowiedź. Niedawno? Małe sześćdziesiąt kilka lat? Kiedy nastąpił powrót do Wielkopolski? Nie wiem. Kiedy serce prapradziada zmiękło? Nie wiem. Jechałem z przekonaniem, że od 1895 r. nikt z nas, bydgoskich potomków Antoniego nie był w rodowym mateczniku! Ciocia Kowalska, to Anna Grzybowska, jedna z sióstr pradziadka Stanisława, zresztą uderzająco do niego podobna.

Świadectwo zgonu Franciszki wystawione w parafii
 Mimo wszystko historia zatoczyła krąg. Franciszka z Pieczyńskich Grzybowska zmarła w Targowej Górce w październiku 1927 r. Według testimonium mortis/świadectwa zgonu wystawionego w parafii pw. Świętego Michała Archanioła zgon nastąpił 12 X (pogrzeb odbył się 17 X), ale według aktu zgonu sporządzonego w USC Nekli fakt ten nastąpił 14 X. Podaję za aktem nr 74/1927. Skąd ta rozbieżność? Kto się pomylił? A właściwie dlaczego w Targowej Górce (miejsce zgonu m. in. gen. Amilkara Kosińskiego, zresztą barokowa świątynia stoi przy ulicy imienia napoleońskiego generała) czekano pięć dni na pochówek? Czy pradziadowie zjechali na ten czas do domu rodziców? Nie wiem. Wcześniej Antoni sprzedaje swój majątek i... traci! Galopująca hiperinflacja wpędza staruszków w nędzę! Trafi ponoć do jakiegoś przytułku, z którego zabrała go do siebie córka Anna, do Miłosławia.

Odpis aktu zgonu Franciszki wystawione w USC
Prapradziad Antoni Grzybowski zmarł w Miłosławiu 24 kwietnia 1931 r. Zabrakło kilkunastu dni do ukończenia 85. roku życia. Na przestrzeni ostatnich dwustu lat to swoisty rekord długowieczności! Do dziś nie został pobity. Syn Stanisław zmarł w 64 roku życia, wnuk Stanisław w 52 roku życia, prawnuk Janusz w 70 roku życia. Średnia wieku w linii męskiej wynosi niespełna 69 lat? Śmierć Antoniego Grzybowskiego ma też wymiar wyjątkowy - tego dnia najmłodszy wnuk, Stanisław (II) Grzybowski skończył 21 lat. Nie dość na tym - za pięćdziesiąt jeden lat 24 kwietnia przyjdzie na świat prapraprawnuczka Antoniego, Aleksandra Grzybowska. To ta sama sobota, w której usłyszeliśmy po raz pierwszy "Listę przebojów programu  Trzeciego". Jest w moich fotograficznych zbiorach fotografia: mój Syn i ja stoimy przed domem w Miłosławiu, gdzie zmarł w 1931 r. nasz wspólny przodek. Ostatni, który zostawił swe kości w macierzystej Wielkopolsce! Ale te szczegóły zostawiam na inną opowieść. Zapewne pojawi się w cyklu "Moja Wielkopolska"

Odpis aktu zgonu Antoniego Grzybowskiego
Darowałem sobie pewne szczegóły "techniczne", dotycząc tzw. spraw ziemskich, majątkowych. Najważniejsze dla mnie: spełniłem swe marzenia! Stałem nad grobem prapradziada w Miłosławiu (w którym leżą dalsze dwa pokolenia jego potomków). Mogę zerknąć w twarz prapradziada! Oryginał reprodukowanego tu zdjęcia jest w posiadaniu mojej dalekiej pokrewieństwem, ale bliskiej sercu prakuzynki Małgorzaty Wojciechowskiej, prawnuczki Wiktorii...



PS: Cały czas się łudzę, że kiedyś odnajdę ślady po Władysławie (II), moim stryjecznym pradziadku. Kolejne marzenie. Alboż nie było podobnie z rodziną Horodeckich z Petersburga, którzy sami mnie znaleźli dzięki podobnemu wpisowi? Moje apele "wiszą" na portalach genealogicznych od kilku lat. Cisza. Może ten tekst sprawi, że dopiszę ciąg dalszy i pchnę (przepcham?) historię tej linii rodu wreszcie do XVIII w.?

5 komentarzy:

  1. Benedyktyńska praca, ogromna pasja, determinacja w określeniu własnej tożsamości i poznaniu historii swoich przodków i nie wiem co tam jeszcze składa się na tak znakomite efekty poszukiwań, podziwiam. W dacie urodzin prapradziadka Antoniego zakradł się błąd.

    OdpowiedzUsuń
  2. wskazuję pomyłkę w zapisie daty (1846- 1831) zaraz na wstępie postu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Przyjdzie mi zmienić herb rodowy! Z "Poraja" na "Ślepowrona"? Czytałem po Twojej uwadze i dalej nie dostrzegłem? Wiem, że jestem krótkowidzem i do czytania również noszę okulary, ale żeby tego nie zauważyć? Dziękuję za czujność.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem córką Antoniego Grzybowskiego, a wnuczką Władysława Grzybowskiego, który urodzily się 08.03.1878, urodził się w Targowej Górce. Mieszkam w Ostrowie Wielkopolskim, proszę o kontakt. Pozdrawiam Cecylia Grzybowska

    OdpowiedzUsuń