poniedziałek, maja 18, 2015

Saga rodzinna - cz. VII - babcia Jadwiga - 100 rocznica urodzin (19 maja 1915 r.)

Jadwisia z ciotką Teodorą
Babcia Jadwiga de domo Maliszewska przyszła na świat sto lat temu: 19 maja 1915 r. w dalekim Mülheim Ruhr Styrum. Europa od kilku miesięcy pogrążała się w odmętach Wielkiej Wojny. Jej rodzicami byli Franciszek i Anna z Kujawów małżonkowie Maliszewscy. Matka (rocznik 1892) urodzona w Mąkowarsku. Ojciec (rocznik 1889) urodzony w Klonowie. Nic innego - tylko bieda pchnęła ich w to przemysłowe centrum II Rzeszy Niemieckiej. Praca w hucie (?) ratowała Franciszka przed mobilizacją do armii kaisera? Jedno jest pewne: nie znalazł się na froncie. Rosłe chłopisko, blisko dwumetrowe, mogło przecież dźwigać ciężar walki w imieniu Wilhelma II. Nie poszedł na front. Dzięki temu przeżył (i umarł we własnym łóżku w Bydgoszczy w 1958 r.). W Mülheim przyszedł też na świat jedyny syn i dziedzic nazwiska: Franciszek-junior. Trzeci tego imienia potomek rodu Maliszewskich, jakiego znam na przestrzeni ostatnich 250 lat. Nie przedłuży rodu. Zbyt młodo zmarł...

Kiedy wybuchła Polska, a ziemie rodowe rodziców powróciły do Macierzy, Maliszewscy rzucili stabilne życie w Westfalii! Już w 1922 r. odnajdziecie ich w spisach mieszkańców Bydgoszczy. Na krótko zamieszkali przy ul. Grunwaldzkiej, później będzie ul. Graniczna (z przerwą na okres wcielenia Bydgoszczy  do III Rzeszy!). To na tej ulicy piszący te słowa w 1968 mało nie postradał życia. Byłoby, jak z Frankiem, moim ciotecznym dziadkiem? Tam Jadwiga umrze w 1987 r.
I Komunia Jadwigi Maliszewskiej
100 lat urodzin własnej Babci? Łączy nas krew, wspólna historia, ten sam miesiąc urodzenia - maj! Ciekawe, co by powiedziała, gdyby dożyła 98 lat i swego prawnuka Jerzego. Jej ojciec też był majowy! Podzieliła nas zagmatwana historia...
Była moją Matką Chrzestną. Trzymała mnie do chrztu, kiedy konklawe wybierało papieżem Pawła VI! Miała wtedy zaledwie 48. lat. A ja byłem Jej... piątym wnukiem. Będzie ich miała jeszcze trzech! Nigdy nie doczekała się wnuczki. To była wyjątkowo męska rodzina. Z tego, co wiem, to jestem jedynym Jej potomkiem, który ma szczęście bycia ojcem syna i córki... 

Babcia Jadwiga - ok. 1933 r. (?)
Tych kilka wybranych zdjęć pokazuje babcię Jadwigę w różnych okresach Jej niełatwego życia. Czego nigdy nie zapomnę? Wypieków! Wspaniałych jabłeczników i serników... Twardego "r", jakie wymawiały nasze babki "z zaboru pruskiego". Ale i popielniczki pełnej niedopalonych petów. Kiedy pozyskiwałem część z reprodukowanych tu fotografii obiecałem po ich skopiowaniu odnieść z powrotem. Usłyszałem: "Zatrzymaj je. Tutaj nikogo to nie obchodzi". Nigdy więcej nie spotkaliśmy się...

Po lewej szwagier Maks, po prawej mąż Stanisław (II)
Kiedy myślę "Jadwiga" widzę Je  dwie: moją Babcię i... Jadwigę Smosarską. Widzę pokój i nad łóżkiem potężny święty obraz... Dwukrotnie wychodziła za mego dziadka, Stanisława (II): w 1933 i bodaj w 1952. Po raz pierwszy w kościele polsko-narodowym, po raz drugi w rzymsko-katolickim. Takie to pokręcenia losów - zwykła rzecz w historii naszych rodzin.

Gwiazdka, okupacja, z Danusią i Januszkiem
Skoro Jadwiga Smosarska, to musi wrócić tu film "Jadzia" i piosenka, którą w nim wyśpiewał Aleksander Żabczyński. Cytowane tu strofy rzecz jasna dedykuję Mojej Jubilatce: 

Wszystko takie dziwne proszę pani ,
Tysiące imion przecież znam
I nagle jedno z nich chwyciło mnie,
Wbiło się w mym.
I teraz stale proszę pani,
To imię w dźwięku każdy ma,
I gdzie się ruszę wszędzie ściga mnie,
Chroni mnie dziś.

 

To imię: Jadzia
Po prostu Jadzia, ale jak to brzmi ?!
Jadzia-w jasnych oczach jasne niebo lśni ,
A uśmiech ma jak złoty maj, jak słońce w lecie
Jadzia - Ach! Takiej drugiej chyba nie ma już ?!
Nie ma! Nie było nigdy i nie będzie !
Jadzia - Ten będzie żył, jak w najpiękniejszym śnie,
Któremu ty, serce dasz swe.


Mój Jerzyk też jest majowy.  Obchodziliby urodziny niemal w tym samym czasie.  Ciekawe, co by powiedziała na swego praprawnuka. Warto dodać, że po raz pierwszy została prababcią nie mając jeszcze... 60-tki! Brzmi nieprawdopodobnie? Ale prawdziwie, jak wszystko na tym blogu.  Może teraz gdzieś z chmurki patrzy na nas?...

PS: Kiedy moja córka przystępowała do I Komunii Świętej zeskanowane zdjęcie prababci Jadwisi zdobiło zaproszenia/zawiadomienia. Chciałbym wierzyć, że w 2063 r. mój wnuk Jerzy (lub ten/ta, którego/której jeszcze nie ma) skreśli i o mnie choć dwa zdania...

6 komentarzy:

  1. Babcia to była piękna kobieta.
    W mojej rodzinie też tylko mnie obchodzą zdjęcia i dawne historie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Na szczęście miałam dziadka, który uwielbiał opowiadać. Zbieram też historie od żyjących jeszcze ciocio-babć.

      Usuń
    2. Brawooo! To dobra kolejność. Potem archiwa, kościoły, USC i Internet. Pamiętaj o jednym pytaniu: czemu ma służyć Twoje szukanie i badanie? Bo jeśli tylko rozbujaniu megalomanii rodzinnej, to przykre... Mimo wszystko (czytaj: różnych niespodzianek, "zwrotów akcji") - warto.

      Usuń
  3. Zazdroszczę i gratuluję tak udokumentowanej historii rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi się zdaje, że to ciągle mało... Najstarszy znany mi przodek babci Jadwigi (i mój) na 100 % potwierdzony w dokumentach, to Marcin Zygmunt (1710-1787). Choć znam też mego ojczystego protoplastę (XIV/XV w.).
    Zamiast mi zazdrościć, to szukaj swoich korzeni Agnieszko. Dziś w dobie komputerów, to chwilami bułka z masłem! Wierz mi.

    OdpowiedzUsuń