niedziela, maja 31, 2015

Po prostu - Clint Eastwood...

"Niektórzy ludzie uważaj, że w starszym wieku powinni zasiąść na kanapie, z puszką piwa w ręku, i oglądać powtórki w telewizji. To nie dla mnie. Ja lubię działać" - tak powiedział o sobie równe 30. lat temu, w 1985 r., Clint Eastwood. Mały drobiazg: miał wtedy 55. lat. Dziś, 31 maja, kończy ich 85. i jakoś nie słyszymy, aby kapitulował przed życiem lub kamerą filmową.
Jeśli napiszę, że to "fenomen" to wywołam uśmieszek politowania? Bo przecież Ameryki nie odkrywam. Pewnie, że każde ma    s w e g o  Clinta. Mój pierwszy film, jaki utkwił w pamięci (choć założę się, że nie miałem wtedy pojęcia kim jest ten facet o "ponurem obliczu"), to "Tylko dla orłów / Where Eagles Dare". Pamięć nie zakodowała, kiedy po raz pierwszy widziałem westernową trylogię Sergio Leone (a w niej oczywiście "Dobry, zły i brzydki / Buono, il brutto, il cattivo / The Good, the Bad and the Ugly"). To włoski reżyser tak napisał o Jubilacie: "To, co mnie uderzyło najbardziej w Clincie, to jego leniwy sposób poruszania się. Wydał mi się bardzo podobny do kota". Już zdradzałem na Facebooku (i to dwukrotnie), że nad ekranem monitora wisi plakat z tego właśnie filmu. Dla wielu,wielu z nas będzie to rewelacyjne wcielenie Harrego Callahana.  "Brudny Harry / Dirty Harry" podbił serca od "pierwszego obejrzenia". I chyba nie pomylę się, że 1971 r. rozpoczął triumfalny pochód Eastwooda przez ekrany kin?
"Jest w Eastwoodzie coś, czego żadne psychoanalityk nie tylko nie byłby w stanie zgłębić... Clint Eastwood jest ciekawą postacią ekranową dlatego, że to, co nosi w sobie, jest ciekawsze niż jego życie" - napisał krytyk filmowy Andrew Sarris. Aktorka, więcej niż przyjaciółka, ba! zagrała w kilku jego filmach Sondra Locke tak oceniła Clinta: "Można go znać przez wiele lat i nigdy nie być pewnym, co myli. Jest jednym z najserdeczniejszych ludzi na świecie, ale jednoczenie zachowuje wyraźny dystans, nosi w sobie pewną tajemnicę".


"Żeby wejść do gildii reżyserów amerykańskich, trzeba było dostać od kogoś pracę - to sam Clint - Więc sam dałem sobie pracę. Powiedziałem: chłopie, masz pracę".  Nie wiem kogo bardziej cenić: Eastwooda - aktora, czy Eastwooda - reżysera. Ja w każdym bądź razie chodziłem do kina na NIEGO CAŁEGO. Wychodziłem ze "świątyń X muzy" pod wrażeniem takich rewelacyjnych obrazów, jak "Bez przebaczenia / Unforgiven", "Za wszelką cenę / Million Dollar Baby", "Sztandary chwały / Flags of Our Fathers", czy "Gran Torino". Umiał rozśmieszać, jak w "Kosmicznych kowbojach / Space Cowboys" (choć chwilami tam nam wcale nie do śmiechu), albo poruszać wzruszeniem, jak we wspomnianym "Gran Torino". Wal Kowalski w jego wykonaniu, to genialny rys człowieka, jego przemiany i wyborów. Czy jakoś wpłynął w USA na spojrzenie i ocenę o Polakach? Za takie kreacje chciałoby się napisać do Mistrza: "Thank you Mr. Eastwood". Pięknie ujęła to amerykańska pisarka, feministka Molly Haskell: "Na film z Eastwoodem idzie się z określonym oczekiwaniem. (...) Człowiek wie, co otrzyma, a także, co o wiele ważniejszego, czego nie otrzyma. Nie otrzyma wszystkiego". 
Laureat kilku Oscarów, kawaler Legii Honorowej, wyróżniony amerykańskim  Narodowym Medalem Sztuki  / National Medal of Arts - towarzyszy nam od dekad wielu! Podoba mi się taki rys: "Napięty, przygarbiony, potężnie zbudowany; subtelnie rzeźbiona, ponura twarz, głos zaskakująco cichy, płowa czupryna, sprężysty chód (najbardziej charakterystyczny od czasów Fondy), zmrożone oczy u lodowate spojrzenie pełne niewypowiedzianych melancholii". Tak zapamiętał go Robert Mazzocco "...is an American poet and critic". Rewelacyjne jest stwierdzenie Jamesa Wolcotta: "Clint Eastwood to wysoki, rzeźbiony kawałek drewna - słup totemiczny ze stopami... Wydaje się żuć łuskę po pocisku".


85. lat, to piękny, ba! szacowny Jubileusz. Jako ojciec mam satysfakcję, że wciągnąłem mego Syna w orbitę takiej wielkości! To dzięki zasobom synowskiego księgozbioru mogłem wzbogacić to rocznicowe pisanie o garść cytatów (te od Bohatera zostawiam na zakończenie) - bez których moje pisanie byłoby tylko taką sobie paplaniną. Myślę o biografiach autorstwa Douglasa Thompsona & Marca Eliota. Tym bardziej memu Jedynemu Synowi dedykuję ten post. 
Muszę przyznać, że... zazdroszczę Mistrzowi zdrowia i kondycji - mieć tyle lat i tworzyć jeszcze arcydzieła? Nawet gdyby pozostały po Nim tylko takie filmy, jak "Oszukana / Changeling" lub "Co się wydarzyło w Madison County / The Bridges of Madison County", to świat dowiedziałby się, jak ciekawą osobowością był Clint Eastwood. Na zamknięcie pozostawiłem kilka cytatów samego Clinta Eastwooda. Oto swoisty autoportret lub rys do obrazu (jak kto woli). Wybór, jak zwykle, bardzo subiektywny:
  • Życie? To improwizacja od początku do końca.
  • Wciąż jestem dzieckiem.
  • Przykre przeżycia z dzieciństwa? Dorastałem w najgorszych latach kryzysu, ale nie wiedziałem, że mogą być inne czasy; człowiek zna tylko to, co widział.
  • Ojciec nauczył mnie, że trzeba samemu zadbać o siebie, bo nikt za ciebie tego nie zrobi.
  • Zapracowałem na każdy okruch chleba, który zjadłem.
  • Uczyłem się nawet od moich scenarzystów.
  • Nie ma nic gorszego niż traktować kogo jak swoją własność.
  • Miłość nie jest na wyciągnięcie ręki, potrzebuje czasu.
  • Świat to miejsce pełne przemocy - i nie da się od tego uciec.
  • Wszędzie jestem rozpoznawalny i lubię to. To przecież oznaka sukcesu.
  • Jeśli wyrządzasz zło, wraca ono do ciebie w innej postaci - bardzo przekonuje mnie ta filozofia.
  • Istnieją dwie typowo amerykańskie formy sztuki, western i jazz. To zabawne, że Amerykanie nie kultywują żadnej z nich. 
  • ...nie  zamierzam wynajmować kogo tylko dlatego, że ma znane nazwisko. Nawet najlepiej opłacani faceci potrafią wyprodukować gówno.
  • Wszystkie błędy, które popełniłem, odłożyłem na bok, a w pamięci zachowałem tylko dobre rzeczy, których się nauczyłem, i w tej chwili wiem na tyle dużo, by mieć pełną kontrolę nad swoimi projektami i otrzymać od aktorów to, czego chcę.
  • Dla mnie miłość do drugiej osoby oznacza szacunek dla jej uczuć - szanowanie prywatności i akceptowanie jej wad.
  • Obecne pokolenie jest ciotowate, wszyscy tylko bez przerwy mówią: "Może podjedziemy do tego psychologicznie?".
  • Odradzano mi robienie prawie wszystkiego, co zrobiłem.
  • Zawsze uważałem się za zbyt dużego indywidualistę, żeby opowiadać się za prawicą lub lewicą.
  • Jest tylko jeden sposób na szczęśliwe małżeństwo i gdy tylko go odkryłem, ponownie się ożeniłem.
  • Problem z tak długim życiem jak moje polega na tym, że nie da się zapamiętać nazwisk tych wszystkich ludzi, których się spotkało.
  • Żyję własnym życiem, a skoro inni tego nie potrafią, to już ich problem.
  • Z wielkim szacunkiem podchodzę do gry aktorskiej i nie chcę, żeby odbiorca miał świadomość istnienia kamery, operatora czy innych ludzi na planie.
  • ...w przypadku mężczyzny są pewne zalety bycia starszym.
  • Moje życie przypomina dziewięć ostatnich dołków [golfa]. Czasami gra się na nich lepiej. Nie dlatego, że stałeś się lepszy, ale dlatego, że może zdążyłeś zmądrzeć.
  • Dojrzałem, mam zupełnie inne spojrzenie na niektóre sprawy, ale myślę, każdemu by się to przydało.
Ostatnie zdanie (z 2003 r.)  niech należy jednak do osoby wyjątkowej, pani Ruth Eastwood (1909-2006), matki Aktora:"Kiedy miał cztery lata, odkryliśmy, że jest uczulony na psy i koty, więc zaczęłam hodować węże. W pewnym momencie miał ich trzynaście. Myślę, że jest człowiekiem o nadprzyrodzonych zdolnościach".


PS: Przypomnę, że jutro 89. urodziny innej wielkości rodem z Hollywood - M. M.

1 komentarz: