piątek, marca 20, 2015

Przeczytania... (32) George Gilder "Bogactwo i ubóstwo" (Wydawnictwo ZYSK i S-KA)

Coś dla mnie niebywałego: przeczytałem książkę o ekonomii? Równie dobrze mógłbym sięgnąć po życiorys Czyngis-chana skreślony staro-mongolskim? Proszę wziąć pod uwagę fakt, że żaden egzamin na UMK w Toruniu nie był przeze mnie zdawany z takim mozołem i wielokrotnością ocierającą się o studenckie samozniszczenie, jak ten z ekonomii politycznej. Tak, jeszcze za komuny, kiedy wmawiano nam wyższość gospodarki socjalistycznej nad kapitalistyczną. Ile bym wtedy dał memu prześladowcy egzaminatorskiemu, żeby móc mu rzucić (w twarz?) choćby taki cytat: "Jeśli politycy chcą mieć centralne planowanie i nakazy, nie mogą mieć dynamiki życia. Gospodarka nakazowa niemal z definicji jest gospodarką bezpłodną, która może osiągnąć postęp tylko poprzez pożyczanie lub kradzież z zagranicy".  No, ale wtedy (druga połowa lat 80-tych XX w.)  t a k i e  prawdy, to była: 1. herezja! 2. podkopywanie sojuszy z bratnim Z.S.R.R.! 3. nawoływanie do demontażu systemu socjalistycznego!...  Jeśli jakiś tuman polityczny dziś drze się (czytaj: mordę), że po 1989 r. nic się między Odrą i Bugiem nie zmieniło, to ja już czegoś nie rozumiem! Mogła-że w PR.L.-u ukazać się książka Georgea Gildera "Bogactwo i ubóstwo"? No to teraz możemy! Mogę tylko podziękować Wydawnictwu ZYSK i S-KA, że   t a k a   książka trafiła w moje ręce!
Wyszydzany przez komunistów, w chwili obejmowania urzędu nad Potomakiem, Ronald Reagan (1911-2004), to o książce G. Gildera miał się wyrazić: "Codziennie przed snem czytam dwie strony Biblii i dwie strony Bogactwa i ubóstwa George'a Gildera", co zresztą Wydawnictwo przypomniało, bo m. in. ten cytat znajdziemy na okładce książki. Rekomendacja z najwyższej półki. Wtóruje mu sam Bill Gates, który miał powiedzieć: "Gilder jest niezwykle inspirujący, nawet jeśli się z nim nie zgadzamy. Przeważnie jednak przyznaję mu rację". I to powinno stanowić kamień milowy całej mej rekomendacji? Bo gdzie mi sięgać do równania się z   t a k i m i   nazwiskami.
Każde moje czytanie wygląda tak samo? Książka, ołówek i... podkreślanie, zakreślanie, zapisywanie stron, na których są odpowiednie cytaty. Posłużę się jedną ze stron, dokładnie 496. Proszę zwrócić uwagę: tylko tych kilka zdań juz mogłoby stanowić bazę dla wspólnej (między nami Czytelnikami) wymiany myśli:
  • Wyobraźnia, intuicja i hipoteza to zaledwie pierwsze kroki poznania.
  • ...umysł ludzki zdolny jest do nieustannego wytwarzania idei, myśliciel musi dokonywać wyboru poszczególnych koncepcji, w które ma uwierzyć.
  • Idea nie ujawni sie w pełni i nie ujawni swoich możliwości, póki człowiek w nią nie uwierzy, nie odda sie jej, nie zaangażuje się w nią emocjonalnie - w pewnym sensie nie pokocha jej.
  • Twórcza myśl wymaga aktu wiary.
  • Człowiekowi, któremu nie ośmiela się kochać, cały świat wydaje się jałowy i nudny, a przyszłość zgubną.
  • To wiara i miłość napełniają idee życiem i ogniem.
  • Każda myśl twórcza jest [...] w pewnym sensie religijna, jest najpierw produktem wiary i ufności.
  • Fanatyk jest człowiekiem, który chwyta ideę i narzuca jej swą wolę, nie licząc się z reakcją świata i faktami.
  • Myśl twórcza musi być otwarta na zmianę i niespodziankę.
  • Musi istnieć zjawisko rozwodu i odrzucenia.
Kogoś zdziwiły te... myśli wygrzebane? Że pomyliłem autorów? To pewnie jakiś esej moralizatorski, a nie rozprawa ekonomiczna? Ależ nie - to Gilder! Dlatego to lektura, która nas nie zanudzi swoją ekonomicznością, rozważaniami, teoriami. Jest ich mnóstwo! Proszę się nie obawiać. Choć dla kogoś, kto bezpiecznym łukiem omija każda książkę z tej dziedziny podpowiem: nie bój się bracie! tu nie ma suchych liczb, mnogości tabel, języka od którego ucho więdnie! Czytając Gildera po prostu nie można się nudzić. i tak, jak chce Bill Gates można się "z nim nie zgadzać", ale dla mnie, to czysta rewelacja. Ktoś rzuci: dorwał się histeryk nie do swego ogródka i... kadzi. i będę kadził, bo to kawał rewelacyjnej literatury! Tak, literatury. Nie profesorskiego wykładu, bo pewnie odrzuciłbym go juz po pierwszych kilkunastu stronach. A ja - czytałem, stronę po stronie, az do samego końca, aż do pięćset siódmej strony!
  • Większość najbardziej wielkodusznych uczynków świata pochodzi z pracy i poświęcenia zwykłych ludzi, utrzymujących swe rodziny, zakładających małe firmy, wykonujących użyteczne usługi, nieustannie oddających swe zarobki w sprawie poprawy losu ludzkości.
  • Kapitalizm, zdaniem moich krytyków, jest jedynie mechanizmem pozwalającym zaspokoić indywidualne upodobania i potrzeby, których moralny charakter jest bez znaczenia dla systemu.
  • Liczebność ludzi i ich potrzeby rosną z roku na rok, wiedza i technika nieustannie dostarczają niespodzianek.
  • Inwestycje są w rzeczywistości celowymi eksperymentami i bez względu na to, czy i jaki przynoszą dochód, zawsze ich rezultatem jest informacja.
  • Ryzykant, który domaga sie pełnego zabezpieczenia nowych dochodów, przywódca szukający stabilnej opinii publicznej, zawsze będą działać zbyt nieśmiało i zbyt późno.
  • Nie ma żadnej alternatywy prócz miernoty i stagnacji.
  • Człowiek, który kształtuje przyszłość, musi zawsze żyć pośród wątpliwości i wobec tego prosperować, opierając się na wierze.
  • Przyszłość demokracji zachodniej i kapitalizmu zależy od tego, czy ta wiara wciąż żyje w krajach, które ją zrodziły.
Trudno odrzucić, to co wynotowałem! Ktoś znowu sie odezwie i powie: oczywistości! Fakt! Ale czy ów maruda sam TO napisał? Czy nie potrzebujemy na swojej drodze kogoś lub czegoś na czym wesprzemy własne przekonania? Książka Gildera świetnie sie do tego nadaje. Cały czas piszę hymn pochwalny? No, to Czytelnik, który zna już "Bogactwo i ubóstwo" powie: staroctwo! Że rzecz powstała gdzieś w latach osiemdziesiątych XX w. i nie uwzględnia dokonań ostaniach trzech dekad? Święta prawda! to, co pisze o Murzynach (nie o Afro-Amerykanach) może nas razić (?) dziejowym przeterminowaniem? Mamy prezydenturę Baracka Obamy, to co nas interesują te wątki o wydobywaniu się tychże z tzw. nizin? A choćby po to, aby nie grzęznąc w ciągłych stereotypach! To, jak z wmawianiem, że Abe Lincoln od samego upadku Fortu Sumter dążył do wyzwolenia niewolników na Południu!
Socjalizmowi dostaje się, jak na to zasługiwał, zdrowo! Już pierwsze zdanie w pierwszym rozdziale nie pozostawia złudzeń, jak G. Gilder oceniał ten chory ustrój (dorzucam zaraz za nim również kilka innych). Nie zapominajmy przy okazji, że pisał TO, kiedy ustrój ów ani myślał znikać, Kreml trzymał "za mordę" demoludy stalową ręką:
  • Najważniejszym wydarzeniem w dziejach współczesnej myśli społecznej jest śmierć marzeń o socjalizmie.
  • ...pięćdziesiąt lat socjalistycznej rzeczywistości - w każdej formie, cząstkowej i pełnej - nie zostawiło zbyt wiele miejsca na idealistyczne mrzonki.
  • Jeśli socjalizm jest martwy, jeśli jest w jakimś sensie bankrutem intelektualnym, moralnym trupem, jak powiadają niektórzy, to dlaczego wizja kapitalistyczna zdaje sie tak niebezpiecznie balansować na krawędzi samego śmietnika historii?
  • Socjalizm stanowi polisę ubezpieczeniową wykupioną przez wszystkich uczestników gospodarki narodowej po to, by uchronić się przed ryzykiem.
  • Cała gospodarka, zamiast czerpać korzyści z wielkich darów i doświadczeń, narażoną jest na znacznie większe ryzyko pozostania statyczną w dynamicznym świecie.
  • Gospodarka socjalistyczna przechodzi od racjonalnej definicji potrzeb, czyli popytów, do nakazowo-planowych podaży.
  • Rządzi racjonalność, a racjonalność wyklucza budzącą grozę niepewność i odpowiednie akty wiary, niezbędne dla rozwijającego sie i innowacyjnego systemu. 
  • Pieniądz w gospodarce planowej bywa zazwyczaj oszustwem lub fałszywą obietnicą, ponieważ o zakupach w znacznej mierze zdecydowano wcześniej. 
"Bogactwo i ubóstwo" G. Gildera nie pozostawia nas obojętnym wobec prawideł ekonomicznych. Gdybym chciał tu zacytować, to wszystko, co skupiło moją, subiektywną uwagę historyka, to musiałoby tu być wypisów na kilka metrów! Przyznaję, że chwilami... rozmawiałem z książkę! Potakiwałem jej, tak przyznawałem jej rację. Uświadomiła mi, że moje ekonomiczne myślenie humanisty wcale nie jest takie "kulawe". Jako Polaka ucieszyło mnie, że Gilder oprócz wielkich ekonomistów zaszłych i współczesnych czasów, powoływał się na myśl polityczną  n a s z e g o  prof. Leszka Kołakowskiego (1927-2009), ba! daje cytat! Proszę zerknąć na stosowne strony. Zresztą pewnych poloniców jest więcej. Proszę mi wierzyć: nie mamy powodów do wstydu...
Chciałoby się wysypać ten cały wór cytatów i prawideł, jakich jest mrowie. Moją myślą jest przyciągnąć do lektury, a nie odstraszyć. Książka Georgea Gildera broni sie sama. Tak, to klasyk gatunku z tych na wielkie "K". Na pewno ekonomista dostrzeże inne jej walory, niż magistra od królów i bitew! Ale na tym chyba opiera się wartość podobnych dzieł, że odczytywane przez różnych Czytelników dostarczają różnej strawy. Mogę z czytelniczą uczciwością napisać: nie spodziewałem się ze swej strony   t a k i e g o   odbioru. Ale to jednak moją uwagę przykuły przeszło 500 stron wywodu ekonomicznego! Cóż więcej dodać: "Bogactwo i ubóstwo" G. Gildera, aby się przekonać o jej wartości!
  • Pieniądz niesie ze sobą przesłankę do wiary i dar wolności. 
  • ...państwowe miejsca pracy niezbyt często prowadzą do kariery biznesowej lub zawodowej.
  • Źródłem siły kapitalizmu jest podażowa strona gospodarki.
  • W noosferze kapitalizmu wszelkie bogactwa muszą ostatecznie zapełnić lukę pomiędzy myślami a przedmiotami. 
  • Bogactwo nie rodzi się [...] z polityki ani ciepłych posad.
  • Zamiast mówić, że bogactwo powoduje nędzę, znacznie słuszniej byłoby twierdzić, że ubóstwo spowodowane jest rozpowszechnianym przekonaniem, iż powoduje je bogactwo. 
  • Cnoty publiczne, takie jak charyzma, mądrość, godność oraz duch walki, wymykają się się kryterium wydajności - równie łatwo można by próbować zliczyć anioły, które być może pląsają w głowie burmistrza idealisty. 
  • Liberałom, jak się wydaje, marzy się bogactwo bez ludzi bogatych.
  • Maska dobrych manier i hipokryzji najlepiej przylega do twarzy w świecie pieniądza i seksu, gdzie toczy się najbardziej zaciekła walka. 
  • Politycy, którzy zwyciężyli w bezwzględnej rywalizacji rozumu i ryzyka, stają się naturalnymi sojusznikami biurokracji i przywilejów oraz zawziętymi wrogami wzrostu gospodarki i jej witalności.
  • Odziedziczenie majątku, jak sie okazuje, często niszczy cechy przedsiębiorczości niezbędne dla jej utrzymania.
  • Nawet wśród wyjątkowo ambitnych i zdecydowanych ludzi miłość własna prowadzi nie do oddawania siebie i swego złota królestwu ryzyka i losu, kształtowanemu przez czyjeś decyzje na rynku, lecz raczej do walki o władzę nad innymi, by narzucić im wymysły radykalnej, nieomylnej polityki.
  • Ponieważ praca jest początkowo nieprzyjemna, wykonuje się ja głównie pod batem konieczności psychologicznej lub materialnej.

2 komentarze:

  1. Oj pamiętam dokładnie ten czas, kiedy wmawiano również i mi ... wyższość gospodarki socjalistycznej nad kapitalistyczną. To był 1978 rok. Polibuda. Szczecin. Wydział Chemii. Pierwszy rok na studiach, i Ekonomia Polityczna Socjalizmu, bodajże na bazie podręcznika Szeflera... No ale memu prześladowcy egzaminatorskiemu, nie dałbym w twarz :) Co ciekawe, miał On taką klasę, żeby na zajęciach seminaryjnych, dodatkowych i dobrowolnych, bo tacy byliśmy wtedy ciekawi świata, zasugerował nam wtedy myśl taką samą jaką pan zacytował z tej książki: "Jeśli politycy chcą mieć centralne planowanie i nakazy, nie mogą mieć dynamiki życia. Gospodarka nakazowa niemal z definicji jest gospodarką bezpłodną, która może osiągnąć postęp tylko poprzez pożyczanie lub kradzież z zagranicy". Pamiętam to do dzisiaj, albowiem wtedy zastanawialiśmy się, kiedy jego za to zwolnią z pracy... Fajna recenzja. Zainspirował mnie waść. Chyba po nią sięgnę. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę, skoro mnie anty-ekonomistę na egzaminie ta książka tak urzekła, to raz jeszcze mogę tylko polecić. Dla naszej kondycji intelektualnej warto od czasu do czas zboczyć "z koronnej dziedziny" i czegoś jeszcze dowiedzieć się...

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.