środa, lutego 25, 2015

Przeczytania... (28) Krzysztof Kąkolewski "Diament odnaleziony w popiele" (Wydawnictwo ZYSK i S-KA)

Miłośników dobrego reportażu nie muszę przekonywać, aby sięgnęli po książkę klasyka gatunku, jakim bez wątpienia jest KRZYSZTOF KĄKOLEWSKI! Wydawnictwo ZYSK i S-KA przypomniało "Diament odnaleziony w popiele". Nie wiedziałem, że jakiś czas temu przypomniało bodaj jednej z najważniejszych tytułów tego Autora, a mianowicie "Co u pana słychać?". Jeżeli Młody Czytelnik nie zna, to musi koniecznie odnaleźć tą pozycję. To kanon, wręcz lektura obowiązkowa!
Nie przesadzę, że też zaliczam się do pokolenia, na którym adaptacja filmowa książki Jerzego Andrzejewskiego wywarło ogromne wrażenie. Choć ze zrozumiałych względów nie mogę pamiętać kinowej premiery filmu Andrzeja Wajdy. Nadrobił to kilka lat temu mój Syn, który zabrał mnie do kina na cyfrowo zrekonstruowany film ze Zbyszkiem Cybulskim. 

Książka K. Kąkolewskiego (podzielona na dwie części) nie jest przewodnikiem po literaturze i jego filmowej adaptacji. Autor tropi związki pierwowzoru literackiego z rzeczywistym stanem Polski w maju 1945 r. Wprowadza nas w świat samego Jerzego Andrzejewskiego i jego... uwikłania w historię. Ile historii w opowiadanej historii? Jak koneksje, naciski, wgląd w powstawany tekst miała... ówczesna władza?
Kąkolewski sam przyznaje: "Poszukiwanie praformy fabuły książki Jerzego Andrzejewskiego i filmu Andrzeja Wajdy,wysiłki zmierzające do znalezienia udokumentowanej, autentycznej historii, którą mogli opowiedzieć autorowi powieści funkcjonariusze UB, trwało latami". Chwilami przeciera się oczy z zaskoczenia i przerażenia! Informatorami mieli być funkcjonariusze MBP. Tak, Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego? Włosy na głowie stają dęba, kiedy padają nazwiska zbrodniarzy systemu komunistycznego tej miary co Berman, Różański! 
Przy tej okazji Kąkolewski oczywiście rysuje sylwetki stalinowskich bandytów, dla których wrogami byli wspominani w książce i filmie "Wilk" czy "Szary". Na ile autentyczni byli ludzie pokroju Szczuki czy Wrony? Wychodzi na to, że ten ostatni, to niemal wierna kalka autentystycznej postaci o tym nazwisku!Po lekturze książki Kąkolewskiego możemy stracić sympatię do szatniarza (w tej roli niezapomniany Jan Ciecierski), bo według pewnej logiki epoki powinien był być na usługach... UB?
Kąkolewski dużo miejsca poświęca Ostrowcu Świętokrzyskiemu, w którym osadzono akcję dramatu. Dzięki sięgnięciu po inne opracowania naukowe poznamy, że właśnie wtedy został tam zastrzelony pewien komunistyczny działacz towarzysz Jan Foremniak. Książkowo-filmowy Szczuka. Jest i rys biograficzny niedoszłego profesora Skwarka, którego "nadmierne gadulstwo" doprowadziło do jedynego w komunistycznej Polsce zmielenia książki spłodzonej przez ideowego komunistę?
Dla nikogo nie ulega wątpliwości, że mir w Narodzie bohaterów "Popiołu i diamentu", oczywiście tego filmowego, zawdzięczano kreacjom dwóch niepospolitych i tragicznych (na różne sposób) aktorów: Zbigniewa Cybulskiego i Adam Pawlikowskiego. "nawet Marlena Dietrich - pisze Kąkolewski w pewnym miejscu - polubiła Maćka-Zbyszka i poświeciła mu w swoich wspomnieniach zadziwiająco długi fragment".
Autor myli się, co do kolejności śmierci aktorów, kiedy jako pierwszego wymienia Bogumiła Kobielę (Drewnowski). Aktor zmarł w wyniku ran odniesionych w wypadku drogowym w 1969 r.  A przecież Zbyszek Cybulski (Maciek Chełmicki) zginął tragicznie na wrocławskim dworcu PKP w 1967 r. Adam Pawlikowski utytłany w historię nie wytrzymał ciśnienia, jakie wokół niego wytworzyło środowisko. Popełnił samobójstwo w 1976 r. Niespełna dekada i śmierć trzech ważnych aktorów. Pozostawiam do wyczytania, jak się fabuła "Popiołu i diamentu" odbiła na Andrzejewskim i samym Wajdzie! Pouczające memento? Tak się kończy "Część pierwsza" książki.
"Drugą część" poświęcił K. Kąkolewski Stanisławowi KOSICKIEMU. Specjalnie użyłem dużych liter, bo to faktyczny pierwowzór... Maćka Chełmickiego! Podejrzewam, że wielu z nas nie miało chyba pojęcia, że ktoś taki w ogóle istniał. Chełmicki nie był li tylko tworem fantazji Andrzejewskiego! Sam Autor, chyba nie potrafił ukryć emocji, które nim targały, skoro swój wywiad rozpoczął od zdań: "Więc pan żyje? Nie mogę uwierzyć, że pana widzę, że z panem rozmawiam". I snuje się opowieść o "wojennej robocie" poczynając od batów "na goły tyłek" pewnej konfidentki, po akcji likwidujące zdrajców Narodu polskiego!
"Nie. Nie miałem wyrzutów sumienia. Dowódcy to wiedzieli. [...] Nie było wiadomo, kogo zabiłem. Komuniści trzymali to w tajemnicy. Szalało śledztwo w celu ustalenia, kim my byliśmy" - wspominał o zamachu w Ostrowcu, który poniekąd znamy z książki i filmu.

Zbigniew Cybulski i Adam Pawlikowski "Popiół i diament" reż. A. Wajda
Czy w takich okolicznościach mogla rodzic się miłość? To pytanie nasuwa się po fali opinii o najnowszym filmie o powstaniu warszawskim. Jak nic zbieramy żniwo lat minionych, kiedy wmawiano nam, że tamta młodzież (wyrosła w "Szarych Szeregach") tylko wzdychała do Ojczyzny, walczyła itd. No to mamy kolejne odbrązowienie. Staszek, po akcji, ukrywał się z Baśką. Kąkolewski, w oparciu o wspomnienia swego autentycznego bohatera, nie kryje faktu: "Coś się zmieniło między nimi. W chwili gdy przestali jak szaleni uciekać, Staś dostrzegł, ze przez te cztery dni, od kiedy zabił człowieka, tamto jego życie skończyło się. [...] Czy wielka miłość do kogoś, kogo prawie nie znamy może narodzić się w ciągu czterech dni? Jedyna miłość na całe życie?". Nic nie jest proste. Oczywiste. Dlatego wart zerknąć i odnaleźć los tych dwojga w "Diamencie odnaleziony w popiele".
Bo to był dramat, jaki zgotowało stalinowski aparat terroru dla żołnierzy podziemia. Kazamaty, nieludzkie śledztwa, wyroki śmierci! Kąkolewski zanotował: "Człowiek nie jest przygotowany na spotkanie z Bogiem, Staś stwierdził, że nie umie się modlić. Nie potrafił prosić Boga!". Proszę mi wierzyć - mamy krótki moralitet z religią w tle...
Jak nadeszło ocalenie? Dlaczego po latach możliwa była rozmowa autora z jego Bohaterem? Zasługa "prawa łaski" z jakiej skorzystał stalinowski satrapa Bierut? NIE! "Cela po celi zdobywcy więzienia musieli wysadzać drzwi. aby tylko nie porozrywały ocalonych. Potworne huki, serie rkm-ów i peemów przerażają komunistów w mieście [Kielcach - przyp. KN]" - to "Szary" rozbijał tą mordownię! "Jedną z rzeczy nieopisywalnych jest oswobodzenie ludzi, którzy byli skazani na mękę i śmierć. Pieśń dziękczynną tworzy chóralny krzyk, ryk, wrzask, płacz, jęk już umarłych w swoich myślach, a teraz wracających do życia i wolnych!". 


Kąkolewski wraca do Andrzejewskiego i wykorzystania faktu zamachu w literaturze: "Osobnych dociekań wymaga fakt - pisze - że sprawa ta nigdy nie była - poza przekazaniem jej Andrzejewskiemu - wykorzystana propagandowo, a sam Foremniak nie wszedł do panteonu bohaterów socjalizmu, pamięć o nim zanikła całkowicie". Ciekawie potoczył się los... grobu towarzysza Foremniaka. Nie łudźmy się: cmentarze też są miejscami fałszowania historii lub swoistych pół-prawd!
Los prawdziwego Maćka Chełmickiego, czyli Stanisława Kosickiego, to prawdziwa "droga przez mękę". Mściwy system nie zapomniał o nim. Zniszczył Jego życie! To trzeba przeczytać i przeżyć. To smutne dopełnienie "Popiołu i diamentu":

Coraz to z Ciebie jako z drzazgi smolnej
Wokoło lecą szmaty zapalone
Gorejąc nie wiesz czy stawasz się wolny
Czy to co Twoje będzie zatracone
Czy popiół tylko zostanie i zamęt
Co idzie w przepaść z burzą.
Czy zostanie
Na dnie popiołu gwiaździsty dyjament
Wiekuistego zwycięstwa zaranie?


Brak komentarzy: