piątek, grudnia 26, 2014

Tuwim... - ostatni rozdział?

"...jest w Sowietach jakiś patos, jest wysokość zamierzeń, choćby głód, brud, smród i nawet okrucieństwo cechowały przełom, jaki sie tam dokonał. Sam dobrobyt nie może być ideałem ludzkości. (...). O najwznioślejsze, najszlachetniejsze na świecie sprawy walczyli zawsze Czerwoni. straszenie słowami «bolszewik», «mason», «żyd», «komunista» i cały repertuar żurnalii endecku-sanacyjnej jest słabą bronią w roku 1941, który ostatecznie rozłamał społeczeństwa na dwa i tylko dwa obozy: krzywdzicieli i pokrzywdzonych" - ten m. in, fragment listu do siostry, jaki napisał Julian TUWIM, przypomniał w doskonałej biografii "Tuwim wylękniony bluźnierca" Mariusz URBANEK (Wydawnictwo ISKRY). 
Wiemy doskonale, że Julian Tuwim, to nie tylko "Słoń Trąbalski", "Pan Maluśkiewicz i wieloryb" czy rewelacyjna "Lokomotywa". Książka Mariusza Urbanka daje nam obraz życia i twórczości przez wszystkie burzliwe lata. Niczego nie zamiata "pod dywan". Bo się tego po prostu nie da zrobić. Nawet jesli kogoś niewiele wzrusza los autora "Kwiatów polskich" , to znajdą się nowi-kolumbowie, którzy odsłonią przed nim splugawienie pióra Mistrza.
Zacne Wydawnictwo ISKRY podsuwa nam jeszcze jedną, wyjątkową lekturę,  która było bohaterką moich "Przeczytań...".   Bo to tomiszcze, do którego trzeba wracać i z niego czerpać, tym bardziej, że jest oryginalnem w swoi rodzaju: "SILVA RERUM" Mieczysława GRYDZEWSKIEGO. To dzieło będzie nam drogowskazem dla zrozumienia Tuwima? Zapewne jednym "ze sposobów".
"Można zaryzykować twierdzenie, że po śmierci Żeromskiego Tuwim był, obok boya-Żeleńskiego, najsławniejszym nazwiskiem literatury polskiej. Nie chodzi w danej chwili o hierarchię wartości, chodzi po prostu o popularność o oddźwięk" - tak w 1950 r. pisał na emigracji Grydzewski. Wspomniał, że kiedy w 1939 r. Sowieci zajęli polski Lwów pragnęli pozyskać poetę i usilnie go szukali. Grydzewski myśl tą skończył: "Ale Tuwim przedkładał wówczas zgniły Zachód nad opiekę sprzymierzonego z Hitlerem Stalina". Po zakończeniu wojny takich wątpliwości mieć nie będzie? Wróci. Jeśli ten fakt zestawimy z tym, co pisał do siostry, to chyba nie powinniśmy być zbytnio zdziwieni?
Dwa lata wcześniej Grydzewski opublikował tekst "Kwiaty polskie". Tuwim już był w kraju: "W
najbliższym czasie ma sie wreszcie ukazać poemat Tuwima Kwiaty polskie, jak słychać, poddany dokładnie czystce przez zachowującego się coraz bezczelniej domorosłego Żdanowa literatury polskiej, p. Borejszę". Wracam do tekstu z 1950. Grydzewski nisko oceniał polityczne wyczucie swego dawnego kompana: "...zawsze żył w zupełnym oderwaniu od rzeczywistości, od jakichkolwiek zagadnień społecznych, głuchy i ślepy na niedole upośledzonych, żyje w tym odosobnieniu w dalszym ciągu. Gromiąc «faszyzm» i «fabrykantów», nie zdając sobie sprawy, że luksusowe warunki bytu, które sobie stworzył, są na tle dzisiejszej Polski taka samą obrzydliwością, jaka były pałace Poznańskich i Scheiblerów na tle nędzy ówczesnej Łodzi (...)".
Warto przypomnieć, co w tym okresie myślał o Tuwimie inny "reżimowy poeta", a mianowicie... Czesław MIŁOSZ: "Polska, jaką pamiętał sprzed wojny, była rasistowska i mentalnie faszystowska, toteż jedynie ustrój posługujący się przemocą i cenzurą był zdolny ją zmienić". Grydzewski myśląc o okrojonym wydaniu "Kwiatów polskich", pisał: "Fałszowanie własnych utworów stało się pod dyktaturą totalną rzeczą powszechną". I wylicza, co zniknęło z poetyckiego dzieła. I wcale sie temu nie dziwi: "....cenzura żadną miarą by nie puściła, ale wolno mieć pretensje do innych, na ochotnika poniewierających samych siebie". Grydzewski w pewnym momencie stawia tezę, pewnik osobowo twórczy Poety: "Tuwim jest dziedzicznym beniaminkiem każdego reżimu". To stąd rodziły się takie strofy, jak te zaczerpnięte z "Do narodu radzieckiego":
Ludzi wielkich - nic nie uchroni
Przed poezją historii: legendą.
Już za życia zapowiedź im dzwoni
O tej pieśni, co śpiewać im będą.
Dzisiaj - cisi, strudzeni i skromni
W prozie dnia pogrążeni są szarej,
Ale tli się już płomyk potomny,
Co wybuchnie błękitnym pożarem.
Grydzewski  nie ma złudzeń, co do roli Tuwima w historii polskiej literatury? "Willa z basenem czy nawet pałacyk Tuwima, wystawiony za dochody z mieszczańskich fars i operetek, które Tuwim jak przerabiał za Piłsudskiego, tak przerabia za Bieruta i przerabiać będzie za Andersa (w myśl zasady: «Jakikolwiek jest los  Polski, zawsze wiersze pisze Molski»), nie dowodzi jeszcze, by pisarz mógł się tam poświęcić «wyłącznie pracy literackiej, a «piękne mieszkania» ogółu pisarzy polskich należą do majaków bujnej wyobraźni p. Miłosza". 
W 1952 r. odnotował w artykule "Kłopotliwe dworactwo", taką oto deklarację na okoliczność urodzin samego Bieruta: "Dla uczczenia 60-tej rocznicy Waszych urodzin zobowiązuję się dokończyć przed 1 maja br. przekład poematu Mikołaja Niekrasowa Komu się na Rusi dobrze dzieje...". W "Poprawkach poetyckich" znajdziemy cudowna myśl, która powinna stanowić motto do wszelkich prac o związkach literatury z systemami politycznymi (bez względu na barwę): "Ustrój totalny nie służy twórczości". I dalej chłoszcze właśnie Tuwima za... "autorską kastrację" "Kwiatów polskich". Smutne są odnajdywane takie wnioski: "Nic bardziej nie świadczy o kłamliwości entuzjazmu Tuwima dla «Polski ludowej» niż jego własny marazm" i zabiera się do analizy kolejnego tomu poetyckiego wydanego w "wolnej i niepodległej", pt. "Piórem i piórkiem". 


Warto by było zacytować obszerne fragmenty "Obiit poeta", o tym, jak Julian Tuwim skalał swoje pióro po śmierci "Wielkiego Chorążego Pokoju", Józefa Stalina. Grydzewski przytacza fragmenty z tej panegirycznej prozy, żałobnego skowytu, nieutulonego żalu: "Wielka jest nasza ziemia, a nie ma na niej, jak długa i szeroka, takiego kilometra kwadratowego przestrzeni, na której ludzie nie opłakiwaliby śmierci ukochanego swego brata, obrońcy, nauczyciela, prawodawcy sumień - Józefa Stalina". Tekst zaczerpnął z krakowskiego "Przekroju". Jak ocenił Grydzewski te prozatorskie peany na cześć zmarłego Wszech-zbrodniarza, który miał na rękach krew pomordowanych w Katyniu, na sumieniu śmierć tysięcy zesłanych na Sybir i do Kazachstanu? "W całej enuncjacji Tuwima nie ma ani jednego słowa, które by coś znaczyło - wszystko tonie w najbardziej wytartych, wyleniałych, wybrakowanych frazesach, a co najbardziej w tych frazesach uderza, to zdumiewająca nieporadność pisarska Tuwima (...)". Czy dotarło do kraju zdanie: "Być może, nadejdzie dzień, kiedy Tuwim zemdleje (ze strachu), przypomniawszy sobie to, co o Stalinie napisał". To też słowa Tuwima, brzmią, jak ideowa deklaracja: "Tak, ugodził w nas cios. straszny cios. Ale w imię miłości dla Stalina, w imię wierności dla sztandaru, który On niósł przed nami, w imię nieugiętej wiary w słuszność sprawy, o którą walczył - my ten wielki cios przetworzymy w jeszcze większy bodziec do pracy, walki, hartu, wytrwałości".
Powyższy  cytat znalazłem w biografii Urbanka. On też uświadamia nam, że Tuwim "...nie dostał od losu szansy wytłumaczenia się się z wielu słów, które napisał w ciągu ostatnich lat życia. [...] Nie mógł wytłumaczyć się ani usprawiedliwić, nie mógł już niczego odwołać, jak odwoływali ci, których grzechy były nieporównanie większe". Julian Tuwim zmarł 27 grudnia 1953 r., 61. lat temu.
Nie znalazłem w "Silva rerum" żadnego tekstu Grydzewskiego, który odnosiłby się do tej grudniowe daty. W 1962 opublikował tekst pt. "Tuwim i młodzi poeci". To tam znalazłem szlachetną ocenę zmarłego Skamandryty: "Tuwim - na przekór swoim nieodpowiedzialnym zrywom politycznym - był człowiekiem szlachetnym". I przy tym zdaniu pozostańmy... Niedosyt? Mało? Proszę sięgnąć i po książkę M. Urbanka i po tom M. Grydzewskiego. Warto. Bez dwóch zdań warto. Jedno jest bezsprzecznie gwarantowane: po raz kolejny przekonujemy się, że nie ma historii wyłącznie białej i jedynie czarnej!...

PS: Czy to niezaskakujący zbieg okoliczności: Julian Tuwim zmarł w dniu 59. urodzin... Mieczysława Grydzewskiego?...

2 komentarze:

  1. A ja wciąż walczę, że tak znaczy tak, a nie - nie. Świat może być biało-czarny, tylko my czasem utrudniamy sobie ten podział. Tuwim to nie tylko jednorazowy epizod poetycki ze Stalinem. On zawsze był w jednym kolorze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dobry wpis.
    Nie nam oceniać nikogo, bo nie byliśmy w czyjejś skórze w trudnych wyborach, nie mamy pojęcia o lękach, kompleksach, emocjach. I choć byśmy się zaklinali, że nie zrobilibyśmy tego czy tamtego, tak naprawdę nie wiemy... Nie sądźmy, żebyśmy nie byli sądzeni. Bądźmy wdzięczni za poezję.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.