wtorek, sierpnia 26, 2014

Przeczytania... (7) - Małgorzata Terlecka-Reksnis "Holoubek. Rozmowy"

"Z dzisiejszej perspektywy może się to wydawać dziwne, ale rzeczywiście postrzegano mnie jako komika. Prawdopodobnie decydowały o tym warunki zewnętrzne: byłem straszliwie chudy, z całej urody miałem tylko uszy i nos. Nic innego poza komediami nie można było grać z takim wyglądem" - czytamy na s. 79 i 80 książki-wywiadu Małgorzaty Terleckiej-Reksnis "Holoubek. Rozmowy". Gustaw Holoubek (1923-2008) wielkim aktorem był. Tego nawet nie powinienem pisać. To oczywiste, jak 2+2=4. Jeżeli jestem w błędzie, to trudno. Nie przepadam za... tego rodzaju książkami? To bodaj moje trzecie odstępstwo. Wcześniej zrobiłem to dla Władysława Bartoszewskiego oraz profesora Henryka Samsonowicza. Mnie urzekły zdania, które dotyczyły... pochodzenia pana Gustawa Holoubka: "Pochodzę z rodziny dość skomplikowanej". Czyż nie piękny prolog  dla poznania dziejów własnych? "Ojciec był Czechem osiadłym w Polsce po I wojnie światowej, w której brał udział". W innym miejscu wspomina Ojca: "Dziwnym trafem losu ten czeski obywatel osiadł w Krakowie i został Polakiem. Pamiętam, że płakał trzy razy: kiedy grano hymn austriacki, czeski i polski". Mało? A to zapraszam na stronę 14, na kolejnej urokliwe zdjęcie Bohatera. Wiele bym dał, aby móc teraz być w miejscu, w którym uwieczniono Aktora: na krakowskich Plantach!...
Jeżeli ktoś szuka odkrywania się przed nami czytelnikami, to może się rozczarować? Jest tylko drobna wzmianka o małżeństwach, jedna o synu, żadnego o żonach! Nawet o pani Magdalenie Zawadzkiej? Nawet. Za to jest Kraków! jest Warszawa! po drodze Katowice! O! w komedii "Pan Dodek" (oczywiście o Adolfie Dymszy) jest błąd! Młoda dziennikarka (w tej roli Anita Dymszówna) próbuje zatrzymać przechodniów i porozmawiać z tzw. starym warszawiakiem. Ale ten jeden jest z... Radomia (w tej roli Henryk Łapiński). Ona zdziwiona, on obrusza się na nią, że niby co to prowincja i wtedy pada: "Nawet Holoubek jest z Katowic". Czy na pewno? "Chwalę się Krakowem, bo  to miasto, od kiedy pamiętam, było i do dziś jest najbliższe temu, za czym zawsze tęskniłem, czyli starej, mądrej Europie z jej poszanowaniem tradycji i przywiązaniem do przeszłości". Kraków był gniazdem, z którego wykluł się Geniusz Scen!... Podpisuję się pod kolejnym zdaniem: "Kraków zawsze był hermetyczny". Ale dorzućmy jeszcze i to zdanie: "Wracając do mojej krakowskiej przeszłości - chce powiedzieć, że ma ona dla mnie znaczenie pierwotne, a więc absolutnie podstawowe".
Pewnie, że szukałem odniesień do wielkiej historii. Taka przypadłość zawodowa! Nic na to nie poradzę. Dlaczego 1956 r. nie był szczególnym przełomem w życiu wrażliwego trzydziestolatka? A rok 1968! Nie, nie odniosę się teraz do tzw. wydarzeń marcowych i pamiętnej inscenizacji "Dziadów" A. Mickiewicza. Te partie wypowiedzi Aktora zostawię na okoliczności rocznicy... Umrzeć w jej czterdziestolecie? Ironia? Zaszczyt? Zostawiam też "na boku" tematykę stanu wojennego. Wszystko to jest do znalezienia m. in. w rozdziale "Teatr Dramatyczny i polityka".
"Często dywagujemy o względności czasu, ale nie zdajemy sobie sprawy, do jakiego stopnia jesteśmy w nim zagubieni". Piękne. I jakie proste? I jakie oczywiste? Chyba nikt nie kojarzy Gustawa Holoubka  jako uczestnika kampanii polskiej 1939 r. Temu wydarzeniu poświęcony jest rozdział "Wojna i miłość". Jakie to smutne, kiedy stara się nam, którzy nie pamiętamy II wojny światowej mitologizować pokolenie w nią wtłoczone i... domawiać mu prawa do miłości czy szklanki bimbru? Mamy rocznicę 70. wybuchu i trwania powstania warszawskiego. Nigdy nie wierzyłem w pomnikowość pokolenia "kolumbów"! Bardziej szczere i bliższe mi są takie wspomnienia: "...miłość tętniła w nas życiem tak oczywistym, jakby to było z góry zaplanowane i między nami ułożone. Pod tym względem nie różniliśmy się od wszystkich młodych ludzi, którzy podlegają uczuciowej euforii niezależnie od czasu i okoliczności". Tak tez trzeba mówić o tym okrutnym czasie, a nie zapominać o "małych przyjemnościach": "Uważaliśmy, że bezpiecznie przeżyty wieczór powinien być uczczony piciem wódki, zdobywanej przez każdego z nas, gdzie kto mógł".
Książka Małgorzaty Terleckiej-Reksnis powinna znaleźć się w rękach młodych adeptów aktorstwa? Jest okazja nie tylko poznać drogę rozwoju Wielkiego Aktora, ale przejąć się (!) tym, co z perspektywy swego ogromnego doświadczenia scenicznego, filmowego, a przede wszystkim życiowego miał do przekazania. Na mnie jeszcze robią wrażenia takie nazwiska, jak Juliusz Osterwa, Ludwik Solski czy Jan Świderski. Chciałbym wierzyć, że nasze "serialowe niby-gwiazdy" znają? "...aktorstwo to nic innego jak przekazywanie i jednocześnie tłumaczenie słowa" - czy  t e g o  są uczeni młodzi aktorzy? Magia "słowa" wraca w innym miejscu (na pierwszej stronie rozdziału "Paradoks": "Kształt i forma roli rodzi się wyłącznie ze słowa, z sensu tego, co chce powiedzieć". Jak bardzo leżało "słowo", "piękna polszczyzna" na sercu Gustawa Holoubka niech świadczy to stwierdzenie: "...kultywowanie słowa to działalność patriotyczno-literacka".
Często w wypowiedziach Gustawa Holoubka pojawiają jakby... ostrzeżenia przed pułapkami, jakie kryje w sobie teatr? "...zapamiętałem na całe życie, że teatr nie może kopiować ani naśladować rzeczywistości. Że wprost przeciwnie, powinien ją przetwarzać. I to w taki sposób, aby przenosić widzów w inny wymiar, nieodstępny naszej codziennej egzystencji. Innymi słowy, że teatr musi być bajką". O zachowaniu "zdrowego dystansu" i "krytycznej oceny" odniósł się tak: "Nie pozwala popaść w samouwielbienie, które dla aktora jest zabójcze, gdyż zamienia granie roli w prezentację samego siebie. Aktor odsłania się wtedy bez zahamowań i ograniczeń". A zamyka tą wypowiedź niemalże przesłaniem: "Teatr jest właśnie po to, aby pokazywać najbardziej drastyczne przypadki namiętności i ich skutki. Ale jego tajemnica polega na tym, że wszystko, co ludzkie, jest w teatrze dostępne - z wyjątkiem tego, co prywatne". Nie rozumie "bez powodu" rozbierania się koleżanek "do naga" na scenie? Nie, żeby nie był nieczuły na ciało kobiet: "Ja tak kocham ciało kobiety, że chciałbym je zachować tylko dla siebie i nie podzielam poglądu, że należy je publicznie demonstrować". Nie uświęca desek teatru, skoro po raz kolejny wraca: "Teatr jest udawaniem. Nie trzeba w nim nic obnażać ani degradować, trzeba natomiast dobrze grać. Na tym polega paradoks prawdziwej sztuczności". Pewnie współpracowników Mistrza mogły razić Jego poglądy na... stan aktorski: "W teatrze i w ogóle sztuce nie wszyscy są równi", ba! przyznaje się do tego, że "Nie dopuszczam objawów demokratyzowania teatru".
Proszę zwrócić uwagę na anegdotę, której bohaterem był Adolf Dymsza! Tak, tą która wydarzyła się na deskach Teatru Narodowego przy okazji próby generalnej do "Snu nocy letniej"! Chwilami miałem wrażenie, że moje czytanie... rozmija się celem? Bo przecież do mnie te słowa "nie mówiły"? Ale po chwili znajdowałem... człowieka Holoubka! "Moja uwaga nakierowana jest na rzeczy drobne - zwierzał się Aktor. - szczegóły dotyczące codzienności i kontaktu z drugim człowiekiem. Tendencje, zjawiska, zbiorowe emocje na mnie nie działają". Znalazłem i takie zdanie-motto: "Mam maniakalna potrzebę szukania sensu we wszystkim, co robię". Oto tez prawda o wielu z nas. Odkrywamy się na nowo? Chce wierzyć, że - tak! inaczej po co w ogóle brać się do czytania i tracenia czasu nad lekturą?...
"...w życiu każdego z nas musi przyjść odpowiednia pora, żeby zająć się konsumpcja sztuki i literatury" - to zdanie powinni wziąć sobie do serca wszyscy rodzice, którzy lamentują nad swymi pociechami, że "Kasia i Asia nic nie czytają?!". "...mój syn, kiedy chodził do szkoły podstawowej, nie czytał nic, ani jednej książeczki. I nagle po przejściu do gimnazjum zaczął czytać (...)"- tu niestety Wielki Aktor-Tata pomylił się! Kiedy do szkoły chodził Jego syn (Jan Holoubek, rocznik 1978), nie reaktywowano jeszcze gimnazjów. Jest jeszcze jeden powód dlaczego ze strony 144 wygrzebałem to zdanie! Byłem dokładnie taki sam! Do VII klasy szkoły podstawowej  n i c  nie czytałem, ba! otrzymanie  książki "pod choinkę" odebrałem jako... traumatyczne rozczarowanie! Dziś mój księgozbiór, to dość pokaźny zbiór volumenów! Wierzmy, że obudzi się w naszych pociechach konsumpcja sztuki i literatury!...
Warto tu dodać, że cytowane zdanie wyjąłem z rozdziału "Przyjaźń". Trochę skromnie nakreślony obraz  bycia z Tadeuszem Konwickim. Nie ukrywam, że spodobało mi się takie podsumowanie relacji obu Wyjątkowych Panów: "Jesteśmy, jeśli można tak powiedzieć, odrębnie sobą zainteresowani. Ja jestem, jak wiadomo, krakusem, on jest wilnianinem, a mimo to mamy podobne gusta artystyczne, światopogląd i wrażliwość na sztukę. Mamy wiele cech wspólnych: łączy nas lęk przed namaszczeniem, sztucznością, głupotą i czczym moralizowaniem".
Niech mi wolno zamknąć to spotkanie właśnie wątkiem "światopoglądowym", może sie mylę, ale tak mi to zdanie przypomniało śp. księdza-profesora Józefa Tischnera: "Chciałbym zobaczyć Pana Boga, który siedzi na tronie, wszystko o mnie wie, zna mnie w sposób szczególny, i świętego Piotra, który otwiera furtkę w niebie i wpuszcza cnotliwych, a wypędza grzesznych".
Powinniśmy być wdzięczni pani Małgorzacie Terleckiej-Reksnis, że przeprowadziła "...Rozmowy". Mogę się chyba przyznać, ale i zazdroszczę  t a k i e g o  rozmówcy. Nigdy nie podziwiałem "na żywo" kunsztu aktorskiego Gustawa Holoubka. Cieszy mnie, że przemierzałem, zupełnie nieświadomie krakowskie ścieżki, tak samo będąc zachwyconym choćby witrażem Wyspiańskiego "Bóg ojciec" u Franciszkanów: "Siadaliśmy [ze starszą, przyrodnią siostrą Heleną - przyp. K.N.] w rzeźbionych stallach, po prawej stronie, zawsze w tym samym miejscu. Kiedy odwracałem głowę, widziałem z tyłu nad organami witraż Wyspiańskiego. Nie wiem, jak to sie stało, że zrobił na mnie tak głębokie, trwałe wrażenie".

Stanisław Wyspiański "Bóg ojciec" witraż (fragment)
Nie miałem tak wspaniałego przewodnik po Wilnie, jak On, w osobie samego Tadeusza Konwickiego. Musiała mi starczyć mapa i moja dawka wiedzy o Mickiewiczu, Słowackim, Kraszewskim czy Syrokomli. W moich zbiorach DVD jest uroczy film z Gustawem Holoubkiem "Marysia i Napoleon", gdzie wystąpił w podwójnej roli, jako Napoleon Beranger oraz sam cesarz Napoleon Bonaparte. Lubię też wracać do subtelnej noweli, która wchodzi w skład filmu "Gangsterzy i filantropi". W obu filmach jest Gustaw Holoubek aktor komediowy! R e w e l a c y j n y !...

 "Sztuka nie może być bezwstydna. Sztuka musi się wstydzić"

1 komentarz:

  1. Bardzo (!) ciekawy wpis. Dla tych anegdot, dla stylu i klasy tego wielkiego aktora - książkę chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń