czwartek, lutego 06, 2014

Generałowie wojny secesyjnej/civil war - część II - odcinek 1 - generał Jeb Stuart - kolorwy ptak Konfederacji

„Stuart był czarującym chłopcem, uwielbianym i rozchwytywanym. Longstreet był starszy i poważniejszy (…) nie przepadał za teatralnym sposobem bycia Stuarta, który zawsze nosił się z wielką pompą, z nieodzownym krzykliwym piórem w kapeluszu i peleryną podszytą czerwonym atłasem. Lee był bardziej wyrozumiały, wiedział, że Stuart nie mógłby istnieć bez całej tej szumnej otoczki, bez elementu przedstawienia, bez uwagi dziennikarzy. Przy tym był jednak świetnym kawalerzystą” - taki literacki rys wyglądu i osobowości Jamesa Ewella Browna Stuarta (1833-1864) znajdziemy w powieści  Jeffa Shaara „Żywi i polegli / The Last Full Measure”.

W wielu armiach, na kartach historii znajdziemy podobne „kolorowe ptaki”. Ciekawe, że podobną fantazją w stroju czy obyciu wykazywali się głównie kawalerzyści. Francja miała swego Joachima Murata, Polska Wieniawę Długoszowskiego. Proszę zwrócić uwagę, że śmierć zjawiła się w ich życiu w dość dramatycznych okolicznościach...
Właśnie dziś, 6 lutego, przypada 181 rocznica urodzin J.E.B. Stuarta. Syn Archibalda Stuarta i Elizabeth Stuart przyszedł na świat w Laurel Hill w Wirginii. Jak W. T. Sherman pochodził z bardzo licznej rodziny. z czasem wyrośl na  jednego z... najbarwniejszych oficerów Armii Skonfederowanych Stanów (C.S.A.). Swoją sławą przyćmił Th. Jacksona czy J. Longstreeta? Trudno ich w ogóle porównywać. Pierwszy głęboko religijny, drugi wyważony strateg, trzeci nieobliczalny kawalerzysta.
Jeb Stuart (bo tak często pisze się "skrótowo"), jak wielu bohaterów wojny secesyjnej/civil war mógł o sobie powiedzieć, że pochodził z wojskowej rodziny, która zasłużyła się w historii Stanów Zjednoczonych. Ktoś mógłby pomyśleć, że korzystam z jakiej formy, do której wkładam poszczególnych jej uczestników. Prawie każdy miał dziadka lub pradziadka czy nawet ojca, który uczestniczył w wojnie o niepodległość trzynastu zbuntowanych kolonii n wschodnim wybrzeżu Ameryki w XVIII, ktoś z krewnych zasłużył się w wojnie z Anglią w 1812 r., a do tego sam bohater na 75% brał udział w wojnie z Meksykiem. Oczywiście szkołą wojskowego przygotowania był mu West Point! Nie inaczej było ze Stuartem.
Edukacyjna droga wiodła poprzez szkoły w Wytheville (1847), Emory & Henry College (w latach 1848-50) wprost właśnie do West Point (1850-1854). To wtedy zetknął się z przyszłym generałem Robertem E. Lee! Ich drogi na dobre złączyły się. Pozostał jej wierny aż do tragicznego 11 maja 1864 r. Raczej nie zaliczał się do najpilniejszych uczniów, skoro otrzymał promocję na pozycji 13 z 46 absolwentów szacownej uczelni! W 1854 r. został podporucznikiem armii Stanów Zjednoczonych.
Dał się poznać, jak zdolny oficer kawalerii, bo z tą formacją związał swoją karierę. Jakoś inaczej trudno go sobie wyobrazić, jak nie na koniu. No i oczywiście z brodą. Dodajmy: potężną brodą! Początkowo w pułku Strzelców Konnych w Teksasie, potem przeniesiony do 1 Pułku Kawalerii.

R.E. Lee & J.E.B. Stuart
Przełożonych zachwycała brawura i zdolności przywódcze Stuarta. Sprawnie dowodził powierzonymi jego pieczy żołnierzom. Doskonale sprawdzał się w obliczu niebezpieczeństwa i przeciwności, z którymi inni mieli problemy? Brał udział w licznych walka na terenie Kansas z Indianami. W lipcu 1857 r. został ciężko ranny w klatkę piersiową podczas walki na pograniczu. Jak to ciekawie ujęto na jednej z amerykańskich stron: "w walce  z rdzennymi Amerykanami". Ale już dwa lata później widzimy go u boku pułkownika R. E. Lee, jak tłumi rewoltę Johna Browna w Harpers Ferry. Pamiętamy ten epizod, jak negocjował z samym Brownem.
Trudno powiedzieć, jak potoczyłaby się kariera wojskowa porucznika Stuarta w armii U.S.A., gdyby 12 kwietnia 1861 r. generał Pierre Gustav Toutant Beauregard (były zresztą komendant West Point) nie kazał ostrzelać Fortu Sumter! Mimo awansu  do stopnia kapitana w dniu 22 kwietnia 1861 roku zrezygnował ze służby armii Stanów Zjednoczonych i już 14 maja 1861 r. stał się oficerem Armii Konfederackiej. Kolejny syn Wirginii postanowił walczyć o secesję m. in. swego stanu.
Czas wojny sprzyjał błyskawicznym karierom. Wczorajsi kapitanowie następnego dnia cieszyli się generalskimi szlifami! Tempo, na zdrową logikę, nie do ogarnięcia. Stąd widać termin "generał stanu wojny"? Zawiłość nadawania stopni w armiach amerykańskich niejednego doprowadziła do bólu głowy...  Jeb Stuart był dzieckiem swoich czasów. Jego awanse wyglądały (w wielkim uproszczeniu) następująco:kapitan kawalerii (24 maja 1861 r.),  pułkownik (16 lipca 1861 r.), generał brygady (24 września 1861 r.), generał major (25 lipca 1862 r.). Nikt nie miał czasu zestarzeć się w oczekiwaniu na awans. Jeb Stuart nie mógł wiedzieć w 1861 r., że miał przed sobą niemal równe trzy lata życia. Prawdziwy chrzest bojowy przeszedł nad Bull Run...


(na dokończenie zapraszam 12 maja, w dniu 150 rocznicy śmierci Jeba Stuarta)

PS: Czy tydzień bez pisania o wojnie secesyjnej jest stracony? Coś mnie chyba opętało?...

6 komentarzy:

  1. Tyle czekania???????????? Veto!

    OdpowiedzUsuń
  2. To tylko trzy miesiące. Ale po drodze będzie o innych generałach tej morderczej wojny. Powstaje tekst o gen. Shermanie i zbieram materiał o gen. Beauregardzie. JEB Stuart powróci. Zapewniam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczekiwanie do 12 maja, to terroryzm blogowy! Ale, jak mus, to mus. Postaram sie wpadać częściej, niż raz na try miesiące. Czy to prawda, że bocian przyleciał do Bydgoszczy?

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam. O boćku słyszałem, ale osobiście nie widziałem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie nooo ejjj ale tak się nie robi!!!!! toć to jest chyba jakiś żart!!!!! ale dzisiaj proszę drogiego autora nie mamy 1. kwietnia!!!! tak nie wolno robić!!!!!

    My chcemy więcej wojny secesyjnej!!!!!! A nie że za trzy miesiące :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie - nic z tego strwożony Kolego! Ja od tematu nie uciekam. Tylko do 12 maja rozstajeMy sie z Jebem Stuartem. Postaram sie jeszcze dziś na urodziny Shermana opublikować odcinek 1 część III cyklu (cyferkowanie robi się zagmatwane?). Najpóźniej będzie 14 II, kiedy jak juz pisałem przypadnie rocznica śmierci Generała.
    Pozdrawiam z Bydgoszczy!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.