środa, maja 29, 2013

Spotkania z Pegazem - 3 - Jonasz Kofta - * * * - Czy chciałbym wyryć swoje imię...

19 kwietnia minęło ćwierć wieku, jak zmarł niesamowity człowiek pióra! Jonasz Kofta, kolejny syn Kresów, nawet nie dożył wieku piszącego te słowa. 46 lat! Zanim uświadomiłem sobie, jak wiele zasłyszanych piosenek, to Jego dzieła, istne perły - prędzej stał mi się bliższy, jako satyryk! Jego dialogi ze Stefanem Friedmannem, to była dopiero uczta dla słuchu! "Dialogi na cztery nogi" i niezrównani "Fachowcy", co to "czy słońce czy śnieżek czy słota!" snuli swoje opowieści. "Docent" w jego wykonaniu był po prostu obrazem polskiej (peerelowskiej) inteligencji! Na przeciwwagę miał swojego niezrównanego i doświadczonego "Majstra"! Dziś wiele współczesnych kabaretów (w większości pospolitych wygłupiaczy!) mogłaby się od Nich wiele nauczyć..
Kiedy sięgnąłem po tomik "Wiersze" aż mnie zaskoczyło, jak wiele z tego, co znałem z płyt, radia lub telewizji, to dzieła Jonasza Kofty. Konia z rzędem temu, kto pamięta w czyją piosenkę zaklęte zostały słowa:

 Ostatni Ikar wczoraj spadł
Tam za przylądkiem opadł na dno
Spokojnie słońce grzeje świat
Nie ma już takich, którzy pragną
(...)
Szalony, innym spokój kradł
Nie wierzył w szczęście płowych zwierząt
Pod okiem słońca zastygł kwiat
Nastała błogość - martwy sezon

Nawet nie pamiętałem, że to "Song o szczęściu wiecznym". Znajdą Państwo  te strofy na jednej z płyt... Jerzego Połomskiego!  
Bogusław Mec zaskarbił sobie pamięć pokolenia lat 70-tych cudownie przenosząc słuchaczy w liryzm poezji właśnie Kofty. To chyba jedna z najbardziej rozpoznawalnych piosenek tamtych lat. Do tego subtelny teledysk (?). Ile nutek starczy? Jedna:

Naprawdę jaka jesteś
Nie wie nikt...

Dzięki Hannie Banszak cała liryczna Polska mogła usłyszeć "Sambę na rozstanie": 
Nie, nie możesz teraz odejść
Kiedy cała jestem głodem
Twoich oczu, dłoni twych
Mów, powiedz, że zostaniesz jeszcze
Nim odbierzesz mi powietrze
Zanim wejdę w wielkie nic

Jak wiele naszych miłości tak właśnie odeszło? Byliśmy głodem... rozpalonym lodem... A jednak trzeba było dalej iść. Wbrew miłości? Nie daje się ze spokojem wytrwać interpretacji Michała Bajora "Popołudnia". To tam padają dwie, okrutne linie tekstu. Chciałoby się wiedzieć czy to tylko imaginacja autora czy zapis życiowego zawodu:
Ona tak wpatrzona w niego
Że już być przestała sobą 


Proszę zobaczyć, co się dzieje. Strofa wpada za strofą. Poddaję się jej interpretacji, ale przecież, to i moje powietrze. Dobór przecież nie jest taki sobie, pod publiczkę, z lenistwa. Powinienem wszystko zamknąć "Songiem o ciszy", który doskonale wykonuje "Czerwony Tulipan". Przepraszam tych wszystkich, których tu nie wymienię, a których interpretacje poezji Jonasza Kofty urosły do rangi wielkiej sztuki - ktoś już kiedyś mi napisał "za Józefem II": za dużo liter! Zwróćmy uwagę, że dzięki tej niepospolitej twórczości układa się nam kanon doskonałych artystów, którzy zawierzyli talentowi wspaniałego "chłopca z Wołynia".
Dzięki Jonaszowi Kofcie pamiętamy o ogrodach, przecież stamtąd przyszliśmy. Czy tak trudno być poetą? Ćwierć wieku nie ma wśród nas prawdziwego Pegaza! Kiedy sobie uświadomię, że to cały okres życia mego Syna (miał trzy miesiące, kiedy zabrakło Jonasza!), to myślę, jak wielka spotkała nas niesprawiedliwość!...
Dlatego kładę tu wiersz niezwykły. Znany pod dwoma tytułami: jako " *   *   * " lub "Czy chciałbym wyryć swoje imię":
Czy chciałbym wyryć swoje imię
Na gładkich lustrach wód leniwych
W przejrzystym, głębinowym zimnie
Nieczuły istnieć i szczęśliwy
Szczęśliwy, bo płynący wiecznie
Szczęśliwy, bo bez granic
Od źródła aż do ujścia przestrzeń
Objęty czasu ramionami

Nie dla mnie kryształowa trumna
Życia od siebie nie oddzielę
Bym w jasne słońce patrzeć umiał
Okiem rozwartym jak topielec
Ja jestem ciekaw swojej śmierci
I jednym tylko się trwożę
Gdy serce pęknie mi na ćwierci
Już wiersza o tym nie ułożę




PS: Pozwalam sobie egoistycznie i subiektywnie dedykować ten post sam sobie z okazji własnych 50. urodzin, które właśnie dziś dźwięczą mi radosnym "sto lat! sto lat!".

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie dziękuję. Ja, "geburstag" może już nie wymawia się, ale obchodzi głównie urodziny. To owo germańskie dziedzictwo... A, że ja mam dwuzaborową przeszłość rodzinna, to imieniny również obchodzę.
    Tez sobie myślę:setka? No, jeszcze żaden przodek nie dożył. Mój praprapradziad Franciszek Głębocki miał 97!...
    Pozdrawiam z Bydgoszczy. A, że dostałem m. in. butelkę "Metaxa" to strzemiennegooo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Przypomnienie twórczości Jonasza Kofty, nawet w telegraficznym skrócie, to świetny pomysł. Żal serce (i umysł też - w przypadku tekstów tego Autora) ściska na myśl, ilu wspaniałych tekstów pozbawiło nas Jego przedwczesne odejście...

    A tak przy okazji - wiersz "Song o życiu wiecznym" na płytach Jerzego Połomskiego, notabene w naprawdę świetnej interpretacji tego Artysty, nosi tytuł "Ostatni Ikar" (na wypadek gdyby ktoś szukał - jest m.in. na wydanym w 2010 r. CD pt. "40 piosenek Jerzego Połomskiego").

    OdpowiedzUsuń