poniedziałek, kwietnia 29, 2013

M o z g a w a - w mroku zapomnienia? - 13 IX 1195 r.

Zarzuca się naszej edukacji, że wychowuje tylko na militarnych przykładach, a gdzie mistrzowie pędzla, lutni i pióra? Zawsze przegrają wobec szczęku oręża, gniewnego rżenia koni, okrzyków bitewnych. Odpowiedzmy sobie uczciwie, ale bez krętactwa: ilu z nas chciałoby się znaleźć na polach Grunwaldu, zdobywać Moskwę czy gnać na wprost bluzgających ogniem hiszpańskich dział pod Somosierrą? Ja na pewno tak. Pewnie większość, szczególnie tej męskiej nacji, chciałaby stawać u boku Powały z Taczewa, hetmana Żółkiewskiego czy Andrzeja Niegolewskiego!
Tym bardziej nie przestanie mnie nigdy zadziwiać, jak wiele wspaniałych czynów wojennych poszło w zapomnienie. I tu nie chodzi tylko o zwycięstwa godne chrobrych królów, potężnych hetmanów. A gdzie klęski? One jeszcze bardziej powinny nauczyć nas, że nie zawsze było dobrze... że siła nie tylko wynika ze zwycięstw... że i Polacy stawali do walki przeciw Polakom...
Nie zawiodłem się na moich (mogę chyba tak napisać) Gościach-Czytelnikach. Zaproponowałem w kolejnej sondzie dokonanie wyboru, które z bitew w historii orężnej Polaków są najmniej znane. Wymieszałem te, które podnosimy do rangi zwycięstw, ale i zapisujemy na konto klęsk. Wynik był następujący - na następujące bitwy padło głosów: Mozgawa - 7 gł., Trzciana - 7 gł.,  Koronowo - 3 gł., Obertyn - 2 gł., Kliszów - 1 gł. Skąd mój zachwyt nad wynikiem? Bo właśnie moi Czytelnicy-Goście sięgnęli po dwie jakże różne i niesamowite bitwy. Dzieli je właściwie wszystko: jedna była walką bratobójczą, druga z groźnym Szwedem; dwie różne epoki historyczne; przeszło czterysta lat dziejów; technika walki! Połączy je jedno: obie nie istnieją w świadomości narodowej? O pozostałych można skreślić to samo. A przecież Trzciana wymieniona jest pośród wielkich triumfów oręża polskiego na jednej z płyt... Grobu Nieznanego Żołnierza w Warszawie!...
Oczywiście moje tu pisanie, to ledwo rys. Zachęta, aby samemu sięgnąć choćby do książek tym razem wykorzystanych.
Chronologia narzuca mi dziś wybór! Zabieram Państwa nad rzeczkę Mozgawę, jest 13 września AD 1195.

                                                                  *      *       *
Mieszko III Stary
Leszek I Biały
Można dworować sobie z "Kroniki polskiej" Mistrza Wincentego zwanego Kadłubkiem. Każdy, kto sięgał po nią wie, jak ogromną odegrała rolę wychowawczą, a i przy swoich zakłamaniach i bajdurzeniach historyczną. To w końcu był bestseller swoich czasów, XIII w. Oczywiście nie wytrzymuje ciężaru krytyki historycznej. Ale jeśli chcemy znaleźć się w pewien wrześniowy dzień AD 1195 nad niewielką rzeczką, to bezcenne źródło. Próżno by szukać bardziej plastycznego i emocjonalnego opisu bitwy w polskim piśmiennictwie tego okresu. Proszę przy okazji zaczerpnąć powiew historii z kart "Słownika geograficznego Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich" - tom VI, s. 753. Kiedyś, chcąc przewertować bezcenne tomiska, to musiałbym gnać do biblioteki! Teraz wystarczy wrzucić tytuł do komputerowej wyszukiwarki i jest! mamy go na wyciągnięcie wzroku!
Co się więc dowiadujemy z tego XIX-wiecznego kompendium? " ...rzeczka w powiecie jędrzejowskim, ma początek pod wsią Sielec, płynie ku wschodowi przez Mieronice, Wodzisław, Piotrkowice, Nawarzyce i na prost Niegosławic wpada z prawego brzegu do Mierzawy. Długa 13 wiorst [wiorsta=1066,78 lub 1077 m. - przyp. K. N.]". No i właśnie tam doszło do starcia!
"O świętokradcze, o bezbożne, o żałosne starcia tego widowisko" - jak ja... uwielbiam ten wstęp Kadłubka. Brzmi, jak preludium. Dalej jest istna inwokacja. Jak można tego nie znać: "Tutaj ani syn ojcu nie okazuje uszanowania, a ojciec niepomny jest syna; brat nie poznaje brata ani krewny krewniaka, powinowaty spowinowaconego, nie zna związek związku, a owa święta więź duchowego spowinowacenia siebie samą zapoznaje (...)". Jeśli kiedyś słyszeliśmy o bratobójczych walkach w Polsce dzielnicowej - to lepiej trafić nie mogliśmy! Umierając Bolesław III Krzywousty chciał uniknąć przelewu krwi pomiędzy Piastowicami. Jedno pokolenie nawet nie wygasło, kiedy zasada starszeństwa (tzw. senioratu0 haniebnie została stratowana przez współczesnych! Nigdy jednak nie przybrała takiego obrazu, jak nad ta niewielką rzeczką! Czytamy w kronice dalej: "...wszyscy, bez żadnego wyboru, wzajem się zabijają w zamęcie rzezi". Kim byli ci "wszyscy"? Oddaję głos kronikarzowi, ba! eks-biskupowi krakowskiemu: ""Tu Mieszkowic Bolesław [czyli syn Mieszka III Starego - przyp. K.N.] dzidą przeszyty ducha oddaje. Tu ściele się sława znakomitych rycerzy".
Wilhelm Bastard pod Hastings (1066 r.)
Każde chyba dziecię angielskie zna dramaturgię bitwy pod Hastings. Nagle ktoś krzyknął, że książę zginął! Wilhelm zerwał z głowy hełm i krzyczał w niebo głosem, jakby go ze skóry obdzierali, że jest... że żyje... Coś równie dramatycznego wydarzyło się nad Mozgawą! Ale czy nowa podstawa programowa podpowiada tłumem uczących: opowiedz to! Skoro dla studenta historii "Mozgawa", to abstrakcja, jak bruzda Rolanda lub krater Dedalus na księżycu!... "Tu woj jakiś prosty rani Mieszka [III starego - przyp. K.N.], a gdy go chce dobić, ten zdejmuje szyszak i woła, że jest księciem!". Jak można tego nie sfilmować! Ujrzeć to! Być nawet samym, powalonym Bolesławowicem! W podręcznikach do historii cisza. Jak zachował się ów woj? "Ów rozpoznawszy - pisze mistrz Wincenty - go o pobłażanie dla [swojej] nierozwagi prosi i broniąc przeciw natarciu innych, wyprowadza z pola walki". Bajka? Oto rycerskość w najczystszej postaci. Nikczemnik śmiał podnieść rękę na władcę? Nie! Wyprowadził wroga z pola walki? Tak!
Kniaź Roman Halicki
"...książę Roman [Halicki, po swej matce Agnieszce Bolesławównie wnuk Krzywoustego, tym samym siostrzeniec Starego oraz brat cioteczny m. in. Leszka i Konrada, jak również Mieszka Plątonogiego - przyp. K. N.] któremu wycięto wielu ludzi, pozbawiony znacznej części posiłków, wielokrotnie raniony, i to nielekko, musiał uchodzić tak z powodu dokuczliwych ran, jak i zwątpienia o zwycięstwie". Rusini pierzchli z pola walki, co pomieszało szyki "pacholąt" czyli Leszka Białego i Konrada Mazowieckiego. Ich szyki załamały się. Na szczęście rycerstwo wielkopolskie pognało za uciekającymi "...wielu z nich nie myśli o walce, lecz ściga uciekających Rusinów, jedni z chciwości zdobyczy, drudzy porwani gniewną zapalczywością". W sukurs wojskom księcia wielkopolskiego nadciągnął jego opolski bratanek? Tyle, że kiedy śląskie wojska nadciągnęły "...na pomoc Władysławowic Mieszko [Plątonogi, syn Władysława II Wygnańca - przyp. K. N.] z bratankiem, synem Bolesława [Wysokiego - przyp. K.N.] Jarosławem [brat Henryka I Brodatego - przyp. K.N.] i nie znalazłszy prawie nikogo w miejscu bitwy, ponieważ oba wojska już się rozpierzchły, winszują sobie i znaki zwycięstwa tam podnoszą, jak gdyby zwycięsko odzierżyli pole walki". Ale jeszcze walka nie wygasła! Stanął do niej palatyn sandomierski i kasztelan krakowski, opiekun małoletniego Leszka Kazimierzowica: "...stacza walkę i niby piorun druzgocący na próżno z całych sił na nich uderza. Znękany [walką] z przeważającą liczbą nieprzyjaciela, ulega wreszcie, nie bez pewnej chwały". Tyle z księgi IV i rozdziału 23.
Ruskie zastępy - miniatura z epoki
Kazimierz II Sprawiedliwy
Skąd taka zapalczywość pomiędzy Piastowicami? Wspomina o tym, a jakże
bezcenny Kadłubek: "Kiedy wszyscy wszędy sie weselili - [książę], ta jedyna - ta osobliwa gwiazda ojczyzny, gdy zadawał właśnie pewne pytanie biskupom o zbawienie duszy, wychyliwszy maleńki kubek - na ziemię się osunął i ducha wyzionął. Nie wiadomo, czy zgasł [tknięty] chorobą, czy trucizną". Tak rozstał się z tym światem książę Kazimierz II Sprawiedliwy (proszę zerknąć, do tylekroć cytowanego Balzera i sprawdzić, co ciekawego pisze o przydomku Bolesławowica; Kadłubek go na pewno nie znał!). Dziwić się, że kiedy władza miała przejść w pacholęce ręce Leszka (Lestka) zwanego Białym obruszyło to "pana Wielkopolski"? Z przyrodzenia jemu należało się panowanie w Krakowie i całej Polszcze! "A gdy zaszło tak wspaniałe słońce - czytamy dalej w naszym źródle. - ciemności okryły ziemię i ludzi ogarnęło zamroczenie, iż wszystkim całkowicie żal owładnął".
W klasycznym dziele z XIX wieku Stanisława Smolki "Mieszko Stary i jego wiek" taką znajdujemy ocenę bitwy nad Mozgawą: "...żadna strona nie odniosła stanowczego zwycięstwa. Wynik bitwy był tak wątpliwy, że sami rycerze z boju powracający nie wiedzieli, co o nim sądzić mają, bo po obydwu stronach straty były tak znaczne, że jednych i drugich ogarnęło zupełne zniechęcenie do dalszej walki". Poruszające jest zdanie, którym wybitny znawca epoki zamykał swój wywód (wiernie zresztą zbudowany "na Kadłubku"): "Wraz z trupami poległych w bitwie nad Mozgawą pogrzebano zasadę zwierzchnictwa monarszego krakowskiej stolicy". Ciekawą uwagę znalazłem w najnowszej w najnowszej biografii Mieszka III, autorstwa Macieja Przybyła: "Zdecydowanie więcej kłopotów sprawia natomiast historykom ustalenie jakie skutki polityczne wywołała bitwa mozgawska". Dopiero niedawno zaczęto kwestionować kim był Mieszko, zajmujący Kraków? "Dux Mesco Cracouiam optinet" - jako oczywiste odczytywano to jako rzecz dotyczącą Mieszka Starego. Dziś już takiej pewności nie ma?  Przybył z dużą rezerwą pisze o hipotezie stawianej przez Jerzego Horwata, który "...uznał, że Roczniki wymieniają nie księcia wielopolskiego, lecz księcia Mieszka Plątonogiego i że to on zaraz po bitwie zajął stolice senioralną". Ale Przybył dodaje: "Argumenty tego historyka niestety nie przekonują". Odsyłam do tej biografii Mieszka III.
Rozbicie dzielnicowe wzbudza wiele emocji. Wiem, że wielu odstrasza mnogość książąt, po prostu plątają się, mieszają? Proszę się nie zrażać. Coraz to pojawiają się nowe biografie Piastowiczów. Żałować tylko należy, że nakłady tych książek są dość niskie, a co za tym idzie cena może stanowić dla nas swoistą zaporę.
Ucieszyło mnie wznowienie po dziesiątkach lat dzieła S. Smolki. 

5 komentarzy:

  1. Kurcze,nie słyszałem w ogóle o takiej bitwie! I taka gwałtowna? Jak nas do cholery uczą tej historii rodzimej? Więcej Szefie!
    Zgryz90

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Zgryzie90 - tyle jest ukrytego piękna na kartach historii, że ho ho ho - sto blogów, i sto tysięcy by tego nie wypełniły! Mogę być "Szef"...
      Pozdrawiam weekendowo-majowo
      KN

      Usuń
  2. A będzie tekst o Trzcianie? Skoro to tez zapomniana bitwa! Proszę! Czekam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Postaram się, ale na razie zajmuje mnie coś innego, co też znajdzie sie na blogu. Cierpliwości. Maj, to kołowrót dla mnie!...

    OdpowiedzUsuń
  4. BITWA POD OBERTYNEM 22 VIII 1531
    http://historio.pl/bitwa-pod-obertynem-22-viii-1531/
    Gdyby ktoś chciał zobaczyć świetną infografikę i poznać więcej faktów na temat bitwy zapraszamy do nas:

    OdpowiedzUsuń