"My english adventure" - zawiodła nas do Leicester. I znowu znalazłem potwierdzenie jak bardzo klimatyczne są angielskie miasta. Opuszczałem Leicester po prostu oczarowany jego architekturą, klimatem, duchem odwiedzanych muzeów, a przede wszystkim katedry i osoby JKM Ryszarda III. No i poznałem Jerrego! "Kogo?!" - zdziwi się ten i ów. A, to w swoim czasie!...
To będzie ostatni odcinek mego wspominkowania. Dochodzą do mnie słuchy, że rozgadałem się ponad miarę. Kogo to obchodzi?! - tym podobne uwagi mają ostudzić moje to rozpisywanie się nad każdym detalem, mijanym oknem, kościołem, placem, pomnikiem czy nawet... trawnikiem, bo akurat po nim hasa sobie wiewiórka. Zatem skondensuję mój dzień tego bycia do ubogich kilku kadrów i przypisanych im akapitów.
Mijanego kościoła nie mogłem tylko minąć. Ponaglania Syna i wyłudzone kilka minut pozwalały znaleźć się w innym świecie. Nie przemawiał do mnie argument, że tyle ciekawego przed nami. A mnie, tu upór rodem z piaskownicy, akurat chciało się przekroczyć ten próg i szlus!
To była pierwsza z trzech świątyń, jakie podziwiałem w słoneczną sobotą 21 września roku minionego. Ale ulica też zdradzała swoje uroki. Ten koloryt, ten smak! Cymes! - jak dla mnie. Różne style, różne epoki.
Cel był jednak jeden: RYSZARD I I I ! A ja tu sobie zawracałem głowę skrzynką pocztową? Tylko dlatego, że pozostał na niej monogram zmarłej dwa lata wcześniej monarchini: ER II. Tak już mam. Zresztą, starczy wrócić do poprzednich odcinków tego advenczerowania, aby się przekonać, że to nie nowy temat.
Wybór Leicester nie był przypadkowy. To miasto pierwszego osiedlenia na brytyjskiej ziemi mego Syna. Mieszkał tu kilka ładnych lat zanim przeniósł się do Corby. Pewnie dla Niego ta wizyta była też symbolicznym pożegnaniem się z miastem. Kiedy tekst ten ukaże się na blogu będzie znów mieszkać na stałe w Polsce. Wybór padł na gród Przemysła, nad Wartą.
Przypomnę też, że Maciej był świadkiem uroczystego pogrzebu JKM Ryszarda III (1483-1485), czego ślady również można odnaleźć na tym blogu. Jak się zresztą miało okazać: szliśmy później dokładnie drogą, jaką podążał żałobny orszak w 2015 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.