poniedziałek, października 28, 2019
Przeczytania... (322) Olga Tokarczuk "Lalka i perła" (Wydawnictwo Literackie)
Nobel z literatury za 2018 r. przyznany w tym roku w rękach Polki. Od tych kilkunastu dni jesteśmy świadkami, jak przez portale, blogi, Facebooki przelewa się fala zachwytu, uniesienia, ale i podłości, pospolitego chamstwa i ohydy. Hektolitry pomyj leją się na Noblistkę, którą została pani Olga Tokarczuk. Jak to ktoś pięknie napisał, że w wielu krajach Nagroda Nobla staje się powodem do dumy i zachwycenia nad twórcą. Tu nad Wisłą z łańcuchów spuszczono znowu hieny zawiści, podłości i małości. Bo co? Bo Autorka miała czelność wskazać, że nie wszystko w idyllicznej historii Lechitów było cacy i wzorowo poukładane? Bo śmiała wytknąć brud i zaprzaństwo wobec rodaków Żydów? Smutne, że jednym frontem nie raduje nas TO wyjątkowe wyróżnienie. Rozumiem, że gdyby Nobel trafił do posła pana J. K., pani profesor K. P., czy eksprokuratora stanu wojennego pana S. P lub znawcy historii (ze wskazaniem na dzieje imperialnej Rosji) pana M. S., to byłoby cacy. Ale tak się nie stało. I marne na to widoki, aby stać się mogło.
"Nagroda Nobla, to polityczne machinacje!" - odzywa się tu i ówdzie. A nie krzyczano tak w 1980 czy 1983, kiedy trafiały one w ręce Cz. Miłosza i L. Wałęsy? Nie jestem admiratorem prozy pani Olgi Tokarczuk. Swego czasu kupiłem żonie "Prowadź swój pług przez kości umarłych", aliści kiedy się o nią przypomniałem, bo chciałem przeczytać okazało się, że wystawiła ją na aukcję pewnego zaprzyjaźnionego portalu/blogu, który opiekuje się psiakami i kotami. Nie przeczytałem. Pewnie, że następnego dnia po ogłoszeniu wyniku Szwedzkiej Akademii (Svenska Akademien) zajrzałem do najbliższej mi biblioteki. Koleżanka kipiała z radości, ba! miała już gotową wystawę o Noblistce. Nie chciałem jej (tj. wystawy oczywiście) dewastować. Po kilku dniach zgłosiłem się i...
- Czytanie dobrej powieści sprawia przyjemność i radość.
- Czas inaczej obchodzi się z literaturą niż z ludźmi.
- Właściwie wszystko, ci w Lalce istotne, mogłoby się zdarzyć teraz.
- Historia jest procesem.
- Wielkie dzieła nie dlatego są wielkie, że są dobrze zrobione.
- Cechą wielkości jest to potężne wrażenie, jakie dzieło pozostawia po sobie.
- Niech Bóg ma w opiece dzieci ślęczące nad podręcznikami do literatury.
- Doświadczenie, które przytrafia się wielu: rozczarowanie osobą autora naszej ulubionej książki.
- Książka może być bardziej "świadoma" niż jej autor.
- Książka otwiera przed czytelnikiem obszar neutralny, który stanowi zaproszenie do spotkania.
- Kiedy czytamy powieść, mamy przecież wrażenie uczestniczenia w innym żyicu, w którym cierpimy, kochamy, przeżywamy lęki i oczarowania, chorujemy i zostajemy wyleczeni.
Mój wybór nie powinien dziwić. Że cienki to volumen? Fakt. Ale ja nie z tych, co klasyfikują lekturę od ilości zapisanych kartek. 85 stron(-niczek) nie wymaga pogłębionej motywacji. 85 stron(-niczek) to nie wyrachowania, ale... skutek. Czego? Mego zachwytu dla "Lalki" i jej autora, czyli Bolesława Prusa. Od zawsze stawiam tę powieść, jako mój nr 1 pośród rodzimej prozy. W literaturze zachodniej ta pozycja przypadła "Nędznikom" V. Hugo. Dlatego "Lalka i perła" w moich rękach. Niestety, Wydawnictwo Literackie ostatnimi czasy omija mnie bezpiecznym łukiem, jakbym prątkował zaraźliwością lub inna cholerą... Trudno. Stać mnie jeszcze na kupno, w ostateczności są biblioteki.
Szukam w tej rozprawie i Olgi Tokarczuk, i samego Bolesława Prusa. Szukam odpowiedzi na moją... fascynację tą konkretnie powieścią. Cytaty, które wyławiam dają jakiś obraz nas wszystkich. Ilekroć sięgam po "Lalkę" zastanawiam się ile w niej mnie. Zachwycenie pozostało we mnie od pierwszego czytania. Później nadeszło zainteresowanie samem Prusem (A. Głowackim). To przecież nie przypadek, że sto odcinków temu w tym cyklu zagościła biografia Pisarza*. Nie dość na tym: zerkałem do tego, co pisał jako niezrównany kronikarz Warszawy. Tak, po raz kolejny szukam potwierdzenia, że nie sięgnąłem po "Lalkę i perłę" z samej ciekawości. To po prostu pewna logiczność.
Czytając "Lalkę i perłę" dowiadujemy się bardzo wiele o... Czytelniku, jego psychice, bagażu z jakim pochylał się nad stronicami powieści (każdej powieści). Powieść porównana do snu? I to ciągłe odżywanie bohaterów w nas, przez nas - ilekroć zaczynamy czytać. Porównanie powieści do... hotelu i gospody, która odwiedzamy. Cudowna metafora. Znajdziemy tu cudowny wykład czym jest miłość? "Na czym polega miłość Wokulskiego do Izabeli? Jest to z pewnością miłość bliska iluzji, ponieważ Wokulski nie zna Izabeli, kiedy się w niej zakochuje" - znowu przytaknę, i wielu Czytelników za mną. Jaka wkurzająca jest ta lokata uczuć! Dlatego dalej czytamy: "Czy jednak przedmiot miłości musi być najpierw poznany, żeby mógł być kochany? Nie musi. Wokulski kocha obraz Izabeli, który nosi w sobie".
Przekonuje mnie takie spostrzeżenie Autorki: "Przypadek Wokulskiego był wiele razy opowiadany w baśniach i mitach i pewnie dlatego, że baśnie i mity są opowieściami o każdym z nas, słuchając tej historii, stajemy po stronie bohatera". Czy dlatego tak często wracam do powieści B. Prusa? Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak znów wrócić do Warszawy, Powiśla, Zasławia, Paryża. Trzeba raz jeszcze spotkać bohaterów, tak bardzo dobrze znanych. I to jest wartość dodana, bo po lekturze "Lalki i perły" po prostu niezbędna. Zamykam zatem akapitem ostatnim pani Olgi Tokarczuk: "Lalka opowiada historię człowieka, który spotyka się ze znakami. W ten sposób staje się historią inicjacji, historią zapomnienia i odnalezienia zapomnianego, wędrówką wśród złudzeń i iluzji, odkrywaniem własnej przynależności do świata i własnej w nim obcości". Teraz powinienem napisać swoje z "Lalką" mocowanie się i odpowiedzenie na pytanie: ile Wokulskiego we mnie samym?...
*http://historiaija.blogspot.com/2017/06/przeczytania-219-monika-piatkowska-prus.html?q=prus
** Prus B., Lalka, Wydawnictwo Znak, Kraków 2017
Szukam w tej rozprawie i Olgi Tokarczuk, i samego Bolesława Prusa. Szukam odpowiedzi na moją... fascynację tą konkretnie powieścią. Cytaty, które wyławiam dają jakiś obraz nas wszystkich. Ilekroć sięgam po "Lalkę" zastanawiam się ile w niej mnie. Zachwycenie pozostało we mnie od pierwszego czytania. Później nadeszło zainteresowanie samem Prusem (A. Głowackim). To przecież nie przypadek, że sto odcinków temu w tym cyklu zagościła biografia Pisarza*. Nie dość na tym: zerkałem do tego, co pisał jako niezrównany kronikarz Warszawy. Tak, po raz kolejny szukam potwierdzenia, że nie sięgnąłem po "Lalkę i perłę" z samej ciekawości. To po prostu pewna logiczność.
- Uruchomiona wyobraźnia czyta powieść w swoim rytmie, podąża za obrazami.
- Książka udowadnia także, że cała rzeczywistość mieści się w ludzkiej psychice.
- Zdolność czytania i uczestniczenia w czytanym jest zawsze doświadczeniem spójności psychicznej.
- Ludzie przypisują sobie pewną psychiczną stałość, niezmienność.
- Byt wciela się w różne formy, ponieważ ma do wykonania jakieś zadanie.
- Wokulski prawie nigdy nie okazuje uczuć i poza miłością do Izabeli prawie nigdy się do nich sam przed sobą nie przyznaje.
- Wokulski rodzi się w tej powieści jako homunkulus - od razu gotowy.
- Izabela budzi w Wokulskim prawie jednocześnie sprzeczne i skrajne uczucia.
- Rzecki to człowiek w pewnym sensie powtarzalny, bo tacy jak on bywają mięsem armatnim historii.
- Można odnieść wrażenie, że naszkicowane postaci same ożyły i wymknęły się spod kontroli autora.
- Właściwie nie powinni interesować nas ludzie, ale to, w jaki sposób ich postrzegamy.
- W sytuacji zakochania zawsze mamy do czynienia z projekcją, czyli z rzutowaniem na obiekt miłości własnych oczekiwań, wyobrażeń, pragnień i marzeń.
- ...zakochany obdarza ukochaną osobę jakąś potężną częścią swojej energii potrzebnej mu do życia [...].
- Obiekty jednostronnych miłości są więc mimowolnymi wampirami.
- ...literatura jest zawsze historią ludzkich obsesji i szaleństwa.
- ...miłość jest prawdziwą mistrzynią - potrafi wyprowadzić poza siebie.
- Świat Lalki podszyty jest [...] elitaryzmem.
- ...główni bohaterowie Lalki nie mają matek.
- Tylko śmierć jest bowiem realna - odkrywa Wokulski.
- Wystarczy hipnoza, żeby przestać być sobą!
- Obce jest to, co nie należy do znanego nam świata i wywodzi się z niego.
- Obce jest dziwne, niepojęte, niezrozumiałe, podatne na projekcje, a więc widziane na różne sposoby.
- Poznawanie świata jest zapominaniem o swojej prawdziwej naturze.
- Próżność to fascynujące słowo.
- Próżność jest zawłaszczaniem świata na własny użytek; to połykanie świata, zapełnianie nim wewnętrznej pustki.
- A może ludzie próżni są istotami bez duszy?
- Współczucie bierze się pewnie z rzadkiej umiejętności postrzegania innych jako siebie albo - odwrotnie - takiego postrzegania innych, jakby się było tą drugą, inną osobą.
- Izabela nie jest podmiotem, który tworzy własny świat wartości.
- Ludzie często postrzegają miłość jako coś, co nie podlega kontroli woli.
- Nie można powiedzieć komuś, żeby kochał, jeżeli nie kocha.
Czytając "Lalkę i perłę" dowiadujemy się bardzo wiele o... Czytelniku, jego psychice, bagażu z jakim pochylał się nad stronicami powieści (każdej powieści). Powieść porównana do snu? I to ciągłe odżywanie bohaterów w nas, przez nas - ilekroć zaczynamy czytać. Porównanie powieści do... hotelu i gospody, która odwiedzamy. Cudowna metafora. Znajdziemy tu cudowny wykład czym jest miłość? "Na czym polega miłość Wokulskiego do Izabeli? Jest to z pewnością miłość bliska iluzji, ponieważ Wokulski nie zna Izabeli, kiedy się w niej zakochuje" - znowu przytaknę, i wielu Czytelników za mną. Jaka wkurzająca jest ta lokata uczuć! Dlatego dalej czytamy: "Czy jednak przedmiot miłości musi być najpierw poznany, żeby mógł być kochany? Nie musi. Wokulski kocha obraz Izabeli, który nosi w sobie".
Przekonuje mnie takie spostrzeżenie Autorki: "Przypadek Wokulskiego był wiele razy opowiadany w baśniach i mitach i pewnie dlatego, że baśnie i mity są opowieściami o każdym z nas, słuchając tej historii, stajemy po stronie bohatera". Czy dlatego tak często wracam do powieści B. Prusa? Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak znów wrócić do Warszawy, Powiśla, Zasławia, Paryża. Trzeba raz jeszcze spotkać bohaterów, tak bardzo dobrze znanych. I to jest wartość dodana, bo po lekturze "Lalki i perły" po prostu niezbędna. Zamykam zatem akapitem ostatnim pani Olgi Tokarczuk: "Lalka opowiada historię człowieka, który spotyka się ze znakami. W ten sposób staje się historią inicjacji, historią zapomnienia i odnalezienia zapomnianego, wędrówką wśród złudzeń i iluzji, odkrywaniem własnej przynależności do świata i własnej w nim obcości". Teraz powinienem napisać swoje z "Lalką" mocowanie się i odpowiedzenie na pytanie: ile Wokulskiego we mnie samym?...
*http://historiaija.blogspot.com/2017/06/przeczytania-219-monika-piatkowska-prus.html?q=prus
** Prus B., Lalka, Wydawnictwo Znak, Kraków 2017
Brak komentarzy:
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.